poniedziałek, 29 listopada 2021

 21.11.2021r.   Przez  Zelejową do Czerwonej Góry

            
             Pochmurna i mglista niedziela ale na horyzoncie pojawia się szczelina, która miałem nadzieje że najdzie nad Kielecczyznę ......... ale to była tylko nadzieja :( Lecz i tak warto się gdzieś ruszyć kiedy nie pada i jest w miarę znośnie. Tym razem udajemy się na przetestowanie „po remoncie”- ścieżki geoturystycznej przez rezerwat "Zelejowa"
            Górę Zelejową pamiętam z dzieciństwa, jako ogromne jak dla dzieciaka wzgórze z bielejącą od wapiennych skał granią, z rzadka porośniętą jałowcem, dziką różą i berberysem. Z grzbietu góry roztaczały się wspaniałe widoki na okoliczne pasma górskie i górujące nad miastem ruiny chęcińskiego zamku. A dziś - przez moim zdaniem idiotyczny pomysł zalesiania na siłę okolicznych wzgórz, Zelejowa chaotycznie zarośnięta roślinnością straciła cały swój dawny urok. Zamiast dbać o ciepłolubną roślinność i występujące tu licznie chronione gatunki roślin przystosowane do życia na otwartej przestrzeni, pozwolono aby rezerwat zarósł, a wspaniałe niegdyś widoki dostępne były jedynie z kilku miejsc i to w niewielkim stopniu.
 
 
Trasę rozpoczynamy w Chęcinach opodal cmentarza, skąd ruszamy szosą w stronę przysiółka wsi Skiby - Gaju. Po drodze napotykamy na ekskluzywną wersję wychodka - powodzi się ;)

Czeka nas trochę męcząca droga przez pola, ponieważ droga z Chęcin na jej początku jest cała w błocie spod kół ciężarówek, które wywożą ziemię z jakiś wykopów.
 
Docieramy do wiaty przy szlaku po remoncie. Pomimo, że podpory zostały solidnie zabezpieczone w przyziemiu, jednak szkoda, że nie wykonano ich z grubszego drewna i nie powiększono trochę zadaszenia. Na plus zmiana pokrycia dachu, poprzednie gonty systematycznie znikały spalane w ognisku. Ale za to zniknął stojący tu betonowy kosz na śmieci i zaraz pewnie zaroi się od butelek i plastiku.

Czas na małą partyjkę przed dalszą drogą - kasztelan na C3
 
Dzwonek syberyjski - jeszcze nie poddał się listopadowemu chłodu.
 
Obowiązkowa wizyta w jednym z zelejowskich kamieniołomów.
 
 
  Nie wiem co się stało Grześkowi, ale chyba mu się podoba :)

Widok na dolinę chęcińska i zamek, za nim widać obiecane rozpogodzenia - ech :(

A my wędrujemy dalej przez skalną grań podziwiając pięknie omszałe i opaprociałe skałki ;)

Te piękne okazy paproci naskalnych w towarzystwie mchów warto byłoby lepiej wyeksponować.
 
Na dnie kolejnego, dawnego wyrobiska gdzie pozyskiwano kwarcyt i różankę zelejowską.

 Poniżej szlaku znaleźć można wiele okazałych dębów.
 
A to nasza dzisiejsza załoga na szlaku.

 
Przylaszczka pospolita czekająca na zimowy sen.

Hmmmm .....chyba ktoś tu dopadł ptaszka?

 
Na skraju Zelejowej stoi obelisk - pomnik ku pamięci zmarłych na cholerę.

..... i jeszcze jedno pamiątkowe zdjęcie w lustrze, czas wracać na niedzielny obiad.
 
 
Ale na zakończenie jeszcze moje małe podsumowanie po remoncie szlaku przez Zelejową:
 
         Cel szczytny, należy udostępniać miejsca atrakcyjne i warte pokazania, ale róbmy to z głową. Czy pośród decydentów nie ma ludzi z wyobraźnią i poczuciem estetyki? Góra Zelejowa była przez wieki odkrytym, nieporośniętym wzgórzem, na który rośnie unikalna roślinność i przez jej nieustanne zarastanie traci swoje przyrodnicze walory. Gdyby tak porozumieć się z lasami państwowymi, ludźmi zajmującymi się rezerwatami i naszym PTTK-iem i wspólnie podjąć jakieś kroki by Zelejowa znów powróciła, choćby częściowo do pierwotnego stanu. Można przecież usunąć część roślinności i odsłonić wspaniałe formy skalne z charakterystycznym krasem powierzchniowym, porastające skalne ściany paprocie, czy ślady po dawnej działalności górniczej. Potrzeba tylko ludzi z pasją i wizją a miejsce to może stać się jeszcze piękniejsze. Konieczne jest niestety wyjście zza biurka w teren i zobaczyć na miejscu, co warto poprawić lub wyeksponować. Może ten mój artykuł wywoła większą dyskusję i dotrze do kogoś decyzyjnego, który podejmie się tego wyzwania.
 
 
 

niedziela, 28 listopada 2021

 14.11.2021r.   Przez Pasmo Posłowickie

            
             Jesień powoli szykuje się aby udostępnić miejsca zimie, jeszcze mamy w miarę ciepło i kolorowo, lecz oznaki zmiany pory roku widać dookoła. Aby nie zgnuśnieć w ciepłym fotelu ruszamy w niedzielny, słoneczny poranek "rozprostować kości" przed obiadem przez Pasmo Posłowickie.


Taka jest dola fotografa na szlaku - ciągle trzeba doganiać ;)
 
 
Docieramy do rezerwatu "Biesak" - trochę podniósł się stan wody w wyrobisku.
 
 
Wspinamy się coraz wyżej na grzbiet pasma, drzewa tu wprost nas witają :)

 Na sporej polanie pośród wąwozów robimy krótki popas przy powalonym, ogromnym buku.

Po podjedzeniu wspaniałych jak zawsze wyrobów słoikowych Sprintera, ruszamy dalej ku szczytom.

Pierwszy cel, szczyt góry Kamienna zaliczony, można chwilę odsapnąć.

Pod samym szczytem spotykamy rowerzystów, jak się okazuje znanych przez niektórych.

Na polanie "Świńskie Koryto" znów krótki popas.
 
Jak przystało na commandosów - stolik na "małe conieco" też musi być w kamuflaż ;)

Dalej idziemy skrajem lasu z widokami na późnojesienne pola.

Z asfaltowej drogi skręcamy na nasze ulubione wąwozy pod Pierścienicą.


Po nawiązaniu się do niebieskiego szlaku docieramy na jeden ze szczytów - Ciemne, zwany popularnie "Skocznią". Rozpościera się stąd widok na Kielce w listopadowej aurze.
 
Schodząc w dół przechodzimy obok charakterystycznego "pomnika z dziurą" ku czci poległych mieszkańców Kielc, wymordowanych przez naszych zachodnich sąsiadów.

Na koniec krótkie odwiedziny przy mogile Wojtusia Szczepaniaka, nastolatka torturowanego i bestialsko zabitego przez Gestapo.

czwartek, 25 listopada 2021

 30.10.2021r.   Bobrza - Bobrska Góra - Pępice - Barania Góra - Oblęgorek

            
             Piękny i ciepły październik dobiega końca, jeszcze sporo liści pozostało na drzewach, dodających okolicznym lasom nadal jesiennego uroku. Głównym celem dzisiejszej wędrówki jest zejście przeuroczymi o tej porze roku wąwozami lessowymi pod Baranią Górą. Owa góra to najbardziej na wschód wysunięte wzniesienie, należące do Pasma Oblęgorskiego. Pasmo to rozciąga się od doliny Łosośny opodal wioski Kuźniaki na zachodzie, a kończy na dolinie Bobrzy na wschodzie. Zbudowane jest z piaskowców triasowych i jest częścią Głównego Szlaku Świętokrzyskiego im. Edmunda Massalskiego. Część pasma porośnięta jest lasem z przewagą jodły, dębu i buka z pełnymi uroku wąwozami, powstałymi w wyniku wypłukiwania przez wody deszczowe lessowych zboczy gór. Aby dotrzeć na Baranią Górę naszą opowieść rozpoczniemy od okolic Bobrzy, skąd zaczyna się Pasmo Oblęgorskie.
 
Okolice Bobrzy witają nas rześką ale bezchmurną pogodą. Na północnych stokach wzniesień, trawy pokryte są jeszcze szronem, nadającym już lekko zimowej scenerii. Pokonujemy niewielki, porośnięty lasem pagórek i schodzimy w dół do rzeki Bobrzy.
 
W okolicy wsi Kobylaki, rzeka Bobrza leniwie płynie meandrując pośród przybrzeżnych olch, spowita porannymi mgłami podświetlanym przez wiszące nisko słońce.
 
Po przejściu przez drogę krajową 74 podchodzimy pod stare stawy, należące kiedyś do ośrodka wypoczynkowego tutejszego ośrodka wypoczynkowego kieleckich Zakładów Wyrobów Papierniczych. Historia tych stawów sięga roku 1903, kiedy to bracia Płazińscy założyli w Bobrzy tkalnie. Ponadto wybudowali obok muru oporowego młyn, którego turbina wytwarzała prąd na potrzeby 30 warsztatów tkackich. W latach 50 mieścił się tu Zakład Dziewiarski „Electa” i był największym zakładem pracy w okolicy, zatrudniający 280 osób. Aktualnie na tym terenie znajduje się prywatny ośrodek dla ludzi chcących pobyć blisko natury - „Zacisze w Bobrzy”.
 
Główną atrakcją tego miejsca są ruiny wielkiego zakładu hutniczego z początków XIX wieku. Pierwszy piec powstał już w latach 1611 - 1613, wybudowany na zlecenie biskupów krakowskich. Budowniczymi byli Włosi - Wawrzyniec i Jan Cacciowie z włoskiego Bergamo. Wytwarzano tu działa, moździerze, pałasze ale również kotły, garnce gorzałczane i inne wyroby ze stali. Kolejno zakłady przeszły w ręce Jana Gibboniego i J. M. Guarischine a hutnictwo w Bobrzy kwitło do roku 1655-1658 czyli do Potopu Szwedzkiego. W wyniku działań wojennych kompleks popadł w ruinę. Od roku 1824 w związku z projektem Uprzemysłowieniem Królestwa Polskiego powstał plan księdza Stanisława Staszica, polegający na utworzeniu tu wielkiego kompleksu przemysłowego. 
 
Projekt zakładał budowę pięciu wielkich pieców o niespotykanej na owe czasy wysokości 18 metrów, stojących szeregowo pod murem oporowym. Na powstałym sztucznie tarasie miały stanąć cztery luźno stojące budynki zakładu, tworzące zamknięcie czworobocznego dziedzińca. Planowana była również hala przygotowująca wsady do wielkiego pieca, oraz dwa budynki składowni węgla drzewnego. Ogromna tama ziemno-kamienna miała za zadanie spiętrzać wodę na wysokość od 12 do 17 metrów i stworzyć potężny zbiornik wodny na potrzeby energetyczne kraju. 
 
Na tyłach muru znajdują się ruiny jednej z dwóch potężnych węgielni, z imponującymi na dnie dwoma rzędami czworobocznych kamiennych filarów. Patrząc dalej na wschód, zobaczyć można pozostałości osiedla pracowniczego, dom zawiadowcy fabrycznego oraz inne zabudowania gospodarcze. W roku 1828 roboty zostały przerwane z powodu wielkiej powodzi, która przerwała tamę oraz wybuch Powstania Listopadowego w roku 1830. Do zakończenia inwestycji zabrakło jedynie 2 lat.
 
Opuszczamy pozostałości zabytkowego zakładu wielkopiecowego i mijamy kolejny zbiornik wodny, należący do ośrodku „Zacisze w Bobrzy”.
 
Idąc ulicą Staszica w kierunku zachodnim przechodzimy przez drewniany most pod którym przepływa rzeka Bobrza.
 
Po minięciu zabudowań wsi Bobrza kierujemy się na zachód, wzdłuż zarośniętego drzewami wąwozu „Ciorowy Dół”. Na polach widać pozostawione bele słomy na tle jesiennie ubarwionych drzew. 
 
Po niewielkiej wspinaczce osiągamy grzbiet niewielkiego wzgórza Gomek, z którego dostrzec można zalesiony kompleks tumlińskich wzgórz z górą Kamień i Ciosową.
 
Na kolejne wzniesienie - Bobrską Górę, wiedzie ścieżka wzdłuż wybarwionych na złoto brzóz.
 
Po zejściu ze wzgórza czeka nas przeprawa przez niewielką rzekę Ciemnica.
 
 
Teraz udajemy się na południowy zachód w kierunku ostatniego punktu naszej wyprawy, zarośniętej w przewadze bukowym lasem Baraniej Góry.
 
Po drodze na szczyt krótki odpoczynek na polnej miedzy.

Ze wschodniego zbocza Baraniej Góry rozpościera się widok na rozświetlone październikowym słońcem północne osiedla Kielc. 
 
Dyskusje z cyklu "co tam widać w oddali"
 
Na skraju lasu, poza obszarem rezerwatu „Barania Góra” rozpalamy niewielkie ognisko, aby przygotować ciepłą strawę.
 
Tym razem w moim menu jest kęsek piwny osmagany ogniem z surówką z kapusty i pieczonymi pieczarkami z dodatkami.
 
Kiedy mężczyźni przygotowywali strawę, nasza dzielna Aga wygrzewała się na słońcu. Ot, taki już nasz los ;)
 
Po posiłku udajemy się w las na teren rezerwatu „Barania Góra”.
 
Rezerwat częściowy „Barania Góra" powstał w 1993 r. i zlokalizowany jest na terenie Leśnictwa Oblęgorek. Zajmując powierzchnię 82,09 ha. Obejmuje ochroną zróżnicowane zbiorowiska leśne i występującego tu między innymi bluszcza pospolitego. W celu ochrony walorów krajobrazowych objęto również występujące na terenie rezerwatu malownicze wąwozy lessowe.
 
 
Wzgórze porasta drzewostan leśny grądu subkontynentalnego w wariancie z jodłą oraz kwaśną buczyną górską. Występują tu również potężne dęby i buki o wymiarach pomnikowych. W rezerwacie rosną chronione gatunki roślin naczyniowych: widłak wroniec, buławnik mieczolistny, wawrzynek wilczełyko czy centuria pospolita.
 
Kończąc wędrówkę wąwozem opuszczamy teren rezerwatu i udajemy się w stronę Oblęgorka.
 
 Nie wchodząc na teren pałacyku ze względu na trwający remont budynku, zmierzamy asfaltową drogą w dół, w stronę przystanku busowego.