sobota, 15 marca 2025

 08.02.2025r.   Ze Słowika przez Pasmo Zgórskie i Zelejową do Chęcin

        
      
        Pasmo Zgórskie - to rozciągające się od okolic Rykoszyna zalesione pasmo górskie, od zachodu łagodniejsze a po jego wschodniej stronie bardziej strome, kończące się na przełomie Bobrzy w Słowiku. Słoneczna pogoda i brak listowia pozwala na podziwianie budowy pasma, jego licznych wąwozów i jarów, przez które spływają sezonowe strumienie. Opadłe jesienią liście otuliły brązowym dywanem poszycie lasu, nadając mu ciepłego klimatu.
        Wędrówkę rozpoczniemy od Słowika, gdzie wchodząc na fragment niebieskiego szlaku, skierujemy się na najdalej wysunięty na wschód szczyt - Trupień. 
 
        Wędrówkę rozpoczniemy od Słowika, gdzie wchodząc na fragment niebieskiego szlaku, skierujemy się na najdalej wysunięty na wschód szczyt - Trupień.
 
        Aby urozmaicić podejście na pierwszy ze szczytów, postanowiłem odbić na prawo i przejść jednym z wąwozów znajdujących się po północnej stronie grzbietu. W czasie topnienia śniegu i po większych opadach, jego dnem płynie wartki potok, toczący w dół niewielkie okruchy skalne.
 
 
         Podchodząc stromą ścieżką w górę, podziwiać możemy zazielenione od mchów „stopy” dorodnych buków. Wygląda to tak, jakby drzewa na zimę zakładały ciepłe, zielone skarpetki.
 
         Inne drzewa rosnące na pochyłym stoku góry Trupień, odziane były w bluszczowe płaszcze, które miały by je chronić przed lodowatym wiatrem.
 
Podejście pod grzbiet Pasma Zgórskiego dało nam trochę popalić - Pietrek zdyszany powolnie wspina się ku górze.
 

        Na południowym skłonie góry Patrol, znajdują się opisywane już przeze mnie pozostałości wczesnośredniowiecznego grodziska. Mnie zaś zaciekawiło jeszcze inne miejsce, trochę oddalone od tego miejsca. Na zachód od pozostałości grodu, patrząc na mapach Lidar dostrzec można wały ziemne, jakby odgradzały prostokątne pola w środku lasu.
 
Na zdjęciu widać zacierające się powoli ślady po dawnym wale ziemnym.
 
         Ciekawostką są też znajdujące się opodal wałów nieregularne doły, jakby pozostałości po dawnych ziemiankach. Może ktoś z czytających wie coś o pochodzeniu tych zagłębień?
 
         W leśnym poszyciu spotykamy zapadłe w zimowy sen wilczomlecze migdałolistne. Byliny te, rośną przeważnie w lasach bukowych, preferują gleby wapienne i zakwitają pomiędzy kwietniem a czerwcem. Są to rośliny dość niebezpieczne, bowiem zawierają sok mleczny, który w kontakcie ze skórą może powodować podrażnienia.
 
Rajd to nie tylko ciągły marsz przez knieje i łąki, ale też czas na przystanek, rozmowę, pokrzepienie żołądka i duszy ;)
 
       Przemierzając szewskie lasy kierujemy się na zachód, pokonując kolejne głębokie wąwozy leśne, z wyschniętymi na ich dnie strumieniami. Brak pokrywy śnieżnej i znikoma ostatnio ilość opadów, sprawiają że panuje ogromna susza i te niegdyś wartkie potoki, są teraz suche i zasypane liśćmi.
 
Jeszcze natrafiamy po drodze na "plamy" śniegu, zima całkiem nie odpuszcza.
 
Niższe partie zgórskich lasów są bardziej podmokłe, zapewne tu spłynęła większość wody z niewielkich, tegorocznych opadów śniegu i zalega aktualnie na gliniastym podłożu.
 
