poniedziałek, 27 stycznia 2020

26.01.2020r.   Zalesie - Pietraszki - Karczówka
                 
                
                   Chłodny i mglisty niedzielny poranek, powitał nas początkowo lekko prószącym śniegiem. Nadszedł dzień, na wypróbowania nowego kociołka, ponieważ stary w niewyjaśnionych okolicznościach, postanowił nas brutalnie porzucić. Po błyskawicznym zmówieniu się na szlak, wybraliśmy się w okolice Zalesia, aby powędrować wzdłuż meandrów Bobrzy i tuż nad samym Sufragańcem, upichcić w naszym nowym kotle pyszny bogracz. 



Słońce spowite mgłami dawało nikłe światło a szron na tle rdzawych traw nadawał klimat chłodu. 



Patrząc w dal, podziwiać można było południowy stok Bruszni pokryty białą szadzią i zatopiony w niskich chmurach.


Temperatura nieco poniżej zera, pozwalała na utrzymanie się lodowych sopli, zwisających nad korytem Bobrzy.



Po minięciu niewielkiego lasy, wędrujemy dalej łąkami szukając kładki przez rzekę.




Cicho i leniwie płynący Sufraganiec, stanowił tło do naszego miejsca biwakowego.


Ognisko rozpalone, przyrządzone na pierwszy ogień kiełbaski i boczki zjedzone, czas ustawić nasz kociołek nad ogniem i zacząć gotowanie bogracza.



Po dość długim oczekiwaniu na ukończenie przez Yogiego swojego wielkiego, kulinarnego dzieła, nadeszła pora na skosztowanie tych smakowitości. Po kilku dokładkach można śmiało uznać, że bogracz nad Sufragańcem wyszedł znakomicie.

wtorek, 7 stycznia 2020

05.01.2020r.   Jankowa Góra - Pietraszki - Grabina - Dalnia - Karczówka
                 
                       Miało w nocy sypnąć śniegiem a rano wyjść słońce i trzymać lekki mróz. Śnieg ledwo poprószył a słońce było ..... tyle, że z chmurami, ale aura fajna na zimową wędrówkę. Za cel wybrałem zachodnie rubieże Pasma Kadzielniańskiego, które nasze miasto przecina ze wschodu na zachód. Przed nami do zaliczenia  pięć szczytów przed obiadem :) Grzbiet Kadzielniański, zbudowany z wapieni oraz piaskowców dewońskich, rozciąga się od wzgórza Wietrznia i Międzygórze przez Kadzielnię, Karczówkę, Brusznię, aż po Machnowicę i krańcową Jankową Górę. 

Na północnym zboczu góry Machnowica, znajduje się nieczynny dziś kamieniołom. Ze względu na bliskość wód gruntowych, wydobycie w wyrobisku zostało wstrzymane. Wnętrze kopalni jest sukcesywnie zasypywane.

Po przejściu nad południowym zboczem wyrobiska, docieramy do drogi prowadzącej na Białogon, gdzie spotykamy Bena.


Po obejściu Jankowej Góry docieramy nad Bobrzę, krainę opanowaną przez bobry.


Ślady działalności tych bestii widać z daleka.


Na rozstaju dróg


Jedno z rozlewisk nad Bobrzą pod Nałęczowem

Jankowa Góra - niezwykle urocze wzniesienie, pod koniec maja pokrywające się dywanem kwitnącej smółki. Niestety z roku na rok coraz bardziej zarastane, traci swój urok.

Młyn na Pietraszkach. Nazwa tej cichej i uroczej dzielnicy Kielc, zawdzięcza znajdującemu się tu już w XVI wieku młynowi Pietrasek, nazywanego tak od imienia właściciela. Obiekt na zdjęciu został zbudowany w 1921 r. Jego urządzenia poruszało koło napędzane wodą z dwóch pobliskich stawów zasilanych kanałem odchodzącym od rzeki Bobrzy.


Po przejściu przez łąki na Pietraszkach docieramy do niewielkiego mostku na Sufragańcu.


Sufraganiec z kilkoma progami kamiennymi, do natleniania rzeki.


Po męczarniach z przyklejającym się błotem od jednym z butów, Yogi postanowił rozprawić się z tym problemem. Niestety bezskutecznie.

Pod koniec naszej wędrówki czeka nas hattrick, czyli Grabina, Dalnia i Karczówka.


Mijamy w mrocznej scenerii dno dawnego wyrobiska wapieni, gdzie kręcone były sceny walki ze smokiem w polskiej wersji Wiedźmina.


Przed nami jeszcze dwa wzniesienia.



Siedmiu wspaniały po wejściu na Karczówkę, ostatniego ze wzgórz "zaliczonych" tego dnia.

                Mijamy symboliczny grób - pomnik, poświęcony pamięci ks. Stanisław Ziółkowskiego. Duchowny, proboszcz parafii na Karczówce, został w tym miejscu zastrzelony przez młodego milicjanta z Komendy Wojewódzkiej MO w Kielcach, 23 września 1946 roku. 

Spod klasztoru na Karczówce podziwiamy zimową panoramę północnych dzielnic Kielc i owiani lodowatym wiatrem, schodzimy w dół na autobus.