09.10.2021r. Łapigrosz - Cisów - Góra Stołowa - Daleszyce
Mamy
już za sobą pierwszą dekadę października, liście na drzewach przybrały
pięknych, jesiennych barw ….. a to doskonały czas na piesze wędrówki.
Aby nacieszyć oczy widokiem ”złotej polskiej jesieni” warto wybrać się w
okolicę zdominowaną przez lasy liściaste. Wybór padł na Pasmo Cisowskie
tworzące wyniosłą zalesioną podkowę wokół malowniczo położonej wioski
Cisów, zbudowane z kambryjskich kwarcytów. Gęsto porośnięte wzgórza
zachowały w większości swój pierwotny charakter i pokryły się złotem i
czerwienią cisów, buków i jaworów. W skład Pasma Cisowskiego wchodzi
kilka zalesionych szczytów jak: Małzna, Włochy, Stołowa czy Września.
Po
dotarciu busem do przysiółka Łukawa udajemy się szosą w kierunku
Widełek. Po przejściu kilometra drogi skręcamy na zachód w kierunku
jednego ze szczytów - Małzna (407m). Wędrując drogą pod górę prowadzącą
przez wąwóz dochodzimy pod las, spod którego rozciąga się uroczy widok
na sąsiadującą z naszym pasmem górę Zamczysko.
Na
nasłonecznionym stoku Pasma Cisowskiego urzekły nas małe słoneczniki
ozdobne, zwrócone swym kwiatostanem w stronę ciepłych promieni
październikowego słońca.
Środek
jesieni to czas dojrzewania owocników wielu gatunków grzybów. Jednym z
nich jest popularny czernidlak kołpakowaty. Ten smaczny grzyb jadalny z
rodziny pieczarkowatych, leczy cukrzycę i nadciśnienie. Owocniki
czernidlaka są bardzo nietrwałe, posiadają nieco słodki, przypominający
niektórym cielęcinę smak. Należy zbierać je gdy są młode, gdyż z czasem
kiedy dojrzeją ich kapelusz się zwija i zamienia w czarną maź.
Ciekawostką jest zastosowanie tej czarnej masy zarodnikowej, z której
niegdyś wytwarzano atrament. Grzyb ten polecany jest cukrzykom, ponieważ
redukuje poziom cukru we krwi, ale również obniża ciśnienie krwi, czy
jest nawet pomocny ……. przy leczeniu hemoroidów.
Po
przejściu wschodniego grzbietu Pasma Cisowskiego droga prowadzi w dół w
kierunku wsi Cisów. Na pobliskiej łące pasła się urocza para młodych
byczków, przyglądających się nam z zaciekawieniem. Lepiej było się
zbytnio z nimi nie spoufalać
W
centralnej części wioski, na niewielkim wzgórzu stoi kościół parafialny
pw. św. Wojciecha. Murowany z kamienia i otynkowany, powstał w 1758 r. z
fundacji biskupa krakowskiego Stanisława Załuskiego. Posiada
dwuprzęsłową nawę i zamknięte wielobocznie prezbiterium. Jego wnętrze
jest pełne figur świętych, apostołów oraz scen biblijnych. Lecz
najsłynniejszą z figur jest ta, przedstawiająca pokonanego diabła,
przyciśniętego stopą Archanioła. To rzadki widok ujrzeć diabła w
kościele
Według lokalnych przypowieści, diabeł ów dając się srodze we znaki
podczas budowy kościoła, został ukarany i ma to, na co sobie zasłużył.
Opuszczamy
teren wioski i udajemy się szosą w kierunku północnym, podziwiając za
plecami rozległe widoki nad zaoranymi polami - wypłaszczone w oddali
lasy wyglądające niczym morze.
Dukty
leśne po wrześniowych, obfitych opadach deszczu zalane są głębokimi
bajorami i pokryły się świeżo opadłymi, kolorowymi jesiennymi liśćmi.
Ostatnio
w naszej części Europy w wyniku ocieplania się klimatu, spotykany jest
coraz częściej pewien pluskwiak – wtyk amerykański. Jest to pluskwiak
różnoskrzydły, który jest szkodnikiem inwazyjnym roślin iglastych,
głównie sosny. Na jesieni szuka on schronienia w ogrzewanych
pomieszczeniach i budynkach mieszkalnych. Szkodnik ten pojawił się w
Europie pod koniec XX wieku, a został zawleczony prawdopodobnie z
sadzonkami roślin iglastych z Ameryki Północnej. Ostanie ciepłe lato i
dość znaczna ilość opadów przyczyniły się do wyjątkowej ekspansji tego
owada. Nie stanowi on zagrożenia dla zdrowia ludzi, lecz atakowany
wydziela bardzo nieprzyjemną, smrodliwą woń niczym popularne polskie
pluskwiaki.
W
świętokrzyskich lasach coraz częściej napotkać możemy na nietypowe
wyglądem grzyby, gwiazdosze frędzelkowane. W Polsce do października 2014
r gwiazdosz był gatunkiem ściśle chronionym, lecz aktualnie jest objęty
ochroną częściową grzybów. Gwiaździste owocniki osiągają średnicę do 6
cm a jego higroskopijne ramiona, w czasie suchej pogody zwijają się,
osłaniając wewnętrzną okrywę.
Wędrując
niebieskim szlakiem brzegiem rezerwatu leśnego „Cisów”, natrafić możemy
na bardzo zjawiskowe drzewo, zwane przeze mnie „ślimakowym drzewem”. Na
średniej wielkości dębie, wyrosły dwa duże obrzęki, zwane również
czeczotą. Ta zdeformowana postać pnia drzewa, to tkanki zabliźniające
powstałe w wyniku poszerzania się słoja rocznego, które przez kolejne
lata zostały potęgowane. Przy słynnym drzewie oczywiście robimy pamiątkową "grupówkę".
Jesień
w lesie jest wyjątkowa, zieleń niektórych liści i mchy porastające
kamienie i korzenie wspaniale kontrastują z brązem i złotem opadłych
liści.
Często
widząc hubę na drzewie dostrzec można krople wody pod jej powierzchnią,
w czasie gdy od wielu dni nie padał deszcz. Zjawisko to nazywa się
gutacja (od łac. gutta – kropla) i polega na wydzielaniu się przez
rośliny i grzyby kropel wodnych powstałych z soli mineralnych i
roztworów związków organicznych.
Schodzą
na chwilę ze szlaku udajemy się do niewielkiego lasu na pagórku pod
wsią, aby rozpalić ognisko na upieczenie mięsiwa , oraz zagotowanie
herbaty górskiej – gojnika …… w naszym „zaprzyjaźnionym czajniku”.
Gojnik - czyli szałwia libańska, od wieków była stosowana w celach
profilaktycznych i leczniczych w krajach: bałkańskich i na Bliskim
Wschodzie. Zawiera wiele cennych składników, jak magnez, miedź, żelazo,
cynk, potas oraz taniny i flawonoidy. Ma pozytywny wpływ na odporność i
regenerację sił podczas wędrówek. Ponadto zwalcza wolne rodniki
odpowiedzialne za starzenie się komórek.
Po
pokrzepieniu się wracamy na szlak i wspinamy na kolejny ze szczytów –
górę Stołową (423m). Na północnym zboczu góry w latach 1943–1944
obozował oddział AK „Barabasza”. W miejscu tym stoi dziś pamiątkowy
żelazny krzyż. Po osiągnięciu grani schodzimy w dół i skręcamy na
zachód, aby dotrzeć do pomnika upamiętniającego stacjonowanie w
okolicznych lasach powstańczych wojsk z czasów Powstania Styczniowego
oraz ugrupowań Armii Krajowej (oddział AK "Barabasza") w latach II Wojny
Światowej. Na pamiątkowej płycie, umieszczonej na głazie widnieje
napis: "BORY TE W LATACH 1863-1864 DAŁY SCHRONIENIE ODDZIAŁOM: GEN.
MARIANA LANGIEWICZA, PŁK. DIONIZEGO CZACHOWSKIEGO, GEN. JÓZEFA
HAUKE-BOSAKA, PŁK. KAROLA KALITY-RĘBAJŁY" oraz "W LATACH 1943-1945
STACJONOWALI TU I WALCZYLI PARTYZANCI ARMII KRAJOWEJ "WYBRANIECCY" POD
DOWÓDZTWEM "BARABASZA". SPOŁECZEŃSTWO A.D. 1983"
Szlak
niebieski prowadzi nas dalej ku zachodowi, po drodze z prawej mijamy
górę Września (370m). Znajduje się tu rumowisko skalne typu małego
gołoborza o średnicy kilkudziesięciu metrów. Zobaczyć możemy bloki
skalne z piaskowca kwarcytowego o wysokości do 1,5 m, porośnięte
ciemno-zielonymi mchami.
Zbliżając
się do daleszyckiego rynku kończymy powoli naszą jesienną wędrówkę.
Idąc wąskimi uliczkami miasteczka warto przyjrzeć się jego starej
zabudowie. Daleszyce pod koniec XVI wieku były miastem biskupstwa
krakowskiego w województwie sandomierskim. W 1569 roku osada otrzymały
prawa miejskie, po czym przywilej ten, nadany jeszcze przez Zygmunta
Augusta został w 1869 roku miastu odebrany za udział mieszkańców w
powstaniu styczniowym. Daleszyce ponownie otrzymały prawa miejskie z
początkiem 2007 roku. Pośród zachowanych jeszcze do dziś zabytkowych
budynków drewnianych, szczególnie wyróżnia się zespół zabudowy ulicy
Głowackiego. Domy te mają charakterystyczny układ, są zwrócone
szczytowymi ścianami w stronę ulicy.
Dolny, nieparzysty fragment ulicy Głowackiego jeszcze w roku 1950 miał nawierzchnię brukowaną kamieniami, nazywanymi potocznie „kocimi łbami”. Blisko domostw znajdował się chodnik i obowiązkowe przy każdej posesji ławeczki, na których przesiadywali seniorzy rodu bacznie obserwujący co się w na ulicy dzieje. Dachy chałup pokrywał zachowany doskonale gont, a zręby ścian były obielone, dzięki czemu wyglądały czyściej a wokół nich nocami było znacznie widniej.
Dolny, nieparzysty fragment ulicy Głowackiego jeszcze w roku 1950 miał nawierzchnię brukowaną kamieniami, nazywanymi potocznie „kocimi łbami”. Blisko domostw znajdował się chodnik i obowiązkowe przy każdej posesji ławeczki, na których przesiadywali seniorzy rodu bacznie obserwujący co się w na ulicy dzieje. Dachy chałup pokrywał zachowany doskonale gont, a zręby ścian były obielone, dzięki czemu wyglądały czyściej a wokół nich nocami było znacznie widniej.
Ale malowniczo!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla ekipy!
Dzięki brachu, powoli uzupełniam zaległości na blogu ;)
UsuńHard Rock Hotel & Casino Lake Tahoe - DrmCD
OdpowiedzUsuńHard Rock 강원도 출장안마 Hotel 태백 출장마사지 & Casino 동해 출장샵 Lake Tahoe. Hotel and Casino Lake Tahoe. 오산 출장마사지 Amenities: Casino, Outdoor pool, outdoor pool, spa, 포항 출장샵 fitness center, pool, spa