niedziela, 24 stycznia 2021

21.01.2021r.   Chęciny - Sosnówka - Polichno - Jedlnica - Grząby Korzeckowskie - Chęciny

 

               Czwartkowy dzień zapowiadał się słoneczny i z temperaturą około zera. Po mroźnej „bestii ze wschodu” pozostał tylko śnieg i niewielki mróz w nocy. W planach do zaliczenia była „pętla chęcińska”, czyli przejście poza szlakami przez Sosnówkę, Jedlnicę i Grzywy Korzeckowskie. Po dotarciu do Chęcin udajemy się na nieporośnięte lasem wzgórze – Sosnówkę.
 
Idąc drogą w stronę Polichna skręcamy w lewo, by dość stromą ścieżką dostać się na grań Sosnówki.
 
Sosnówkę porastają tylko krzewy tarniny i dzikiej róży, dzięki czemu podziwiać z niej można rozległe widoki na okoliczne pasma wzgórz. Od strony wschodniej, pomiędzy kępami tarniny, widać ruiny zamku w Chęcinach.
 
Po przeciwnej stronie, patrząc na zachód dostrzec można widoczną w oddali Miedziankę i jej zaśnieżone, skalne szczyty.
 
Wzgórze Sosnówka to wapienne wzniesienie składające się z trzech wierzchołków (320m; 318m i 308m). Od strony wsi Skiby widać malownicze wychodnie wapieni, porośnięte bogatą roślinnością ciepłolubną. A my stoimy właśnie na jednym z wierzchołków Sosnówki.
 
Wędrując grzbietem wzgórza pośród gęsto rosnącej tarniny, docieramy do jego zachodniego krańca. Tu droga ostro skręca na południe i prowadzi stromym zboczem w dół.
 
Całą drogę towarzyszy nam ciepłe, styczniowe słońce oświetlające białe od śniegu łąki i stoki wzgórz.
 
Dalej droga prowadzi nas zygzakiem pomiędzy miedzami pól a za plecami pozostawiamy ośnieżoną Sosnówkę.
 
Podchodząc pod niewielki przysiółek Stawki, mijamy urokliwą kapliczkę na drzewie.
 
Na skraju zabudowań należących do Polichna pośród świerków, stoi murowana kapliczka.
 
        Tuż za kapliczką, pomiędzy wzgórzami Laskowa Góra i Zegzela, na podmokłej łące bije niewielkie źródło. Miejsce to, zwane "źródełkiem Bony" posiada swoją ciekawą historię. Przebywająca na chęcińskim zamku królowa Bona Sforza uwielbiała konne przejażdżki. Pewnego razu wracając z pobliskiej Miedzianki zatrzymała się przy źródełku, by zanurzyć w nim opuchniętą i bolącą nogę. Po wymoczeniu jej w zimnej toni, wszelkie dolegliwości natychmiast ustąpiły. Aktualnie miejsce to jest bardzo zaniedbane i zarośnięte. Niegdyś podziwiać można było gejzery wodne, wyrzucające jasny piasek z wnętrza ziemi. Teraz niestety, nawet trudno wypatrzeć to miejsce pośród porastających go chaszczy.  
 
 
A my dalej wędrujemy na zachód polną drogą.
 
Na chwilę przystajemy aby obfotografować mój ulubiony szpaler brzóz.
 
Po przejściu przez szosę do Małogoszcza, udajemy się asfaltową drogą w stronę wsi Mosty. Skręcając w lewo z drogi, tuż za szlabanem idziemy długą, prostą drogą na skraj lasu, gdzie lokalne koło myśliwych wybudowało wiatę ze stołami.
 
Zachowując porządek i czystość tego miejsca, korzystamy z okazji aby spocząć tu i przygotować „coś na ząb”.
 
Dziś eksperymentalnie upiekliśmy łososia w ognisku, na dwa sposoby: na drucianym ruszcie i nabitego na szpikulce, niczym szaszłyki.
 
 Po krótkim i intensywnym pieczeniu, rybka przygotowana w obu wariantach w towarzystwie domowego kimchi i marynowanej cebuli smakowała wybornie.
 
Po posileniu się czas ruszać dalej w drogę. Trasa wiedzie nas obrzeżem zasypanych śniegiem łąk, u podnóża Grzyw Korzeckowskich.
 
Coraz niższe o tej porze roku słońce, rzucało żółtawą poświatę na zaśnieżone łąki. Za nimi, w oddali rozciągał się sosnowy las, który podświetlony styczniowym słońcem tworzył trzy odcieni zieleni.
 
Nasza dzielna "rodzynka" Ania przez chwilę raczyła się ciepłymi promieniami styczniowego słonka.
 
W połowie drogi, wędrując skrajem łąk skręcamy na północ, zagłębiając się w zimowy las. Droga tu, przecina Pasmo Grzyw Korzeckowskich wijąc się malowniczymi wąwozami.
 
 
 Grzywy Korzeckowskie to pasmo Gór Świętokrzyskich, zbudowane z jurajskich wapieni kredowych, pokryte lasem mieszanym ze stanowiskami roślinności śródziemnomorskiej. Najwyższym szczytem pasma są Glinianki 336 m n.p.m. Cały masyw poprzecinany jest głębokimi wąwozami i jarami, a my przez jeden z tych wąwozów postanowiliśmy przejść.
 

Pnąc się pod górę krętym wąwozem dochodzimy do żółtego szlaku, przy który znajduje się nadrzewna kapliczka.
 
Po przekroczeniu najwyższego punktu pasma, schodzimy w dół aby dotrzeć do skraju lasu. Tu podziwiać można widoki na okoliczne wzniesienia, z malowniczym zamkiem chęcińskim.
 
Jeszcze obowiązkowa pamiątkowa
fotka na polanie pod Korzeckiem i dalej w drogę.
 
Po dotarciu do asfaltowej drogi, skręcamy na północ i podążamy w stronę chęcińskiego zamku. Oświetlające go zimowe słońce, nadawało mu pomarańczowej barwy.
 
Za naszymi plecami słońce powoli zachodziło za krawędź pasma Grzyw Korzeckowskich.
 
Mijając z lewej strony górę zamkową, schodzimy w dół do rynku w Chęcinach. Wieczorny widok zamku oświetlała poświata schowanego za horyzontem słońca i delikatne światło styczniowego księżyca.

... i na koniec Commandosi na chęcińskim rynku ;)




12.01.2021r.   Piekoszów (stacja PKP) - Gałęzice - Stokówka - Jaskinia Piekło - Zelejowa - Chęciny

 

               To był ostatni dzień przed nadejściem śnieżnej zimy. Tego dnia, wieczorem miały nad nasz region nadciągnąć śniegowe chmury i zdrowo sypnąć, zabielając nasze piękne Góry Świętokrzyskie. Wtorkowy poranek był mroźny i słoneczny, lecz z małą ilością białego puchu. Korzystając z rzadkiej ostatnio słonecznej aury, zmówiliśmy się na pieszy rajd. Trasa prowadziła przez Pasmo Zelejowskie, prawie od jego zachodniego krańca - Besówki. Piszę prawie, ponieważ najdalej wysunięta część tego pasma została wchłonięta przez „skałożerną” kopalnię Nordkalk Miedzianka. Z jednej strony potrzeba budowy dróg i pozyskiwania surowców dla przemysłu wapienniczego usprawiedliwia taką niszczycielską działalność, z drugiej zaś – żal znikających wzgórz porośniętych roślinnością stepową, jałowcami i kępami sosen, jakie pamiętam z młodych lat. Na tą trochę nostalgiczną wycieczkę wybrałem się po raz pierwszy z naczelnym „łazikiem świętokrzyskim” – Andrzejem (A.A.), któremu pokazałem nieznane mu ścieżki i kilka ciekawych zakamarków. Głównym celem dzisiejszej wędrówki było też odwiedzenie nurtującego mnie miejsca, pozostałości po czymś, przypominającym ogromne zapadlisko. 
 
Dzisiejszą wędrówkę rozpoczynamy od stacji kolejowej w Piekoszowie. Stacja została oddana do użytku w roku 1911 i była jednym z elementów budowanej na początku XX wieku Kolei Herbsko-Kieleckiej.
 
Ze stacji PKP udajemy się drogą w stronę przysiółka Plebańskie, leżącego na zachodnim krańcu Pasma Zgórskiego. Świeciło słonko, niewielki śnieg chrupał pod naszymi butami a wokoło roztaczał się widok złocących się w niskim słońcu traw.
 
Mijamy ostatnie zabudowania i wkraczamy w otwarte przestrzenie. Przez nami pola z oziminą, lekko przyprószone białym śniegiem. 
 
Po przejściu przez pola wkraczamy do lasu, będącego wypłaszczonym już zakończeniem Pasma Zgórskiego.
 
Czasami na naszym szlaku wędrówki napotkać można na osobliwe przeszkody.... ale od czego są commandosi ;)
 
Po pokonaniu niewielkiego strumienia – Hutki, idziemy wyboistą drogą na grzbiet Pasma Bolechowickiego. Na jego kulminacji, tuż za wsią Gałęzice, znajduje się niewielka kopalnia czerwonego piaskowca “Kopaniny”. 
 
Podążamy dalej w kierunku czynnej kopalni w Gałęzicach, Po drodze mijamy chyba jeden z ostatnich widoków na szczyt góry Besówka, która zapewne wkrótce podzieli los innych , okolicznych wzgórz :(

       Przekraczamy asfaltową drogę przez Gałęzice i przechodzimy obok „wielkiego kanionu Miedzianka”. Owym kanionem jest ogromne wyrobisko, kopalnia wapienia należąca do firmy Nordkalk. Początki wydobycia na tym terenie to rok 1957. Powstała tu naonczas nowoczesna kopalnia odkrywkowa "Ostrówka". Po przemianach w 1971 roku w wyniku połączenia Kopalni "Ostrówka" oraz KZPW, powstały Kieleckie Zakłady Przemysłu Wapienniczego w Miedziance. W grudniu 2000 roku fiński inwestor Nordkalk Oy Ab wykupił kopalnię, zmodernizował zakład i rozpoczął wydobycie pod szyldem Nordkalk Miedzianka S.A. Wydobywa się tu liczące ok. 400 milionów lat złoża wapieni dewońskich, charakteryzujące się bardzo dobrymi parametrami chemicznymi (wysoka zawartość CaCo3 ), jak i wyjątkową wytrzymałością. Niestety, wydobycie odkrywkowe niesie za sobą ogromne spustoszenie. Nieodwracalnie zmienił się krajobraz, zniknęły urocze pagórki i leśne zakątki. Zaczęły opadać wody głębinowe a pył powstający przy produkcji wapna rozwiewany jest po całej okolicy. W miejscu gdzie zrobione jest zdjęcie, znajduje się mocno już „podgryziona” góra – Besówka. Okolica jej to prawdziwy tygiel ruchów geologicznych, miejsce gdzie na niewielkiej odległości od siebie spotykają się pokłady skał różniące się wiekiem o ponad 150 mln lat. Miejsce to było często odwiedzane przez geologów z całego świata i opisywane w wielu publikacjach naukowych. Za cenę postępu i popytu na kamień drogowy oraz wapno, bezpowrotnie tracimy ten wyjątkowy geologicznie zakątek. Zapewne wkrótce po Besówce pozostanie tylko gigantyczna dziura, a pamięć o niej zostanie na starych fotografiach.
Foto z drona ;)
 
 
Fragment mapy geologicznej, ukazujący występowanie skał z różnych epok. W okolicy kopalni pod Ostrówką, wyraźnie widać bliskość warstw skalnych, którą dzielą dziesiątki milionów lat.

Kolejną atrakcją geologiczną na naszym szlaku, jest pozostałość po kamieniołomie „Stokówka, zwanym również „szparą gałęzicką”. W połowie XX wieku wydobywano tu jedną z najcenniejszych odmian wapieni, „różankę zelejowską”. Eksploatowano ją już XVI wieku, tworząc długie i wąskie wyrobiska znaczące przebieg stref tektonicznych, tzw. szpary. Różanka to forma kalcytu, który przez swą kolorystykę i różnorodność rysunku struktur, wykorzystywany był do dekoracji wnętrz, min. w wawelskiej katedrze, w detalach ołtarza katedry w Kielcach, czy ołtarza głównego w klasztorze na Karczówce. Swą dekoracyjność zawdzięcza strukturze krystalicznej jasnego kalcytu otoczonego wiśniowym hematytem.

Miejsce to, szczególnie upodobali sobie alpiniści, którzy w sezonie zjeżdżają się tu, aby wspinać się w tych malowniczych klimatach. Dno wyrobiska liczy ok. 15m szerokości, a na powierzchni jego ścian widoczne są zjawiska krasowe, jak niewielkie kominy i pustki skalne wypełnione glinką zwietrzelinową.

 
Nad krawędź kamieniołomu prowadzi kręta ścieżka, na końcu której możemy podziwiać widoki na okolicę.
 
 Opuszczamy Stokówkę i wędrujemy dalej niebieskim szlakiem na południe. 
 
Powoli zbliżamy się do kolejnego skupiska wapiennych skał, pod górę Żakową.
 
Pod samym szczytem Żakowej znajduje się jedna z najbardziej malowniczych, świętokrzyskich jaskiń – „Jaskinia Piekło pod Skibami”.
 
