czwartek, 20 czerwca 2024

03.03.2024r.   Doliną Bobrzy i Sufragańca

                 

           Jest wiele miejsc w regionie, również w granicach naszego miasta, do których zawsze chętnie zaglądamy. Jednym z takich rejonów są okolice pomiędzy Karczówką a Jankową Górą, gdzie przez łąki i niezamieszkałe jeszcze pagórki wije się Bobrza i Sufraganiec. Jadąc obwodnicą Kielc zawsze planowałem przejść wzdłuż siódemki i dalej pod wiaduktem, gdzie przepływa Bobrza.
 
        Płynąca od strony pól pod Brynicą rzeka Bobrza, w okolicach krajowej siódemki skręca ostro na wschód, aby ominąć wapienne wzgórza. W 2011 roku podczas budowy drugiego pasma obwodnicy, natrafiono na pozostałości sztolni po dawnych kopalniach ołowiu w tym rejonie. Początkowo myślano, że kopalnie te eksploatowane były w XVII – XVIII wieku, ale badania fragmentu drewna wydobytego z jednej ze sztolni, datowane jest na połowę XV wieku. Wspomniany pagórek po zachodniej stronie trasy, jak i cała Jankowa Góra było miejscem, gdzie istniało wiele takich sztolni. Na zdjęciu w opisie jedno z wejść do kopalni, odkrytych podczas prac drogowych.
 
Przechodzimy pod mostem „ekspresówki’ i podążamy wzdłuż Bobrzy dalej na wschód, przez podmokłe łąki i rozlewiska.
 

 
Takie łąkowe grzęzawiska to istny raj dla wodnego ptactwa, piżmowców, różnego gatunku żab i dla bobrów.
 
W bardziej podmokłym terenie, pośród pożółkłych po zimie łąk i zatopionych po zimowych roztopach kęp traw, rosną okazałe olchy.
 

Zmierzając dalej na wschód docieramy do bardziej suchych miejsc, pokrytych stepową roślinnością, gdzie doskonale czują się rosnące tu brzozy. Południowy skłon Jankowej Góry zawsze będzie kojarzył mi się z pięknymi dywanami kwitnącej smółki, która niestety przez niekontrolowane zarastanie prawie już zanikła. Dla zainteresowanych opisem tego miejsca i wspomnianej smółki zapraszam do mojej starszej relacji: https://tiny.pl/dgjw2 
 
A my znów zbliżamy się do koryta Bobrzy, aby podziwiać dzikość tego miejsca.
 
Próbowaliśmy w okolicach młyna na Bobrzy przejść na drugą stronę rzeki, ale okazało się bez szans.
 
Wiosna coraz śmielej wkracza w ten jeszcze zimowy czas, obudziło się już wiele gatunków żab i jaszczurek, a po łąkach fruwają pierwsze wiosenne motyle. Pośród popularnych wczesną wiosną cytrynków, pojawiła się również rusałka ceik.
 
Idąc ulicą Młyńską a następnie Bobrową docieramy do dzielnicy Pietraszki, gdzie do Bobrzy wpływa opisywany na poprzedniej relacji strumień Sufraganiec. Również i tu przy starorzeczach i rozlewiskach zobaczyć możemy rosnące olchy, uwielbiające takie podmokłe tereny.
 

Zbliżamy się pod porośniętą w przewadze sosną górę Brusznię, więc czas zagłębić się w las. A że mamy wiosnę termiczną, poszycie lasu o tej porze porastają bujnie kępy przylaszczek, odznaczające się swą piękną barwą wśród wyschniętych liści.
 
         Podążamy teraz czerwonym szlakiem w stronę szczytu Bruszni, gdzie znajduje się słynny krzyż powstańczy. Niestety przez działanie wynajętych do wycinki drzew ludzi, zapewne za zgodą Lasów Państwowych popularny szlak turystyczny został zniszczony przez ciężki sprzęt. Nie wiem czy ktoś nad tym panuje, kontroluje - ale do jasnej cholery nie można tego zwozić inną drogą? Opodal szlaku wiedzie kolejna zryta droga, ale tu niestety ma się za nic ludzi chcących pochodzić po szlaku turystycznym. Na dodatek walające się wokoło ścięte gałęzie i zryta ziemia przypomina teren walk pod Awdijiwką. Ile teraz musi upłynąć czasu, alby to wszystko w wyniku działań natury wróciło do poprzedniego stanu, bo przecież leśnicy mają to wszystko w ….. dupie.
 

A to moja ulubiona odmiana przylaszczek - różowa.
 
        Opuszczamy zalesioną Brusznię (307m) i udajemy się w stronę Karczówki, aby po drodze odwiedzić pozostałości po dawnej kopalni rudy ołowiu. Na południowym stoku Grabiny Małej znajdują się pozostałości szybu górniczego „Barbara”. Po dziś dzień zachowały się jedynie betonowe fragmenty infrastruktury technicznej, hałdy pokopalniane oraz okazały, 10-metrowej średnicy lej szybowy. Jan Fert, właściciel owej kopalni i okolicznych działek, w roku 1903 rozpoczął wydobycie w starym dziewiętnastowiecznym szybie, którego głębokość sięgała wówczas 48 metrów. Pogłębiając go i rozbudowując stare chodniki wznowił wydobycie. Niestety, z powodu problemów z odwodnieniem kopalni przez zalewanie wodami gruntowymi , przedsiębiorca postanowił ją w 1911 roku sprzedać, kończąc wydobycie na głębokości 55 m.
 
To samo miejsce w połowie ubiegłego wieku i współcześnie.
 
Pamiątkowa fotka przy pozostałościach dawnej kopalni
 
Opuszczamy teren dawnej kopalni i zmierzamy w kierunku wschodnim. Przed nami widok na zalesioną górę Dalnię i górujący z prawej na szczycie góry Karczówka kościół.
 
Dalej wspinamy się krętą ścieżką na kolejne z kruszconośnych wzgórz – Dalnię, mijając po drodze pnie krzewów, porośnięte przy ziemi mchem, niczym odziane w zielone getry. 
 
Widok z Dalni na zachodnią dzielnicę Kielc
 
Ze szczytu Dalni (317m) podziwiać możemy widok na otulony lasem kościół pw. św. Karola Boromeusza na Karczówce i jego zabudowania klasztorne.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz