środa, 26 lutego 2014

25.02.2014r.  Obice - Grabowiec - Suliszów - Chmielnik

                  Dzień wolnego i w trasę. Miało być ciepło i słonecznie ale z tym "ciepło" trochę nie wyszło :(
Wiał silny wiatr od wschodu co potęgowało dość niską' około +3 st temperaturę. Ale słonecznie było.

Po wypadzie z busa wędrujemy przez cichą i uśpioną jeszcze wioskę Obice, docierając do mini parku w jej wschodniej części. Nad niewielką sadzawką z ławeczkami raczymy się specyfikiem Jogiego - gęsimi pipkami w tłuszczu z dżemem cebulowym. Wszak to przed nami Chmielnik jako cel wędrówki, słynący z żydowskiego jadła. Ponieważ strawa ta przeleżała u Jogasa pół roku w lodówce, niepewnym krokiem ruszamy dalej nasłuchując odgłosów wydobywanych z czeluści żołądka.

Podczas konsumpcji mija nas rzadko już spotykany w tych czasach wiejski konny transporter bojowy.


Droga nasza wiedzie przez lekko podmarznięte mokradła i łąki.

Pośród łąk natrafiamy na skute lodem stawy hodowlane
 
Chwila przerwy i czas na rozmyślanie filozoficzne przy okowicie, w opuszczonym domku wędkarza.

I dalej w trasę........

Kolejny popas w drodze i czas na kromkę chleba ze smalcykiem Jogiego.

W dali na północy spośród drzew wyłania się kościół w Piotrkowicach.

Z ambony myśliwskiej roztaczają się widoki na pola i lasy pod Grabowcem.


Trasa naszej wędrówki przebiega przez ścisłe centrum Suliszowa, takie lokalne "City" z wodopojem.

Mijając Suliszów z zamkniętym, jedynym we wsi sklepem udajemy się  w stronę Chmielnika.

Przy drodze robimy postój z ogniskiem i pokrzepiamy się tym co kto miał w plecaku.


Pod koniec naszej trasy natrafiamy na kamieniołom dolomitów zlokalizowany niedaleko drogi 73


Rajd kończymy w Chmielniku, opodal niedawno wyremontowanego rynku, skąd wracamy autobusem do Kielc.

Plan trasy:


niedziela, 16 lutego 2014

15.02.2014r.  Sobków - Sokołów - Wolica

                Stęsknieni za wiosną, za wędrówką po pagórkach i lasach zmówiliśmy się na sobotę aby przejść po okolicach Sobkowa. Ta tzw. Ostoja Sobkowsko-Korytnicka została utworzona w ramach projektu Natura 2000 i jest obszarem chronionym ze względu na walory krajobrazowe i przyrodnicze. Meandrująca rzeka Nida przepływająca przez tą enklawę tworzy liczne malownicze starorzecza. Okolica charakteryzuje się łagodnymi wydłużonymi wzgórzami, pomiędzy którymi występują liczne jary i wąwozy. Okoliczne wapienne pagórki pokryte są murawami kserotermicznymi a występujący tu kras stworzył warunki do powstania wielu kamieniołomów i mniejszych łomików do celów pozyskania wapienia. Początek naszego rajdu to Sobków, słynący z niewielkiego zamku, lokalnej atrakcji turystycznej. Tego dnia nasza załoga stanowiła rekordową ilość uczestników, bo aż 13 osób.

Sobków powitał nas pięknym porannym słońcem a na polach zalegał jeszcze śnieg

Na  północ od osady znajduje się stary, zarośnięty już kamieniołom wapienia z nad którego rozpościera się piękny widok na meandry przepływającej na zachód Nidy.


Czasem w krzakach dostrzec można było czającego się  z aparatem Bena, polującego na ciekawe ujęcia.

Mijając kamieniołom wchodzimy do lasu przechodząc przez stary tunel kolejowy.

Po wyjściu z lasu wędrujemy przez pokryte miejscami śniegiem enklawy pól uprawnych.

Idąc przez Sokołów napotykamy na relikt przeszłości, żuraw ze studnią zapewne dawniej najważniejszy punkt strategiczny wioski i miejsce spotkań ówczesnych plotkar wioskowych.

Po minięciu wsi wspinamy się na malownicze wzgórza wapienne, pokryte gdzieniegdzie topniejącym śniegiem. Błoto pokrywające polne drogi skutecznie oblepiało nam buciory.


Lekko zmęczeni i wygłodniali szukamy miejsca na popas z ogniskiem.

Wreszcie oczekiwane ognisko gdzie każdy mógł podpiec sobie nadziane na kija mięsiwo we wszelkiej postaci. Podczas postoju nawiązała się ostra dyskusja na tematy rasistowskie ale do awantury nie doszło :)

Idąc w stronę Wolicy mijamy kolejny nieczynny kamieniołom, pamiątkę po dawnej kopalni kamienia.

Ze wzgórza rozlegał się widok na okolicę i skąpany w słońcu zamek chęciński.

Na "przedwieściach" Wolicy witały nas miejscowe dzieciaki, częstując nas chłodnym kompotem i miską gotowanej brukwi ;)


Docieramy wreszcie na dworzec "Wolica-Centralny" i czekamy na przyjazd pociągu do Kielc.

Jedzie - jesteśmy uratowani ! Wsiadamy w pociąg i wracamy do domów na transmisję ze skoków olimpijskich, wszak to nasz dzielny Kamil walczy dziś o drugie złoto. 

Plan trasy:
https://www.google.pl/maps/ms?msid=213042031346640134926.0004f2479bf264068f99b&msa=0

niedziela, 2 lutego 2014

01.02.2014r.  Czerwona Góra - Pasmo Zgórskie - Zalesie - Białogon

                Pogoda na sobotę zapowiadała się na całkiem przyjemną, bez syberyjskich mrozów, więc zdzwoniliśmy się z Benem wieczorem i umówiliśmy na następny dzień na wędrówkę. Zgodnie z planem we trójkę z Honią  pojechaliśmy busem pod Czerwoną Górą. Pierwsza z atrakcji na trasie, kamieniołom "Zygmuntówka" powitał nas w porannym, pomarańczowym słońcu.




Złotorost porastający gałązki drzew fajnie wyglądał pokryty lodem i połyskujący w słońcu.

Na krawędzi kamieniołomu znajduje się niewielki taras widokowy, zrobiony zapewne przez tubylców-biesiadników z którego rozlega się piękny widok na okolice Chęcin.


Północno-wschodnia grań góry, zwanej również Jerzmańcem otoczona jest blokami skalnymi z kilkoma jaskiniami i pozostałościami dawnych kopalń rud ołowiu i srebra.


Mijając "Jaskinię Raj" znajdującą się we wnętrzu niewielkiej, zalesionej góry Malik wędrujemy w stronę Zgórska. Po drodze przechodziliśmy obok wielkiego kopulastego namiotu, gdzie znajduje się Pierwsze Centrum Neandertalczyka z dość bogatą ekspozycją. Klimat tego miejsca podziałał na Bena, który zaczął po drodze zachowywać się dość "prehistorycznie". Pomyślałem, że cios pigułą w "beret"pomoże ale szybko powrócił do normalnego stanu i mogliśmy dalej iść.
Dalej nasza trasa wiodła czerwonym szlakiem, mijaliśmy niewielki potok który był w stanie płynny co świadczyło o jego siarkowodorowej zawartości. Na szczęście mieliśmy browar w plecaku i nie trzeba było gasić w nim pragnienia.


Koło naszego stałego miejsca ogniskowego, pośród szpaleru wiekowych buków napotkaliśmy na legowiska saren, które przespały tu noc na odkopanych, suchych liściach.

Na pobliskiej gałązce znalazłem opuszczone gniazdko, zapewne właściciele wygrzewają się teraz gdzieś na Madagaskarze.

A my w zimowych klimatach opiekliśmy sobie kiełbaski z Lidla i pokrzepieni ruszyliśmy w tutejsze malownicze wąwozy.

Odwiedziliśmy również opisywaną wcześniej mogiłę partyzancką i zapaliliśny symboliczną świeczkę.


Wąwozy Pasma Zgórskiego nawet zimą pokryte śniegiem prezentują się ciekawie.

A tu mały "dżołk" na cześć naszego nieobecnego kompana, takie tam "pomówienia i złe ludzkie języki".


Dola artysty-fotografa nieraz wymaga poświęceń, tu akurat Beno został uchwycony jak dokumentuje  swojego buta w okowach śniegu. Cóż - czasem nie rozumiemy artystów ale taki to już ich urok.

Po zejściu z pasma mijamy dzielnicę domków Zalesie i kierujemy się przez zamarznięte bagna w stronę przepływającej w pobliżu rzeki Bobrzy. Przedzieramy się przez sięgające często pasa suche sitowia.


Na płaskich i zaśnieżonych łąkach wystawały pokryte śniegiem kopczyki kretów.


Bobrza pokryta była miejscami lodem i otulona pożółkłymi jesiennymi trawami.

Po drodze przechodziliśmy przez słynny "most do nikąd", opuszczoną pokomunistyczną inwestycję drogowo-mostową po której został tylko ten nieszczęsny most bez prowadzących do niego dróg dojazdowych.
Idąc wzdłuż ogrodzenia białogońskiej Fabryki Pomp, lub raczej tego co z niej zostało widać zza ogrodzenia pamiątkę, prawdopodobnie jeszcze z czasów staszicowskich, opartą na metalowej konstrukcji starą halę fabryczną i kamienny mur na zdjęciu poniżej.


Białogon, to dawna osada przemysłowa, włączona do granic Kielc w 1966 roku. Nazwę swą według legend zawdzięcza połyskującym w słońcu białym ogonom bobrów, występujących tu licznie na podmokłych terenach. Znajdowała się tu huta w której w pewnym okresie pracowało na raz 15 pieców - służyły one do wytopu miedzi, ołowiu i srebra. Oprócz pieców znajdowały się również mosiędzarnia, walcownia blachy, kotlarnia i hamernia. Napęd tym wszystkim urządzeniom zapewniały cztery koła wodne, napędzane wodami przepływającej obok Bobrzy. W pracującej obok kuźnicy przekuwano także żelazo. Część hal fabrycznych jak i założenie urbanistyczne osiedla fabrycznego są chronione prawnie jako zabytki. jedną z pozostałości dawnego miasteczka hutniczego jest widoczny na zdjęci XIX wieczny budynek.

W centralnej części Białogony stoi kryty gontem kościół Przemienienia Pańskiego, zbudowany w latach 1917 - 1918, wraz z ogrodzeniem i dzwonnicą, w stylu podhalańskim.