środa, 14 maja 2025

 22.02.2025r.   Bobrza - Ciosowa - góra "Kamień" - Miedziana Góra

 

      Zima powoli chyli się ku końcowi, za oknami słychać gwizd kosów, gawrony hałasując niemiłosiernie budują swoje gniazda a na gałązkach drzew nabrzmiewają pąki. Jeszcze nadal w zacienionych miejscach leży śnieg, zbiorniki wodne skute są cienką taflą lodu i w powietrzu czuć lekki chłód ...... ale wiemy, że to powoli się zaczyna ….… nadciąga upragniona wiosna. 
 
    Dzisiejszą wędrówkę rozpoczęliśmy spod muru oporowego opodal Bobrzy, w niewielkim przysiółku Baraki, gdzie znajdują się ruiny wielkiego zakładu hutniczego z początków XIX wieku. Pierwszy piec na tych ziemiach powstał już w latach 1611 - 1613, wybudowany na zlecenie biskupów krakowskich, a wznieśli go Włosi - Wawrzyniec i Jan Cacciowie. Za czasów Staszica powstał plan utworzenia na tym terenie wielkiego kompleksu przemysłowego. Miało się tu znajdować pięć wielkich pieców i kuźnie, lecz powódź która nawiedziła te tereny w 1828 roku, oraz powstanie listopadowe przekreśliły tą ambitną inwestycję.
 
         Jak miał być to potężny kompleks, świadczy zbudowany z czerwonego piaskowca największy w Europie mur oporowy. Ciągnie się on na długości kilkuset metrów i ma od 3 do 5 metrów szerokości a jego wysokość sięga 20 metrów. Wybudowany został, aby wzmocnić skarpę na której miała się znajdować główna część kombinatu. Szkoda, że przez upływ czasu mury ponownie się kruszą i jeśli nie znajdą się dalsze pieniądze na ich ochronę, kolejne pokolenia nie będą mogły podziwiać tego miejsca. Na zdjęciu w komentarzu zobaczyć możemy makietę przedstawiającą planowany tu kompleks hutniczy.
 
       Na tyłach muru znajdują się ruiny potężnej węgielni z imponującymi na jej dnie, dwoma rzędami czworobocznych kamiennych filarów. Nieopodal znajduje się przebudowana hala, która miała służyć do przygotowania wsadu do wielkich pieców. Patrząc na wschód, zobaczyć można pozostałości osiedla hutniczego, dom zawiadowcy fabrycznego oraz inne zabudowania gospodarcze.
 
Poniżej muru oporowego znajduje się stary młyn wodny, w którym już współcześnie zamontowano turbinę elektryczną, napędzaną przepływającą w kanale wodą. A to zdjęcie z dawnych lat i współcześnie.
 
Kierując się na północ przez łąkę, dotrzeć możemy do zarysu fundamentów drugiej z węgielni, która miała zaopatrywać piece znajdujące się po tej stronie kombinatu.
 
       Po północnej stronie kompleksu fabrycznego, zobaczymy pozostałości stawu, którego spiętrzone wody miały poruszać ogromne koło wodne. Właściwa rzeka Bobrza miała płynąć i płynie do dziś, po zachodniej stronie tego wielkiego wąwozu w którym planowano cały zakład hutniczy.
 
        Opuszczamy teren dawnej huty i kierujemy się na południe, ścieżką wzdłuż kanału wodnego. Owym kanałem miała być odprowadzana woda zasilająca wodne koło, aby poniżej połączyć się z wodami Bobrzy.
 
       Tuż przed asfaltową szosą do wsi znajduje się kładka przez rzekę, zbudowana przez kowali ze wsi Bobrza w roku 1946. Ciekawostką są jej elementy konstrukcji nośnej, zbudowane z ram niemieckich pojazdów pancernych, rozbitych podczas bitwy frontowej 15 stycznia 1945 roku.
 
I pamiątkowa fota na "poniemieckim" moście ;)
 
         Po przejściu kilkuset metrów ulicą Leśną wbijamy się w las. Ciszę tego lasu niestety zagłuszają ryki silników samochodowych ze znajdującego się opodal Toru Wyścigowego Kielce. Kluczymy krętymi ścieżkami przez las, mijając po drodze pozostałości po wycinkach z pozostawionymi pojedynczymi okazami dorodnych sosen. Pozostawione w ten sposób drzewa, to tak zwane przestoje a ich optymalna ilość powinna wynosić 20 - 30 drzew na hektarze. Są one traktowane jako drzewo nasienne oraz w celu zachowania zasobów genowych najstarszych, rodzimych populacji drzew leśnych.
 
Kierujemy się teraz na południe prostą ścieżką przez tzw. Ciosowski Las, aby dojść do szczytu wzniesienia - Ciosowskiej Góry (365m). 
 
        Wspinając się leśną ścieżką ku górze, warto na chwilę zatrzymać się po drodze przy niewielkim źródełku, zwanym Źródłem Karczmarskim. Dzięki staraniom przewodnika świętokrzyskiego i regionalisty - Czesława Naporowskiego, który wraz z synem zadbali o to miejsce, będziemy mogli wkrótce zobaczyć tą miejscówkę w jej pierwotnym kształcie. Przed laty, to źródełko szczelinowe obłożone było kamiennym murkiem z czerwonego piaskowca o wysokości ok. 1,5 metra. Murek po obwodzie niepełnego koła, wykonany był z pobliskiego kamienia bez użycia zaprawy i aktualnie jest stopniowo odtwarzany.
 
        A skąd taka nazwa źródła? Legenda głosi, iż w zamierzchłych czasach w jego pobliżu istniała leśna karczma, stojąca przy rozstajnych drogach i to ona nadała nazwę temu miejscu. Za słowami opiekuna źródełka, fajnie by było aby każdy tu przychodzący przyniósł ze sobą kamień i ową „cegiełką” ocalił to miejsce od zapomnienia.
 
        Docieramy w końcu do grani góry Ciosowej, a przechodzący nią czerwony szlak prowadzi nas do pozostałości po dawnym wyrobisku na południowym stoku góry. Przed nami nieczynny kamieniołom czerwonego piaskowca triasowego – pomnik przyrody nieożywionej. Po zaprzestaniu tu prac wydobywczych, natura upomniała się o swoje i kamieniołom zaczął szybko zarastać. Potężne bordowe bloki skalne, robią niesamowite wrażenie a jego płaskie ściany są miejscem do wspinaczek. Jeszcze do niedawna znad wyrobiska roztaczał się wspaniały widok na okolicę, lecz jego powolne zarastanie nie pozwala już cieszyć oczu odległymi widokami. Może postawienie w tym miejscu wieży widokowej, uatrakcyjniło by ten punkt na trasie pieszego szlaku.
 
        Kontynuujemy naszą wędrówkę ścieżką prowadzącą przez grań Ciosowej i dochodzimy do jej stromego, wschodniego zbocza. Czeka nas teraz ostre zejście w dół, aby dotrzeć do toru wyścigowego którego będziemy przekraczać.
 
Schodząc po stromej skarpie Ciosowej, trzeba było mocno wciskać hamulce w butach ;) 
 
         Tuż za trasą toru wyścigowego, na skraju lasu stoi pomnik upamiętniający tragiczne zdarzenie z czasów drugiej wojny. W miejscu tym, 5 czerwca 1944 roku zginął Zbigniew Kruszelnicki ps. „Wilk” wraz z dwoma innymi polskimi żołnierzami, Maciejem Jeziorowskim ps. „Długi” oraz Witoldem Sobierajskim ps. „Czarny”. Oddział „Wilka” zajmował się różnymi akcjami rozbrojeniowymi niemieckich żołnierzy. „Wilk” przed wojną studiował w Niemczech i doskonale władał językiem niemieckim co pozwalało mu na używanie fortelu, jakim było przebieranie się w hitlerowskie mundury i udawanie żołnierza wermachtu. Do jego niezwykłych akcji zaliczyć można m.in. tą z 13 marca 1944 roku, kiedy to oddział „Wilka” dokonał w Kielcach uprowadzenie niemieckiej ciężarówki, którą następnie porywano niemieckich żołnierzy. Jego żołnierze uczestniczyli w licznych akcjach sabotażowych, przy wykolejaniu pociągów, a dzięki doskonałej znajomości topografii, byli dla wroga wręcz nieuchwytni. Niestety, podczas jednej z prób przejęcia niemieckiego samochodu wojskowego, porucznik „Wilk” i jego dwaj kompani w wyniku strzelaniny polegli w tym miejscu. Nie chcąc się o tym fakcie za bardzo rozpisywać, odsyłam zainteresowanych do artykułu przedstawiającego szczegóły tego tragicznego zdarzenia:

     Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych „Jodła” nakręciło również amatorski film o Zbigniewie Kruszelnickim „Wilku”, dostępny pod tym adresem:

         Opuszczamy miejsce pamięci i przekraczając ruchliwą drogę 74, kierujemy się w stronę czerwonego szlaku. Szlak ten prowadzi nas w kierunku kolejnego ze szczytów Pasma Tumlińskiego – górę Kamień (399m). Tuż przed szczytem zatrzymujemy się na chwilę nad pewnym urwiskiem skalnym.

       Na zachód od szczytu Kamień znajduje się odsłonięcie geologiczne „Piekło – Kamień”. Są to wychodnie skalne piaskowca kwarcytowego z okresu dewonu, o brunatnym zabarwieniu mierzące do 7 metrów wysokości. Tworzące je piaskowce kwarcytowe są koloru biało-jasnoszarego, niezwykle zwięzłe, nieuławicone i silnie spękane w różnych kierunkach. Brunatnego odcienia skał nadają tlenki żelaza pokrywające spękania skalne. Pod największą ze skał znajduje się niewielkie schronisko podskalne.
      Góra Kamień jest pewnym ewenementem geologicznym. W porównaniu do okalających ją wzniesień (Grodowej, Ciosowej czy Wykieńskiej), zbudowanych z czerwonego piaskowca, na szczycie góry Kamień zobaczyć możemy jasny piaskowiec kwarcytowy. Samo urwisko skalne "Piekło" wpisane jest do rejestru pomników przyrody nieożywionej.
 
Po posileniu się w cieniu skał, jak to u każdego Kubańczyka przystało - czas na cygaro :)
 
W rozświetlonym słońcem lesie króluje zieleń mchów, lecz w zacienionych miejscach pozostały jeszcze resztki zimowego śniegu.
 
       Czas ruszać dalej na wschód, w stronę zabudowań Miedzianej Góry. Po drodze zaliczamy obowiązkowo sam szczyt góry Kamień. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie przy słupku wysokościowym i udajemy się na autobus.

      Wychodząc z lasu, naszym oczom ukazuje się rozległy widok na okoliczne wzgórza. Na pierwszym planie widzimy porośniętą mieszanym lasem górę Bukową, jeden z przyszłych celów moich wiosennych wędrówek.

Jeszcze tylko rzut oka na panoramę Kielc w oddali i czas wracać do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz