wtorek, 28 listopada 2017

25.11.2017r.   Przez Pasmo Kadzielniańskie - czyli z Karczówki przez Grabinę i Jankową Górę


              To chyba już ostatni wypad w klimatach późnojesiennych. W połowie tygodnia przez Polskę ma przejść niż, który ściągnie do nas chmury z dużymi opadami śniegu. W  zamierzeniu miało to być kameralne wyjście, ale fama się rozeszła i zebrała się większa grupa do wędrówki. Zbiórka w autobusie linii 15 i jedziemy w stronę Karczówki, skąd rozpoczynamy naszą wyprawę.

Po wejściu na wzgórze Karczówka odwiedzamy taras widokowy, skąd można podziwiać panoramę miasta i górujące nad nim Radostową i Łysicę.


Po drodze do klasztoru zostały poustawiane głazy z tablicami, na których umieszczono fragmenty powieści Stefana Żeromskiego. Obawiam się tylko, ile one zdołają przetrwać nie zniszczone?

Po przejściu partii szczytowych Karczówki schodzimy dość stromym zejściem w dół ku górze Dalni.


A z kolejnego wierzchołka wzgórza, Dalni za naszymi plecami z pośród krzewów wyłania się klasztor na Karczówce z kolorowymi, listopadowymi chmurami.


Wędrujemy dalej na zachód, gdzie za kamieniołomem na Grabinie rozciąga się piękny widok na okoliczne pagórki.  Tu w trakcie rozmowy padło pytanie "ciekawe czy "byliście" na tamtej górze?" A Przemo odpowiedział: "nie ma tu pewnie takiej góry, na której byśmy jeszcze nie "byli"" :)


Idąc w stronę kolejnego zalesionego wzgórza - Machnowicy, mijamy rozlewisko Sufragańca. W tym miejscu jest  w planach wybudowanie niewielkiego zalewu retencyjnego, ale pewnie jak w większości takich inwestycji, skończy się na planowaniu :( Podczas postoju postanowiliśmy uzupełnić płyny rozgrzewające, więc Jogi zaczął częstować "pieprzną Marzeną" czyli maliną.


Po dojściu do Sufragańca trzeba było sforsować rzeczkę. Trochę nam zajęło poszukiwanie kładki ale w końcu się udało. Idąc wzdłuż rzeki można zauważyć oczyszczone i uregulowane jej brzegi.

Po przejściu kilometra i skręceniu na zachód docieramy na Jankową Górę. Tu na jej szczycie, pod starym dębem za pomocą krzesiwa rozpalamy ognisko.

Pamiątkowa fota pod starym drzewem i można zabierać się za pieczenie mięsiwa i kiełbas.


Po podjedzeniu schodzimy w dół w kierunku Bobrzy.

Rzut okiem na Jankową Górę skąpaną w listopadowym słońcu.

Drewnianym mostkiem pokonujemy rzekę Bobrzę i udajemy się ku zabudowaniom Dobromyśla.

Ostatni postój robimy na stykance dwóch kieleckich rzek - Bobrzy i Silnicy.

Nasz rajdowy kucharz zaserwował nam tym razem rydze po cygańsku, którymi zajadaliśmy się.

Rozniecanie ognia

4 komentarze:

  1. Świetna trasa. Bardzo widokowa (przynajmniej miejscami), lubię takie buszowanie.
    Ps. Poproszę o przepis na pieprzną Marzenę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha - to było Jogiego przejęzyczenie, polewał pieprzną malinę .... Marzenie :)

      Usuń
    2. A już myślalem ze żonie zadedykuję ;)

      Usuń
  2. Wpis czytałam już wcześniej, ale ta wymiana komentarzy mnie tak rozbawiła, że musiałam to napisać. :)

    OdpowiedzUsuń