02.03.2021r. Święta Katarzyna - "Olesiówka" - "Źródełko Franciszka" - "Czarna Woda" - Miejska Góra - Bodzentyn
Mamy
już początek marca - stopniały śniegi, powiało ciepłem i pojawiły się
pierwsze oznaki wiosny. Nastał miesiąc biorący swą nazwę od Marsa,
rzymskiego boga wojny symbolizującego pokonanie zimy. Dawniej na marzec
mawiano "brzezień" z powodu zieleniejących brzóz, które pompując
korzeniami z wilgotnego podłoża wodę wytwarzały oskołę, czyli popularną
wodę brzozową zawierającą wiele cennych minerałów i witamin
wzmacniających organizm. Korzystając ze słonecznej, wiosennej aury przeszliśmy szlakiem przecinający Łysogóry, najwyższe z
pasm w naszych górach świętokrzyskich.
Łysogóry
rozciągające się od przełomu Lubrzanki a kończące się na południowym
wschodzie w okolicach Nowej Słupi, zbudowane są głównie z
górnokambryjskich kwarcytów, widocznych doskonale w szczytowej partii
grzbietu. Ten najwyższy poza Karpatami i Sudetami masyw górski w Polsce,
porasta gęsto zalesiona Puszcza Jodłowa. Znajduje się tu unikatowy w
skali światowej zespół leśny jedliny polskiej - okazały bór
jodłowo-bukowy, rosnący na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
Dzisiejszy szlak rozpoczynamy przy murowanej
kaplicy z początków XIX wieku z niechlubną pamiątką po naszym wielkim
pisarzu – Stefanie Żeromskich. W jej wnętrzu zobaczyć można wydrapany w
tynku wpis naszego najsłynniejszego „wandala świętokrzyskiego” z datą 2 sierpnia 1882 roku. Kaplica nagrobna wybudowana była w miejscu
dawnego cmentarza cholerycznego a jej fundatorem był właściciel Klonowa
- Wincenty Janikowski. Ówczesny cmentarz miał formę czworoboku o
powierzchni 2 arów i otoczony był kamiennym murem. Przy obiekcie
znajdują się również dwie mogiły powstańcze i okazała, ponad 150 letnia
sosna.

W
roku 1918 przez teren dzisiejszego Parku Narodowego przeprowadzono
linię kolejki, która prowadziła aż do tartaku w Zagnańsku. Początkowo
służyła do transportu drewna, lecz w latach 30-tych przewożono nią
również rudę żelaza z kopalni „Staszic” w pobliskich Rudkach. Na
zachodnim zboczu Łysicy znajduje się wąwóz erozyjny „Głęboczka”, gdzie w
górnej jego części istniała kopalnia „Olesiówka” w której od roku 1922
wydobywano syderyt, niskoprocentową rudę żelaza. Ze względu na trudności
z transportem i niewielką wydajność złoża, kopalnię wkrótce
zlikwidowano. Jedną z pamiątek po kopalni jest stojący przy dawnej
„Bocznicy Franciszka” rozpadający się drewniany budynek kolejowy,
pełniący później rolę niewielkiego schroniska harcerskiego.
Wędrując
brzegiem prastarej puszczy podziwiać można spływające ze stoków góry
urokliwe strumienie z szumiąca, krystalicznie czysta wodą.
Pozostałość po zasypanych szybach kopalni "Olesiówka".
Pamiątka po kopalni - kawałki syderytu.
Przez
pasmo Łysogór prowadzi czerwony szlak turystyczny, przy który znajdują
się miejsca postojowe, w których można się na chwilę zatrzymać i
nacieszyć oczy dziką przyrodą.
Na najwyższe szczyty naszych gór - Łysicę (614m) i o 2 metry wyższą Agatę, prowadzi powyginana, kamienna droga.
Będąc
na szlaku obowiązkowo należy zatrzymać się przy źródełku św.
Franciszka. Według teorii geologów, ocembrowane kamieniem źródło to tzw.
mofeta - pozostałość po wygasłym wulkanie. Spływająca grawitacyjnie
woda wykorzystująca szczeliny w skale zostaje nasycona dwutlenkiem węgla
co widoczne jest w postaci „kipiącego” w dnie piasku.
Woda tu ma
wydajność około 30 litrów na minutę, stałą temperaturę 10 stopni i
posiada walory lecznicze, pomagając min. w chorobach oczu. Jak głosi
legenda, XIX kapliczka powstała w miejscu, gdzie przed wiekami znajdował
się erem pustelnika.
Mijamy
ponownie wejście do Parku Narodowego i zmieniając kolor szlaku na
niebieski, udajemy się dalszą częścią nasypu kolejki na północ w
kierunku Bodzentyna.
Po
prawej stronie od szlaku mijamy kolejne źródło z krystaliczną wodą,
będące jednym z dopływów niewielkiego strumienia Łysiczka.
Po
przejściu ok. dwóch kilometrów docieramy do skrzyżowania dawnych tras
kolei leśnej. Miejsce to nazwano „Słupski Weksel”, co w gwarze kolejowej
z języka niemieckiego oznaczało zwrotnicę. Ciekawostką tego miejsca
jest odnalezienie podczas budowy nasypu, ukrytego pod korzeniami jodły
skarbu. Pracujący robotnicy wykopali kilka kilogramów srebrnych monet –
carskich 10-kopiejówek a znalezisko podzielili między siebie. W 1925
roku również w pobliżu, znaleziono średniowieczny miecz z XIII wieku
oraz dwie ostrogi, które obecnie znajdują się w Muzeum Wojska Polskiego.
Wędrując
dalej niebieskim szlakiem dochodzimy do podmokłych łąk otaczających
strumień „Czarna Woda”, przez które przeprowadzono drewniane pomosty. Po
prawej stronie od szlaku znajduje się uroczysko ‘Malarki”, gdzie przed
XIX wiekiem bodzentyńscy garncarze wydobywali polodowcową glinę na
wyroby ceramiczne.
Przed nami do pokonania kolejny strumień na szlaku i drewniany mostek.
Przy
szlaku napotykamy na wiele powalonych, omszałych drzew. Przeświecające
przez korony drzew słońce, tworzy na fotografii urocze kolorowe bliki.
Po niewielkiej wspinaczce docieramy do najdalej wysuniętego na północ szczytu Łysogór – Miejskiej Góry.
Na
jej północno-zachodnim stoku znajdują się ogromne bloki skalne,
zbudowane z piaskowców dolomitowych. W pobliskim niewielkim
kamieniołomie, w okresie średniowieczna pozyskiwano kamień na potrzeby
budowlane pobliskiego Bodzentyna. Z pozyskanego kamienia wznoszono
obiekty historyczne, jak fragmenty zamku bodzentyńskiego czy mury
obronne okalające miasto.
Na
skraju puszczy, na terenie przysiółka Podgórze znajduje się ośrodek
narciarski Baba Jaga. Z górnej krawędzi stoku rozpościera się widok na
położone w dolinie miasto Bodzentyn a na dalszym planie Pasmo
Sieradowickie.
Po zejściu ze zbocza Miejskiej Góry docieramy do bodzentyńskiego parku i niewielkiego stawu utworzonego na rzece Psarce.
Wypływająca
z miejskiego stawu Psarka, meandruje dalej wśród drzew, opływając
szerokim łukiem ruiny średniowiecznego zamku w Bodzentynie.
Wracając
do Kielc warto było zatrzymać się na moment przy tarasie widokowym, aby
zobaczyć Dolinę Wilkowską oświetloną nisko świecącym, marcowym słońcem.
Piękna trasa. Miło jest oglądać dobrze znane miejsca z innej perspektywy. Za to o istnieniu "Olesiówki" nie miałem nawet pojęcia. Nasze województwo chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, podobnie jak Wasze pomysły na kolejne trasy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki i również pozdrawiamy. Dobrze, że mamy godnych następców ;)
Usuń