niedziela, 24 lipca 2016


22-23.07.2016r.   Chęciny - Zelejowa - Jaskinia "Piekło" - Stokówka - Miedzianka



                   
 NOCNY, LETNI RAJD PIESZY można uznać za udany i zaliczony. 

             W piątek wieczorem po zmówieniu się na Żytniej udajemy się busem do Chęcin. Skład w tym roku zebrał się liczniejszy, było nas w sumie 13 osób. Prognozy były pomyślne, bardzo ciepła i sucha noc oraz 2 dni po pełni księżyca idealnie nadawały się na taką wędrówkę.

Ruszamy na początek pod zamek chęciński aby tam pożegnać słońce, które będziemy witać o brzasku 16 kilometrów stąd. Akurat tej nocy zorganizowano nocne zwiedzanie zamku, więc było dość tłumnie.


Zachodu słońca oczekujemy opanowując miejscową armatę.




Nasza ukochana, życiodajna gwiazda zapadała się na linii horyzontu tuż opodal Miedzianki, celu naszej nocnej wędrówki. Po słonku została karminowa łuna zalegająca nad okolicą.

Po zajściu słońca schodzimy w kierunku chęcińskiego rynku, podziwiając oświetlone ruiny warowni.


Na rynku w Chęcinach po jego rewitalizacji wreszcie można poczuć fajny klimat.



Słynna uliczka z widokiem na ruiny zamczyska, miejsce często upamiętniane przez miłośników fotografii.



Opuszczamy ciche i spokojne miasteczku, udajemy się szlakiem w kierunku Zelejowej, pozostawiając za sobą oświetlone w oddali ruiny średniowiecznej warowni.


Przejście tegorocznego nocnika wiodło przez skalną grań Pasma Zelejowskiego, które w nocy oświetlone jedynie latarkami było dość ekstremalne. Niech szlag trafi tych, którzy są odpowiedzialni za utrzymanie szlaku. Dojście do kamieniołomu przez cierniste, zarośnięte krzewy tarniny były nie lada wyzwaniem.


Dalej wędrujemy spokojną dróżką u podnóża lasu, bez pomocy latarek, oświetleni poświatą księżyca. 

Strome zejście pod jaskinię, po przejściu trasy przez Zelejową nie było już nam straszne.


  Pamiątkowa fotka całej naszej grupy na tle nocnej jaskini.


Nasz nowa towarzyszka Ewka miała cały czas niespożyta energię, biegając w ciemnościach po okolicy i wpełzając w ciasne korytarze jaskini. Widać w Piekle czuje się jak w niebie.


Po długiej i mozolnej wędrówce ze Stokówki pod Miedziankę wreszcie dotarliśmy na miejscówkę pod ognisko. Ponieważ Miedzianka jest rezerwatem rozpaliliśmy ogień poza jego granicami.
 
Ewa ze swoim ADHD oczywiście nie mogła usiedzieć spokojnie, zwisając niczym leniwiec przy ognisku.


Po pokrzepieniu się specjalistycznymi płynami do nocnych wędrówek i po zjedzenie "tego co tam kto przyniósł" (Pietrek - zarąbista kaszanka na kapuście Ci wyszła), udajemy się wśród porannych mgieł na szczyt Miedzianki.

Ze szczytu góry jak zawsze zapierające dech widoki, szczególnie o tej porze zalane mgłami pola i łąki robiły niesamowite wrażenie. W oddali widać ruiny zamku, skąd przywędrowaliśmy nocą.


Widok na kopalnię wapieni Nordkalk i majaczący w oddali komin ciepłowni w Kielcach.
 
Około 4:50 nad widnokręgiem pojawiło się wyczekiwane słońce.

Czerwona kula zaczęła wznosić się nad horyzont, nabierając pomarańczowego, następnie żółtego  koloru, rozświetlając zalegające w mgłach doliny. Niesamowity spektakl obserwowaliśmy wylegując się na wapiennym zboczu Miedzianki.



Po krótkiej drzemce ogrzani promieniami porannego słońca, trzeba było zbierać "zwłoki" i ruszać na autobus do Kielc.



Po udanym rajdzie i wspaniałym spektaklu budzącego się życia o wschodzie słońca, oczekujemy w tej niezbyt uroczej scenerii na autobus 203 do domu. Dyskusje przy rowie melioracyjnym zawsze są ciekawe :)