sobota, 6 marca 2021

 02.03.2021r.   Święta Katarzyna - "Olesiówka" - "Źródełko Franciszka" - "Czarna Woda" - Miejska Góra - Bodzentyn


          Mamy już początek marca - stopniały śniegi, powiało ciepłem i pojawiły się pierwsze oznaki wiosny. Nastał miesiąc biorący swą nazwę od Marsa, rzymskiego boga wojny symbolizującego pokonanie zimy. Dawniej na marzec mawiano "brzezień" z powodu zieleniejących brzóz, które pompując korzeniami z wilgotnego podłoża wodę wytwarzały oskołę, czyli popularną wodę brzozową zawierającą wiele cennych minerałów i witamin wzmacniających organizm. Korzystając ze słonecznej, wiosennej aury przeszliśmy szlakiem przecinający Łysogóry, najwyższe z pasm w naszych górach świętokrzyskich.

           Łysogóry rozciągające się od przełomu Lubrzanki a kończące się na południowym wschodzie w okolicach Nowej Słupi, zbudowane są głównie z górnokambryjskich kwarcytów, widocznych doskonale w szczytowej partii grzbietu. Ten najwyższy poza Karpatami i Sudetami masyw górski w Polsce, porasta gęsto zalesiona Puszcza Jodłowa. Znajduje się tu unikatowy w skali światowej zespół leśny jedliny polskiej - okazały bór jodłowo-bukowy, rosnący na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
 
         Dzisiejszy szlak rozpoczynamy przy murowanej kaplicy z początków XIX wieku z niechlubną pamiątką po naszym wielkim pisarzu – Stefanie Żeromskich. W jej wnętrzu zobaczyć można wydrapany w tynku wpis naszego najsłynniejszego „wandala świętokrzyskiego” z datą 2 sierpnia 1882 roku. Kaplica nagrobna wybudowana była w miejscu dawnego cmentarza cholerycznego a jej fundatorem był właściciel Klonowa - Wincenty Janikowski. Ówczesny cmentarz miał formę czworoboku o powierzchni 2 arów i otoczony był kamiennym murem. Przy obiekcie znajdują się również dwie mogiły powstańcze i okazała, ponad 150 letnia sosna.
 
             W roku 1918 przez teren dzisiejszego Parku Narodowego przeprowadzono linię kolejki, która prowadziła aż do tartaku w Zagnańsku. Początkowo służyła do transportu drewna, lecz w latach 30-tych przewożono nią również rudę żelaza z kopalni „Staszic” w pobliskich Rudkach. Na zachodnim zboczu Łysicy znajduje się wąwóz erozyjny „Głęboczka”, gdzie w górnej jego części istniała kopalnia „Olesiówka” w której od roku 1922 wydobywano syderyt, niskoprocentową rudę żelaza. Ze względu na trudności z transportem i niewielką wydajność złoża, kopalnię wkrótce zlikwidowano. Jedną z pamiątek po kopalni jest stojący przy dawnej „Bocznicy Franciszka” rozpadający się drewniany budynek kolejowy, pełniący później rolę niewielkiego schroniska harcerskiego.
 

Wędrując brzegiem prastarej puszczy podziwiać można spływające ze stoków góry urokliwe strumienie z szumiąca, krystalicznie czysta wodą.
 

Pozostałość po zasypanych szybach kopalni "Olesiówka".
 
Pamiątka po kopalni - kawałki syderytu.
 
 Przez pasmo Łysogór prowadzi czerwony szlak turystyczny, przy który znajdują się miejsca postojowe, w których można się na chwilę zatrzymać i nacieszyć oczy dziką przyrodą.
 

Na najwyższe szczyty naszych gór - Łysicę (614m) i o 2 metry wyższą Agatę, prowadzi powyginana, kamienna droga.

             Będąc na szlaku obowiązkowo należy zatrzymać się przy źródełku św. Franciszka. Według teorii geologów, ocembrowane kamieniem źródło to tzw. mofeta - pozostałość po wygasłym wulkanie. Spływająca grawitacyjnie woda wykorzystująca szczeliny w skale zostaje nasycona dwutlenkiem węgla co widoczne jest w postaci „kipiącego” w dnie piasku.

Woda tu ma wydajność około 30 litrów na minutę, stałą temperaturę 10 stopni i posiada walory lecznicze, pomagając min. w chorobach oczu. Jak głosi legenda, XIX kapliczka powstała w miejscu, gdzie przed wiekami znajdował się erem pustelnika.
 
 
Mijamy ponownie wejście do Parku Narodowego i zmieniając kolor szlaku na niebieski, udajemy się dalszą częścią nasypu kolejki na północ w kierunku Bodzentyna.
 

Po prawej stronie od szlaku mijamy kolejne źródło z krystaliczną wodą, będące jednym z dopływów niewielkiego strumienia Łysiczka.

            Po przejściu ok. dwóch kilometrów docieramy do skrzyżowania dawnych tras kolei leśnej. Miejsce to nazwano „Słupski Weksel”, co w gwarze kolejowej z języka niemieckiego oznaczało zwrotnicę. Ciekawostką tego miejsca jest odnalezienie podczas budowy nasypu, ukrytego pod korzeniami jodły skarbu. Pracujący robotnicy wykopali kilka kilogramów srebrnych monet – carskich 10-kopiejówek a znalezisko podzielili między siebie. W 1925 roku również w pobliżu, znaleziono średniowieczny miecz z XIII wieku oraz dwie ostrogi, które obecnie znajdują się w Muzeum Wojska Polskiego.

           Wędrując dalej niebieskim szlakiem dochodzimy do podmokłych łąk otaczających strumień „Czarna Woda”, przez które przeprowadzono drewniane pomosty. Po prawej stronie od szlaku znajduje się uroczysko ‘Malarki”, gdzie przed XIX wiekiem bodzentyńscy garncarze wydobywali polodowcową glinę na wyroby ceramiczne.

Przed nami do pokonania kolejny strumień na szlaku i drewniany mostek.
 
Przy szlaku napotykamy na wiele powalonych, omszałych drzew. Przeświecające przez korony drzew słońce, tworzy na fotografii urocze kolorowe bliki.
 
Po niewielkiej wspinaczce docieramy do najdalej wysuniętego na północ szczytu Łysogór – Miejskiej Góry. 
 
        Na jej północno-zachodnim stoku znajdują się ogromne bloki skalne, zbudowane z piaskowców dolomitowych. W pobliskim niewielkim kamieniołomie, w okresie średniowieczna pozyskiwano kamień na potrzeby budowlane pobliskiego Bodzentyna. Z pozyskanego kamienia wznoszono obiekty historyczne, jak fragmenty zamku bodzentyńskiego czy mury obronne okalające miasto.
 

             Na skraju puszczy, na terenie przysiółka Podgórze znajduje się ośrodek narciarski Baba Jaga. Z górnej krawędzi stoku rozpościera się widok na położone w dolinie miasto Bodzentyn a na dalszym planie Pasmo Sieradowickie.
 
 
Po zejściu ze zbocza Miejskiej Góry docieramy do bodzentyńskiego parku i niewielkiego stawu utworzonego na rzece Psarce.
 
Wypływająca z miejskiego stawu Psarka, meandruje dalej wśród drzew, opływając szerokim łukiem ruiny średniowiecznego zamku w Bodzentynie.
 
Wracając do Kielc warto było zatrzymać się na moment przy tarasie widokowym, aby zobaczyć Dolinę Wilkowską oświetloną nisko świecącym, marcowym słońcem.



  20.02.2021r.   Kranów - Sikorza - Niestachów - Otrocz - Mójcza

 

              Sobotni poranek przywitał nas mgłami i chłodem, ale był to prawdopodobnie ostatni dzień „prawdziwej zimy” w tym sezonie. Nadejście fenowego powietrza z południa zapowiadało pogodny i słoneczny dzień, a dalszy napływ zwrotnikowego ciepła, mogliśmy odczuć w kolejnych dniach. Aby poczuć ostatnie chwile zimowej aury, wybrałem się tym razem na zaniedbany ostatnio rejon daleszyckich lasów. Zabieram więc Was na przejście fragmentem niebieskiego szlaku - zachodnią częścią Pasma Brzechowskiego i przez kompleks lasów wokół Otrocza.

Trasę rozpoczynamy od Kranowa, skąd drogą przez wieś docieramy do spowitego porannymi mgłami lasu.

 

Kierując się na północ aby dotrzeć do niebieskiego szlaku, natrafić można na przysłowiowe „drzwi do lasu” 😁
 
Niebieski szlak biegnący od Daleszyc, prowadzi ścieżką pod górę na szczyt góry Sikorza (361m).
 
Sikorza przywitała nas już w pełni blasku słońca, jego ciepłe promienie przeświecały przez gałęzie drzew.
 
Schodząc dawnym szlakiem ku niewielkiej rzeczce Warkocz, dojdziemy do bijącego źródełka.
 
            Warkocz pokonujemy przechodząc przez niewielką kładkę. Przy rzece już przed wiekami znajdował się niewielki młyn na stawiku wójtowskim, należący do dóbr biskupa Zadzika. Po jego istnieniu niewiele już zostało śladów, jedynie mały stawik i pozostałości kamiennych umocnień. Ponieważ zmieniono przebieg szlaku ze względu na własności terenu, należy zawrócić ponownie do szlaku i udać się bardziej na północ.
 
Z drogi przez Niestachów widać pokonaną górę Sikorzę a my udajemy się na kolejny szczyt.
 
Po krótkim marszu pod górę docieramy do zalesionego szczytu na górze Otrocz (375m).
 
10 września 2020 roku, na szczycie góry Otrocz w setną rocznicę Bitwy Warszawskiej, stanął drewniany krzyż upamiętniający wojnę polsko-bolszewicką.
 
Z Otrocza schodzimy dalej niebieskim szlakiem, zagłębiając się w klimatyczne mgły.
 
Wędrując leśnymi duktami na horyzoncie pojawiają się zabudowania kieleckich osiedli, widać stąd w oddali wieżowce przy Sandomierskiej.
 
Kolejna rzeczka, tym razem Lubrzanka i przeprawa betonowym mostkiem.
 
Opodal zbiornika w Mójczy znajdują się bardzo urokliwe mokradła, w których to w letniej porze grasują trzciniaki, wydające swe charakterystyczne trele.
 
Zalew w Mójczy to pozostałość po dawnej piaskowni, gdzie wydobywano piach i glinę.
 
           Kilkunastohektarowy zbiornik z niewielką wysepką po środku, jest świetnym łowiskiem. Można zaznać tu ciszy i spokoju a widoki na pobliskie wzgórza umilają pobyt. Głębokość akwenu waha się od 0,5 do 2 m. Występują tu jazie, karpie, amury, leszcze, płocie i liny. Gospodarzem łowiska jest ZO PZW w Kielcach.