03.03.2023r. Szałas - Rosochy - Borowa Góra - Zagnańsk
Tego dnia wybraliśmy się na północ od Kielc, gdzie za Wzgórzami
Tumlińskimi i Zagnańskiem rozciąga się ogromny kompleks leśny -
pozostałość Puszczy Świętokrzyskiej. Lasy po których wędrowaliśmy
znajdują się w zachodniej połowie Płaskowyżu Suchedniowskiego, który
został okrutnie przedzielony trasą ekspresową, popularnie zwaną
„siódemką”. Na obszarze w większości zalesionego płaskowyżu, występują
kopulaste wzniesienia o wysokości 300–400 m n.p.m. Są one zbudowane z
piaskowców dolnotriasowych oraz niedużych, płytkich kotlin erozyjnych:
Mniowskiej, Szałaskiej i Suchedniowskiej. Na terenach tych, znajduje się
wiele szczytów: min. Kamienna Góra, Świnia Góra, Kopalniana czy
najwyższa w tej części – Osieczyńska (407m).
Trasę zaczeliśmy w niewielkiej wiosce – Szałas. To dość stara osada, będąca
początkowo książęcą własnością, która od połowy XII wieku przeszła na
własność biskupów krakowskich. W drugiej połowie XVII wieku znajdował
się tu piec do dęcia, drugi piec do kowania oraz nieduża dymarka. Przy
dymarce istniał browar i kilka chałup w których mieszkali różni
rzemieślnicy i czeladnicy. Wędrując ulicą przez wioskę w stronę lasu,
pośród licznych domostw przechodzimy obok pomnika ofiar pacyfikacji,
dokonanej w odwecie za pomoc żołnierzom - partyzantom majora Henryka
Dobrzańskiego „Hubala”. Wieś została wytypowana do akcji odwetowej
wobec ludności cywilnej. Rankiem 8 kwietnia 1940 roku oddziały SS i
Selbstchutzu otoczyły wieś Szałas Stary i do budynku szkoły spędzono
około 60 mężczyzn i w nim ich rozstrzelali. Kobietom i dzieciom po
zabraniu najcenniejszych rzeczy i zwierzą pozwolono opuścić wieś.
Następnie opuszczone budynki podpalono wraz ze zwłokami pomordowanych
mieszkańców. Szałas ponownie został spalony we wrześniu 1944 r. za pomoc
partyzantom AL.
Wędrując przez wieś zobaczyć możemy stare, porośnięte trawami piwnice, w których dawniej przechowywano płody rolne.
Przechodzimy przez starą, kamienną drogą i idąc szlakiem na wschód dochodzimy do miejsca zwanego również „Wilczy Bór”. A tam gdzie wilki tam i ich odchody.
Skręcamy
na południe i po kilkuset metrach na zachód, mamy przed sobą do
pokonania niewielki strumień Krasna, który zbierając wody z okolicznych
potoków zmienia się w rzekę i stanowi pokaźny dopływ rzeki Czarnej.
Będąc zimą nad strumieniem, warto przyjrzeć się różnorodnym formom lodowym, przybierającym często fantazyjne kształty.
W
poszyciu leśnym czasem można natrafić na kolonię zimozielonych
widłaków. Te płożące się pędy z prosto wzniesionymi i widlasto
rozgałęzionymi gałązkami, osiągają długość do 1m. Ziele tego gatunku
zawiera znaczne ilości trujących alkaloidów: anotynę, likopodynę,
obskurynę i nikotynę (hmmm …..nikotynę? Już słyszę tekst: „zajarasz
widłaka”? :)
Widłak to roślina cieniolubna i kwasolubna, unika podłoża wapiennego. Rośnie przede wszystkim na wilgotnych miejscach porośniętych mchami. Surowcem zielarskim widłaka są jego zarodniki, które zbiera się w postaci dojrzałych kłosów i suszy. Dawniej ich zarodników używano do produkcji zasypki na rany i dla niemowląt. Jako ciekawostka – ponieważ ich zarodniki są bardzo łatwopalne, dawniej używano ich do wywoływania efektów specjalnych w teatrach, a także do czyszczenia kominów.
Widłak to roślina cieniolubna i kwasolubna, unika podłoża wapiennego. Rośnie przede wszystkim na wilgotnych miejscach porośniętych mchami. Surowcem zielarskim widłaka są jego zarodniki, które zbiera się w postaci dojrzałych kłosów i suszy. Dawniej ich zarodników używano do produkcji zasypki na rany i dla niemowląt. Jako ciekawostka – ponieważ ich zarodniki są bardzo łatwopalne, dawniej używano ich do wywoływania efektów specjalnych w teatrach, a także do czyszczenia kominów.
Po
przejściu mokradeł docieramy do miejsca zwanego Staw „Bunkier”. Kiedyś
było to urokliwe, otoczone drzewami miejsce ze stolikiem i ławami do
odpoczynku. Teraz zamienione na wielki parking dla samochodów straży
pożarnej, ponieważ jest to zbiornik przeciwpożarowy.
A nad stawem czas na krótki popas. Dziś w menu marynowany boczek ze słoika.
Opuszczamy to niegdyś urokliwe miejsce i wędrujemy dalej kamienistą drogą na południe.
Mijamy ponownie strumień Krasna, który dzięki pracy bobrów, rozlew się zalewając dość pokaźny teren lasu.
W
rowach wzdłuż drogi spływa woda z topniejącego śniegu i można w nich
często spotkać zielone glony. Te nitkowate jak włosy rośliny, to glony
wielokomórkowe należące do gromady zielenic. Są utrapieniem oczek
wodnych, stawów retencyjnych, mniejszych jezior a nawet akwariów.
Rodzajów tych glonów jest bardzo dużo, ale wszystkie łączy podobny
wygląd i pokrój. Najbardziej znane i spotykane w naszych stawach lub
jeziorach to: skrętnica, zrostnica, gałęzatka, uwikło czy mużocja.
Przepływające przez zarośnięte fragmenty strumieni lub rowów, osiadają się na roślinach tworząc przedziwne kształty. Te przypominały mi płynące zielone żaglowce po wymarłym oceanie
Opuszczamy
stary dukt do Zagnańska i skręcamy na wschód. Opodal leśnej krzyżówki,
przed wieloma laty znajdowała się gajówka „Rosochy”. Teraz po tym
miejscu zachowały się jedynie zarośnięte fundamenty domów, dziura po
studni i zrujnowany budynek gospodarczy.
A gdzie te nasze koleżanki się zawieruszyły?
Opuszczamy
utwardzoną drogę i wbijamy się w las. Możemy tu zobaczyć pozostałości
po działaniach wojennych, w postaci zalanych wodą lejów po pociskach. W
pobliskim miejscu pamięci, zwanym „Rogowy Słup” rozegrała się potyczka
wycofujących się z Szałasu wojsk oddziału majora Henryka Dobrzańskiego
„Hubala”. W starciu tym wojska najeźdźcy zostały rozbite, lecz strat
jakie poniósł okupant nie zostały ustalone. Po stronie polskiej poległo 6
żołnierzy, a dwóch było rannych.
Idąc leśnym duktem przed naszymi oczami przebiegło stado saren.
Przedzierając
się przez las docieramy do niewielkiego strumienia Krzyk, dającemu
początek niewielkiej rzeczce zasilającej zbiornik w Kaniowie. Na
zachodnim skłonie wąwozu znajdują się źródła z krystalicznie czystą
wodą. Jedno z nich nosi nazwę Jackowa Stopa. Nazwa związana jest z
odciskiem buta na jednym z kamieni, leżącym przy wypływającym źródle.
Jak głosi lokalna legenda, ślad stopy należy do św. Jacka, który
zatrzymał się w okolicy, aby nauczać okoliczną ludność. Podczas jednego
ze spotkań z wiernymi, aby uciszyć niepokornych słuchaczy zdenerwował
się i wrzasnął podniesionym głosem: „Cisza! Przecież głoszę słowo boże.
Słuchajcie!”. W momencie kiedy krzyknął, uderzył laską którą się
podpierał w ziemię i wtedy spod niej trysnęło źródło. Kiedy
przestraszeni wierni ucichli, święty Jacek mógł w spokoju kontynuować
swe nauki. Gdy skończył, okazało się że na kamieniu na którym stał,
pozostał odcisk jego stopy. Po tym wydarzeniu, miejsce zostało otoczone
kultem a okoliczni mieszkańcy ustawili w tym miejscu kapliczkę i dbają o
nią do dnia dzisiejszego. Drugie ze źródeł, które widać na zdjęciu nosi
nazwę „Głodna Woda”. Jego nazwa powiązana jest z pewnymi właściwościami
wypływającej z niego wody, która ponoć po spożyciu wzmaga łaknienie.
Leśne nimfy nad źródełkami ;)
Powoli zbliżamy się do końca kompleksu leśnego, widać już pozostałości po dawnych polach uprawnych i sadach. Obok drogi malowniczo wije się strumień.
Opodal miejscowości Borowa Góra, na dopływie Bobrzy zwanym „Krzyk”, w roku 1986 powstał zbiornik retencyjny o powierzchni lustra wody 2.60 ha. Słynący z czystej, lecz niestety zimnej wody, piaszczystej plaży i iglastych lasów wokół, w letnie dni jest często odwiedzany miejscem przez spragnionych ochłody kielczan.
Opodal miejscowości Borowa Góra, na dopływie Bobrzy zwanym „Krzyk”, w roku 1986 powstał zbiornik retencyjny o powierzchni lustra wody 2.60 ha. Słynący z czystej, lecz niestety zimnej wody, piaszczystej plaży i iglastych lasów wokół, w letnie dni jest często odwiedzany miejscem przez spragnionych ochłody kielczan.
W
sezonie letnim, wypoczywający mają do dyspozycji punkty gastronomiczne,
przebieralnie i toalety. Na zachodnim brzegu akwenu znajduje się wyciąg
do wakeboardu. Do dyspozycji wypoczywających oddano również parking,
boisko do siatkówki oraz plac zabaw dla dzieci. Teraz zimą jest tu cicho
i pusto, słychać tylko plusk kaczek walczących o samice i odległe
odgłosy stukających dzięciołów. Wizytą w sennym Kaniowie kończymy naszą wędrówkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz