Spontany

Spontaniczne wypady z CKRajdCommando

 
20.03.2022r.   Kociołek na Paśmie Posłowickim
  
               W końcu coraz wyraźniej czuć wiosnę, widać to na termometrach, słońce coraz bardziej nagrzewa powietrze a w poszyciu leśnym pojawiają się pierwsze leśne kwiaty. Poprzedniej niedzieli wybraliśmy się naszą grupą w las, by nabrać w płuca trochę wiosennego powietrza, wędrując leśnymi ścieżkami przez Pasmo Posłowickie. Aby umilić sobie wędrówkę zaplanowaliśmy na koniec odpalić nasz kociołek, w którym nasz "etatowy miszczu kociołka" przygotował nam fasolkę po bretoński ze świętokrzyskim akcentem w postaci czosnku niedźwiedziego.
 
 
Już niewiele zostało mi miejsc do spenetrowania na Paśmie Posłowickim  w których nie byłem, ale jeszcze kilka się znajdzie i właśnie dwa z nich postanowiłem tego dnia „zaliczyć”. Pierwszym celem było przejście zachodnią granią Orlej Góry, nazwaną przeze mnie „Orlą Percią” 
 
 
Zbiórka pod pomnikiem z sentencją naszego Wieszcza Narodowego – Juliusza Słowackiego i udajemy się w drogę przez leśny dukt. 
 

Po krótkiej wspinaczce docieramy pod szczyt Orlej Góry
 
Orla Góra to jeden ze skalistych wierzchołków Pasma Posłowickiego, liczącym nieco ponad 340 m ze stromym, północnym stokiem i zachodnią skalistą granią, porośniętą mieszanym lasem.
 
Z północno-zachodniego skłonu „orlej perci” ujrzeć można sezonowy widok na niedaleką Bugalankę.
 
Na ściętych pniach drzew rosną zasuszone przez zimę, różnego gatunku grzyby rozkładające ścięte drzewa.
 
Mamy połowę marca, więc na osłonecznionych fragmentach lasu rozkwitły na błękitno przylaszczki.
 
Kolejny ze zwiastunów wiosny, wawrzynek wilczełyko przyciąga wzrok swym różowym kwieciem.
 
Po przejściu grani Orlej Góry schodzimy w dół w stronę miejsca, zwanego „Pod Obrazikiem”
 
 A "Pod Obrazikiem" obowiązkowo pamiątkowa fota ;)
 
Dalej kierujemy się na południe w stronę malowniczych i owianych pewną tajemnicą wąwozów.
 
Jeszcze czas dla fotografa :)
 
Kolejny krótki popas w wąwozie i dalej w drogę 
 
Na jednym z pni natrafiliśmy na wypluwkę jemiołuszki. Wypluwka, zwana też zrzutką jest to zlepek niestrawionych części pokarmu, wydalanych przez wiele ptaków przez otwór gębowy. W wypluwkach znaleźć można np. nasiona, sierść, kości czy pancerzyki owadów. Powstaje ona w żołądku mięśniowym ptaka a na podstawie ich składu określić można czym dany gatunek się żywi. Na zdjęciu widać wydalone przez jemiołuszkę niestrawione nasiona jemioły (stąd jej nazwa), które często pozostawia przyklejone do pni i gałęzi drzew. Wtedy to przyczepione do roślin nasiona kiełkują i stają się zalążkiem nowego „krzaczka” jemioły.
 
Schodząc cały czas w dół dochodzimy do jednego z najdzikszych moim zdaniem i tajemniczych miejsc Pasma Posłowickiego. W miejscu gdzie znajdują się dwa głębokie wąwozy, łączące się w ich dolnej partii istnieje miejscówka zwana „czarcią skrzynią”. Starsi mieszkańcy pobliskich Posłowic opowiadają o istniejącej tu grocie, znajdującej się w jednej ze ścian wąwozu, z której nocą wychodził diabeł i porywał zwierzęta a nawet ludzi, topiąc ich w bagnie. Przed laty miejsce to było opisywane w lokalnej gazecie, opisywano historię ze stawianymi tu kapliczkami w celu odstraszenia złych mocy. Według opowieści, kapliczki te wpierw drewniane a potem kamienne i murowane były przez leśnego diabła niszczone. Ale spokojnie - to nie leśny diabeł sukkub, tylko nasz poczciwy Yogi 😀
 
Przez zachodnią odnogę wąwozu przepływa strumień zwany Smuga, gdzie przy jednym z jego źródeł zobaczyć można stanowisko pomarańczowej glinki, bogatej w rude żelaza. Czyżby to ochra? Ochra to rodzaj zwietrzeliny skał i iłów bogatych w związki żelaza, wykorzystywany jako naturalny, nieorganiczny pigment o barwie od żółtej do brązowej. Począwszy od paleolitu, stosowana była do rytualnych malowideł na ciele poprzez malarzy, stosujących ten barwnik w malarstwie (zwany ugier), aż po współczesny przemysł wytwarzający farby i lakiery.
 
Na końcu wąwozów znajduje się zalany wodą, bagienny ols za którym biegnie skrajem posłowickiego lasu asfaltowa droga.
 
Docieramy do skraju lasu i na nieużytkach rozbijamy biwak, gdzie przygotujemy naszą ciepłą strawę.

Nasz biedny kompan Sprinter trochę przychorzał i nawet nie mógł piwa się napić :(

Składniki na potrawę zebrane, czas zająć się pichceniem.

Najpierw w kotle podsmażamy kiełbasę z cebulą, zapach powoli rozciąga się po okolicy.

 
Wygłodniała załoga cierpliwie czeka, aż Yogas dokończy swego kulinarnego dzieła
 
Jeszcze tylko dodatek w postaci suszonego czosnku niedźwiedziego i danie gotowe
 
Miska napełniona, więc czas na degustacje. A jak wybornie smakowała wiedzą tylko ci, którzy z nami wędrowali.
 
 ********************************************
 
06.03.2022r.   Kociołek nad Bobrzą
          

            Pochmurny niedzielny dzień, w eterze zewsząd słychać "WOJNA", więc aby choć na trochę oderwać się od tego zmówiliśmy się na krótki rajd pieszy przez zachodnią część Pasma Kadzielniańskiego. By umilić sobie końcówkę wypadu, nasz nieoceniony "mistrz kociołka" - Yogi, przygotował nam smakowitą kwaśnicę świętokrzyską, którą to spożywaliśmy nad szumiącymi wodami Bobrzy. 
 
Po krótkim podejściu ulicą Karczówkowską dochodzimy do początku szlaku czerwone w stronę Chęcin, u stóp klasztoru na Karczówce.

 
 Na niewielkim wzgórzu zbudowanym ze skał dewońskich, na wysokości 340 m n.p.m. znajduje się zabytkowy zespół klasztorny bernardynów wraz z kościołem pw. św. Karola Boromeusza.
 
Całe wspomniane wzgórze przeorane jest przez szpary pogórnicze, w których to dawni gwarkowie wydobywali galenę - rudę ołowiu. Wiele z tych pozostałości działalności górniczej można napotkać, wędrując szlakiem.
 
Po dość stromym zejściu z góry udajemy się dalej, w stronę kolejnego wzniesienia pasma - górę Dalnię.
 
Zostawiamy za sobą porośniętą częściowo sosnami i brzozą Dalnię i udajemy się krętą ścieżką na następną ze wzniesień, Grabinę.

Pośrodku bezleśnej Grabiny znajduje się
kamieniołom, z którego do 1975 roku wydobywano dewońskie wapienie. Wyrobisko to, słynie również z tego, iż kręcono tu sceny ze smokiem do polskiej wersji Wiedźmina.
 
Mamy już pierwiośnie, wczesne stadium wiosny kiedy to zaczyna kwitnąć leszczyna rozpylając wokół żółty pyłek ze swych kwiatostanów.
 
Zaczyna prószyć delikatnie śnieg, przypominający swymi opadającymi z nieba rzadkimi płatkami scenę z mostu nad Prypecią w serialu "Czarnobyl", jakże na czasie 😯 

Muskani delikatnymi płatkami śniegu wędrujemy dalej, ku wijącej się doliną rzeczki Sufraganiec.
 
Mijamy jeden z progów wodny na rzece, przy którym robimy krótki popas.

To nadal kalendarzowa zima, więc nie dziwią nas lodowe formy oblepiające gałązki nad wodą.

Po przejściu przez betonową kłądkę na Sufragańcu docieramy do kolejnej rzeki na trasie - Bobrzy, po przejściu której kierujemy się podmokłymi łąkami na Południe. Po przebyciu kilkuset metrów dochodzimy do meandry Bobrzy, gdzie planowaliśmy zrobić dłuższy biwak.
 
Czas wypakowywać produkty na ciepłą strawę i rozpalać ogień pod kociołkiem.

Mistrz Yogi uważnie dogląda naszej kwaśnicy i kręcąc łańcuchem reguluje temperaturę w kociołku.
 
Kwaśnica świętokrzyska goto, czas na wielką ucztę w otoczeniu szumiacej rzeki Bobrzy.
 
Po posileniu udajemy się w dalszą drogę w stronę Białogonu, drogą wiodącą przez położone od pojazdów suche trawy.
 
Niewidoczna znad traw Bobrza, leniwie płynie sobie przez suche i pożółkłe sitowia i trawy.
 
Pokonujemy Bobrzę przez betonowy most i udajemy się w stronę zabudowań Białogonu.
 
I to już koniec naszej dzisiejszej wędrówki na mostku i dawnej tamie spiętrzającej staw białogoński, utworzony na potrzeby pobliskiego zespołu Zakładów Białogońskich. 

Z Wikipedii: W latach 1814–1817, z inicjatywy Stanisława Staszica wybudowano hutę „Aleksandra”, w której pozyskiwano miedź, bito srebrne monety, oraz produkowano wyroby ogólnego użytku. Po wyczerpaniu w okolicy rud miedzi i ołowiu, zakład przebudowano na odlewnię żeliwa. W trakcie powstania listopadowego powstawały tu m.in. lufy armatnie, pociski artyleryjskie oraz karabiny. W drugiej połowie XIX w. fabryka rozpoczęła produkcję maszyn rolniczych. Po gruntownej przebudowie oraz rozbudowie zakład został zamieniony, w 1966 roku, w „Kielecką Fabrykę Pomp – Białogon”, która prowadzi produkcję do dnia dzisiejszego.

 
 ********************************************
 
12.07.2020r.   Zapomniany obelisk pod Barczą
          

             Niedzielny wyjazd do rezerwatu "Barcza" w poszukiwaniu kamiennego obelisku z czasów II Rzeczypospolitej. Aby go odnaleźć trzeba było udać się na teren starych kopalni, powstałych jeszcze w 1773 roku i przeżywających swój ponowny rozkwit w latach 1915-16, skąd austriaccy zaborcy pozyskiwali kamień na budowy okolicznych dróg.

W kilku niewielkich wyrobiskach, wydobywany był kwarcytowy piaskowiec plakodermowy, wieku dolnodewońskiego. Po dawnych kopalniach pozostały liczne zagłębienia i skalne sztolnie, sięgające miejscami 20 metrów i zalane wodą, które po latach zarosły i stanowią urokliwą atrakcję. Każdy z trzech pokopalnianych jeziorek ma swoją nazwę – Baryła, Byk i Rampa.

 

Najbliżej drogi, dawnej „siódemki” znajduje się kamieniołom „Baryła”, największy z nich i jednocześnie najgłębszy. On sam jak i pozostałe dwa objęte są ścisłą ochroną.


Rezerwat „Barcza” utworzono, by chronić odsłonięcia skał osadowych dolnego dewonu: piaskowców kwarcytowych, iłowców i mułowców. W skarpach dawnych kamieniołomów znajdują się też cienkie warstwy popiołów wulkanicznych, tzw. zielonych tufitów. Stanowią dowód na to, że w okresie dewonu (prawie 400 mln lat temu) w Górach Świętokrzyskich dochodziło do erupcji wulkanicznych.

Mamy połowę lipca, więc jest pora wysypu grzybów w świętokrzyskich lasach, a po ostatnich obfitych opadach, runo leśne obrodziło nam w postaci dorodnych borowików.

Brzegi kolejnego zbiornika, "Byka" porasta owadożerna rosiczka, która jest pod ścisłą ochroną!

Nad wodą nie da się spokojnie usiedzieć, ponieważ wystarczy na chwilę przysiąść aby zostać zaatakowany przez krwiożercze bestie, komary.



Aby dotrzeć do trzeciego zalanego wodą wyrobiska - „Rampy”, udajemy się na południe, nasypem dawnej kolejki, którą wywożono urobek z kamieniołomów.

„Rampa” to najmniejsze z jeziorek i dość obficie zarośnięte roślinnością, ale również posiada swój urok.

         Klucząc przez liczne pozostałości po robotach wydobywczych docieramy na skraj głębokiego wyrobiska, aby stanąć przed calem wyprawy.  Jest nim kamienny obelisk – punkt podstawowy wzniesiony ze starannie obrobionych kształtek piaskowca, jego wnętrze wypełniono tłuczniem kamiennym  i zalano betonem.  Na jego przedniej części  widoczny  jest  ślad  po usuniętej  tablicy. Budowla niestety  jest  obecnie  poważnie uszkodzona, wiele ze wspomnianych kształtek zostało odłupanych a na ich powierzchni wypatrzeć można ślady po karabinowych kulach, pamiątce z ostatniej wojny. Właściwy reper znajdował się tuż przed frontową płaszczyzną obelisku. Miał on formę metalowej,  niklowanej  kuli,  która  spoczywała  w metalowej panewce, o kształcie kwadratu i zagłębionej w wykutym  w skalnym podłożu zagłębieniu o wymiarach ok.80 x 80cm. Reper zabezpieczała żelazobetonowa płyta o wymiarach 120 x 120cm, której szczątki znajdują się opodal.  Na  tablicy  znajdował  się  opis  reperu,  wraz  z datą  jego ustabilizowania.

Po drodze natrafiliśmy prawdopodobnie na galaretowatego sromotnika smrodliwego, zwanego również "czarcim jajem", jeszcze w pierwszej fazie "po wykluciu" ;)


13.06.2020r.   W poszukiwaniu jelonka rogacza - "Polana Polichno"

              𝗝𝗲𝗹𝗼𝗻𝗲𝗸 𝗿𝗼𝗴𝗮𝗰𝘇 (𝘓𝘶𝘤𝘢𝘯𝘶𝘴 𝘤𝘦𝘳𝘷𝘶𝘴) to największy chrząszcz żyjący w Polsce.
Żyje on sobie w dębowych lasach, żywiąc się głównie sokiem wyciekającym z pni drzew. Dorosłość osiągają w czerwcu i jak większość chrząszczy, dzięki drugiej parze błoniastych skrzydeł, potrafią latać. Nazwę swą, zawdzięczają potężnym żuwaczką wyrastającym u dorosłych samców, przypominających swym kształtem poroże jelenia. Aby podziwiać te dostojne owady, wybrałem się na Ponidzie, do rezerwatu Polana Polichno.








27.10.2019r.   Świtanie pod Baranią Górą


              W ostatni weekend "polskiej, złotej jesieni"postanowiliśmy się wybrać na wschód słońca pod Baranią Górę. To wzniesienie kończące wschodni grzbiet Pasma Oblęgorskiego o wysokości 426 m, z którego rozciąga się piękny widok na Pasmo Tumlińskie i okolice Piekoszowa.

Słońce jeszcze nie pojawiło się na nieboskłonie, doliny spowite mgłami nadają krajobrazowi tajemniczości. Na jednym ze wzgórz dostrzec można kościół w Chełmcach, górujący nad okolicą.

 Powoli znad zalesionych wzgórz Pasma Tumlińskiego, nieśmiało wyłania się czerwona tarcza słońca. 





W ramach akcji sprzątania świata, zebraliśmy kilka worów śmieci. Wystarczyło przejść 300 metrów po obrzeżach drogi, aby nazbierać niechlubnych pamiątek po "pseudo-turystach".
 
 Końcówka października, więc pojawiły się już akcenty "halloweenowe"

Po drodze na nieplanowaną wizytę na stacji benzynowej, odwiedzamy klimatyczną miejscówkę nad Bobrzą. Znajdują się tu opisywane już ruiny Zakładu Wielkopiecowego z czasów "staszicowskich".
 



 Kolejna miejscówka do odwiedzenia, okolice pałacyku w Oblęgorku i rezerwat "Barania Góra", o tej porze roku zawsze robi niesamowite wrażenie.












 Na koniec wizyta pod pałacykiem Henryka Sienkiewicza 




₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

12.10.2019r.   Zachód słońca na Miedziance


              Październikowe "babie lato", ciepła i słoneczna pogoda to w sam raz okazja na wypad aby podziwiać zachód słońca. Tym razem padło na górę Miedziankę, skąd rozciąga się piękny widok, aż po Pasmo Przedborsko-Małogoskie.

 Po drodze na miejsce, zatrzymujemy się przy słynnym apokaliptycznym budynku, niczym pojazd kroczący z "Gwiezdnych Wojen".


 Jako apperitiv wybraliśmy niewielki kamieniołom czerwonego piaskowca, w ciągu grzbietu gałęzickiego, w którym to w ostatnich latach wznowiono wydobycie.


                 Przechodzimy na drugą stronę drogi przez Gałęzice i wchodzimy na teren kopalni Miedzianka. Widok który zobaczyłem wielce mnie zasmucił, ponieważ tu, w latach 80-tych osobiście sadziłem las, w ramach czynu społecznego w podstawówce. 

                 W tym miejscu, jeszcze niedawno znajdował się zachodni stok góry Besówki (308 m). Sama góra, opisywana min. w książce Zbigniewa Kotańskiego "Z plecakiem i młotkiem w Góry Świętokrzyskie", stanowi dużą atrakcję, odwiedzaną przez wielu zagranicznych specjalistów od geologii. Występują tu ciemnoszare oraz czarne wapienie przepełnione niezwykle bogatą fauną, taką jak: ramienionogi, ślimaki, małże, małżoraczki, trylobity, ryby pancerne ze świetnie zachowaną tkanką kostną, a przede wszystkim głowonogi. Występujące tu górnodewońskie i karbońskie wapienie, znane są wśród specjalistów nie tylko w Polsce i w Europie, lecz na całym świecie.



 Opuszczamy ogromne wyrobisko i podjeżdżamy pod górę-rezerwat Miedzianka (354 m). Szlak prowadzi przez wijącą się wśród drzew i krzewów ścieżką ku wierzchołkowi góry.


  Na kulminacji góry napotykamy na dwie sesje ślubne, nowo pobranych się par.


  Siedząc na skałkach na szczycie Miedzianki podziwiamy rozpoczynający się spektakl zachodu słońca.






 
 Za naszymi plecami, po stronie wschodniej znad Pasma Zgórskiego zaczął wschodzić pomarańczowy księżyc.

 Ciekawostką było zjawisko refrakcji atmosferycznej, kiedy to tarcza Księżyca na wskutek załamania się światła ulega zniekształceniom i nie jest idealnym kołem.

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
16.06.2019r.   Świtem nad zalewem w Cedzynie i na Mójczy.

             Drugi wypad o świcie, tym razem witamy słońce nad zalewami w Cedzynie i pobliskiej Mójczy.













₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

09.06.2019r.   Świtem w okolicach Chęcin - pod zamkiem, Mosty i kamieniołom Nowiny.

             Pierwszy w tym roku wyjazd na świt - tym razem pojechaliśmy do Chęcin pod zamek.


















₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

17.06.2018r.   Świtem pod Kielcami 2 - Umer i Kaniów.

             Kolejne świtanie - tym razem okolice zalewu Umer. Wyjazd we dwóch z Benem o 4:30, cisza, znikomy ruch samochodowy i słońce - wstające w pomarańczowych barwach przebłyskujące między drzewami. Bajka :)
 
Po drodze na zalew przystajemy na moment aby uwiecznić skąpane w złocie i pomarańczach łąki i las.
 
Zalew w Umerze - prawie bezludna cisza, tylko gdzieniegdzie wędkarze, śpiew ptaków, mgły na wodzie.









Wracając do Kielc, odwiedzamy po drodze zalew Kaniów, tam również fajne klimaty ..... i kaczószki :)




27.05.2018r.   Świtem pod Kielcami - Wiśniówka i Cedzyna.

               Po szybkich ustaleniach gdzie, z kim i kiedy Beno zabiera mnie samochodem o 5 rano na północne przedpola Kielc - czyli na Wiśniówkę, Masłów i dalej na wschód, na Cedzynę. Po dojechaniu pod kamieniołom na Wiśniówce wdrapujemy się na stare, częściowo zalesione hałdy pokopalniane. Z nich rozciągał się urzekający widok, na zalewane mgłami podmiejskie lasy i wyłaniające się w oddali z ich oparów, północne osiedla Kielc. Widok o tak wczesnej porze był niesamowity a kontakt z budzącym się światem przyrody, wart tak wczesnego wstania.



















15.08.2017r.   Wyprawa na Fajną Rybę.

                Wbrew pozorom, nie była to wycieczka do mojej ulubionej smażalni ryb w Śladkowie, lecz samochodowa wyprawa na najdalej wysunięty szczyt, zaliczany do korony Gór Świętokrzyskich. To najwyższe naturalne wzniesienie województwa łódzkiego (347 m n.p.m.), położone na terenie gminy Przedbórz, zaliczane jest do naszych gór i ze względu na odległość, bardzo rzadko odwiedzane. Nazwa tej góry pochodzi od nazwiska mieszkającego w pobliżu żyda - Wajnryba. Góra owa z czasem została przechrzczona na górę "Fajna Ryba". Po wielu upalnych dniach, w końcu zrobiło się znośnie, więc mogliśmy wyruszyć w drogę. Po drodze odwiedziliśmy ruiny, niegdyś wspaniałego pałacu rodziny Niemojewskich, dziś popadający w coraz większą ruinę.

Pałac w Lasocinie powstał na podwalinach wcześniejszego dworu szlacheckiego w połowie XIX wieku. Budowla otoczona była wspaniałym 8-mio hektarowym parkiem, ze starymi dębami, klonami, lipami, grabami oraz bardzo rzadkimi w Polsce miłorzębami japońskimi. Do posiadłości wiodły dwie drogi, jedna z nich - Aleja Lipowa, prowadziła z pobliskiego Mnina.


Pałac wybudowany został na wyraźnym wzniesieniu i otoczony wysokim murem, którego fragmenty zobaczyć można do dnia dzisiejszego. Pałac na ówczesne czasy był bardzo nowoczesny. Wyposażony w wodę, c.o., telefon i światło elektryczne (agregat mieścił się w piwnicy), świadczył o zamożności mieszkańców. Jego właściciel - Edward Niemojewski, po licznych polowaniach w pobliskich lasach, organizował w pałacu huczne przyjęcia. Ostatnimi właścicielami majątku byli Stanisław i Ludwig Niemojewscy, mieszkający tu do końca 1945 roku. Po tzw. wyzwoleniu zmuszeni zostali do opuszczenia swej siedziby i wyprowadzki do Kielc. Pod kuratelą Polski Ludowej obiekt ten,  jak i inne tego typu majątki zaczął popadać w coraz większą ruinę.




A tak pałac prezentował się w latach swojej świetności.

Opuszczamy Lasocin i jedziemy dalej do celu naszej wyprawy - wzgórza "Fajna Ryba". Należący do Gór Przedborskich wzniesienie liczy 347 metrów i jest drugim szczytem w dość rozległym masywie Pasma Przedborsko-Małogoskiego.

Droga na szczyt prowadzi oznakowanym, zielonym szlakiem. Po wejściu do lasu od strony wsi Góry Suche czeka nas mozolna wspinaczka stromą ścieżką, rozjechaną przez durnych "crossowców". 

Po kilku minutach wędrówki grzbietem wzniesienia, zbaczamy lekko ze szlaku i natrafiamy na jego wierzchołek. W całej wędrówce na szczyt towarzyszy nam dzielna Wenga, obwąchując po drodze co popadnie. "Fajna Ryba" - zaliczona :)

Ze wschodniego zbocza góry rozciąga się ciekawy widok na zalesione Wzgórza Łopuszańskie.

Wracając do domu, po drodze podjeżdżamy pod urokliwe ruiny dawnego zboru ariańskiego pod Gruszczynem. Świątynia, powstała na Górze św. Michała (332m) a datowana jest na XVI wiek. Samo już położenie ruin jest dość tajemnicze, gdyż powstało co najmniej kilkaset metrów od najbliższych zabudowań. 

Świątynia zgodnie z dawnymi zasadami, została wybudowana na osi wschód-zachód, gdzie prezbiterium z ołtarzem znajdowało się od strony wschodniej. Do dziś przetrwały jedynie ściany boczne, podparte kamiennymi szkarpami, prezbiterium oraz mury zakrystii. Całość zbudowana została z wapiennego kamienia, wydobytego opodal, zaś obramienia okien i drzwi oraz szczyty, noszą ślady użytych cegieł. Kościół powstał w stylu gotyckim, o czym świadczy między innymi okrągła rozeta, okno nad głównym wejściem do obiektu.


Raz w roku, zawsze pod koniec września ruiny wypełniają się wiernymi z okolicznych wiosek i odprawiane są tutaj nabożeństwa.

Spoglądając spod ruin kościoła na zachód, widać rozległe widoki na krańce świętokrzyskiej krainy.

I w tej oto scenerii zorganizowaliśmy sobie niewielki piknik w to ciepłe, sierpniowe popołudnie ;)


18.08.2016r.   Świtanie nad piaskownią w Mójczy.

                   Pobudka 4 rano i wyjazd o 4:50. Dla niektórych może to być niezrozumiałe, dziwne, lecz dla mnie i moich towarzyszy, chęć ujrzenia magicznego spektaklu pełnego pastelowych barw i klimatycznych mgieł, to wspaniała przygoda. Wyruszamy przed świtem, aby poczuć ten urzekający klimat nad pobliski zbiornik w Mójczy.
 
I jak to powiadają najstarsi górale i baby spod kieleckich remiz: "Na Mójcy - świat się kuńcy"


Brzask, jeszcze przed świtaniem, nad zbiornikiem unoszą się leniwie mgły i zalega niesamowita cisza.

Mgły opadają powoli rosząc łąki i okoliczne pola.



Powoli jaśnieje horyzont, to preludium przed spektaklem budzącego się dnia.


Aż w końcu 5:27 zza widnokręgu wyłoniło się przesłonięte lekko chmurami słońce. W poprzek zalewu powoli sunął po wodzie perkoz, przecinając taflę wody wśród magicznej ciszy.




Słońce wznosząc się nad widnokręgiem znów lekko skryło się w chmurach.


Nasz bohater poranka-słońce, jest już dość wysoko. Nastała wszechobecna jasność.

Na roślinach pojawiła się poranna rosa, pozostałość po rześkim poranku.



Po opuszczeniu akwenu w Mójczy wybraliśmy się nad pobliski zalew w Cedzynie, aby złapać trochę porannego klimatu.



₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪ 

29.05.2016r.   W poszukiwaniu żołny - okolice Kunowa

                   Upalny, słoneczny koniec maja, idealna pogoda aby sfocić jedne z najbardziej kolorowych polskich ptaków - żołny. Ten średniej wielkości ptak (długość ciała 23=25 cm, masa ok. 45-55 g) buduje długie do 2 metrów norki w lessowych skarpach, gdzie składa jaja i wychowuje swe potomstwo.

Dojeżdżamy samochodem do końca wsi Udziców Górny, skąd ruszmy pieszo na północ głębokimi, lessowymi wąwozami do Dolnego Udzicowa.


Po zejściu na dół wędrujemy szosą w kierunku Chmielowa (ładna, piwna nazwa :))

Mijając Chmielów skręcamy ponownie w górę, aby w kolejnym wąwozie znaleźć miejsce gniazdowania żołn.



Wreszcie są, siedzą na drutach wysokiego napięcia lecz pozwalają się sfotografować jedynie z daleka. 


Przenosimy się w inne miejsce, bliżej Kunowa do wąwozów Sroczy i Prosięcy Dół. Pod stanowiskiem bytowania żołn, napotkaliśmy na przyczajoną parę, fotografujących te piękne ptaki (których przy okazji pozdrawiamy).






Foto - Misiek B.


Oprócz żołn znaleźliśmy ukryte wysoko w skarpie gniazdo kwiczoła.



W samym Kunowie, przy miejscowym sklepie napotkaliśmy młodego gawrona, który zapewne wypadł z gniazda i pilnowany przez rodziców i licznych kuzynów, wystraszony czekał na ratunek.

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪ 
  07.05.2016r.   Bezkrwawe łowy na ptactwo wodne - stawy pod Maleszową i Śladkowem

                   Kolejny majowy weekend i wyjazd z aparatami na bezkrwawe łowy dzikich ptaków, mieszkających w pobliżu stawów hodowlanych. Na pierwszy ogień poszły stawy pod Maleszową.



Kaczki głowienki

  Biały łabądziek szukający cierpliwie swojej wybranki

Droga nad kolejne stawy


Czajka odciągająca nas od swego gniazda

Gniazdo czajki

Łyska wijąca sobie przytulne gniazdko

A tu już siedzi na jajkach

Opuszczony, wyschnięty staw pod Śladkowem

Rak szlachetny, jeden z mieszkańców stawu, który nie zdołał się uratować :(


Łubinowy las 

Kwitnąca turzyca błotna

Zając szarak


₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪ 
23.01.2016r.   Zimowa "objazdówka": Krajno, Bodzentyn, Tarczek, Świętomarz, Radkowice, Ciekoty

                   Pierwotny plan był taki, aby iść pieszo z osiedla nad rezerwat "Sufraganiec". Lecz po telefonie od Amisza zapadła decyzja - wsiadamy w jego samochód i robimy objazdówkę. Pogoda tego dnia była wyśmienita, niewielki mróz, słonecznie i szadź na drzewach. Jak tu w taką pogodę siedzieć w domu. Więc o 9:30 ruszyliśmy w drogę. 


Kapliczka p.w. Jezusa Miłosiernego w Krajnie Zagórzu została wybudowana prawdopodobnie w połowie XIX w. Pierwotnie usytuowana była w miejscu, gdzie rozpoczyna się Puszcza Jodłowa. W czasie remontu drogi wojewódzkiej w 2007 r. przeniesiona została w obecne miejsce z widokiem na Dolinę Wilkowską.


Zamek w Bodzentynie przechodził 8 etapów przebudowy. Z prac archeologicznych dowiadujemy się, że w XIV wieku stała tu baszta, której pozostałości można znaleźć w północno-wschodnim narożniku. W wieży znajdowało się głębokie pomieszczenie, służące zapewne jako więzień, gdzie osadzonego spuszczano w dół na linie. Z tego okresu pochodzą również północne mury zbudowane z dużych brył piaskowca, zaliczane do budowli gotyckiej. Z końcem XVII wieku budynki mieszkalne uzyskały charakter pałacowy. Rozebrano większość gotyckich murów, których użyto do przebudowy rezydencji. Dziedziniec połączono z przedzamczem mostkiem, ulokowanym na kamiennych filarach i bramą z czerwonego, wąchockiego piaskowca. W 1797 roku budowle przejęli okupanci austriaccy, umieszczając tu szpital polowy i spichlerz. W 1815 roku opuszczony zamek zaczął popadać w ruinę.


Gotycki kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Świętomarzu powstał w latach 1367-1434 w miejsce XI wiecznego, drewnianego kościółka. Nazwa miejscowości pochodzi od bogini słowiańskiej Marzanny, którzy po przyjęciu wiary chrześcijańskiej nazywali tym imieniem Matkę Boską.

Z najstarszych czasów zachowała się romańska chrzcielnica i gotycka monstrancja wieżyczkowa. Na jednej ze ścian kościoła znajdują się gotyckie inskrypcje.




Pofalowane pola pod Szerzawami.



Radkowice - stoi tu drewniany kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej wzniesiony w Miedzierzy a następnie w latach 1958-62 rozebrany i przeniesiony do Radkowic. We wnętrzu świątyni znajdują się trzy barokowe ołtarze a na szczególną uwagę zasługują malowidła ludowe z początku XVII wieku w oknach prezbiterium i kaplicy, tzw. "gomółki".


Wąwozy lessowe pod Radkowicami.


Tarczek - jedna z najstarszych osad na ziemiach świętokrzyskich, w średniowieczu ważny ośrodek targowy, stąd pochodzi nazwa miejscowości (tarżowanie). W roku 1253 otrzymał prawa miejskie i był siedzibą kasztelanii. Stracił swe przywileje w XVI wieku po tym, jak miejscowy biskup Bodzanta wybudował na włościach należących do Tarczka nową osadę - Bodzentyn.  Pierwsze wzmianki o istnieniu tu drewnianego kościoła pochodzą z roku 1067. Świątynia romańska pw. św Idziego, wybudowana w latach 1218-29 z kamienia ciosowego orientowana - czyli absyda wraz z  ołtarzem skierowanym na wschód, do dnia dzisiejszego zachowała swój pierwotny kształt. Budowla posiada dach dwuspadowy, na dachu wieżyczka z sygnaturką. Wnętrza kościoła zachowały się w niemal niezmienionej formie. Ponieważ świątynia została posadowiona na lessowej skarpie, która ulega suffozji -czyli spełzaniu gruntu, można dostrzec w murze kościoła żelazną ankrę, która zespala ścianę budowli.


W dolnej części muru wschodniego absydy, nisko w przyziemiu dostrzec można lejkowate i miseczkowate zagłębienia wytarte w kamieniu. Są to tzw. "świdry ogniowe" w których dawni wierni kościoła uzyskiwali ogień do świec kościelnych, poprzez tarcie oburącz drewienek szybkim ruchem obrotowym o kamień. Powyżej widać również bruzdy po ostrzeniu broni siecznej.

Amfiteatr letni nad zalewem w Ciekotach.

Widok na "oszadziałą" od strony południowej Łysicę.


Kościół w Masłowie, wybudowany z cegły i piaskowca w latach 1926-37 w stylu "gotyku nadwiślańskiego" z wypatrującym na pobliskie wzgórze Amiszem.

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪ 

12.07.2015r.  Rezerwat "Gagaty Sołtykowskie"

           Ciepła, ale nie upalna niedziela, więc pojechaliśmy miśka samochodem nad zalew w Krasnej i do rezerwatu "Gagaty Sołtykowskie". Rezerwat znajduje się on opodal miejscowości Odrowąż. Na jego terenie  ochroną zostały objęte odsłonięcia skał dolnojurajskich zawierających interesujące minerały i skamieniałości, oraz odmianę węgla brunatnego używaną w jubilerstwie - gagaty.
             W miejscu tym, do 1977 roku wydobywano glinę ceramiczną. Obok wyrobiska odkryto w 1999 r. wyraźne tropy dwóch gatunków dinozaurów, które zabezpieczone zostały drewnianą wiatą. Niedawno natrafiono tu na małe fragmenty kości drapieżnych dinozaurów, teropodów które polowały na roślinożerne, ociężałe zauropody. Innym znaleziskiem były ślady zadrapań pazurów po dnie dawnego, ciepłego morza, pozostawione przez gady pływające w tych wodach ponad 200 mln lat temu. Wśród hałd północnej części wyrobiska spotyka się w blokach piaskowca bogate ślady jurajskiej flory. Współcześnie zobaczyć można rosnące pod ochroną widłaki i rosiczki, które rozrosły się na podmokłym terenie. Dodatkową atrakcją jest widoczny w północnej części wyrobiska „księżycowy krajobraz”, powstały w wyniku wyżłobienia przez wody opadowe w glinianym podłożu pofalowanych mikro-kanionów.

Droga do rezerwatu

Fragment ścieżki po drewnianych pomostach

W rezerwacie - wiata, chroniąca odsłonięcia odcisków dinozaurów

Pod wiatą

Kaniony utworzone przez spływające strumienie opadowe

Zaschnięte pagórki gliny

Rosiczka z kwiatostanem

Całkiem spore stadko rosiczek

Paź żeglarz

Czerwończyk dukacik

 Widłak pospolity

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪ 

11.07.2015r.  Spływ pontonowy po Nidzie: Sobków - Mokrsko - Korytnica

               Zapadła decyzja - w sobotę organizujemy spływ. W piątek wszystko ustaliliśmy, transport załatwiony, pogoda zapowiadała się na fajną. Sobota, 6:20 tel od Jogasa, że zimno, tylko 12 stopni i strach wybierać się na spływ, może coś na pieszo? Na szczęście nie dodzwoniłem się do Amisza (jak zwykle) i spływ był już nieodwracalny. I całe szczęście, bo rozpogodziło się, wyszło słońce i temperatura szybko szła w górę. Przyjeżdżamy na dwa samochody z całym sprzętem  pod zamek w Sobkowie. 


Wypakowujemy cały majdan na łące przy rzece i czeka nas teraz wielkie pompowanie.

Godzina 10:00 i załoga gotowa do wodowania.

Płyniemy. Opuszczamy Sobków oraz okoliczne pola i kierujemy się na Mokrsko.


Po drodze mała przygoda z uchodzącym powietrzem z Darkowego pontonu. Trzeba załatać.


Woda w Nidzie leniwie płynie przez łąki, czas na relaks w ciszy i beztroskie wylegiwanie się.
Po przepłynięciu mostu koło Mokrska i ponad kilometrowego odcinka przez łąki wpływamy do lasu.

W międzyczasie Krzychu próbuje złowić coś na kija ale efekty były żadne.



Przy zakolu w lesie klimaty są niczym z amazońskiej dżungli, powalone drzewa, liany z zebranego po wysokiej wodzie siana na gałęziach i porośnięte czuprynami traw pniaki.


Po znalezieniu kawałka suchej plaży robimy ognisko i podpiekamy zabrane smakołyki.



Pod koniec trasy spływu wyłaniamy się z lasu.

Spływ kończymy przy miejscowości Kotlice. Wychodzimy na brzeg, spuszczamy powietrze z szalup i czekamy na transport. Jak pokazał czas, pogoda była idealna na spędzenie wolnego dnia na wodzie.