Jest
wiele miejsc w regionie, również w granicach naszego miasta, do
których zawsze chętnie zaglądamy. Jednym z takich rejonów są okolice
pomiędzy Karczówką a Jankową Górą, gdzie przez łąki i niezamieszkałe
jeszcze pagórki wije się Bobrza i Sufraganiec. Jadąc obwodnicą Kielc
zawsze planowałem przejść wzdłuż siódemki i dalej pod wiaduktem, gdzie
przepływa Bobrza.
Płynąca
od strony pól pod Brynicą rzeka Bobrza, w okolicach krajowej siódemki
skręca ostro na wschód, aby ominąć wapienne wzgórza. W 2011 roku podczas
budowy drugiego pasma obwodnicy, natrafiono na pozostałości sztolni po
dawnych kopalniach ołowiu w tym rejonie. Początkowo myślano, że kopalnie
te eksploatowane były w XVII – XVIII wieku, ale badania fragmentu
drewna wydobytego z jednej ze sztolni, datowane jest na połowę XV wieku.
Wspomniany pagórek po zachodniej stronie trasy, jak i cała Jankowa Góra
było miejscem, gdzie istniało wiele takich sztolni. Na zdjęciu w opisie
jedno z wejść do kopalni, odkrytych podczas prac drogowych.
Przechodzimy pod mostem „ekspresówki’ i podążamy wzdłuż Bobrzy dalej na wschód, przez podmokłe łąki i rozlewiska.
Takie łąkowe grzęzawiska to istny raj dla wodnego ptactwa, piżmowców, różnego gatunku żab i dla bobrów.
W bardziej podmokłym terenie, pośród pożółkłych po zimie łąk i zatopionych po zimowych roztopach kęp traw, rosną okazałe olchy.
Zmierzając
dalej na wschód docieramy do bardziej suchych miejsc, pokrytych stepową
roślinnością, gdzie doskonale czują się rosnące tu brzozy. Południowy
skłon Jankowej Góry zawsze będzie kojarzył mi się z pięknymi dywanami
kwitnącej smółki, która niestety przez niekontrolowane zarastanie prawie
już zanikła. Dla zainteresowanych opisem tego miejsca i wspomnianej
smółki zapraszam do mojej starszej relacji: https://tiny.pl/dgjw2
Wiosna coraz śmielej wkracza w ten jeszcze zimowy czas, obudziło się już wiele gatunków żab i jaszczurek, a po łąkach fruwają pierwsze wiosenne motyle. Pośród popularnych wczesną wiosną cytrynków, pojawiła się również rusałka ceik.
Idąc ulicą Młyńską a następnie Bobrową docieramy do dzielnicy Pietraszki, gdzie do Bobrzy wpływa opisywany na poprzedniej relacji strumień Sufraganiec. Również i tu przy starorzeczach i rozlewiskach zobaczyć możemy rosnące olchy, uwielbiające takie podmokłe tereny.
Zbliżamy się pod porośniętą w przewadze sosną górę Brusznię, więc czas zagłębić się w las. A że mamy wiosnę termiczną, poszycie lasu o tej porze porastają bujnie kępy przylaszczek, odznaczające się swą piękną barwą wśród wyschniętych liści.
Podążamy
teraz czerwonym szlakiem w stronę szczytu Bruszni, gdzie znajduje się
słynny krzyż powstańczy. Niestety przez działanie wynajętych do wycinki
drzew ludzi, zapewne za zgodą Lasów Państwowych popularny szlak
turystyczny został zniszczony przez ciężki sprzęt. Nie wiem czy ktoś nad
tym panuje, kontroluje - ale do jasnej cholery nie można tego zwozić
inną drogą? Opodal szlaku wiedzie kolejna zryta droga, ale tu niestety
ma się za nic ludzi chcących pochodzić po szlaku turystycznym. Na
dodatek walające się wokoło ścięte gałęzie i zryta ziemia przypomina
teren walk pod Awdijiwką. Ile teraz musi upłynąć czasu, alby to wszystko
w wyniku działań natury wróciło do poprzedniego stanu, bo przecież
leśnicy mają to wszystko w ….. dupie.
Opuszczamy
zalesioną Brusznię (307m) i udajemy się w stronę Karczówki, aby po
drodze odwiedzić pozostałości po dawnej kopalni rudy ołowiu. Na
południowym stoku Grabiny Małej znajdują się pozostałości szybu
górniczego „Barbara”. Po dziś dzień zachowały się jedynie betonowe
fragmenty infrastruktury technicznej, hałdy pokopalniane oraz okazały,
10-metrowej średnicy lej szybowy. Jan Fert, właściciel owej kopalni i
okolicznych działek, w roku 1903 rozpoczął wydobycie w starym
dziewiętnastowiecznym szybie, którego głębokość sięgała wówczas 48
metrów. Pogłębiając go i rozbudowując stare chodniki wznowił wydobycie.
Niestety, z powodu problemów z odwodnieniem kopalni przez zalewanie
wodami gruntowymi , przedsiębiorca postanowił ją w 1911 roku sprzedać,
kończąc wydobycie na głębokości 55 m.
Opuszczamy
teren dawnej kopalni i zmierzamy w kierunku wschodnim. Przed nami widok
na zalesioną górę Dalnię i górujący z prawej na szczycie góry Karczówka
kościół.
Dalej
wspinamy się krętą ścieżką na kolejne z kruszconośnych wzgórz – Dalnię,
mijając po drodze pnie krzewów, porośnięte przy ziemi mchem, niczym
odziane w zielone getry.
Ze
szczytu Dalni (317m) podziwiać możemy widok na otulony lasem kościół
pw. św. Karola Boromeusza na Karczówce i jego zabudowania klasztorne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz