wtorek, 15 grudnia 2020

05.12.2020r.   Marcinków - Parszów - Redzik Dolny - "Gębury" - Suchedniów Pn

               Zima postraszyła nas trochę krótkim, śnieżnym epizodem, by ponownie powrócić do późnojesiennej aury. Wprawdzie śnieg stopniał i pozostał tylko w zacienionych miejscach, ale coraz krótszy dzień i zimny wiatr przypominał jaką to mamy porę roku. Zapowiedź słonecznej soboty była sygnałem, aby uciec z naszych ciasnych, betonowych „izolatoriów”, wyruszyć małą grupą w teren i znów oderwać się od szarej rzeczywistości. Ostatnio dość popularnym miejscem stał się zagospodarowany kamieniołom opodal Suchedniowa, nazwany „Oczami Ziemi”, więc tym razem pozwolę sobie zabrać Was w te okolice.

 

Pieszą wędrówkę rozpoczynamy od stacji kolejowej w Marcinkowie, dokąd udaliśmy się pociągiem z Kielc. 

 

Kierując się na południe, a następnie na wschód, przekraczamy mostem rzekę Kamienną. Co ciekawe, nasza typowo świętokrzyska rzeka ma swój początek i koniec na terenie województwa mazowieckiego. Ma długość 156 km, przepływa w 99 procentach przez nasze województwo i posiada dwa źródliska: bagna opodal Antoniowa i okolice wsi Borek. Kamienna od wieków była bardzo pracowitą rzeką - obfitujący w złoża rud żelaza region wykorzystywał jej nurt do napędzania kół wodnych, stosowanych w ówczesnym przemyśle. Nad jej brzegami usytuowane były liczne huty, walcownie, fryszernie oraz młyny wodne. Spoglądając z mostu na Kamienną, podziwiać możemy jej dzikość w jesiennej krasie. 

 A w Marcinkowie krótkie odwiedziny na ranczu u Przema, jakże nie wpaść choć na chwilę, szkoda tylko że nie było gospodarza :(

 Po dotarciu na czerwony szlak udajemy się na szczyt pobliskiego wzniesienia, pokrytego głazami narzutowymi dolnotriasowego piaskowca.

 Na kulminacyjnym punkcie góry widać betonowe pozostałości po dawnej wieży obserwacyjnej.

 Przyroda ostatnio nas ciągle zadziwia, ale żeby jagody w grudniu rosły?

 Pod przestoją, czyli pozostawionym samotnym drzewem po wyrębie zabłąkał się jakiś partyzant ;)

Schodząc lekko ze szlaku, na zachodnim stoku góry, zobaczyć można pośród sosen kolejne ostańce. Ten czerwony piaskowiec, bardzo popularny do wykończeni w przemyśle budowlanym, zwany jest przez okoliczną ludność – kopulak.

  A my dalej w drogę ......

Opuszczamy Marcinkowskie lasy aby udać się drogą nad zalew w Mostkach, mijając po drodze kościół w Parszowie. Parszów w dawnych wiekach należał do opactwa cystersów w Wąchocku. W 1748 roku staraniem biskupa krakowskiego Załuskiego, w pobliżu rzeki Kaczki (Żarnówki), wybudowano wielki piec oraz hutę i odlewnie żelaza. Przy jednej z wiejskich dróg znajduje się kościół z p.w. Zesłania Ducha Świętego z 1934 roku. Drewniany kościół jest nieorientowany, trójnawowy konstrukcji słupowo – ramowej. Obok świątyni znajduje się drewniana dzwonnica z 1937 roku oraz starsza, z 1934 roku drewniana plebania. Dwu-kalenicowy dach pokryty został blachą ocynkowaną i posiada czworoboczną wieżyczkę na sygnaturkę. Całość zwieńczona jest ostrosłupowym, blaszanym hełmem.

Wędrując przez Redzik Dolny natrafić można jeszcze na relikty z przeszłości, jak choćby studnie i kamienne ziemianki.

Docieramy do spiętrzenia wodnego na Żarnówce, czyli zalewu o tej samej nazwie, który przy niskim słońcu odbijającym się w tafli cienkiego lodu, prezentował się zjawiskowo.

Na niewielkiej skarpie stoi wybudowany w latach 1816-1826 dziewiętnastowieczny dworek, budynek administracji (zarządu) wielkiego pieca. Był jednym z obiektów Szkoły Akademiczno-Górniczej, pierwszej polskiej wyższej szkoły technicznej. W okresie międzywojennym i po wojnie mieściła się w nim szkoła powszechna, a obecnie pełni rolę Wiejskiego Domu Kultury, Gościńca i Bazy Aktywności Lokalnej w Mostkach.

Kamienna tama na spiętrzeniu rzeki, to dawne założenie przemysłowe z układem wodnym, które stanowiło zespół urządzeń hydrotechnicznych dawnego zakładu wielkopiecowego z końca XVIII w. Niestety, zaniedbana i niekonserwowana jej drewniana część, wygląda tragicznie i czas jej żywota wkrótce dobiegnie końca.


Znów zagłębiamy się w las, by idąc zielonym szlakiem dotrzeć do naszej głównej atrakcji.

Ostatnią atrakcją na naszym szlaku jest niewielki kamieniołom Gębury, znajdujący się w środku lasu, nazwany marketingowo-turystycznie „Oczy Ziemi”. Wejście do niego stanowi drewniana brama z wiszącą nad nią nazwą tego miejsca. Eksploatacja tego wyrobiska nastąpiła jeszcze przed II Wojną Światową. Z wydobywanych tu skał zbudowano min. niektóre budynki Zakładów Metalowych w Skarżysku.

Teren wyrobiska został oczyszczony z zarastających drzew i uprzątnięty z walających się okruchów skalnych. Przy niewielkim jeziorku postawiono wiatę z ławkami i miejsce do ognisk.

A skąd nazwa „Oczy Ziemi”? To przez pozostałość po pracach górniczych, dwa otwory powstałe w wyniku eksplozji materiałów wybuchowych, podczas pozyskiwania kamienia. Przypominać mają oczy wykute w skale, lecz moim zdaniem, bardzie otwory należące do „innej części ciała” ;)

Naszą wędrówkę po okolicach Suchedniowa kończymy, podobnie jak rano, na stacji kolejowej, oczekując na pociąg do Kielc. Robi się coraz ciemniej i chłodniej a zachodzące słońce rozświetliło grudniowe niebo karminową barwą.


wtorek, 8 grudnia 2020

 20.11.2020r.   Staniowice - Mokrsko - Brus - Mnichów

 

              Trzecia dekada listopada, aura nadal bardziej przypominająca ciepłą jesień niż listopadową pluchę, lecz na horyzoncie pojawia się niestety widmo ochłodzenia. To prawdopodobnie już ostatni tak ciepły dzień tego roku. Pozostało mi jeszcze sporo tegorocznego urlopu, więc trzeba gdzieś się wybrać za miasto i rozprostować kości. Dziś dla urozmaicenia południowo-zachodni fragment Wzgórz Sobkowsko – Korytnickich, pełen zalesionych pagórków, zabytków historycznych i wijącej się urokliwie Nidy.

Wędrówkę rozpoczynamy w Staniowicach, idąc polną drogą mijamy pagórki pokryte kępami drzew i polami uprawnymi.

Na samotnych drzewach dzwonią na wietrze „butelkowe strachy na wrony” i straszą zbłąkanych turystów

Czasem warto zerknąć pod nogi, bo napotkać można na dziwne osobliwości, jak choćby zamarzniętą, zapleśniałą kupę :)

Mijamy malownicze wniesienia porośnięte zieleniejącą oziminą, po których tu i ów przebiegają stada saren.

Kępy złotych brzóz "rozkwitły" na tle zieleni sosen.

 


Docieramy wreszcie do Nidy. Po wcześniejszych opadach stan wody nadal jest wysoki. Błękit toni wodnej idealnie kontrastuje z brązowymi odcieniami porastającej roślinności przybrzeżnej.

 

Moja ulubiona skarpa nad rzeką, tu toczy się nieustanna walka wody z brzegiem.

A tu prawdopodobnie sprawka "latających bobrów", wszak ewolucja ciągle trwa

 

Piękna jest ta nasza Nida, bogata w liczne wysepki, kępy sitowia i malownicze, dzikie starorzecza.

 

Gdzieś hen daleko, widać ruiny zamku w Mokrsku Górnym

 

Nad naszymi głowami przeleciał klucz łabędzi.

 

Opuszczamy na chwilę brzegi Nidy i przemierzamy drogę wierzchołkiem utwardzonego wału przeciwpowodziowego.

 


Kolejna przeprawa przez rzekę, tym razem mostem koło Mokrska z widokiem na wyspę pośrodku rzeki.

 

We wsi Mokrsko Dolne, na terenie dawnego parku dworskiego, znajdują się ślady średniowiecznego grodziska stożkowatego, zwanego "Dworską Górką". Grodzisko ulokowano na skraju cypla, stromo opadającego ku mokradłom i rozlewiskom przepływającej w pobliżu Nidy. Kopiec został nadsypany, a u jego podstawy utworzono czytelną do dziś, półkolistą fosę. Badania archeologiczne potwierdziły istnienie w tym miejscu drewnianej budowli o charakterze wieży mieszkalno – obronnej. Fundatorem tego XIV wiecznego grodu był Piotr Pacan herbu Jelita, kasztelan małogoski, wiślicki i sandomierski. 

 

Kolejną atrakcją tego miejsca, jest stojący opodal grodziska dwór z przełomu XIX i XX wieku, należący do dziadków Stefana Żeromskiego. Klara z domu Kłodnicka i Józefat Żeromscy przybyli do Mokrska Dolnego w roku 1830 i wzięli pod dzierżawę wieś wraz z przyległym dworem. Nową lokalizacją Żeromscy nie nacieszyli się zbyt długo. W wieku 50 lat dnia 17 października 1831 roku zmarła Klara, zaś jej mąż odszedł trzy lata później, 20 lutego 1834 roku. Oboje zostali pochowani na pobliskim cmentarzu. 

 


Tuż za wioską, na niewielkim podniesieniu terenu znajduje się kościół pw. Wniebowzięcia NMP z początków XIII wieku. Obok kościoła znajduje się drewniana dzwonnica z XIX w. Kościół otoczony jest ogrodzeniem z kapliczką, wybudowaną w XIX wieku. 

 

Pierwszy kościół wzniesiono w 1. połowie XIII w., który dziś jest częścią teraźniejszej świątyni i stanowi obecnie prezbiterium i „schowek” za głównym ołtarzem. Świątynie przebudowano w XVII wieku, dobudowując w miejsce romańskiej ściany barokową nawę wraz z zakrystią. We wnętrzu kościoła znajduje się ołtarz główny w stylu późnobarokowym, z pierwszej połowy XVIII wieku, oraz ołtarze boczne w stylu rokokowym. Za kościołem położony jest cmentarz parafialny z początku XIX wieku, wraz z charakterystyczną kaplicą grobową rodziny Chelińskich z 1865 roku. 

 

Opuszczamy Mokrsko Dolne, które jako paradoks położone jest wyżej od Mokrska Górnego i udajemy się polną drogą na zachód, przez rozległe pola uprawne po dawnym PGR-ze. 

 

..... i wtedy to koledze Sprinterowi ukazał się na horyzoncie kościół. Ale co to? Ten kościół się przemieszcza? :)

 

Bezkres kolorowych pól wspaniale komponuje się z błękitem listopadowego nieba. 

 

W lesie opodal wsi Wygoda znajduje się niewielki zbiornik, zwany przez miejscowych "Kliszowiec". Tu robimy krótki popas i rozpalamy ognisko w przygotowanym do tego miejscu. 

 

To tu, koło wiaty odbyły się dantejskie sceny, z pożeraniem kiełbasy w roli głównej.

 

Powoli dzień chyli się ku końcowi, jesienny mrok coraz pewniej wkracza w jasność dnia ......czas wracać do domu. Udajemy się szosą do Mnichowa, pokonując wiadukt nad ekspresową siódemką.

 


Oczekując na busa podziwiamy drewniany kościół pw. św. Szczepana Diakona, wzniesiony według zapisków w latach 1765–1770. Jest to prawdopodobnie jedyny ocalały w Europie drewniany kościół z wystrojem rokokowym. Jego wykonana z drewna modrzewiowego architektura przy zachodzącym, listopadowym słońcu robiła niesamowite wrażenie.

 15.11.2020r.   Zalesie - Białogon - Pietraszki - G. Grabina - Karczówka
                

             W niedzielę zaliczyliśmy taką moją ulubioną, „miejską trasę” uwieczniając ją w obiektywie mojego aparatu. Dziś zatem wędrówka czerwonym szlakiem z Zalesia przez Białogon i Grabinę na pobliską górę Karczówkę, pełna ciepłych jesiennych kolorów i znanych nam kielczanom widoków.


Wędrówkę rozpocząłem od przejścia przez rozległe torfowiska, wzdłuż przepływającej rzeki Bobrzy. Towarzysząca mi jesienna szata swymi kolorami, nieustająco przyciągała wzrok.
 

A moi towarzysze wędrówki pomknęli w trawy.

Na żyznych, torfowych łąkach, pasła się krowa a z nią oblizujący się na mój widok, młody byczek (tylko bez dopowiedzeń proszę 😀)

Zasuszona nawłoć kanadyjska, gatunek introdukowany, sprowadzony z Ameryki Północnej jako uciekinier z upraw, rozprzestrzenił się szeroko w Europie.

W miejscu określanym jako bugaj, gdzie występują podmokłe łąki i mokradła blisko rzek, przepływa meandrująca Silnica, wijąc się pośród starych wierzb i olch.

 
 
  
Wody Silnicy wypłukują brzegi i powstają liczne, piaszczyste łachy.

"Stykanka" - czyli miejsce łączenia się Silnicy z Bobrzą.

Obiekt widoczny na zdjęciu to nie fragment łodzi podwodnej 😃 Przed laty staw białogoński zasilany był głównie przez rzeką Sufraganiec, która wpada do rzeki Bobrzy w okolicy ul. Władysława Dzikowskiego. Sama Silnica zasilała staw jedynie w czasie powodzi, a gdy powstawał nadmiar wody, przelewała się ona lejkowatym otworem na środku stawu i dalej płynęła ogromną metalową rurą ułożoną po dnie akwenu, zasilając rzekę Bobrzę za ul. Grobla. W wyniku powodzi 1993 r. przerwana została ul. Grobla na długości kilkunastu metrów a powodem był wysoki stan wody w zbiorniku i doszło wtedy do rozszczelnienia rury ze szwem nitowym, który przerdzewiał.
Ciekawostką tego miejsca było również połączenie stawu z wybudowanym w pobliżu Kanałem Staszicowskim, gdzie przed laty uruchomiona została turbina wodna dająca zasilanie elektryczne dla pobliskiego zakładu. Elektrownia zasilała również oświetlenia ulic Białogonu, co na ówczesne czasy było ewenementem, gdyż ulice w Kielcach nie posiadały jeszcze takiego oświetlenia.

Wśród opadłego listowia buka, dostrzec można zielone liście przylaszczki pospolitej, czekającej na przezimowanie.





Widok na Brusznię i krzyż upamiętniający miejsce zbiórki powstańców styczniowych, szykujących się do ataku na Kielce. Pochodzenie nazwy tej góry motywuje czasownik „brusić”, czyli ostrzyć. W okolicy wydobywany był kamień szlifierski i przetwarzany na tzw. brusy, czyli koła szlifierskie.

Widok na kościół Świętego Karola Boromeusza na Karczówce.

Drewnianym mostkiem przechodzimy nad jedną ze "szpar" górniczych, pozostałością po dawnych kopalniach rud ołowiu - galeny.

Docieramy do ostatniego punktu wędrówki, na wzniesienie Karczówka


Mury kościoła i widok na południową zabudowę klasztoru.