03.03.2023r. Święta Katarzyna - "Trójkąt" - Przełęcz św Mikołaja - Łysica - Święta Katarzyna
Nastała astronomiczna wiosna ale do kalendarzowej pozostało nam już niewiele. Napływające do Polski coraz to cieplejsze masy powietrza, mam nadzieję że wkrótce „odmienią oblicze wiosny, tej wiosny”. W wyższych partiach Gór Świętokrzyskich nadal utrzymuje się zimowa aura, więc postanowiliśmy wybrać się w samo serce Gór Świętokrzyskich - na Łysogóry. Doskonałym pretekstem było wypróbowanie jednego z dwóch, ostatnio oddanych odcinków czarnego szlaku. Tak więc zabieram Was dziś na przejście po zachodniej części Łysogór, na trasę nazwaną przeze mnie „Małą Pętlą Łysogórską”.
Wędrówkę
rozpoczynamy od wizyty pod niewielką kapliczką nagrobną, ufundowaną
przez Wincentego Fekleriusza Janikowskiego, dawnego właściciela Klonowa
ku czci zmarłej małżonki, Tekli z Krynickich. Kaplica stoi w miejscu
dawnego cmentarza cholerycznego i słynie z wpisu na ścianie, wykonanego
przez Stefana Żeromskiego, najsłynniejszego chyba „ucznia drugiej
klasy”. Opodal kaplicy znajdują się również dwie mogiły: jedna powstańca
styczniowego, druga zaś nieznanej ofiary z II Wojny Światowej.
Czas
ruszać na szlak. Idziemy bitą drogą przez połączone ze sobą dwa szlaki:
czerwonym oraz niebieskim i mijajmy zabudowania Zakonu Sióstr
Bernardynek. Od razu przyznam się, iż na zdjęciu celowo usunąłem
przewody wysokiego napięcia, aby nie szpeciły widoku na zabudowania
klasztorne. Skoro energetycy nic z tym nie robią, to chociaż wirtualnie
mogę poprawić estetykę tego miejsca.
Opodal bramy wjazdowej na teren klasztoru, znajduje się stary drewniany budynek plebanii.
Przed
wejściem na planowany szlak, krótka wizyta pod wyremontowanym niedawno
źródełkiem. Miejsce to powinno prawidłowo nazywane być „źródłem eremity
Franciszka”, gdyż jak podaje legenda, to przy tym źródle miał swą
pustelnię inwalida, uczestnik wojny napoleońskiej - Franciszek. Źródełko
wybijające w kamiennej, murowanej cembrowiny wypływa grawitacyjnie z
wulkanicznych skał bazaltowych. Jak pisał słynny kielecki regionalista -
Jerzy Fijałkowski, owe bijące źródło to tzw. „mofeta”, będąca końcową
fazą wygasłego wulkanu. Wypływająca z czeluści woda o stałej
temperaturze ok. 10 st C jest mocno nasycona dwutlenkiem węgla i
odgazowuje się w jednominutowych odstępach.
A jak to miejsce aktualnie wygląda? Trochę żal tych rosnących przy źródełku drzew, po ich wycince otoczenie zrobiło się przestronne, lecz jakby straciło swój urok przytulnego zakątka. Na plus było wyłożenie drogi i placu nieregularnymi kamieniami, co pozwoliło zachować dawny klimat tego miejsca. Również obudowanie kamieniami rury z wypływającą wodą było dobrym pomysłem tej przebudowy.
A jak to miejsce aktualnie wygląda? Trochę żal tych rosnących przy źródełku drzew, po ich wycince otoczenie zrobiło się przestronne, lecz jakby straciło swój urok przytulnego zakątka. Na plus było wyłożenie drogi i placu nieregularnymi kamieniami, co pozwoliło zachować dawny klimat tego miejsca. Również obudowanie kamieniami rury z wypływającą wodą było dobrym pomysłem tej przebudowy.
Po
wizycie przy źródełku wracamy na pierwotną trasę naszej wędrówki.
Niebieski szlak prowadzi nas teraz drogą biegnącą po dawnym nasypie
kolejki leśnej.
Podczas
trwania pierwszej wojny światowej rozpoczęto budowę kolejki
wąskotorowej, prowadzącej z Zagnańska aż pod Święty Krzyż. Łysogórskie
lasy poprzecinane były naonczas kilkoma liniami, których pozostałości w
postaci nasypów i urokliwych kamiennych mostków, służą dziś turystom
jako trakty piesze i rowerowe.
Wędrując
szlakiem niebieskim na północ, wstąpimy na chwilę pod kolejne
łysogórskie źródełko – Wzorkowy Stok. Wybijająca z niego woda tworzy
jeden z dopływów niewielkiej rzeczki Gawlicy, płynącej następnie przez
Wilków i wpadającej opodal Ciekot do Lubrzanki.
A
tu zastaliśmy ciekawy widok - jakby wielki dąb uniósł swą ogromną
drewnianą stopę, aby umożliwić przepływ wodzie z topniejącego śniegu.
Docieramy teraz do miejsca zwanego „Słupski Weksel” i skręcamy na
wschód, kontynuując wędrówkę po dawnym torowisku.
Po drodze mijamy kolejny z kamiennych mostków, zwanym „Wielkim Mostem” - pamiątkę po rozbudowanej sieci leśnych kolejek.
Na
końcu dawnego nasypu docieramy do miejsca nazywanego „trójkąt”. Przed
laty w tym miejscu znajdowała się zwrotnica, która kierowała wagoniki w
różnych kierunkach. Nazwa ta, pochodzi od istniejącej tutaj
rozdzielni węzła kolejowego umożliwiającego zawracanie lub kierowanie
składów w jednym z trzech zbiegających się kierunków.
Wchodzimy w końcu na nowy, czarny odcinek szlaku prowadzący na przełęcz św. Mikołaja.
Dawać! Idziemy dalej ....
Na
jednym z powalonych drzew natrafiliśmy na ślady rysia, który chyba na
dobre już zagościł w łysogórskich lasach. Trochę dalej zobaczyliśmy też
inne ślady, myśleliśmy że to pumy ….. ale okazało się …… że to adidasa :)
Po drodze na Łysicę odwiedzamy bardzo urokliwe gołoborze pod górą Agatą. Jak zapewne już wiadomo, Agata po najnowszych pomiarach jest wyższa od Łysicy o 65 cm, zatem to ona jest nieoficjalnym najwyższym wzniesieniem w Górach Świętokrzyskich.
Osiągamy
w końcu drugi najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich – Łysicę. Na ośnieżonym
wierzchołku zastałem niewielu turystów, zniechęconych prawdopodobnie
niepewną pogodą. Sam wierzchołek, niegdyś z piękną panoramą na całą
okolicę, dziś zarośnięty drzewami liściastymi i krzakami, wygląda dość
ponuro. Nawet krzyż stoi tu krzywo i nie ma chętnych, aby go poprawić.
Opuszczamy
najwyższy szczyt Łysogór i udajemy się szlakiem w dół, lawirując
pomiędzy oblodzonymi kamieniami i przeszkodami w postaci drewnianych
„hamowaczy”.
Te zygzakowate zejście po kamiennych stopniach, uwielbiane przez fotografów często pojawia się na zdjęciach.
Schodząc
do Świętej Katarzyny znów mijamy kaplicę św. Franciszka. Nadal niewielu
tu turystów, zapewne wybrali ciepłe, miękkie fotele zamiast chodzić po
górach.
Na koniec wycieczki czeka nas jeszcze wizyta w „Zajeździe na Widoku”, gdzie podają wspaniałą zalewajkę, którą gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz