niedziela, 29 grudnia 2013

28.12.2013r.  "Piaskownia" pod Sukowem - Kamienna Góra - Bukówka

                 Passa dłuuuugiej, ciepłej jesieni trwa nadal. Końcówka roku a pogoda jak na koniec września. W słońcu było chyba z 16 stopni - tak, że można było siedzieć w samych bluzach. Po szybkim zmówieniu spotkamy się w autobusie linii 11 do Daleszyc i jedziemy do opuszczonej piaskowni pod Sukowem. Wędrując wzdłuż brzegu zbiornika czekamy na Skandala, który nie zdążył na autobus i musiał dotrzeć do nas z opóźnieniem.  

Słońce pięknie muskało zmarznięte po nocy i otulone mgłami łąki pod Sukowem

Nad piaskownią świeciło ciepłe, niskie grudniowe słońce nadając wspaniałego, pastelowego kolorytu

Jogi - znany badacz wysokich traw i chaszczy bacznie przyglądał się kilkumetrowym roślinom


Krzychu oparty o nadbrzeżną sosnę poddał się rozmyślaniom na tematy rubaszne.
Po opuszczeniu zbiornika udaliśmy się szeroką drogą leśną, służącą do zwózki drewna w stronę Kamiennej Góry (328)

Na skraju lasu napotkaliśmy licznie występujące tu ambony myśliwskie i gdyby nie ta kupa zrytego obornika, miejsce to byłoby bardziej urocze :)


Krzysiek postanowił wspiąć się po spróchniałej drabinie i spenetrować wnętrze jednej z ambon


Opuszczając dość duży kompleks leśny góry Otrocz podchodzimy do wijącej się wśród olch rzeki Lubrzanki. Za nią widać stromą górkę zwaną Zalasną.

Szlak niebieski prowadzi przez mostek zrobiony ze słupów energetycznych i kieruje nas na drugi brzeg


Nad rzeką rozpalamy wyczekiwane ognisko, które po rozważaniach Jogiego na temat pieczonej kaczki było jak najbardziej wskazane. Odgłosy burczącego brzucha skutecznie odstraszało dziką zwierzynę. A  że polanka była w słońcu, więc porozbieraliśmy się do bluz i zabraliśmy do opiekania mięsiwa.


Opodal polanki nad rzeką stoi stary młyn wodny, aktualnie wskrzeszony do życia i pracujący napędzany siłą Lubrzanki. Pilnowały go trzy małe bestie, które skutecznie łapały za nogawki spodni



Po ominięciu Zalasnej udajemy się w stronę Bukówki na autobus, po drodze z powodu mojego "gonienia" rozlegały się gromkie narzekania i obelgi w moją stronę ;)

czwartek, 19 grudnia 2013

17.12.2013r.  Chęciny - Zelejowa - Jaskinia Piekło - Stokówka - Rykoszyn  

   


                 Tak ciepłej jeszcze jesieni nie pamiętają nawet najstarsi listonosze, mamy połowę grudnia a za oknem +8 stC w południe i słońce. Obudzony przed świtem odgłosem zgniatania przez osiedlowych "poszukiwaczy aluminium" szykuje się i wyruszam na ostatnią przedświąteczną wyprawę. Tym razem po raz kolejny klasyk świętokrzyski, czyli moje ukochane okolice Chęcin. 



                 Pogoda do wędrówki wprost wymarzona, po lekko mroźnej nocy od rana świeci słońce odbijając się w jesiennych barwach łąk i pól.



Po drodze mijamy niewielki "las koperkowy", dość zjawiskowe miejsce.


Na grani Zelejowej w miejscach gdzie nie dotarło jeszcze słońce zalega szron



Po przejściu na kolejną górę Żakową odwiedzamy stare kopalnie galeny, których jest tu kilkadziesiąt. Cała góra jest jak ser szwajcarski, to pamiątka po dawnych robotach górniczych  z czasów "staszicowskich". Występująca tu galena wraz z barytem eksploatowana była w znajdujących się tu sztolniach od co najmniej XVI wieku. 

Jednym z uroków tego miejsca jest las liściasty opleciony pnączami zielonego bluszcza

Na północnych stokach Żakowej (352 m) znajdują się strome zbocza i głębokie wąwozy z kolejnymi śladami po "szparach górniczych" oraz porozrzucane po stoczeniu się ze szczytów ogromne bloki dewońskich wapieni 


 Dochodząc do Jaskini Piekło mijamy osobliwą grupę drewnianych rzeźb, nazywaną "satanistyczną drogą krzyżową" :)

 I docieramy w końcu do samego "piekła" ziejącego przewrotnie ze swej otchłani grudniowym chłodem


 Wokół panuje cisza, zalegają długie cienie a omszałe skały, korzenie i drzewa nadają tu swoistego klimatu

 Po kolejnym kilometrze wędrówki docieramy na Stokówkę i słynną "szparę gałęzicką"
 
W stronę Gałęzic prowadzi podmokła droga gruntowa, dodatkowo porozjeżdżana przez samochody wiozące urobek z pobliskiego kamieniołomu czerwonego piaskowca.

W kamieniołomie natrafiamy na spracowanego, zabytkowego Kraza, pamiątki po panującej niegdyś na polskich drogach "radzieckiej myśli technicznej"

I na sam koniec rajdu upragnione ognisko pośród rdzawych liści i powoli kryjącego się słońca.