22.02.2025r. Bobrza - Ciosowa - góra "Kamień" - Miedziana Góra
Zima
powoli chyli się ku końcowi, za oknami słychać gwizd kosów, gawrony
hałasując niemiłosiernie budują swoje gniazda a na gałązkach drzew
nabrzmiewają pąki. Jeszcze nadal w zacienionych miejscach leży śnieg,
zbiorniki wodne skute są cienką taflą lodu i w powietrzu czuć lekki
chłód ...... ale wiemy, że to powoli się zaczyna ….… nadciąga upragniona
wiosna.
Dzisiejszą wędrówkę rozpoczęliśmy spod muru oporowego opodal Bobrzy, w niewielkim
przysiółku Baraki, gdzie znajdują się ruiny wielkiego zakładu hutniczego
z początków XIX wieku. Pierwszy piec na tych ziemiach powstał już w
latach 1611 - 1613, wybudowany na zlecenie biskupów krakowskich, a
wznieśli go Włosi - Wawrzyniec i Jan Cacciowie. Za czasów Staszica
powstał plan utworzenia na tym terenie wielkiego kompleksu
przemysłowego. Miało się tu znajdować pięć wielkich pieców i kuźnie,
lecz powódź która nawiedziła te tereny w 1828 roku, oraz powstanie
listopadowe przekreśliły tą ambitną inwestycję.
Jak
miał być to potężny kompleks, świadczy zbudowany z czerwonego piaskowca
największy w Europie mur oporowy. Ciągnie się on na długości kilkuset
metrów i ma od 3 do 5 metrów szerokości a jego wysokość sięga 20 metrów.
Wybudowany został, aby wzmocnić skarpę na której miała się znajdować
główna część kombinatu. Szkoda, że przez upływ czasu mury ponownie się
kruszą i jeśli nie znajdą się dalsze pieniądze na ich ochronę, kolejne
pokolenia nie będą mogły podziwiać tego miejsca. Na zdjęciu w komentarzu
zobaczyć możemy makietę przedstawiającą planowany tu kompleks hutniczy.
Na
tyłach muru znajdują się ruiny potężnej węgielni z imponującymi na jej
dnie, dwoma rzędami czworobocznych kamiennych filarów. Nieopodal
znajduje się przebudowana hala, która miała służyć do przygotowania
wsadu do wielkich pieców. Patrząc na wschód, zobaczyć można pozostałości
osiedla hutniczego, dom zawiadowcy fabrycznego oraz inne zabudowania
gospodarcze.
Poniżej
muru oporowego znajduje się stary młyn wodny, w którym już współcześnie
zamontowano turbinę elektryczną, napędzaną przepływającą w kanale
wodą. A to zdjęcie z dawnych lat i współcześnie.
Kierując
się na północ przez łąkę, dotrzeć możemy do zarysu fundamentów drugiej z
węgielni, która miała zaopatrywać piece znajdujące się po tej stronie
kombinatu.
Po
północnej stronie kompleksu fabrycznego, zobaczymy pozostałości stawu,
którego spiętrzone wody miały poruszać ogromne koło wodne. Właściwa
rzeka Bobrza miała płynąć i płynie do dziś, po zachodniej stronie tego
wielkiego wąwozu w którym planowano cały zakład hutniczy.
Opuszczamy
teren dawnej huty i kierujemy się na południe, ścieżką wzdłuż kanału
wodnego. Owym kanałem miała być odprowadzana woda zasilająca wodne koło,
aby poniżej połączyć się z wodami Bobrzy.
Tuż przed asfaltową szosą do wsi znajduje się kładka przez rzekę, zbudowana przez kowali ze wsi Bobrza w roku 1946. Ciekawostką są jej elementy konstrukcji nośnej, zbudowane z ram niemieckich pojazdów pancernych, rozbitych podczas bitwy frontowej 15 stycznia 1945 roku.
Po
przejściu kilkuset metrów ulicą Leśną wbijamy się w las. Ciszę tego
lasu niestety zagłuszają ryki silników samochodowych ze znajdującego się
opodal Toru Wyścigowego Kielce. Kluczymy krętymi ścieżkami przez las,
mijając po drodze pozostałości po wycinkach z pozostawionymi
pojedynczymi okazami dorodnych sosen. Pozostawione w ten sposób drzewa,
to tak zwane przestoje a ich optymalna ilość powinna wynosić 20 - 30
drzew na hektarze. Są one traktowane jako drzewo nasienne oraz w celu
zachowania zasobów genowych najstarszych, rodzimych populacji drzew
leśnych.
Kierujemy
się teraz na południe prostą ścieżką przez tzw. Ciosowski Las, aby
dojść do szczytu wzniesienia - Ciosowskiej Góry (365m).
Wspinając
się leśną ścieżką ku górze, warto na chwilę zatrzymać się po drodze
przy niewielkim źródełku, zwanym Źródłem Karczmarskim. Dzięki staraniom
przewodnika świętokrzyskiego i regionalisty - Czesława Naporowskiego,
który wraz z synem zadbali o to miejsce, będziemy mogli wkrótce zobaczyć
tą miejscówkę w jej pierwotnym kształcie. Przed laty, to źródełko
szczelinowe obłożone było kamiennym murkiem z czerwonego piaskowca o
wysokości ok. 1,5 metra. Murek po obwodzie niepełnego koła, wykonany był
z pobliskiego kamienia bez użycia zaprawy i aktualnie jest stopniowo
odtwarzany.
A
skąd taka nazwa źródła? Legenda głosi, iż w zamierzchłych czasach w
jego pobliżu istniała leśna karczma, stojąca przy rozstajnych drogach i
to ona nadała nazwę temu miejscu. Za słowami opiekuna źródełka, fajnie
by było aby każdy tu przychodzący przyniósł ze sobą kamień i ową
„cegiełką” ocalił to miejsce od zapomnienia.
Docieramy
w końcu do grani góry Ciosowej, a przechodzący nią czerwony szlak
prowadzi nas do pozostałości po dawnym wyrobisku na południowym stoku
góry. Przed nami nieczynny kamieniołom czerwonego piaskowca triasowego –
pomnik przyrody nieożywionej. Po zaprzestaniu tu prac wydobywczych,
natura upomniała się o swoje i kamieniołom zaczął szybko zarastać.
Potężne bordowe bloki skalne, robią niesamowite wrażenie a jego płaskie
ściany są miejscem do wspinaczek. Jeszcze do niedawna znad wyrobiska
roztaczał się wspaniały widok na okolicę, lecz jego powolne zarastanie
nie pozwala już cieszyć oczu odległymi widokami. Może postawienie w tym
miejscu wieży widokowej, uatrakcyjniło by ten punkt na trasie pieszego
szlaku.
Kontynuujemy
naszą wędrówkę ścieżką prowadzącą przez grań Ciosowej i dochodzimy do
jej stromego, wschodniego zbocza. Czeka nas teraz ostre zejście w dół,
aby dotrzeć do toru wyścigowego którego będziemy przekraczać.
Tuż
za trasą toru wyścigowego, na skraju lasu stoi pomnik upamiętniający
tragiczne zdarzenie z czasów drugiej wojny. W miejscu tym, 5 czerwca
1944 roku zginął Zbigniew Kruszelnicki ps. „Wilk” wraz z dwoma innymi
polskimi żołnierzami, Maciejem Jeziorowskim ps. „Długi” oraz Witoldem
Sobierajskim ps. „Czarny”. Oddział „Wilka” zajmował się różnymi akcjami
rozbrojeniowymi niemieckich żołnierzy. „Wilk” przed wojną studiował w
Niemczech i doskonale władał językiem niemieckim co pozwalało mu na
używanie fortelu, jakim było przebieranie się w hitlerowskie mundury i
udawanie żołnierza wermachtu. Do jego niezwykłych akcji zaliczyć można
m.in. tą z 13 marca 1944 roku, kiedy to oddział „Wilka” dokonał w
Kielcach uprowadzenie niemieckiej ciężarówki, którą następnie porywano
niemieckich żołnierzy. Jego żołnierze uczestniczyli w licznych akcjach
sabotażowych, przy wykolejaniu pociągów, a dzięki doskonałej znajomości
topografii, byli dla wroga wręcz nieuchwytni. Niestety, podczas jednej z
prób przejęcia niemieckiego samochodu wojskowego, porucznik „Wilk” i
jego dwaj kompani w wyniku strzelaniny polegli w tym miejscu. Nie chcąc
się o tym fakcie za bardzo rozpisywać, odsyłam zainteresowanych do
artykułu przedstawiającego szczegóły tego tragicznego zdarzenia:
Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych „Jodła” nakręciło również amatorski film o Zbigniewie Kruszelnickim „Wilku”, dostępny pod tym adresem:
Na
zachód od szczytu Kamień znajduje się odsłonięcie geologiczne „Piekło –
Kamień”. Są to wychodnie skalne piaskowca kwarcytowego z okresu dewonu,
o brunatnym zabarwieniu mierzące do 7 metrów wysokości. Tworzące je
piaskowce kwarcytowe są koloru biało-jasnoszarego, niezwykle zwięzłe,
nieuławicone i silnie spękane w różnych kierunkach. Brunatnego odcienia
skał nadają tlenki żelaza pokrywające spękania skalne. Pod największą ze
skał znajduje się niewielkie schronisko podskalne.
Góra Kamień jest pewnym ewenementem geologicznym. W porównaniu do okalających ją wzniesień (Grodowej, Ciosowej czy Wykieńskiej), zbudowanych z czerwonego piaskowca, na szczycie góry Kamień zobaczyć możemy jasny piaskowiec kwarcytowy. Samo urwisko skalne "Piekło" wpisane jest do rejestru pomników przyrody nieożywionej.
Góra Kamień jest pewnym ewenementem geologicznym. W porównaniu do okalających ją wzniesień (Grodowej, Ciosowej czy Wykieńskiej), zbudowanych z czerwonego piaskowca, na szczycie góry Kamień zobaczyć możemy jasny piaskowiec kwarcytowy. Samo urwisko skalne "Piekło" wpisane jest do rejestru pomników przyrody nieożywionej.
Po posileniu się w cieniu skał, jak to u każdego Kubańczyka przystało - czas na cygaro :)
W rozświetlonym słońcem lesie króluje zieleń mchów, lecz w zacienionych miejscach pozostały jeszcze resztki zimowego śniegu.
Czas
ruszać dalej na wschód, w stronę zabudowań Miedzianej Góry. Po drodze
zaliczamy obowiązkowo sam szczyt góry Kamień. Jeszcze tylko pamiątkowe
zdjęcie przy słupku wysokościowym i udajemy się na autobus.
Wychodząc
z lasu, naszym oczom ukazuje się rozległy widok na okoliczne wzgórza.
Na pierwszym planie widzimy porośniętą mieszanym lasem górę Bukową,
jeden z przyszłych celów moich wiosennych wędrówek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz