09.03.2024r. Przez Pasmo Daleszyckie
Czas tym razem odwiedzić Pasmo Daleszyckie i pewną niepozorną górę, zwaną Jabłonna. Kiedyś przed laty i to zimą, byłem tylko w u jej podnóża, brocząc w śniegu po jej zachodnim skłonie. Dobrze pamiętam ten bezchmurny, styczniowy dzień i wędrówkę w czasie srogiej zimy, kiedy w południe na termometrach było -20 °C. Teraz takie zimy to już tylko wspomnienie.
Tak więc przyszła w końcu pora, aby tam powrócić i wejść na jej szczyt, ponieważ jest coraz mniej takich miejsc gdzie jeszcze nie byłem. Zapraszam tym razem na wiosenną foto-podróż w rejon słynnego „trójkąta bermudzkiego” – Suków, Borków, Daleszyce.
Trasę
rozpoczniemy w miejscu, gdzie zbiegają się droga krajowa 764 do
Staszowa z szosą prowadzącą na Radlin. Miejsce to na starych mapach
oznaczane było jako Podrdzewice, opodal drogi przepływa rzeka Warkocz -
prawy dopływ Lubrzanki i zagłębia się w las.
Udajemy
się leśnym duktem na południowy wschód. Po drodze mijamy pozostałości
sieci dawnych okopów i rowów przeciwczołgowych, wybudowanych przez
miejscową ludność na polecenie i pod przymusem Niemców.
Pamiątką
po ostatnim roku wojny są teraz zarysy rowów, które ciągną się od Pasma
Przedborsko-Małogoskiego aż po Morawicę. Zostały utworzone w 1944 roku,
aby powstrzymać Armię Czerwoną w czasie zbliżającej się ofensywy
styczniowej.
Będąc
w lesie o tej porze, jak zawsze warto przyjrzeć się niższym piętrom
lasu. Runo leśne to najniższa warstwa żywych roślin, gdzie wczesną
wiosną kiedy do dna lasu dociera dużo światła, rozwijają się bujnie
zielone mchy i porosty. Na zdjęciu mamy jeden z najpopularniejszych
rodzimych przedstawicieli mchów - Rokiet cyprysowaty. Posiada
charakterystyczne, hakowato zagięte na końcach liście a rośnie na
różnych podłożach - bezpośrednio na glebie, korach drzew, martwych
pniach czy na skałach. Tworzy zwarte, fosforyzujące w słońcu darnie o
różnych odcieniach zieleni, w zależności od pory roku i wilgotności
gleby. Mech ten nie jest pod ochroną.
Po
przejściu niecałego kilometra docieramy do szczytu góry Jabłonna
(319m). Kulminacja góry składa się z dwóch zalesionych wierzchołków,
porośniętych w znacznej mierze jodłą pospolitą. Ciekawostką jest
pochodzenie nazwy góry. Jedna z teorii mówi, iż jej toponim wskazuje na
rosnącą tu niegdyś dziką jabłoń płonkę (Malus sylvestris), występującą
często jako domieszka w grądach i lasach łęgowych. Inna zaś teoria
głosi, że nazwa wzniesienia powstała w wyniku zniekształcenia słowa
Jedlana, co pasowałoby do charakteru góry porośniętej przez drzewostany
jodłowe, otoczone sosnowymi borami.
Opuszczamy
omszały szczyt Jabłonnej i udajemy się dalej na południowy wschód. Po
drodze napotykamy na kilka drewnianych kapliczek w formie budek,
dedykowanych partyzantom poległym w świętokrzyskich lasach.
Skręcając na południe dochodzimy do leśnej drogi, zwanej gościńcem słupieckim, która prowadzi teraz przez wysoki, sosnowy las.
Opuszczając
las docieramy do nieczynnego od kilku dekad, malowniczego kamieniołomu
znajdującego się na skraju przysiółka Słopiec Rządowy. W miejscu tym,
już w I połowie XIX wieku pozyskiwano kamień na potrzeby fabryki
marmurów w Chęcinach. Występujące tu wapienie dewońskie, podobne do tych
w Bolechowicach mają budowę grubo- i średnioławicową koloru brązowego i
brązowo szarego. Zawierają ozdobne czerwonawe wtrącenia z amfiporami -
skamieniałymi gałązkowatymi gąbkami, oraz z większymi stromatoporoidami.
Z wydobywanych stąd skał powstawał piękny materiał okładzinowy barwy
ciemnoszarej, z rdzawobrunatnymi przejściami i delikatnym białym
użyleniem. W 1985 roku Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych wznowiły
jego eksploatację, jednak ze względu na jego słabą „bloczność” rzędu 6%,
w roku 1994 kopalnię zamknięto. Po eksploatacji pozostał dziś
zarastający owalny kamieniołom o średnicy około 100 metrów z okresowym
jeziorkiem na jego dnie.
Opuszczamy
nieczynne wyrobisko i udajemy się dalej na wschód ku rzece Belnianka.
Po minięciu drogi na Daleszyce kierujmy się przez zadrzewione łąki i
nieużytki, zwane Somczyzna - od nazwiska Samiec, należącego
najprawdopodobniej do dawnego użytkownika gruntu. Im bardziej zbliżamy
się do rzeki Belnianki, tym teren staje się bardziej podmokły.
Jeśli
mamy teren podmokły i bagienny, to zazwyczaj jest to miejsce uwielbiane
przez łosie, nasze największe współcześnie żyjące ssaki kopytne z
rodziny jeleniowatych. Łoś jest zwierzęciem roślinożernym, żywi się
roślinami zielonymi głównie podwodnymi i błotnymi. Oprócz tego w skład
jego pokarmu wchodzą liście drzew liściastych (wierzby, brzozy, olchy i
osiki) a także młode pędy sosny. Dorosłe osobniki zjadają dziennie 20–50
kg karmy a po ich strawieniu pozostawiają takie oto jak na zdjęciu
„bobkowe pamiątki”.
Uważając,
aby nie wdepnąć w takie „łosiowe niespodzianki”, kierujemy się do
rezerwatu Słopiec. Liczący 8,24 ha rezerwat torfowy, utworzony został w
1995 roku. Przedmiotem jego ochrony są występujące tu stanowiska wielu
rzadkich roślin prawnie chronionych oraz zespół wełnianki i torfowca z
turzycą dzióbkowatą. W zachodniej części rezerwatu, w zalanym wodą
obniżeniu znajduje się las łęgowy, gdzie rosną olchy.
W
liściastych zaroślach i na opadłych gałązkach, od grudnia do maja
napotkać można miseczkowate, czerwone grzyby - czarki szkarłatne (lub
austriackie). Grzyb ten znajduje się na Czerwonej liście roślin i
grzybów Polski i posiada status I – gatunek o nieokreślonym zagrożeniu. W
Polsce do niedawna był gatunkiem ściśle chronionym.
Po
wyjściu z podmokłego lasu docieramy do wsi Słopiec. Położona w widłach
Belnianki i strumienia Trupień osada młyńska, datowana jest na rok
powstania 1413. W jej centralnej części znajduje się dwór z pierwszej
połowy XIX wieku (lub starszy), pierwotnie należący do biskupów
krakowskich. Dwór wzniesiony został na planie prostokąta o wymiarach
11,6 na 17,65 metra i posiada od frontu ganek. Dawniej ganek ten
podpierały cztery kamienne kolumny, po których pozostały jeszcze bazy.
Środkowa część dworu jest podpiwniczona, o czym świadczą masywne
sklepienia kolebkowe, zaś poddasze nakryte jest dwuspadowym dachem z
naczółkami. Pamiątką po dawnej świetności dworu jest starannie wykonana
ozdobna, drewniana brama. Obecnie budynek jest w rękach prywatnych a
właściciel stara się powoli przywrócić jego dawny blask.
Na
północnym brzegu rzeki Belnianki, w XVIII wieku istniał wodny młyn
zbożowy wraz z wybudowanymi na polecenie biskupa Kajetana Sołtyka
papiernią i tartakiem. Obecnie istniejące ruiny to pozostałości po
przebudowanym w drugiej połowie XIX wieku kamiennym młynie, pracującym
jeszcze do roku 1964. Od strony rzeki zamocowane były pionowe, drewniane
koła napędowe, zastąpione w 1927 roku turbiną wodną. Front budynku
posiadał niewielki ganek wsparty na kamiennych kolumnach, nawiązujący
wyglądem do pobliskiego dworu. Obecnie młyn zarósł i popadł w kompletną
ruinę.
Przechodzimy
przez współczesny most, wybudowany w miejscu dawnej drewnianej
przeprawy i zatrzymujemy się na chwilę przy łące. Jeszcze niedawno przy
tym moście stała tablica z informacją, że znajduje się tu rezerwat
przyrody. Dziś podmokłe łąki z licznymi oczkami wodnymi są stopniowo
osuszane. A nasz Yogi przysiadł sobie zdrożony na pniaku i rozkoszował się szumem pobliskiej rzeki.
Mijamy
zabudowania wsi Słopiec i kierujemy się drogą wzdłuż Belnianki w stronę
zalewu w Borkowie. Wokół brzegów rzeki widać liczne ślady działalności
bobrów.
Zalew
w Borkowie to sztucznie utworzony w 1975 roku akwen wodny, o
powierzchni 35ha. Zbiornik porośnięty jest na prawie całej linii
brzegowej, a w wodzie rosną rośliny wodne, głównie lilie.
Zbiornik
jest stosunkowo płytki, a przeciętna głębokość wody wynosi nieco ponad 2
metry. Po środku akwenu znajdują się dwie wyspy oraz dwa duże pomosty,
które są doskonałym miejscem do wędkowania. Miłośnicy ptaków mogą
obserwować łabędzie, łyski, kokoszkę wodną, perkozy i przybyłe tu
niedawno kormorany.
Czas
opuścić to urokliwe miejsce i udać się na przystanek autobusowy.
Ponieważ było jeszcze trochę czasu do przyjazdu, udamy się na niewielki
cypel ziemny, oddzielający koryto Belnianki od kanału odpływowego
znajdującego się pod zaporą wodną. Mamy już późne popołudnie, słońce
znajduje się coraz niżej i malowniczo odbija się na powierzchni rzeki,
połyskując swym światłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz