31.01.2021r. Zalesie - Pietraszki - Karczówka
U
schyłku stycznia w końcu mamy piękną, mroźną zimę. Niedziela
zapowiadała się bardzo słoneczna i taka też była, prawie bezchmurna z
niewielkim mrozem, wymarzona do wędrówki za miastem. Tym razem ponownie
zabieram Was na miejski klasyk, czyli trasę w obrębie miasta: z Zalesia
przez Pietraszki na Karczówkę. Po dość mroźnej nocy, ranek powitał nas
błękitnym niebem a padający przez dwa ostatnie dni śnieg, przykrył
szczelnie wszystko wokoło i skrząc się w blasku słońca nadawał
baśniowego klimatu.
Wędrówkę
przez dolinę rzeki Bobrzy rozpoczynamy w Zalesiu, gdzie napotykamy na
uschnięte koszyczki kwiatowe przegorzana kulistego, pokryte śnieżnymi
czapeczkami.
Na
wypłaszczonym torfowisku wystają kopce kretów, pokryte grubą warstwą
białej pierzynki, wyglądając niczym małe wulkany na rozległej równinie. Po przejściu przez torfowiska , wędrujemy dalej zasypanymi śniegiem łąkami.
Beno jak zawsze pozostaje gdzieś w tyle, łapiąc uroki zimy w obiektyw swego aparatu.
Po przejściu przez ośnieżone łąki, zagłębiamy się w niewielki zagajnik, gęsto oprószony białym puchem.
Z
oddali dobiegał szum niewielkiego wodospadu na Bobrzy. Po dotarciu na
miejsce ujrzeć można było niewielki próg kamienny i kotłującą się wśród
oblodzonych kamieni wodę. Krótki postój, degustacja wyrobów wędliniarskich Sprintera i burzliwe dyskusje - niepolityczne na szczęście. - czy macie coś do kosza?
- a cóż my możemy do niego mieć, w porządku gość i tyle :)
Wędrujemy
odcinkiem białogońskiej doliny, podziwiamy Bobrzę leniwie meandrującą
pośród starych olch i kęp leszczyny, odbijając je w swej toni.
Przez
niewielką kładkę pokonujemy strumień Sufraganiec, uformowany tu przed
wielu laty w regularny kanał. Obsypany po brzegach welonem śniegu,
płynie sobie leniwie pośród łąk. Znad kęp sosen wyłania się ciemnozielona kopuła lasu na górze Brusznia, a na niej znany widok z powstańczym krzyżem na szczycie. A
to już widok z trochę innej strony niż zwykle, na pozostałość po
czynnym do 1975 roku kamieniołomie Grabina. Teren ten, należący do
Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego, jest fragmentem większego,
dawnego kieleckiego obszaru górnictwa kruszcowego. Napotkać tu można
największą ilość wyrobisk górniczych, pamiątek po poszukiwaniach i
eksploatacji złóż rud ołowiu. W 1930 roku w okolicy Karczówki
zinwentaryzowano ponad 3200 starych szybów górniczych i wyrobisk, tzw.
„szpar” związanych z poszukiwaniem i wydobywaniem złóż galeny.
Patrząc na wschód, zza porośniętego sosnowym lasem stoku góry Dalni, wyłania się widok klasztoru na Karczówce.
Ze zbocza Grabiny podziwiać możemy widoki na zachodnie osiedla Kielc i górujący nad nimi komin elektrociepłowni.
Kościół
Świętego Karola Boromeusza, znajdujący się na szczycie wzniesienia
Karczówka, został wybudowany w latach 1624–1628 z fundacji Marcina
Szyszkowskiego, biskupa krakowskiego. Świątynia powstała jako wotum
dziękczynne za ominięcie Kielc przez szalejącą w 1622 roku na tym
terenie dżumę, powszechnie zwaną „morową zarazą”. Mieszkańcy Kielc w
obawie przed nią, schronili się na szczycie Karczówki, ponieważ w tych
czasach rozprzestrzeniała się jej postać płucna, charakteryzująca się
niezwykłą zaraźliwością drogą kropelkową. Chroniąc się na odpowiedniej
wysokości, ludność Kielc ustrzegła się zalegającego w dole „morowego
powietrza”.
Przechodząc
ulicą Bernardyńską mijamy widok na skąpany w zimowym słońcu kościół na
Karczówce. Świątynia wpisana do rejestru zabytków nieruchomych wchodzi w
skład zespołu klasztornego Bernardynów, do którego zalicza się również: klasztor
wybudowany w latach 1629–1631 a przebudowany w XIX w., zabudowania
gospodarcze z I połowy XVIII w., ogrodzenie z basztami z XVII–XVIII w.
oraz ogród przyklasztorny na północnym stoku góry.