piątek, 20 grudnia 2024

 17.11. i 01.12.2024r.   Pasmo Posłowickie

                

          Kolejna odsłona z naszych krótkich i niedalekich wędrówek, tym razem z dwóch niedzielnych wypadów na Pasmo Posłowickie.
 
          Prowadzę od ponad roku akcję z oznaczeniem ważniejszych szczytów znajdujących się w obrębie Pasma Posłowickiego. Kilka z nich, wspólnie ze znajomym udało już się umieścić na mapie OSM a popularna Kamienna Góra została wreszcie oznaczona w prawidłowym miejscu. Korzystając z jesiennej aury i braku listowia na drzewach, ponownie wybraliśmy się w posłowickie lasy, aby spenetrować kilka szczytów. Wędrując po paśmie poza oznaczonymi szlakami, możemy poznać inne, bardziej dzikie oblicze tej lubianej przez mieszkańców Kielc enklawy leśnej. 
 
 
       Pierwsza wyprawa dotyczy wschodniej części Pasma Posłowickiego. Wędrując od strony Baranówka odwiedziłem nowo naniesiony szczyt – górę Wielką, nieoficjalnie jeszcze górę zwaną Kosową i popularną już Pierścienicę. Jak można zobaczyć na mapce, na lewo od góry Ekierki jest jeszcze jedno dość pokaźne wzniesienie, którego nazwy nigdzie nie mogę znaleźć. Może ktoś z czytelników coś wie?
  
         Idąc od pętli autobusowej ulicą Obrzeżną, skręcamy na niebieski szlak aby zagłębić się w las. Przy wejściu do lasu podziwiać możemy zjawisko przyrodnicze, zwane śreżogą. Występuje ono wtedy, gdy promienie niskiego słońca przeświecają w gałęziach drzew przez warstwę mgły lub zawieszonego dymu.
 
Po krótkiej wędrówce szlakiem, tuż za nadrzewną kapliczką skręcamy na zachód, aby zdobyć pierwszy ze szczytów – Górę Wielką (338m).
 
Po zaliczeniu Wielkiej udajemy się dalej w kierunku zachodnim, ścieżką usłaną opadłymi liśćmi.
 
 Czas na osiągnięcie kolejnego ze wzniesień, oznaczonego na mapie z XVIII wieku jako góra Kosowa.
 
       Przecinając niebieski szlak który skręca od strony Pierścienicy w kierunku stoku narciarskiego, udamy się na zachód, równolegle do szlaku. Garb biegnący od poprzedniego wierzchołka w stronę Pierścienicy, zbudowany jest z wychodni skalnych pokrytych runem leśnym. W kilku miejscach zobaczyć można stanowiska kontrolne, gdzie zapewne geolodzy dokopywali się do podłoża skalnego, aby poznać jego budowę.
 
Całą drogę przez pasmo towarzyszyły nam dwa rozbawione "kanarki" :) 
 
Zdjęcie z cyklu "jak nie być na Paśmie Posłowickim i nie zaliczyć Pierścienicy"
 
        Po osiągnięciu kolejnego ze szczytów – Pierścienicy (367m), udajemy się na północ, stromą ścieżką w dół. W niewielkiej dolinie zobaczyć możemy jedną z osobliwości dendrologicznych – rozdwojoną „Grubą Sosnę”. W granicach Pasma Posłowickiego rośnie więcej takich pomnikowych drzew, są to min. buki: „Paszczak”, „Muminek” i „Buka”, raz jodły: „Jadzia”, „Agata”, „Łysica” i „Maria” i kilka innych, jeszcze nienazwanych. Poprzez działania lokalnej grupy „Drużyna Pierścienicy” w biurze Rady Miasta Kielce został złożony wniosek o uznanie tych drzew jako pomników przyrody. Niestety pismo złożone w styczniu nadal czeka na rozpatrzenie.
 
       Opuszczając osobliwą sosnę udajemy się dalej na północ, aby dotrzeć do kolejnego ze szczytów – Górę Orlą (340m).
          Jej północny skłon jak widać to na zdjęciu, jest niezwykle stromy. I tu kolejna ciekawostka, otóż wspomniany szczyt oznaczony na mapach nie jest najwyższym punktem tego niewielkiego masywu, ponieważ niedaleko na południe jest wzniesienie wyższe o ponad 4 metry.
 
          Opuszczając górę Orlą ponownie docieramy do niebieskiego szlaku, który prowadzi nas do dużej polany z kapliczką. Miejsce to jest znane osobom wędrującym po szlaku, bądź jeżdżących na rowerach jako popularny punkt orientacyjny. Wąwóz znajdujący się opodal na stoku góry Biesak, opisany jest na mapach pod zabawną nazwą „świńskie koryto”.
 
Z polany kierujmy się teraz na wschód aby odwiedzić następny ze szczytów – górę Ostrą (351m). Tu również pod poszyciem leśnym zobaczyć można okruchy skalne zalegające na jej szczycie. 
 
Przy ściętych pniach drzew, pojawia się czasem drzewny pył pozostawiony prawdopodobnie przez gąsienice trociniarki.
 
        Meandrując leśnymi ścieżkami docieramy do jednego z moich ulubionych wąwozów w posłowickich lasach. Miejsce to zwane przez miejscowych „czarcią skrzynią”, to głęboki i rozwidlony żleb z płynącym jego dnem strumieniem, porośnięty dorodnymi okazami drzew porośniętych zielonym bluszczem.
 
 
          Tego dnia moją wędrówkę zakończyłem widokiem na Kielce ze stoku, który jest północnym przedłużeniem wzniesienia, zwanego prawdopodobnie Kosowa, od którego odgradza go niewielka niecka. Jako ciekawostka dodam, że widoczny na zdjęciu stok narciarski, w dawniejszych czasach był poligonem wojskowym, gdzie testowane były haubice. W miejscu gdzie teraz zjeżdżają zimą narciarze, znajdował się naturalny kulochwyt.
 
Ponieważ cały północny stok pasma, dawniej służył za teren poligonu, do dziś zobaczyć można różnego rodzaju umocnienia ziemne, bądź miejsca schronienia dla żołnierzy.
 
         Druga listopadowa wizyta na Paśmie Posłowickim, tym razem postanowiłem wspiąć się ścieżką na znajdujące się pomiędzy dwoma wzniesieniami (Kolejową i Cimówką) niewielką górską grań, o nieokreślonej jeszcze nazwie. Z pomiarów na Geoportalu wynika, że jest to wyższe wzniesienie od wspomnianych, liczące ok. 292 metrów.
 
Ta wędrówka swój początek miała na Słowiku, skąd kolejowym mostem udajemy się w kierunku góry Kolejowej.
 
A dla niektórych początek trasy nie był łatwy :) 
 
        Aby zdobyć górę Kolejową (287m) trzeba wspiąć się stromą ścieżką pod górę, wijącą się pośród buków. Niestety cały zachodni stok zryty jest przez przeklętych crossowców, którzy zdewastowali to miejsce.
 
Czasem pnie buków przybierają zabawne kształty, jak ten „wyżerający opadłe liście” 🙂
 
       Po zdobyciu Kolejowej odwiedzamy leśną mogiłę z pewną ponurą historią. Miejsce to związane jest z postacią Aleksandra Foltańskiego (stąd też inna nazwa tej góry), który był hutmistrzem i kasjerem fabryki w Białogonie. Prawdopodobnie uczestniczył w spisku przygotowywanym przez księdza Piotra Ściegiennego, dla którego organizował broń i wynosił pieniądze z fabrycznej kasy. Kiedy w styczniu 1846 roku odkryto spisek, obawiając się rosyjskich represji udał się na Gorę Kolejową i popełnił na niej samobójstwo. Według ustnych przekazów został pochowany, tam gdzie go znaleziono a jego mogiła zachował się do dziś.
 
Z Góry Kolejowej schodzimy w dół aby dotrzeć do wąwozu z drogą do posesji w środku lasu, z urokliwymi drzewami pokrytymi gęsto bluszczem.
 
Grań wzniesienia przecina żółty szlak spacerowy, a wierzchołek pokryty jest okruchami skalnymi przysypanymi grubo liśćmi.
 
Jak zawsze staram się spoglądać pod nogi, gdzie wypatrzeć można pnie drzew pokryte różnego rodzaju mchami, jak ten oto chrobotek strzępiasty.
 
Również na pniach drzew zobaczyć możemy różne osobliwości, jak te dziwne „buły”, powstałe zapewne z deformacji uszkodzonych gałęzi wyrastających z pnia jodły. 
 
Spoglądając w górę na gałęzie drzew, jeden z moich kompanów dostrzegł - jak to nazwał - „misia Koralgola, który popełnił w lesie samobójstwo” 🙂
 
Wędrując jedną z dolin, pomiędzy masywami Biesaku i Bugalanki natrafiliśmy na powalone przez lipcową wichurę, ponad stuletnie buki i jodły. 
 
W miejscach bardziej zacienionych, w jodłowych borach bujnie rosną ciemnozielone kępy mchów.
 
Jednym z przedstawicieli mchów, jest gajnik lśniący tworzący lśniące darnie z wyraźną piętrową budową, powstającą w wyniku pierzastego podwójnego lub potrójnego rozdzielania się łodyg.
 
       Po zejści wąwozem w dół, przekraczamy niewielki leśny potok i odwiedzamy kapliczkę. Widać, że w tym miejscu "Pon Bucek" srogo się rozgniewał na pstrokato pomalowany płotek i zesłał karę na niego w postaci zwalonej jodły.
 
Zaliczamy kolejny ze szczytów Pasma Posłowickiego - Bugalankę. I tu tradycyjnie pamiątkowe zdjęcie, choć nie jedno.
 
Nasz dawno nie widziany na szlaku kompan Grześ, zwany w okolicy "Betko" - zabrał na szlak swój własnoręcznie zrobiony aparat w stylu non camera.
 
A to wynik jego pracy
 
Dwoje z kompanii zostało na szczycie aby rozpalić skromne ogniska, a reszta załogi udała się dalej, w stronę rezerwatu "Biesak".
 
Kolejne z odwiedzanych w tym dniu miejsc, jest pozostałość po kopalni rud żelaza, mieszczącej się pod Kamienną Górą. Uwielbiam ten wąwóz pod górą o każdej porze roku.

         Udając się powoli w kierunku miasta odwiedzamy rezerwat przyrody „Biesak-Białogon” ze znanym kamieniołomem zalanym wodą. Miejsce to zwane również „Kamionką” to dość popularne miejsce odwiedzane przez spacerujących Kielczan. Po jego zachodniej stronie zobaczyć możemy wychodnie skał ordowickich i kambryjskich, oraz odsłonięte piaskowce i mułowce.
 
Na jednym z gliniastych i piaszczystych stoków, znajdują się ciekawie powykręcane odsłonięte korzenie sosen.

Czas udać się do domu na niedzielny obiad, więc kierujmy się na wschód w stronę Stadionu. Po drodze mijamy pozostałości po dawnej strzelnicy milicyjnej.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz