czwartek, 21 grudnia 2023

05.12.2023r.   Jedlnica - Grząby Bolmińskie - Rezerwat "Milechowy" - Młynki - Wierna Rzeka

           

Bielą się pola, oj bielą,
Zasnęły krzewy i zioła
Pod miękką śniegu pościelą...
Biała pustynia dokoła.
 
                                                                                  Adam Asnyk [22 grudzień 1871]
 
       W dniu, który opisuję tą relacją, za oknem panowała piękna, śnieżna aura. Dlatego też postanowiłem ten post rozpocząć zimowym wierszem, mojego ulubionego poety, mistrza stosowania onomatopei – Adama Asnyka. Teraz kiedy po tej pięknej zimie pozostało wspomnienie a za oknem jest „szaro, buro i ponuro”, miło wrócić wspomnieniami do minionej, bajkowo-zimowej scenerii. Tego dnia w prognozach pogody zapowiadał się piękny i słoneczny dzień z lekkim mrozem, więc wziąłem dzień urlopu i udałem się ze znajomymi w trasę. Tym razem postanowiliśmy przejść przez widokowe Grząby Bolmińskie i dojść do stacji kolejowej w Wiernej Rzece. 
 
     Naszą wędrówkę rozpoczynamy od przystanku busowego na trasie do Małogoszcza, przy niewielkiej wiosce Jedlnica, skąd udajemy się żółtym szlakiem na grań Grząbów Bolmińskich.
 
       Grząby Bolmińskie to jeszcze do niedawna bezleśne pasmo wzgórz, zbudowane z jurajskich wapieni i skał kredowych. Rozciągają się na długości ok. 5 km ograniczone od zachodu przełomem Łosośnej, a od wschodu korytem niewielkiej rzeczki Hutki. Przez prowadzone w latach 70-tych sztuczne zalesiania a następnie przez niekontrolowany rozrost krzewów tarnin i dzikiej róży, wzgórza te zatraciły swój ogromny atut , jakim były wspaniałe widoki. Obecnie, aby podziwiać panoramy południowej enklawy Gór Świętokrzyskich z tych wzgórz, musimy szukać miejsc gołych od drzew i krzewów.
 
Z jednego z takich miejsc nie porośniętego jeszcze roślinnością, podziwiać możemy górskie widoki na okalające nas wzgórza.
 
Grudzień to czas, kiedy słońce jest najniżej nad horyzontem. To doskonała pora dla fotografujących, aby przy niskim i ciepłym świetle, rzucającym długie cienie robić ciekawe ujęcia.
 
Nasz dzielny Skandal brnie przez zaśnieżony las ;)
 
Z grani grząbów podziwiać możemy otulony bielą śniegu bolmiński 
p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Stanowi on cenny przykład prowincjonalnego budownictwa późnorenesansowego na terenie północnej Małopolski.

     Patrząc pod pewnym kontem na połyskującą warstwę śniegu, dostrzec można na jego powierzchni kryształki lodu mieniące się kolorami tęczy. To zjawisko optyczne zwane jest iryzacją. Polega ono na powstawaniu tęczowych barw w wyniku interferencji światła białego, odbitego od przezroczystych lub półprzezroczystych ciał. Zjawisko to występuje m.in. na powierzchni minerałów, macicy perłowej, plamach cieczy (np. benzyny), bańkach mydlanych, w atmosferze na chmurach lub jak w tym przypadku - na płatkach śniegu.
 
Czas ruszać zasypaną ścieżką wiodącą po grani wzgórza, dalej na północ. Przed nami najwyższy szczyt Grząbów Bolmińskich (334m), zaliczany do Korony Gór Świętokrzyskich.
 
        Zbocza jak i sam grzbiet porastają różnego gatunku krzewy i drzewa, rodzące co roku wiele owoców. Są one doskonałym pożywieniem dla wielu ptaków i drobnych gryzoni. Jednym z takich konsumentów jest gil, który swym czerwonym brzuszkiem odznacza się na tle bieli śniegu. Jego głównym menu są nasiona drzew i krzewów leśnych, np. dzikiej róży, głogu czy berberysu. Wiosną odżywia się pączkami drzew lub ich młodymi pędami. Bardzo rzadko zjadają nasiona chwastów, ponieważ niepewnie się czuje na cienkich, chwiejnych łodygach. Na terenie Polski gile objęte są ścisłą ochroną gatunkową.
 