      Przy jednej ze ścieżek u podnóża pasma Pasma Zgórskiego, we wrześniu 2024 roku odsłonięto pomnik upamiętniający żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Pomnik ukazuje postaci żołnierzy „niezłomnych” stojących przy centralnie umiejscowionej, więziennej ścianie z zakratowanym oknem. Sylwetki pomordowanych zostały wycięte z tła, jako symbol ponurych, powojennych czasów, w których mieli oni być wycięci z ludzkiej pamięci, wydarci z kart historii. Wiem, wiem - zaraz odezwą się głosy, że często to nie byli nieskazitelni żołnierze, ale jak to w ludzkiej naturze niestety bywa, wśród „leśnych ludzi” było wielu zwykłych bandziorów. Podszywając się pod partyzantów, mordowali i grabili okolicznych mieszkańców, przez co hańbili dobre imię prawdziwych patriotów. Kontrowersyjnym była również walka z oddziałami Armii Ludowej czy Batalionów Chłopskich, którzy wspierani przez wrogi nam związek sowiecki, walczyli ze wspólnym wrogiem, lecz również i między sobą. Jedno jest pewne, że nie chcieli poddać się komunistycznemu zniewoleniu i aby uniknąć śmierci jak tysiące innych, musieli ukrywać się w lasach. Ale temat ten zostawmy już lepiej historykom.
 
      Po wyjściu z lasu przecinamy szosę prowadzącą do wsi Szewce, aby wkrótce dotrzeć do kolejnego miejsca - pomnika, związanego z działaniami wojennymi. Na skraju lasu stoi pomnik z czerwonego piaskowca, upamiętniający bitwę pod Szewcami, jaką 18 września 1944 r. (na tablicy widnieje błędna data 17-tego) stoczyły tu oddziały partyzanckie Armii Krajowej z niemieckim okupantem. Trwająca cały dzień walka, pomimo ogromnych zasobów osobowych i sprzętowych Niemców, okazała się zwycięską bitwą dla partyzantów. Jako ciekawostka, podczas walki poległ tylko jeden z żołnierzy AK, kiedy to liczba zabitych niemieckich żołnierzy, wynosiła od 80 do 100 ofiar. I tu na tablicy jest pewna nieścisłość - dwóch pierwszych partyzantów zmarło w wyniku ran odniesionych podczas walki przy przekraczaniu toru kolejowego Kielce – Częstochowa pod Rykoszynem. Jak widać, stosunek liczby poległych w tej walce był nieporównywalny, co świadczyło o znakomitym wyszkoleniu i doświadczeniu żołnierzy 2 i 3 pp. Legionu Armii Krajowej.
 
Ciekawe jakie strawy były przyrządzane w tym garnku?
 
        Kontynuując wędrówkę czerwonym szlakiem przechodzimy koło zabudowań pawilonu przy Jaskini „Raj” i tu skręcamy na zachód, odbijając od szlaku. Naszym celem jest dotarcie do kamieniołomu „Szewce”, ale najpierw postanowiłem wspiąć się na Miejską Górę opodal szpitala na Czerwonej Górze. Przede mną dość ostre podejście stromymi schodami pod szpitalną wieżę ciśnień.
 
Idąc granią Bolechowickiego Grzbietu docieramy do ścieżki prowadzącej niewielkim wąwozem w dół.
 
     Na północnym stoku góry Miejskiej zobaczyć możemy jak ogromne szkody wywołał zeszłoroczny huragan, który przetoczył się w lipcu przez nasz region. W niecce pomiędzy górami Miejską a Okrąglicą, w nawałnicy powalonych zostało wiele dorodnych drzew.
 
       Po chwili docieramy do miejsca na postój, tuż przy krawędzi niewielkiego kamieniołomu „Szewce”. Na stokach góry Okrąglicy pod którą stoimy, początkowo wydobywano kruszce ołowiu i miedzi, występujące w złożach żyłowo-szczelinowych. Następnie były tu eksploatowane ciekawe kolorystycznie i jedyne w swoim rodzaju piaskowo-różowe wapienie dewońskie. Pozyskiwane z dawnego marmurołomu bloki skalne, po odpowiedniej obróbce służący głównie do wykonywania okładzin i posadzek w kościołach i znaczniejszych budowlach. Wyrobisko eksploatowane było do 1960 roku, po czym zaniechano dalszego wydobycia. Kamieniołom powoli zarastał, był miejscem na pozbywanie się śmieci z okolicznych gospodarstw i dopiero w wyniku starań lokalnego społecznika, Grzegorza Pabiana teren ten został uporządkowany. Udostępniony w 2012 roku jest aktualnie ciekawą atrakcją geologiczną, gdzie można przysiąść na chwilę pod wiatą i poznać budowę okolicznych wzgórz pośród otaczającej przyrody.
 
Czas na dłuższy popas i pieczenie kiełbasek i innych specjałów z kija. A że było dość zimno trzeba się też jakoś rozgrzewać wewnętrznie. Hmmmm .....czyżby to jakaś przestroga?

Po odpoczynku czas ruszać w dalszą drogę. Idąc u podnóża góry Okrąglicy, dostrzec możemy pozostałości po dawnych kopalniach galeny, tzw. szparach górniczych.
 
       Na wysokości zachodniego krańca wsi Zelejowa, skręcamy drogą na południe, aby dotrzeć do podnóża skalistej góry o tej samej nazwie. Góra Zelejowa również była mocno eksploatowana. Zbudowana z wapieni dewońskich posiada niezwykłą budowę geologiczną, wyróżniającą się w swej strukturze pięknymi okazami marmurów, zwanych „różanką zelejowską”, poprzecinanych żyłami kalcytowymi o barwie białoróżowej, białej, białozielonkawej, a niekiedy czerwonej. Pozostałością po czasach eksploatacji tych skał, są niewielkie porośnięte roślinnością kamieniołomy jak ten na zdjęciu.
 

 
         Całe skaliste pasmo, aktualnie objęte jest ścisłą ochroną i utworzony został tu w 1954 roku rezerwat przyrody nieożywionej. Przedmiotem ochrony są odsłonięcia geologiczne o interesującej tektonice i mineralizacji, ciekawe formy skalne z typowymi przykładami wietrzenia krasowego oraz rzadkie gatunki roślin i zwierząt. Aby zachować cenną roślinność na Zelejowej, co jakiś czas prowadzone są przycinki dziko rozrastających się krzewów. Dzięki temu z zachodniego krańca grzbietu możemy również podziwiać dalekie widoki, choć i one przez wyrastające poniżej drzewa robią się coraz skromniejsze.
 
Wędrując grzbietem Zelejowej, napotkać możemy na każdym kroku ciekawe formy skalne, zjawiska krasu powierzchniowego i piękne okazy mchów i paproci, porastające wapienne wychodnie.
 
       Schodząc z grani pasma dawnym starym szlakiem, trzeba się przedzierać niestety przez gęsto zarastające krzewy tarniny i dzikiej róży. Również oficjalny szlak jest trudny do przejścia, gdyż dziko rosnąca tarnina opanowuje coraz większą przestrzeń. Pamiętam z dzieciństwa tą górę, jak była porośnięta niewielkimi kępami jałowców i młodymi sosnami. Teraz zarasta coraz bardziej i straciła na zawsze swoje walory widokowe. Na dodatek ciepłolubna roślinność, która od tysięcy lat porastała wzgórze, powoli zamiera pozbawiona dostępu do słońca.
 
       Po przedarciu się (dosłownie, dobrze że bez rozdarć) przez ogromne chaszcze, wychodzimy na polanę po zachodniej stronie Zelejowej. Przed nami ukazuje się wspaniały widok na ruiny chęcińskiego zamku i leżące pod nim miasteczko. Nasila się zimny wiatr, słońce coraz słabiej operuje, więc najwyższy czas wracać do domu. I w tym miejscu zakończymy naszą lutową wędrówkę.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz