poniedziałek, 3 stycznia 2022

 04.12.2021r.   Z Zagnańska przez Sosnowicę do Wiśniówki - szlakiem pięciu źródeł.

            
             Mamy już grudzień, nadal dni stają się coraz krótsze i zimniejsze, powoli lecz nieśmiało zaczyna prószyć śnieg zabielając lekko krajobraz dookoła. W tej wczesnozimowej scenerii zabieram Was w planowaną od dawna trasą, wiodącą przez źródła strumieni wybijające ze zboczy północnej części tumlińskich lasów. Te niewielkie rzeczki i liczne cieki wodne, zasilają swymi wodami jedną z podkieleckich rzek – Bobrzę. Moją foto-opowieść zacznę od zdroju św. Jacka w Zagnańsku, by wędrując przez źródła Bobrzaneczki i Sufragańca, dotrzeć do miejsca skąd swój początek bierze Silnica (prawidłowo zwana Dąbrówką) - rzeka przepływająca przez nasze miasto.
 
Po dotarciu do stacji kolejowej Zagnańsk nasze kroki skierujemy na północ, do niewielkiego obłożonego kamieniami źródełka na tyłach Zespołu Szkół Leśnych. Z wód wybijających spod ziemi, wytwarzana była dawniej słynna na całą okolicę lemoniada Wolskiego.
 
 
W obszernych, zagnańskich lasach napotkać można na skrywających się uchodźców muzułmańskich, pomieszkujących w naprędce wybudowanych szałasach. 
...... a nie ..... to przecież nasz słynny bushcraftowiec Jacek :)
 
Zagnańsk był już znany w XV wieku pod nazwą Zagnańsko i jako wieś należał do dóbr biskupów krakowskich. W latach 1916–1918 Austriacy władający tymi terenami na potrzeby zwożenia z okolicznych lasów drewna, wybudowali duży tartak oraz rozbudowali kolejkę leśną. Idąc ulicą Spacerową zobaczyć możemy wiele zabytkowych willi pamiętających zamierzchłe czasy. W jednej z nich - willi „Marysieńka”, znajduje się aktualnie apteka z wyposażeniem w dawnym stylu.

Zbliżając się do przejazdu kolejowego, mijamy zabudowania tartaku, który powstał w 1916 r i do lat dziewięćdziesiątych był jednym z większych tartaków w Polsce. Obecnie nadal pełni swoją funkcję przekształcony na zakład przetwórstwa drzewnego „Świat Drewna”.
 
Po drodze jeszcze krótkie odwiedziny u naszego świętokrzyskiego "neo-światowida" ;)

Po zejściu z szosy prowadzącej do Kielc wbijamy się w las, aby idąc wzdłuż jednej z dwóch odnóg strumienia Bobrzaneczka, dotrzeć do jego źródła. Na wysokości 371m w mocno pofałdowanym stoku góry Sosnowica potok posiada jedno ze swoich źródeł. Łącząc się z drugim ciekiem mającym swój początek we wsi Siodła, wije się przez Bartków i Dudków aby w okolicy Kołomania połączyć się ze swą starszą siostrą – Bobrzą.
 
Opuszczamy drugie dziś źródło na trasie wędrówki i udajemy się na południe. Mijamy stojący przy drodze krzyż partyzancki z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem, odgrodzony drutem kolczastym.
 
Po minięciu kulminacji niewielkiego wzgórza schodzimy wąwozem w dół, powstałym na cieku wodnym będącym początkiem strumienia Sufraganiec.
 
Docieramy do miejsca w którym schodzą się dwie okresowe strugi wodne, a na mapach oznaczone jest jako źródło potoku Sufraganiec.
 
Nad brzegiem Sufragańca rosną dwa dorodne klony jawory. Ich początkowo gładka i szara kora z czasem robi się spękana i żłobiona a po wielu latach łuszczy się. Drewno pozyskane z tego drzewa jest białe, ciężkie i nie paczące się. Jawory rosną na wyżynach, 500–1500 m n.p.m, lubią glebę głęboką i wilgotną, w szczególności mady.
 
Powalone, martwe drzewa przechodzą następnie ostatni etap swego żywota, porośnięte mchami próchnieją w leśnym poszyciu, rozkładane przez drobnoustroje.
 
Na obumierających pniach drzew zobaczyć można wiele odmian hub drzewnych. Jedną z nich jest pniarek obrzeżony. To groźny pasożyt drzew, powodujący brunatną zgniliznę drewna. Pokrojony i rozbity na płatki owocnik służył niegdyś do tamowania zewnętrznych krwawień. Był doskonałym środkiem antybiotycznym stosowanym na bakteriach zakażających otwarte rany.
 
Idziemy dalej w kierunku zachodnim, gdzie strumień robi się coraz większy, a zasilany kolejnymi ciekami niesie ze sobą błotnistą maź zmieniającą jego kolor na jasnobeżowy.
 
 
Docieramy do niewielkiego zbiornika przeciwpożarowego, przy którym organizujemy popas z ogniskiem. Część grupy odłącza się aby dotrzeć do polany Jaworznia.

Przed laty znajdowała się tu niewielka osada, kilka domostw w której w latach powojennych mieszkali z przydziału pracownicy kolejowi. Lecz z miejscem tym związana jest również inna ciekawa historia.

Na początku lat 90-tych, w porzuconych domostwach w środku lasu mieściła się siedziba tajemniczej społeczności. Jak pisano w mediach, chodziło o zakonspirowaną sektę, która infiltrowała polskie elity polityczno-biznesowe. Założycielem jej był mieszkający aktualnie w Skandynawii Romuald D., znany pod imieniem Kundalini. Tworzenie swojej "grupy" rozpoczął w latach osiemdziesiątych, zainspirowany jogą, hipnozą, ruchem New Age i różnymi technikami kontrolowania umysłów. Ludzi werbował na różnych festiwalach i imprezach, lub po prostu na ulicy. Miejsce na prowadzenie takiej działalności ze względu na trudności w dotarciu, było wprost idealne. Zapomniana osada w środku lasu do której można było dotrzeć tylko pieszo lub samochodem terenowym. Miejscowi wspominają Kundaliniego jako spokojnego człowieka a grupa licząca do 20 osób nie stanowiła żadnego zagrożenia. Hodowali kozy, posiadali konika i studnie z wodą. Mieszkańcy tej społeczności przychodzili czasami do pobliskiej wioski kupować jedzenie, które sami sobie potem przyrządzali. Bardzo byli mili i grzeczni. Po kłopotach związanych zorganizowaniem nielegalnej kolonii i aferą z głodującymi dziećmi w tle, grupa ta opuściła to miejsce i dziś pozostało już niewiele po tych domostwach.
Dla zainteresowanych tematem zapraszam do obszernego artykułu w Echu Dnia: https://echodnia.eu/swietokrzyskie/grozna-sekta-z-kieleckich-lasow/ar/8225633?fbclid=IwAR1G2amvRQbzimiF1eS4xjcp1LWUzXkqoK1UulW2k3UNbVsvJ4PLyUSM14A

 
Jedną z pamiątek tego okresu jest znaleziony stary but wojskowy – słynny „opinacz”. Opinacze, to potoczna nazwa polskich trzewików wojskowych, używanych w okresie PRL-u i w pierwszej połowie lat 90. Buty te były wzorowane na M-1943 Combat Service Boots, używane przez armię amerykańską podczas II Wojny Światowej i Wojny Koreańskiej.
 
 
Po opuszczeniu osady przez ludzi przyległy teren opanowały bobry, budując liczne tamy i spiętrzając wody Sufragańca utworzyły spore rozlewiska. 
 
Przeprawa przez mokradła.
 
Ślady bobrowych zębów są tu widoczne na każdym kroku. Dzięki wyjątkowo silnym siekaczom bobry potrafią ściąć bardzo grube drzewa, o średnicy przekraczającej niekiedy 1 metr. Bóbr ma najwyższy wśród gryzoni stosunek masy mózgu do całego ciała, co pozwala mu na logiczne myślenie i przez to jest doskonałym budowniczym.  
 
Przyglądając się niektórym drzewom liściastym możemy dostrzec również ślady zębów na wysokościach niedostępnych dla bobrów. Owe ślady to tak zwane spałowanie - obdzieranie zębami kory z drzew przez przedstawicieli parzystokopytnych, jak jelenie czy łosie. Powodem takiego obgryzania jest zapotrzebowanie zwierząt na składniki pokarmowe zawarte w korze drzew.  
 
 
Po spenetrowaniu tych miejsc dołączamy do reszty ekipy i biesiadujemy.

Dziś mój nowy wiszący ruszt z teflonową podkładką przeszedł udany test.

Idziemy dalej południowym stokiem sosnowickiego garbu i wkraczamy do kolejnej krainy bobrów. Na niewielkim strumieniu, te pracowite ssaki z rzędu gryzoni wybudowały sobie istne królestwo, spiętrzając wody kilkoma wysokimi na grubo ponad metr tamami.
 
Niektóre z zalanych terenów mają setki metrów kwadratowych w których znajdują się żeremia bobrów. 
 
Kolejne źródełko w naszej kolekcji, również zasilające Sufraganiec ale z drugiej strony Sosnowicy.
 
Docieramy w końcu z powrotem do czerwonego szlaku, którym dochodzimy ponownie do szosy prowadzącej do Kielc. Na krzyżówce stoi pomnik Armii Krajowej, odsłonięty w 66-tą rocznicę wymarszu żołnierzy 4 pułku piechoty legionów AK korpusu „Jodła”, którzy w ramach akcji „Burza” wyruszyli na pomoc powstańczej Warszawie. 
 
Wzgórze Sosnowica to zalesione, podłużne wzniesienie przedzielone szosą z Kielc na Zagnańsk, należące do Wzgórz Tumlińskich o najwyższym punkcie 413 m n.p.m. Po jego wschodniej stronie znajduje się czynny okresowo kamieniołom czerwonych piaskowców tumlińskich wieku triasowego, używanych w budownictwie. 
 
Wędrując „królewskim szlakiem’ przez najwyższe wzniesienie pasma, mijamy krzyż biskupi i dochodzimy do ostatniego celu naszej wyprawy. Na wysokości ok. 370 metrów wybija z czeluści ziemi źródełko Silnicy. Prawidłowo rzeka która przepływa przez stolicę naszego województwa powinna nosić nazwę Dąbrówka, lecz z winy pomyłki rosyjskich kartografów w czasie zaboru, została naniesiona mylnie nazwa Silnica. Jak większość zapewne wie, właściwa Silnica bierze swój początek w okolicy ul. Źródłowej i skanalizowana łączy się z „niby-silnicą” przy alei IX Wieków Kielc. Właśnie stoimy przy właściwym źródle, które składa się z dwóch niewielkich oczek z wybijającą, krystalicznie czysta wodą.  
 
Dni są coraz krótsze, zmrok zapada już po godzinie 15-tej, więc czas udać się na autobus miejski. Pokonujemy kładkę nad ekspresową siódemką i docieramy do Wiśniówki. Celem było jeszcze „zaliczenie” źródełka potoku Sufragańczyk, ale w tym okresie ciężko wyrobić się z czasem przez zapadnięciem ciemności. Cel zostawiam na inne wyjście, wtedy odwiedzę skałki na Trójecznej Górze i rezerwat Sufraganiec. 
 
 
 
 
 

1 komentarz:

  1. Z ciekawostek dodam, że "szałas wybudowany na prędce", mieści się w lasku nieopodal szkoły i przez uczniów nazywany jest "chatą szamana". Stanowi on pozostałość po torze przeszkód corocznego tzw. rykowiska, który to pokonać muszą wszyscy adepci, chcący uczęszczać do pobliskiego technikum leśnego. Takie rykowisko odbywa się gdzieś na przełomie października i listopada i jest zakończone uroczystym ślubowaniem klas pierwszych pod Dębem Bartkiem. Zgodnie z tradycją w szałasie trzeba wówczas wybić kubek "magicznego napoju"

    OdpowiedzUsuń