Licząca łącznie 53 metry długości, naturalna jaskinia posiada bardzo ubogą szatę naciekową, składającą się z kilku wystąpień polewy kalcytowej. Opodal głównego wejścia znajduje się częściowo zasypany szyb górniczy, zabezpieczony żelazną kratą i przerzuconym przez niego drewnianym pomostem. Szyb jest pozostałością po poszukiwaniach na przestrzeni od XV do XVII wieku, rud srebra i ołowiu. 
 

Na tyłach tych wychodni wapienia, podziwiać możemy rosnące paprocie i zielone mchy, uroczo pokryte soplami lodu.
 
Zbaczając ze szlaku udajemy się pod wspomniane na początku, tajemnicze miejsce z ogromnym zapadliskiem. Góra Wsiowa (367m) zbudowana z trzech wierzchołków, od strony północno-zachodniej posiada dziwne zapadlisko. 
 
Widoczna na mapach Lidar brakująca część góry, według mnie wygląda na lej krasowy, miejsce w którym podziemna pustka zapadła się pochłaniając fragment wzniesienia. Nie ma żadnej wzmianki o istnieniu w tym miejscu kamieniołomu a brak śladów zwałowania powstającego przy wydobyciu urobku, może świadczyć o naturalnym powstaniu tego zapadliska. Może ktoś z czytających mój felieton, wie coś więcej o tym miejscu? 
 
W jednym z dawnych wyrobisk urządzamy krótki popas.

Na północnym zboczu Wsiowej, rosną młode buki porośnięte zielonym bluszczem, robiące bardzo fajny klimat.
 
Całe wzniesienie, będące częścią rezerwatu „Góra Żakowa” należącego do wschodniego fragmentu tzw. Gór Skibskich, skrywa w swym wnętrzu pokaźną ilość szybów górniczych. Powstały tu 30 kwietnia 1999 roku rezerwat, obejmuje ochroną powierzchniowe i podziemne pozostałości górnictwa kruszcowego rud ołowiu. Występujące tu licznie szyby górnicze, łomiki, szpary i chodniki podziemne, zostały wykute w wychodniach skał węglanowych dewonu i zlepieńcach permu.
 
Opuszczając Góry Skibskie ponownie nawiązujemy się do niebieskiego szlaku. Przed nami niewielka łąka z której widać ostatni cel naszej wędrówki, górę Zelejową. Jeśli przyjrzymy się dokładnie zdjęciu, podążając wzrokiem za drogą, dostrzec można pomiędzy drzewami zarys ruin zamku w Chęcinach. Ten widok mogłem podziwiać od dzieciństwa, lecz rosnące drzewa powoli mi go odbierają :(
 
Tuż za wiatą dla strudzonych turystów szlak wiedzie ku kolejnemu z kamieniołomów. Na Zelejowej jak i okolicznych wzgórzach istniało wiele takich wyrobisk. Tylko na tej niewielkiej górze napotkać można pozostałości po czterech takich kopalniach.  

 Szlak turystyczny prowadzi dalej skalną granią, niestety pozbawioną coraz bardziej widoków na okalającą górę doliny i wzgórza.
 
 
Przed laty, cały masyw Zelejowej był niezalesiony. W wyniku nieprzemyślanych działań ówczesnych leśników, górę tą zalesiono i utraciła swe dawne walory widokowe jak i przyrodnicze.
𝗙𝗼𝘁𝗼: 𝗘𝗱𝗺𝘂𝗻𝗱 𝗠𝗮𝘀𝘀𝗮𝗹𝘀𝗸𝗶


Tak wyglądał niegdyś szczyt Zelejowej, surowa skalna grań porośnięta ciepłolubną roślinnością, której pozostałości jeszcze do tej pory można zobaczyć, wędrując szlakiem. Prowadzone cyklicznie prace związane z wycinką drzew i krzewów na trasie szlaku, niewiele dają aby zachować pierwotny kształt tego miejsca. Marzeniem byłoby przywrócenie do poprzedniego stanu, ale w czasach przesadnej dbałości o przyrodę, staje się to nierealne. A szkoda.
𝗙𝗼𝘁𝗼: 𝗝𝗮𝗻 𝗖𝘇𝗮𝗿𝗻𝗼𝗰𝗸𝗶

Opuszczamy piękną i dziką, lecz potwornie zarośniętą Zelejową i udajemy się łąkami do Chęcin, pozostawiając za plecami wschodnie szczyty Pasma Zelejowskiego.