poniedziałek, 28 września 2020

 20.09.2020r.   Czerwona Góra - Dobrzączka - Zgórsko - Słowik
                
                

            Ponad połowa września a pogoda nadal iście letnia. Trzeba cieszyć się ciepłem i słońcem bo przed nami jesienne słoty. Ponieważ to niedziela, wybraliśmy trasę dobrze skomunikowaną i zaliczaną do „klasyków”, czyli szlak od Czerwonej Góry do Zalesia, doskonały do wędrówki o każdej porze roku.

Pierwszym punktem na szlaku to zalesione wzniesienie Grzbietu Bolechowickiego - Czerwona Góra, zwane dawniej Jerzmaniec, zbudowane z wapieni dewońskich przykrytych zlepieńcami cechsztyńskimi. Na jego południowym stoku znajduje się nieczynny kamieniołom „Zygmuntówka”.

Pierwsze ślady eksploatacji skał w tym miejscu pochodzą jeszcze sprzed XVI w. W roku 1643 wydobyta z wnętrza góry skała, została poddana obróbce i wyciosano z niej kolumnę, na której ustawiono posąg Zygmunta III Wazy (stąd nazwa zlepieńców zygmuntowskich). Po latach zastąpioną ją nową kolumną z fińskiego granitu. Obecnie, kolumna z Czerwonej Góry spoczywa na terenie lapidarium Zamku Królewskiego w Warszawie. Na zdjęciu doskonale widoczne ślady od wiercenia po dawnych pracach. Cały masyw góry składa się głównie z okruchów wapieni i dolomitów dewońskich, sklejonych jasnym kalcytem z domieszkami hematytu. Wiśniowe spoiwo, wypełniające pustki krasowe nazywane jest przez geologów „terra rosa”, z włoskiego czerwona ziemia.

W lesie licznie rozkwitł pszeniec gajowy, który jako ciekawostka jest półpasożytem, za pomocą ssawek pobiera od innych roślin wodę i sole mineralne.

Będąc na szczycie Czerwonej Góry (326m), zawsze warto podejść pod zbocze wyrobiska, skąd rozciąga się fajny widok na Chęciny.

Na wierzchołku góry sosnowy las poprzeplatany jest brzozami, grabami i młodymi jodełkami.

Ponieważ to jesień i sezon na przetwory, postanowiliśmy zrobić mały "festiwal kimchi" i innych specyfików, aby popróbować kuchni dalekowschodniej. Oczywiście takie potrawy potrzebują wsparcia różnymi płynami pomagającymi w trawieniu ;)

Idąc czerwonym szlakiem przekraczamy niewielką rzeczkę Bobrzyczkę i na skraju lasu mijamy symboliczny grób żołnierzy niezłomnych. Przy mogile napotkaliśmy grupę wędrowców z Jędrzejowa, których przy okazji pozdrawiamy :)

Jeden z ostatnich widoków na piękną, ukwieconą polanę pod Pasmem Zgórskim. Wkrótce w tym miejscu powstaną domki jednorodzinne na terenie wykupionym przez dewelopera

Na łące o tej porze króluje nawłoć, nadając temu zakątkowi dodatkowego uroku.

Przez Pasmo Zgórskie prowadzi wiele ścieżek i szlaków. Niestety, ale i tu miłośnicy 😠 motorów znaleźli sobie miejsce do szaleństw.

Wąwozy pomiędzy górami Patrol i Trupień o każdej porze mają swój urok.

Ostatnie wzniesienie do pokonania, przełęcz pod górą Trupień i dalej idziemy w dół do Słowika.

niedziela, 27 września 2020

 08.09.2020r.   Pierzchnica - Maleszowa - Piotrkowice - Lisów
                
                

            Schyłek lata, prawie połowa września, czas kiedy wieczory i poranki stają się coraz chłodniejsze. Na polach i w dolinach ścielą się mgły a na łąkach osadza się rosa. To jeszcze nie koniec ciepłych dni, przed nami „babie lato”, pora gdy świat wokół zmieni swe kolory na czerwono-złote a małe pajączki opuszczą swe kokony, aby na swych niciach unieść się i poszybować w wielki świat. Korzystając z mocno jeszcze letniej aury powędrowałem przez północne zakątki Pasma Szydłowieckiego, pośród stawów i pól pokrytych żółtymi nawłociami.

Początek naszej trasy to Pierzchnica i kościół św. Małgorzaty.

Po minięciu zabudowań Pierzchnicy udajemy się polną drogą w kierunku Maleszowej.
 
W Maleszowej , na terenie założenia parkowego z XVIII–XIX znajduje się mocno zniszczony dwór murowany z końca XVIII wieku. Ponadto, zobaczyć można ruiny stajni i wozowni z końca XVIII w, oraz lamus z II połowy XVIII w. Ponieważ cały teren jest ogrodzony i zamknięty, nie ma możliwości jego zwiedzania.
 

