wtorek, 7 marca 2017

04.03.2017r.   Bocheniec - Czubatka - Milechowy -  Miedzianka - Rykoszyn (stacja PKP)
                 

                 Jak na razie był to najcieplejszy dzień 2017 roku. Brzmi to bardzo zachęcająco biorąc pod uwagę dość mroźny luty i dopiero co stopniały śnieg. Po wielu perypetiach z ustaleniem busa do Bocheńca udało się namierzyć kurs o 9:30, więc w drogę. Początek rajdu na nowo-wybudowanym "pit-stopie" przy moście nad Wierną Rzeką.

Poniżej unijnego, supernowoczesnego  i wypasionego miejsca postojowego ostał się nadal stary, wysłużony kamienny piec grillowy, dzielnie stojący na skarpie przy rzece. Zapewne był świadkiem wielu pijaństw i upadków moralnych okolicznych dziewek, teraz samotny bez stołów do biesiadowania wyglądał bardzo smutno.


Po wejściu na szlak wspinamy się mozolnie pod Czubatkę, aby po kilkuset metrach osiągnąć szczyt (325m). Góra widziana z daleka przypomina czubaty kopiec, więc stąd zapewne pochodzi jej nazwa. Grzbiet góry stanowi wąska, skalna grzęda przypominająca górską grań z kilkumetrowymi przepaściami. Zbudowana z bielejących na tle zieleni wapiennych skał, w wielu miejscach przybrała ciekawe kształty grzybów, pieczar czy bramy skalnej. Miejsce to jest pomnikiem przyrody nieożywionej. Czubatka skrywa również pamiątkę po czasach I Wojny Światowej, ciągnące się kilometrami ślady okopów, czy pozostałości kolejnej wojny, zagłębienia po rowach przeciwczołgowych.
 
Schodząc z grani Czubatki niebieskim szlakiem mijamy zza drzew widoki na pobliską górę Brogowicę i zalew Zakrucze.




Po przejściu rzeki Łośnej, zwanej Wierną Rzeką pocieramy do wybetonowanego zbiornika wodnego, wybudowanego dla potrzeb pobliskiej "Cementowni Małogoszcz". Tafla wody jeszcze skuta lodem ale już powoli zaczyna zlatywać się dzikie ptactwo, latem licznie tu występujące.

Idąc leśnymi duktami natrafiamy na żołnierską mogiłę, pamiątkę z I Wojny Światowej.


Jest naprawdę ciepło jak na tą porę roku. Temperatura osiągnęła ponad 15 stopni a w słońcu było na pewno znacznie więcej, więc nic dziwnego że pobudziły się różne wiosenne stwory. Wokoło latały uwijające się pośród krzewów i drzew żółciutkie latolistki cytrynki.


Pośród poszarzałych po zimie liści zaczęły nieśmiało wychodzić na słońce przylaszczki.

Idąc granią skalną góry Bolmińskiej przemierzamy krętą ścieżką rezerwat Milechowy, pełen dorodnych dębów spowitych zimozielonym bluszczem.


Na końcu tej ogromnej skalnej grzędy znajduje się odnowiony niedawno pomnik, poświęcony pamięci porucznika Kazimierza Brauna, postawiony tu przez swojego brata, na pamiątkę tragicznej śmierci z roku 1920.


Kontynuujemy swój marsz schodząc stromo w dół ku głębokiemu wąwozowi. Stojąc na przeciw góry Bolmińskiej, na jej południowym stoku podziwiać możemy jaskinię "Piekło Milechowskie" i stojącego przed jej wejściem potężnego dęba, niczym strażnika wejścia do piekła.
 
Po sesji fotograficzne w jaskini ruszamy dalej głębokim wąwozem u stóp dwóch szczytów gór - Bolmińskiej i Milechowskiej.


Opuszczamy bolmińskie lasy i wychodzimy na rozległe pola w poszukiwaniu miejsca na ognisko.


W końcu czas zasiąść do biesiady przy ogniu i wysłuchać przedziwnych opowieści "Jelona".


Po krótkiej sjeście czas dalej w drogę ku Miedziance, która wyłoniła się nam w oddali zza grani opon, licznie występujących na polu. Zapewne są to ostańce, które przywędrowały  na te ziemie wraz z epoką debilizmu, nękającego często różne tereny naszego kraju.


Idąc polami ornymi w oczy rzuciła się dziwna bruzda, niczym pęknięta ziemia.



Skalny grzbiet Miedzianki coraz bliżej, więc przyspieszmy kroku.


Widok ze szczytu góry o każdej porze roku robi niesamowite wrażenie.


Po wycięciu krzewów i samosiejek wreszcie widać jest pamiątkę po dawnych kopalniach, widoczne leje po szybach górniczych, głębokie szpary i hałdy. Miejsce to, zwane Polem Księżycowym świadczy o dużym nasileniu prac górniczych w tym miejscu.

Na mapach Lidar doskonale widać jak licznie te szyby górnicze występowały na Miedziance.

Po długim oczekiwaniu na busa do Kielc w końcu poddaliśmy się, i powędrowaliśmy na pobliską stację kolejową w Rykoszynie, gdzie przynajmniej pewny był pociąg.