Patrząc na zachód, widzimy spowitą zimową mgiełką infrastrukturę cementowni pod Małogoszczem.

Ze szczytu bolmińskich grząbów podziwiać możemy widok na wschód, z górującym w oddali wzgórzem zamkowym i ruinami chęcińskiego zamku.
 
Wędrując dalej szlakiem, natrafiliśmy na dziko rosnącą jabłoń pokrytą przemarzniętymi owocami, pozostałościami ciepłego lata.  
 
Opuszczamy Grząby Bolmińskie i przed nami kolejna góra na trasie naszej wędrówki - Milechowska
 
Po drodze mijamy sad z jabłoniami, które swym kształtem przypominały afrykańskie akacje.
 
Znów wspinamy się lekko pod górę, podążamy zaśnieżoną drogą w stronę góry Krzemionka.
 

Pomiędzy dwoma górami - Krzemionką i Bolmińską, po szczytem góry Milechowska znajduje się skalny ostaniec zwany „starym piekłem”. W podszczytowych partiach tych trzech wzgórz, występują progi skalne z wykształtowanymi stromymi ścianami, ambonami i niewielkimi grzebieniami skalnymi.
 
W północnej ścianie potężnego progu skalnego, zobaczyć możemy niewielką jaskinię i otwory krasowe, wyrzeźbione przez siły przyrody.  
 

Po zwiedzeniu skalnych osobliwości schodzimy w dół w kierunku wąwozu. Po prawej stronie ścieżki widzimy formację skalną na której rośnie buk, opasujący ją swymi korzeniami. Miejsce to nazywam „milechowską kapą”. 
 
    Docieramy w końcu do największej osobliwości tego miejsca, jaskini „Piekło pod Małogoszczem”. Ma ona charakter zawaliskowo-krasowy i jest pomnikiem przyrody nieożywionej. Jaskinia ma długość 17,5 metra, lecz do zwiedzania dostępne jest jedynie 8 metrów. Reszta jest zbyt ciasna i zasypana rumoszem skalnym i glebą humusową. Na powierzchni ścian zachowały się ślady rzeźby krasowej z kominkami i polewami mleka wapiennego. 
 
Pozostawiamy za sobą rozciągający się pomiędzy szczytami Milechowska, Bolmińska i Brodowa zalesiony, głęboki jar i udajemy się ku rzece Łososinie. Wzdłuż jej biegu prowadzi droga pośród sosnowych młodników.
 
Tak się zastanawialiśmy? Co ten Skandal tak zawsze idzie z tyłu? A on po prostu czekał, aż mu wszyscy utorujemy drogą przez wysoki śnieg. A to cwaniak ;)
 
Jak to na rajdzie bywa, czas na ognisko i małe "conieco"
 
Po wyjściu z leśnych terenów docieramy do wspomnianej rzeki Łososiny, zwanej również Wierną Rzeką.
 
Przedostajemy się na jej drugi brzeg po starym, żelaznym mostku prowadzącym do wsi Młynki.
 
Na chwilę schodzimy nad brzeg rzeki, aby podziwiać ciekawe formy śnieżne, pokrywające pochylone nad wodą gałęzie, niewielkie wysepki i brzegi.
 
Przed zabudowaniami wioski, znajdują się kamienne ruiny młyna, dość mocno już naruszone „zębem czasu”.
 
Z młynem łączy się pewna tragiczna historia. Właścicielami młyna była rodzina Gorajów, która w okresie okupacji pomagała stacjonującym w pobliskich lasach partyzantom, użyczając im schronienia i żywności. Zadenuncjowani przez konfidentkę z pobliskiej wsi, cała rodzina została rozstrzelana na miejscu a młyn oblano benzyną i podpalono. Na pamiątkę tego smutnego zdarzenia, postawiono pomnik upamiętniający rodziny Gorajów, odnowiony w 2007 roku.
 
Po przejściu wsi Młynki udajemy się na północ w stronę stacji kolejowej Wierna Rzeka. Po naszej lewej stronie przeświecające przez rząd brzóz grudniowe słońce, ogrzewa nasze twarze.
 
Powoli docieramy do stacji. W oddali widzimy jak zachodzące słońce oblewa swymi promieniami zaśnieżone szczyty góry Miedzianka. Robi się coraz bardziej szaro i zimno, czas zakończyć już naszą wędrówkę i wrócić do ciepłego domku.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz