niedziela, 6 listopada 2022

 18.10.2022r.   Dobrzeszów - Kuźniaki - Perzowa Góra

          

          Mamy trzecią dekadę października i kolejny, bardzo ciepły jak na tą porę roku dzień. Aż miło wyjść w plener i powędrować w złotych odcieniach jesieni. Najlepszymi miejscówkami o tej porze roku na taką wędrówkę są wzgórza pokryte liściastymi lasami, które swymi kolorami sprawią nam wiele radości. Dzisiejsza wędrówka na początku prowadzi przez miejsce związane z kultem pogańskim a kończy na kaplicy ku czci chrześcijańskiej świętej – Rozalii. 

 

       Pierwszym celem naszej wędrówki jest rezerwat koło wsi Dobrzeszów, obejmujący część zalesionego wzgórza o nazwie "Góra Dobrzeszowska" 367 m n.p.m. (na niektórych starszych mapach Góra Langiewicza). Rezerwat chroni zlokalizowane na szczycie wzniesienia sanktuarium z czasów przedchrześcijańskich, krajobrazowych oraz zespół naturalnych elementów przyrodniczych (wychodnie piaskowców dolnotriasowych) nierozerwalnie związanych z obiektem archeologicznym. Obiekt ten  zdaniem archeologów, zbudowali Wiślanie na około 200 lat przed podbojem tych ziem przez Polan. Znalezione fragmenty ceramiki - określa się na wczesne średniowiecze, lata 750-950 n.e.

Patrząc na mapy Lidar widać wyraźnie zarysowane trzy eliptyczne wały, usypane z bloków piaskowca i rumoszu skalnego, otaczające przed wiekami pogańską świątynię.

Wspinając się od strony wschodniej na grzbiet wzniesienia, napotykamy na coraz większą ilość skalnych bloków o tajemniczych nieraz kształtach, przysypanych jesiennymi liśćmi.

      Oprócz wspomnianych wałów, ważnymi elementami tego miejsca są niektóre głazy ze śladami obróbki, którym przypisuje się m.in. znaczenie stelli, wyznaczających kierunki astronomiczne, "ołtarza centralnego", "kamienia ofiarnego" itp. Kamienny krąg znajdujący się na wierzchołku góry, posiada w swoim centrum wielki głaz, który najprawdopodobniej służył za stół ofiarny, na którym to w ofierze składano zwierzęta. W dawnych czasach, na ziemiach tych czczono wielu bogów, odpowiedzialnych za  różne żywioły i funkcje. Najważniejsze boginie to: Dziedzileyla - opiekunka zmarłych, Dziewanna - opiekunka natury oraz Marzanna - rodzicielka. Do triady z Łyśca należeli Lel, Łada i Bodo a w opisie panteonu słowiańskich bóstw znaleźć można Swaroga, Swarożyca i Dażboga.


Na zdjęciu widać wyraźnie zarysy wspomnianych wałów.
 

        Ciekawostką jest również bardzo precyzyjne rozmieszczenie świątyń, leżących na jednej linii i w równych odstępach. Prawdopodobnie w dniu święta słońca, rozpalano ogień w świątyni na górze Grodowej, następnie na Sieniewskiej a na końcu - Dobrzeszowskiej. Podobny układ trzech punktów związanych z pogańskimi miejscami kultu, występuje na linii Łysica – Łysa Góra (Łysiec) – Witosławska.

Czas na krótki odpoczynek i pogaduchy na zwalonym pniu drzewa.

         Koralówka strojna – w Polsce grzyb ten jest gatunkiem niezwykle rzadkim i znajduje się na Czerwonej Liście roślin i grzybów Polski. Jest trujący, jego spożycie  powoduje zaburzenia trawienne, działa przede wszystkim silnie przeczyszczająco.

     Wędrując przez ostępy leśne, napotkać możemy w sąsiedztwie paśnika wbity słupek z naciętym otworem. To tak zwana lizawka, w której umieszcza się bryłę soli kamiennej, która służy grubej zwierzynie, przede wszystkim w okresie zimowym do uzupełniania składników mineralnych.

Opuszczamy teren lasu i podążamy dalej jego skrajem, widząc przed sobą w oddali cel naszej wyprawy – Perzową Górę.

Za nami w oddali pozostawiamy górę Dobrzeszowską skąpaną w październikowym słonku.
 
         Jak to zazwyczaj bywa, tam gdzie rośnie coś do jedzenia tam i zwierzyna, a jak zwierzęta to i ambona myśliwska. Według mnie to wielce niehumanitarne, jak bombardowanie przez Rosjan centrów handlowych.
 
Mostem pokonujemy rzekę Łośnę i szlakiem skręcamy na wschód.  

     Klucząc niebieskim szlakiem przez las, docieramy do wschodniego szczytu Pasma Dobrzeszowskiego – góry Skałki (303m). Jak sama nazwa wskazuje, na  wierzchołku góry zobaczyć możemy ciekawe formy skalne, porośnięte paprociami.

       Po zejściu w dół przez Pacakową Górkę docieramy do Kuźniaków i przepływającej przez wieś rzeki Łososiny. Jej kamieniste, płytkie koryto pokryte opadniętymi liśćmi oświetlonymi przebijającym słońcem, wyglądało uroczo. 

     We wsi Kuźniaki, na prywatnej posesji znajdują się ruiny pieca hutniczego „Jadwiga”. Wielki piec został wybudowany w 1782 roku i należał do rodziny Radońskich, potem kilkakrotnie zmieniał  właścicieli i był modernizowany. W 1844r. zakład wyposażono dodatkowo we fryszerki - urządzenia przerabiające surówkę na stal. Zakład zakończył swą pracę w 1897 roku z powodu wyczerpania miejscowych złóż rudy żelaza. Wtedy też został przerobiony na młyn wodny.

 

      Aktualnie, oprócz ruiny wielkiego pieca w kształcie ostrosłupa, zachowała się część układu wodnego napędzającego urządzenia, pozostałości tamy na rzece Łośnej, kamienny upust roboczy i murowany z kamienia, sklepiony podziemny kanał roboczy. Nad wlotem kanału zobaczyć możemy jak fajnie oplotły się korzenie drzew, wyglądające niczym kończyny jakiegoś stwora J Po drugiej stronie drogi znajduje się staw z groblą, w którym magazynowano wodę w czasie suszy, która doprowadzana była do zakładu sklepionym podziemnym kanałem.

      Na wierzchołku góry Kuźniackiej, zobaczyć możemy wychodnie czerwonego piaskowca triasowego.   Na stoku góry znajduje się blok skalny, którego powierzchnia skalna stanowi lustro tektoniczne. Takie lustra najczęściej można spotkać w Tatrach, gdzie występują w górnych, skalistych partiach. Jest to  rodzaj struktury ślizgowej o gładkiej powierzchni, powstałej w wyniku formowania się uskoku tektonicznego. Położenie takiego lustra może wyznaczać orientację uskoku głównego, powstałego w wyniku ogromnych ruchów tektonicznych, występujących miliony lat temu. 


Czas w końcu na popas i małe ognisko. Wszyscy w swoim świecie tylko Hipolit pilnował ognia.


Opuszczamy Kuźniacką Górę i po minięciu niewielkiej kapliczki z krzyżem ponownie zagłębiamy się w las. Przed nami strome wejście na ostatni punkt naszej wyprawy, na piękną o każdej porze roku i bardzo klimatyczną górę – Perzową. Na zachodnim krańcu jej grzbietu, podziwiać można ogromne bloki skalne, zbudowane jak inne okoliczne wzniesienia, z czerwonego piaskowca. Od zacienionej, północnej strony pokryte są licznymi paprociami, które nadają skałom dodatkowego uroku.      

Z serii "Sikorki na skałkach" :)
 
W pewnym momencie z półki skalnej zleciała czarownica na miotle. Oj działo się.
 

         Po pokonaniu szczytu docieramy do wielkiej półki skalnej, pod którą znajduje się słynna kaplica wkomponowana w skalną grotę. Podobno nazwa „Perzowa Góra” pochodzi od nazwiska mieszkającego w okolicy pastucha – Perza. Z miejscem tym związana jest legenda, która to mówi, że gdy Perz wypasał na górze bydło, ukazała mu się między drzewami kobieca postać, która wyznała mu, że jeśli wytrwa on w tym miejscu, podczas kiedy będą się tu działy straszne rzeczy, to zostanie przeorem w klasztorze, który powstanie na szczycie tej góry. I wówczas to wśród błyskawic i grzmotów zaczęły się wyłaniać z ziemi mury klasztoru a wraz  z nimi pojawiły się przerażające bestie. Pasterz nie wytrzymał tego widoku i uciekł do swej wsi. Wtedy to wyłaniające się z czeluści góry mury rozpadły się a ściany  niedoszłego klasztoru porozrzucane wokoło, zostały na stoku góry do dziś. Perzowa Góra jest rezerwatem przyrody, gdzie rośnie wiele rzadkich roślin, jak: wspaniała lilia złotogłów, czosnek niedźwiedzi, kokorycz pełna czy pasożytniczy łuskiewnik. Wewnątrz kamiennej groty, za ażurowymi drzwiami mieści się opisywana wielokrotnie kaplica św. Rozalii. Jej patronką jest Rozalia z Palermo urodzona ok. 1130 roku na Sycylii - pustelnica, dziewica i święta kościoła katolickiego. Dlaczego akurat kaplicę umieszczono w grocie? Otóż kiedy próbowano wydać ją za mąż, uciekła ona do groty na pobliskiej górze i postanowiła wieść tam życie pustelnicy. Dziś jest ona patronką od zarazy a jej atrybutami są: czaszka, wieniec z róż i grota w której mieszkała.

        Opuszczamy malowniczą górę i schodzimy krętą ścieżką w dół, pośród ogromnych głazów i zwalonych drzew. Na skraju lasu, przy wejściu na szlak mijamy krzyż na kamiennym postumencie i udajemy się szosą w dół, w stronę busa do Kielc. Nasza wycieczka „od pogaństwa do chrześcijaństwa” dobiegła końca.