Pozostałości stajni i zabudowań dworskich są aktualnie w stanie kompletnej ruiny. Ale największą atrakcją tego miejsca jest niewielka wyspa otoczona stawami, która skrywa pozostałości dawnego ufortyfikowanego zamku o charakterze obronnym, zbudowanego przez Krasickich herbu Ślepowron. Warownia ta choć niewielkich rozmiarów, wybudowana była na wyspie, z nieznanych powodów została zniszczona i nosiła nazwę "Żórawie Gniazdo". Krasicki opodal zbudował nową barokową rezydencję, której ukończenie datowane jest na 1629 rok, widoczne na kamiennej płycie. Ta budowla również popadła w ruinę w połowie XIX wieku. Obecnie teren jest w rękach prywatnych, nowy właściciel zadbał o teren, oczyścił dawną fosę, wybudował przystań i mostek na wyspę.

 

Opuszczamy okolice tajemniczego zamku i udajemy się w stroną stawów, mijając fotogeniczne bale wysuszonej słomy, które współcześnie mają nam zastąpić dawniejsze snopki zboża.

 

Maleszowa od dawna słynęła ze stawów i hodowli ryb. Powstał tu system stawów rybnych, jest ich 19 i prowadzona jest w nich hodowla karpi i innych ryb słodkowodnych.

 

Idąc drogą wśród stawów, spod nóg wyskakiwały nam małe żabki :)

Z trawy wypadła zdezorientowana mała łasiczka i stojąc na tylnych łapkach obserwowała przybyszów.

 

Okoliczne stawy są obecnie mocno pozarastane i stanowią oazę dla ptaków wodnych.

 


Na południowy wschód od Piotrkowic jest wzgórze nazywane "Tarnoskała". Znajduje się tu zespół pałacowy Tarnowskich z pawilonami, stajnią i parkiem krajobrazowym z końca XVIII w. Ciekawostką jest, że siedziba nie miała głównego gmachu. Był to zespół czterech pawilonów utrzymanych w duchu klasycystycznym, z których południowe i wschodnie zbliżone były do siebie półkolistymi budynkami stajen. Z pawilonów zachowały się trzy, z których jeden zaadoptowano w 1949 r. na szkołę. W pawilonach zachowała się stiukowa klasycystyczna dekoracja ze scenami pasterskimi, symbolami pór roku oraz kominki. Sam pałac otoczony jest zielenią przylegającego do niego parku, niestety zaniedbanego. Znajdują się w nim przepiękne dęby oraz sosny. Po środku placu znajduje się stara drewniana studnia z XIX, niezwykle głęboka.Aktualnie miejsce to świeci pustką, pozarastane i dewastowane straszy swym wyglądem.

 

Przed jednym z zabudowań rośnie niewielkich rozmiarów paulownia omszona o aksamitnych w dotyku liściach. 

 

Na środku placu i otaczających go budynków, stoi baaaaardzo głęboka studnia. Z jej mrocznych czeluści wyszły nagle dwie urocze rusałki ;)


Opuszczamy Piotrkowice i wędrujemy dalej doliną niewielkiej rzeczki Morawki. Pośród lasów i łąk robimy krótki „popas” na ognisko i pieczoną kiełbasę z kija.

 

Jako przystawkę kimchi z ogórków - czyli pikantne małosolne po koreańsku.

 

Przez Morawkę przechodzimy drewnianą kładką.

 

Dalej droga prowadzi przez miejsca, które miały być terenem niedoszłego lotniska „Obice”.

 

Ukryta w lesie osada o śmiesznej nazwie Wygwizdów, mieści na swym terenie niewielkie zoo „Leśne Zacisze”. Na terenie zoo żyje około 120 gatunków zwierząt z 6 kontynentów. Można tutaj zobaczyć m.in. bawoły, antylopy, wielbłądy, lamy, kozy, bażanty, papugi, żurawie, alpaki, daniele, zebry, szopy, skunksy, kangury, muflony, strusie oraz wiele innych gatunków zwierząt. To wspaniałe miejsce na wycieczkę rodzinną i obcowanie z egzotycznymi zwierzętami.

 

Jeszcze raz pokonujemy Morawkę i udajemy się do Lisowa na przystanek autobusowy.

 

 21.07.2020r.   Pierzchnica - Skrzelczyce - Komórki - Borków
                
                

            Lato, szczególnie to upalne i burzowe - nie sprzyja pieszym wędrówką. Rano rosa, potem skwar i wszechobecne owady skutecznie potrafią zniechęcić. Ale raz na jakiś czas warto gdzieś wyruszyć, aby zmienić otoczenie i poobserwować przyrodę. Tego dnia wybrałem się w najmniej uczęszczane przeze mnie rejony, na tereny Cisowsko-Orłowińskiego Parku Krajobrazowego. Wędrówkę rozpoczynam w Pierzchnicy, która w zeszłym roku otrzymała powtórnie prawa miejskie aby przejść przez Grzbiet Szczecniański do Borkowa.

Pierzchnica, jako miasto królewskie założona została przez Kazimierza III Wielkiego na prawie magdeburskim pomiędzy rokiem 1359 a 1370. Jak to bywa w setkach podobnych miasteczek, centralnym punktem jest wybrukowany rynek z niewielką zielenią, drzewami, pomnikiem i studnią.

Tuż za rynkiem, na południe znajduje się kościół pw. św. Małgorzaty z lat 1798–1800 oraz dzwonnica z 1800 roku. Fundatorem kościoła był Maciej Sołtyk wojewoda sandomierski, który wybudował go w 1565 roku w miejscu poprzedniej świątyni.

 

Jednak największą atrakcją Pierzchnicy jest zespół 83 piwnic zlokalizowanych w jednym miejscu, na tak zwanej Górze Piwnicznej. Podobno mieszkańcy miasteczka zaczęli budować piwnice na wzgórzu nad rzeczką, na wspólnym gruncie, ze względu na podmokłość terenów miasta, które nie pozwalały na podpiwniczenie domostw. Piwnice służyły do przechowywania w nich warzyw, owoców oraz jako schronienie w czasie wojen. Najstarsze z nich powstały ponad 200 lat temu.

Opuszczamy Pierzchnicę i udajemy się na zachód w kierunku Skrzelczyc, wędrując przez pola i niewielki las.

Pośród pól uprawnych mijamy niewielkie bajoro z ustawioną opodal łowiecką amboną.

Po kilku kilometrach docieramy do Skrzelczyc. Według zachowanego w kościele aktu urodzenia, to tu w roku 1919 na świat przyszedł Gustaw Herling-Grudziński, pisarz, dziennikarz, krytyk literacki i żołnierz, więzień łagrów. Jednak sam pisarz twierdził, że urodził się w Kielcach a folwark w Skrzelczycach był własnością Herling vel Grudzińskich. Na niewielkim placu zobaczyć możemy pomnik, postawiony poległym mieszkańcom wsi, którzy zostali wywiezieni przez Niemców do pracy w fabryce w Wiedniu i zginęli podczas bombardowania miasta.

 

Na niewielkim placu opodal kaplicy stoi studnia z pompą, gdzie uradowany Mirek mógł sobie "popić i poruchać" :)

Po wyjściu z lasu dochodzimy do niewielkiego zalewu na rzece Pierzchniance. Po drugiej stronie tamy znajduje się zespół stawów hodowlanych. Za opłatą można złowić w nich szczupaka, karpia, pstrąga, jesiotra czy wiosłonosa.

Po minięciu zbiorników hodowlanych, ponownie zaszywamy się w las, mijając kwitnące przy drodze krzewy żarnowca, przedstawiciela roślin z rodziny bobowatych.

 


Po drodze, na leśnej ścieżce pełzał sobie padalec

Przed wioską Znojów wychodzimy na uroczą łąkę, pełną kwitnących letnich kwiatów.

 

Na skraju łąki organizujemy niewielkie ognisko aby podpiec na kiju "to i owo"

 

Po dotarciu do Borkowa i samochodu, udaliśmy się do pobliskich Radomic. Lokalna Grupa Działania Perły Czarnej Nidy, odnowiła stanowisko czołgu Panther (PzKpfw V) oraz postawiła przy obiekcie dwie tablice edukacyjne opisujące aspekt historyczny i walory przyrodnicze pobliskich lasów.

Lasy w okolicy Morawicy były miejscem stacjonowania jednostek wchodzących w skład 16 Dywizji Pancernej Wehrmachtu dowodzonej przez Dietricha von Mullera. W lesie pomiędzy Łabędziowem a Radomicami od grudnia 1944 roku stacjonował 2 Pułk Pancerny (Panzer Regiment 2). W skład jego uzbrojenia wchodziło około 120 pojazdów bojowych w tym 57 czołgów typu Panther (PzKpfw V), 13 czołgów PzKpfw IV, 24 działa szturmowe StuG III, 6 samobieżnych haubic Hummel.

Widoczne do dnia dzisiejszego zagłębienia w terenie są śladem po stacjonujących tu pojazdach. Czołgi ukryte były w lesie wzdłuż dróg, które umożliwiały szybkie przemieszczanie w stronę frontu. Warto zwrócić uwagę, iż wiele z zachowanych stanowisk skierowanych jest na wschód.