20.04.2025r. Wola Chroberska - Pełczyska - Olbrycht - Stradów - Chroberz
Wzorem
ubiegłego roku i w tym postanowiliśmy zorganizować wyprawę samochodową na
pełne uroku Ponidzie. Wczesna wiosna kiedy na drzewach nie ma jeszcze
liści, to doskonała pora na spenetrowanie wąwozów, których na tym
obszarze jest wiele. Od trawiastych, niezadrzewionych stworzonych przez
rzeki wypłukujące gipsowe podłoże, poprzez lessowe jary którymi od
wieków przemieszczali się wozami konnymi ludzie, aż po strome i często
rozwidlające się wąwozy ukryte w gęstych lasach.
Naszą
tegoroczną wizytę na Ponidziu rozpoczynamy w Woli Chroberskiej. To
niewielka wieś położona w gminie Złota z mieszaną zabudową, od nowych
pięknych domów po stare drewniane „antyki”. Nad wioską góruje wzgórze
zwane Wielką Górą na której stoi drewniany krzyż.
Nazwa
Wola Chroberska pochodzi od nazwy Chroberz, jako wola dziedziców
chroberskich do osiedlania się w tamtym rejonie. W połowie XV wieku wieś
była własnością Jana z Tęczyna, który był kasztelanem krakowskim. Na
terenie wsi istniał również przed laty folwark rycerski. Wędrując przez
wioskę napotkać możemy na pozostałości starej, drewnianej zabudowy
pamiętającej zapewne czasy zaborów.
W
centralnej części wsi stoi stara studnie, która służyła mieszkańcom do
czerpania wody, aby min. do przygotować pożywną strawę dla wracających
z pola mężczyzn. W niedzielny poranek, była zapewne miejscem przy w
którym gasili pragnienie skacowani chłopi po sobotnich biesiadach 

Opuszczając
ludzkie sadyby kierujemy się ku górze, dominującej nad całą okolicą.
Kręta ścieżka prowadzi nas przez sosnowy las, z dziwacznie
powykrzywianymi drzewami. Przez rzadko rosnące pnie drzew prześwieca
ciepłe, marcowe słoneczko.
Po
kilkuset metrach docieramy na szczyt Wielkiej Góry (298,5m), na którym
znajduje się drewniany krzyż upamiętniający epidemię cholery. W XIX
wieku na ogromnym obszarze naszego kraju, panowały epidemie cholery i
tyfusu. Również i tej okolicy nie ominęło „morowe powietrze” a jedynym
sposobem na jego przetrwanie, było schronienie się na wysokiej górze,
gdzie nie docierało nisko zawieszone, wilgotne powietrze. Uratowani
przed pomorem mieszkańcy wsi, ufundowali ten dziękczynny krzyż w
podzięce Bogu za uratowanie od śmierci.
Widoczny
już z oddali krzyż nie jest jedyną pamiątką po czasach zarazy. Oprócz
widocznego na zdjęciu, we wsi znajdują się jeszcze trzy podobne krzyże, a
opodal na tzw. Śliwińcu, przy drodze pomiędzy Chrobrzem a Wolą
Chroberską, znajduje się cmentarz choleryczny.
Południowo-zachodnie
zbocze wzgórza porasta ciepłolubna roślinność w której schronienie
znajdują liczne płazy, gady i owady. Trafiliśmy akurat na czas godowy
oleicy krówki, gatunku chrząszcza licznie zamieszkującego Ponidzie.
Owady te zasiedlają suche i ciepłe łąki, trawiaste zbocza i ugory. Są
fitofagami żywiącymi się zielonymi, soczystymi trawami. Uwielbiają
również koniczynę, mniszki lekarskie i jaskry. Nie pogardzą również
liśćmi buraków, grochu czy ziemniaków, przez co są tępione przez
rolników. Obroną larw i dorosłych owadów przed wrogami, jest wytwarzanie
wydzieliny zwierającej kantarydynę, silnie trującej substancji
zabójczej dla wielu bezkręgowych i zwierząt owadożernych. Jej działanie
może wywołać lekkie poparzenie również u ludzi.
Cały
region Ponidzia ma zróżnicowaną budowę geologiczną, która uwarunkowała
rzeźbę terenu. Rozległe doliny otaczają wapienne wzniesienia na których
rozwinęła się roślinność kserotermiczna. Oprócz wapiennych i gipsowych
wzgórz, na terenie Ponidzia zobaczyć można grube warstwy lessów,
pylastych skał osadowych złożona przede wszystkim z kwarcu z domieszką
skaleni, węglanów i innych minerałów. Idąc szosą z Woli w kierunku
Odrzywołu, zobaczyć można miejsce styku dwóch warstw geologicznych –
wapiennych i lessowych.
Wchodząc
do wąwozu zobaczyliśmy na pniu czaszkę i kości wraz z sierścią,
należące do jakiegoś drobnego drapieżnika w rodzaju kuny lub łasicy.
Czas
zagłębić się we wspomniane na początku wąwozy, cel naszej dzisiejszej
wyprawy. Na terenie Kozubowskiego Parku Krajobrazowego spotkać można
wiele malowniczych wąwozów lessowych, powstałych dzięki spływającym ze
stoków wzgórz strumieni wypłukujących podłoże. W parku tym, o
powierzchni 61,6 km² rośnie wiele cennych gatunków flory, takich jak
miłek wiosenny, obuwik pospolity, len złocisty, podkolan biały oraz
występujący tu jedynie w Polsce groszek pannoński, którego stanowisko
znajduje się na Polanie Polichno. Z przedstawicieli fauny, spotkać tu
można jelonka rogacza i gniewosza plamistego.
Zagłębiając się wąwozem coraz dalej na zachód, musimy przebijać się przez powalone od wichur drzewa.
Często
o tej porze roku, spotkać można na butwiejących częściach drzew czarkę
szkarłatną. Do niedawna był to gatunek bardzo rzadki, wpisany do listy
gatunków grzybów chronionych, lecz pojawiający się coraz częściej w
naszych lasach, został z tej listy wykreślony. W Polsce rośnie od
grudnia do maja, porastając w liściastych zaroślach opadłe gałązki drzew
i krzewów. Nie posiada ona jakiś szczególnych walorów smakowych, ale
jest stosowana w gastronomi jako kolorowy akcent do potraw, głównie z
dziczyzny.
Opuszczając
jeden z wąwozów przechodzimy przez niewielki grzbiet aby zejść do
kolejnego. Ścieżką wydeptaną w większości przez zwierzęta docieramy do
końca wąwozu i wychodzimy na szosę w stronę Stradowa, kolejnego punktu
naszej wycieczki.
Po
drodze mijamy kolejny, urokliwy wąwóz lessowy z nadrzewną kapliczką i
bitą drogą na jego dnie, którą przemieszczają się rolnicy by dostać się
do swych pół uprawnych.
Po
przejechaniu kilku kilometrów docieramy do uwielbianego przez
fotografów grodziska w Stadowie. Miejsce to od czasu mojego ostatniego
pobytu wiele się zmieniło. Powstały ścieżki i pomosty wokół grodziska,
jak i w jego wnętrzu. W sąsiednim przysiółku Stradowa, w tzw. Kopaninie
zamontowana została platforma widokowa z lunetą.
Jest nawet specjalne miejsce, gdzie nasz znany obrońca przyrody może wygłaszać płomienne przemówienia i pogrozić pięścią! ;)
Z
tego miejsca podziwiać możemy najpiękniejszy widok na grodzisko. U
podnóża grodziska powstała okazała altana w kształcie szałasu,
zagospodarowane zostało również źródełko rzeki Stradomki, wypływające u
podnóża wzniesienia.
Wczesnośredniowieczne
grodzisko w Stradowie datowane jest na połowę X wiek i powstało w
miejscu wcześniejszej nieobronnej osady, związanej z państwem Wiślan.
Założenie obronne składało się z grodu właściwego na planie pięciokąta
(Zamczysko) oraz trzech podgrodzi (Barzyńskie, Mieścisko i Waliki).
Całość otoczona była wałami ziemnymi sięgającymi do 18 metrów i suchą
fosą. Gród został zniszczony w połowie XI wieku w wyniku pożaru a jego
rolę przejęła położna w odległości kilkunastu kilometrów Wiślica.
Na wałach w małych kępkach rozkwita o tej porze ziarnopłon wiosenny, który dodaje dodatkowego uroku temu miejscu.
Po zwiedzaniu pozostałości wczesnośredniowiecznej osady, czas na odpoczynek i coś ciepłego z ogniska.
Podczas posiłku towarzyszył nam oblizujący się miejscowy kundel, wyglądający jak lokalny gangster wśród okolicznych psów.
Opuszczamy
Stradów i udajemy się do miejscowości Pełczyska, gdzie zatrzymujemy się
na parkingu przed kościołem. Tutejszy kościół parafia istniał już w
roku 1224 o czym świadczą stare kroniki. W XVI wieku działali tu
arianie, czyli bracia polscy którzy stanowili wspólnotę religijną,
wyodrębnioną z kościoła reformowanego, stanowiąca najbardziej radykalny
odłam reformacji w Polsce. Widoczny na zdjęciu kościół św. Wojciecha
zbudowany został w 1731 roku. To budowla barokowa, murowana, z nawą o
trzech przęsłach oraz z niższym, zakończonym półkolistą absydą
prezbiterium. Wewnątrz świątyni znajduje się rokokowe wyposażenie, m.in.
ambona, ołtarze, prospekt organowy oraz zabytkowe ławki. W ołtarzu
głównym znajduje się obraz Matki Bożej Pełczyńskiej. Fundatorami
kościoła byli kasztelan wołyński Jan Paweł Pepłowski i jego żona Zofia z
Rejów.
We
wczesnym średniowieczu, nieopodal obecnego kościoła na wzgórzu Zawinica
(310m) mieścił się gród z zamczyskiem należący do księcia Władysława
Łokietka. Zamek w wyniku najazdów szwedzkich został kompletnie
zniszczony, a na jego pamiątkę postawiono dwa drewniane krzyże. Niestety
do dziś ostał się jedynie jeden z krzyży, drugi zaś leży przewrócony w
trawie. Na szczycie wzniesienia zachowały się zarośnięte samosiejkami
wały obronne wraz z suchą fosą.
Na
południowym stoku góry Zawienica, w beżowych jeszcze po zimie trawach
zakwitają miłki, jedne z moich ulubionych wiosennych kwiatów. W Polsce
miłki wiosenne są pod ścisłą ochroną i znajdują się na czerwonej liście
roślin i grzybów Polski uznawanych za gatunek zagrożony wyginięciem.
Po drodze mijamy cmentarz, na którym znajduje się neogotycka kaplica
grobowa rodu Olszowskich z II połowy XIX wieku, którzy byli właścicielami
dóbr Złota. Spoczywa tu m.in. Aleksander Olszowski, uczestnik Powstania
Styczniowego 1863 roku.
Wracając
do Kielc odwiedzamy jeszcze po drodze pałac w Chrobrzu, niestety aby
się do niego dostać musieliśmy zawrócić i podjechać od strony wsi.
Po drodze natrafiliśmy na naszego starego znajomego - trabanta, który stoi na terenie pałacu już dłuuuugi czas.
Chroberz ma metrykę średniowieczną i notowany jest od XII wieku. Jego
nazwa najprawdopodobniej pochodzi od Bolesława Chrobrego, powracającego z
wyprawy kijowskiej, który następnie wzniósł nad brzegiem przepływającej
Nidy obronny zamek i założył parafię. Na zamku zatrzymał się sam król
Kazimierz Wielki, który leczył się po wypadku, odniesionym w czasie
polowania na terenie przedborskich lasów.
Fundatorem pałacu był hrabia Aleksander Wielopolski, ordynat pińczowski a projektantem znany na Ponidziu Henryk Marconi. Współcześnie obiekt zajmowany jest przez Ośrodek Dziedzictwa Kulturowego Ponidzia i Tradycji Rolnej, lecz aby go zwiedzić należy wcześniej umówić się telefonicznie. Jako ciekawostka, na terenie pałacu w roku 2000 ekipa filmowa Filipa Bajona kręciła sceny do filmu „Przedwiośnie”.
Fundatorem pałacu był hrabia Aleksander Wielopolski, ordynat pińczowski a projektantem znany na Ponidziu Henryk Marconi. Współcześnie obiekt zajmowany jest przez Ośrodek Dziedzictwa Kulturowego Ponidzia i Tradycji Rolnej, lecz aby go zwiedzić należy wcześniej umówić się telefonicznie. Jako ciekawostka, na terenie pałacu w roku 2000 ekipa filmowa Filipa Bajona kręciła sceny do filmu „Przedwiośnie”.
Do
czasów powstania Polski Ludowej i nacjonalizacji wszelkich dóbr
majątkowych, była rodzina Wielopolskich. O ile ówczesna władza dbałą o
budynek pałacu, umieszczając w nim Zespół Szkół Rolniczo-Handlowych
zaniedbano piękny park okalający pałac. Dawniej rosły w nim różne
gatunki egzotycznych drzew, lecz do dziś zachowały się tylko miłorzęby i
ten wspaniały platan klonolistny.