czwartek, 21 grudnia 2023

 25.11.2023r.   Pasmo Tumlińskie - Sosnowica

           Za oknami wreszcie normalna pogoda jak na tą porę roku przystało. Zapewne wiele osób patrząc w okno wzdryga się na myśl o chodzeniu po lesie, lecz dla zapalonego wędrowca zima nie jest straszna. Prawdę mówiąc zrezygnowałem w tym dniu z planowanej wędrówki z powodu całkowitego zachmurzenia, ale Jacek był tak przekonywujący i mnie namówił, to też podjechaliśmy w samo południe na Wzgórza Tumlińskie. I w taką oto zimową, bezsłoneczną aurę wybraliśmy się do nazywanej przeze mnie „stolicą bobrów” krainy bobrowych tam, wybudowanych na jednym z dopływów Sufragańca.
 
 
       Podjeżdżamy autem na parking przy trasie Kielce – Zagnańsk i stąd ruszamy kawałek nową ścieżką rowerową aby zagłębić się w las. Po nocnych opadach śniegu zrobiło się pięknie, zimowo. Niestety przez brak słońca, zdjęcia z wypadu przypominać będą czarno-białe fotografie.
 
Idąc w kierunku nieczynnego kamieniołomu „Sosnowica”, po lewej stronie drogi zobaczyć możemy kamienny drogowskaz, kierujący nas do jednego z rosnących tu pomników przyrody – buka „Tobiasza”.
 
Zasypany śniegiem mech płonnik rozgląda się nieśmiało swymi puszkami nasiennymi znad śniegu, niczym maleńkimi peryskopami.
 
Na pniach żywych drzew dostrzec możemy różne rodzaje grzybów, jak ten z rodziny łuskwiaków przyprószony delikatnie śniegiem. 
 
      Po krótkiej wędrówce przez pokryty świeżym śniegiem las docieramy do wspomnianego pomnika przyrody. Buk „Tobiasz” to jeden z kilku wiekowych drzew, rosnących na południowym skłonie Sosnowicy (402,7 m). Liczące około 250 lat drzewo, ma średnicę pnia 470cm a wysokość jego to trochę ponad 30 metrów. Nie wiem dlaczego, ale najwyższym punktem zaznaczanym zazwyczaj na mapie jest ten wierzchołek, skoro po drugiej stronie szosy znajduje się wyższy szczyt, mierzący 414 m n.p.m. Wracając do „Tobiasza” dostrzec można, że nasze wiekowe buczysko na wysokości ok 5 metrów jest rozdwojone. Tuż za „Tobiaszem” rośnie jego ciut młodszy, bezimienny brat nie wiele ustępujący swymi rozmiarami. Może i jemu warto byłoby nadać imię, np. „Tobek”? 
 
Stojąc przy pniu drzewa i patrząc w górę, podziwiać możemy potęgę tego drzewa.
 
Opuszczamy naszego sędziwego buka i schodzimy lekko w dół w stronę strumienia, jednego z dopływów Sufragańca. Na niewielkich podmokłych fragmentach stoku, porastają kępy zielonych traw urokliwie posypane śnieżnym pudrem.
 
Na jednej z dorodnych jodeł, w towarzystwie hub zadomowiła się bardzo fotogeniczna soplówka jodłowa.
 
       Idąc w kierunku zachodnim docieramy do pierwszej z bobrowych tam. O pożyteczności tych zwierzą w gospodarce wodnej lasu, pisałem już kilka razy. Na tym niewielkim, półtorametrowym odcinku strumienia znajduje się co najmniej sześć większych tam, wybudowanych przez te pracowite stworzenia. Obecnie trwają starania, aby w obrębie tego strumienia utworzyć rezerwat przyrody, co uchroniłoby od dewastacji tego miejsca przez wycinki drzew.
 
Po spiętrzeniu wody przez tamy bobrowe, płytka dolina strumienia w kilku miejscach pokryła się lustrem wody.
 
Kolejne drzewo podgryzione przez bobra, wkrótce runie i dołączy do innych powalonych drzew.
 
Jedna z tam bobrowych
 
      Na tym zdjęciu widać ile już drzew runęło po działaniu bobrowych zębów, ale jak to w naturze wszystko ma swój sens. Po okresie, kiedy drzewa będą posiłkiem dla tych gryzoni-sprawców, rozkładane przez larwy owadów a następnie grzyby, powalone pnie drzew zasilą las w niezbędne substancje organiczne.
 
        Docieramy w końcu do ostatniego bobrowego zbiornika, gdzie zobaczyć możemy rosnące w wodzie młode modrzewie, przystrojone białym puchem śniegu. Mamy godzinę 14:00 i robi się powoli coraz ciemniej, czas wracać do domu i zakończyć naszą krótką, zimową wycieczkę.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz