sobota, 3 grudnia 2022

 29.10.2022r.   Ruda Zajączkowska - Wesoła - rezerwat "Miedzianka" - Bławatków

           

           Są takie miejscówki w naszych Górach Świętokrzyskich, które uwielbiam odwiedzać o każdej porze roku. Jednym z takich miejsc jest rezerwat Miedzianka, trójzębna skalista góra będąca zachodnim krańcem Grzbietu Chęcińskiego, z przepięknymi widokami wokół i licznymi pamiątkami po dawnej działalności górniczej. 

          Dzisiejszą opowieść zacznę od stacji kolejowej Wierna Rzeka, znajdującej się w niewielkiej wiosce Ruda Zajączkowska. Ostatnio stacja została wyremontowana przez PKP, powstały solidne perony wraz z infrastrukturą oraz poprawiono torowisko. Po dawnej stacji został tylko niewielki budynek kolejowy, straszący nieco swym wyglądem.

      Idąc wzdłuż szosy do wsi Zajączków, pokonujemy tory kolejowe i dochodzimy do niewielkiego kościółka na stoku wzgórza. Parafia Najświętszego Serca Jezusowego w Wiernej została erygowana 16 października 1933 roku. Pierwotnie stał tu drewniany kościół, który w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 1978 roku strawił pożar. Ocalała jedynie dzwonnica i znajdujący się na tyłach świątyni duży, drewniany krzyż. Już na początku 1979 roku podjęto decyzję o odbudowie kościoła, którego możemy dziś zobaczyć. 

      Opuszczamy teren kościoła i udajemy się w kierunku góry Wesołowskiej (307m). Jej południowy i zachodni skłon jest dość łagodny, a wschodnia i północna część znacznie bardziej stroma. Niegdyś z wierzchołka góry roztaczał się piękny widok na okolicę, górną część pokrywały bielejące skałki wapienne, lecz dziś górę porastają tarniny i leszczyna, uniemożliwiające jej penetrowanie. U podnóża góry, od strony zachodniej wypływa źródełko o którym pisał Żeromski w książce " Wierna Rzeka", jak to Salomea chodziła do niego po wodę.

      Mamy końcówkę października a tu wśród traw zakwitły ponownie poziomki. Takie anomalie, ze względu na ocieplenie klimatu, zapewne trafiać nam się będą coraz częściej.

Wędrujemy dalej skrajem pól uprawnych, zza kwitnącego jako jesienny poplon rzepaku widać w oddali zalesioną, zachodnią część Grząbów Bolmińskich.

      Ten widok zawsze mnie przeraża. Jak można zaprojektować przebieg linii wysokiego napięcia i zniszczyć tak uroczy i dziewiczy krajobraz. Szeroki pas wyciętego lasu przechodzi niczym ogromna blizna, pod samym szczytem góry Bolmińskiej. Linia ta została wybudowana jeszcze w czasach PRL-u i widać jak w dawnych czasach nikt nie liczył się w Polsce z krajobrazem i rezerwatami.

Fotograf Marek w akcji
 

 

Wędrując przez las natrafiliśmy na ciekawą miejscówkę, prawdopodobnie dość bogato urządzoną miejscową imprezownię.

 Czas ruszać dalej w stronę Miedzianki, polna droga prowadzi nas wśród pól i łąk racząc nasze oczy odległymi widokami.

A my coraz bliżej Miedzianki ;)

        Docieramy w końcu do stóp Miedzianki. Na jej środkowym, skalnym szczycie zawsze można dostrzec turystów, podziwiających widoki. Miedzianka to jedno z ostatnich wzniesień w Paśmie Chęcińskim, leżące na jego zachodnim krańcu. Masyw o wysokości 354 m jest od roku 1958 rezerwatem przyrody nieożywionej. Nazwa góry pochodzi od znajdujących się w jej wnętrzu pokładów miedzi, które wydobywane tu były od czasów Zygmunta III Wazy, czyli od XV wieku. W roku 1902 bracia Łaszczyńscy natrafili tu na bogate złoża wysokoprocentowej rudy, którą wydobywali z kilku sztolni. Ostanie prace górnicze prowadzone były w latach 1945-1954. Potem zaprzestano eksploatacji i utworzono na Miedziance rezerwat. Ochronie podlegają formy skalne, roślinność i zwierzęta, w szczególności licznie występujące tu motyle i chrząszcze. Poza walorami przyrodniczymi ochroną objęte są ślady dawnych prac górniczych, liczące blisko 4 km chodniki górnicze oraz naturalne zjawiska krasowe wraz z występującymi tu 10 naturalnymi jaskiniami.

Stąpając po skalistym podłożu, warto spojrzeć pod nogi i zobaczyć bogactwo mchów i porostów, obrastających wapienne skałki.

       Będąc na Miedziance, warto oczywiście zaliczyć przynajmniej dwa jej szczyty i uraczyć się wspaniałymi widokami. Widoczne z wierzchołków słynne „księżycowe pole”, w jesiennej oprawie prezentuje się niesamowicie. 

    Sam wierzchołek Miedzianki to trzy osobne, skaliste szczyty z daleka przypominające pienińskie „Trzy Korony”. Szperając ostatnio w sieci za starymi zdjęciami z Miedzianki, natrafiłem na zdjęcie z 1940 roku i nazwę widocznego, środkowego szczytu - Brannówka.

I jak zawsze "grupówka" na szczycie Miedzianki

Agnieszka niczym górska kozica pokonywała skalne półki ;)

       Po pokonaniu trzeciego, najtrudniejszego wierzchołka góry schodzimy w dół do jednego z dwóch nieczynnych kamieniołomów. Na dnie jednego z nich, znajdują się wejścia do sztolni Teresa i widocznej na zdjęciu Jaskini Psiej. Długość jaskini wynosi 16,5 metrów, a jej deniwelacja 4 metry. W połowie odchodzi krótki korytarzyk prowadzący do niskiej, niewielkiej salki.

     Po wschodniej stronie zbocza Miedzianki znajduje się kamienne wejście do dawnej prochowni. Prowadzi do niej odkryty, kręty korytarz obudowany kamiennym murkiem, aby w razie eksplozji zminimalizować jej skutki.

Wewnątrz prochowni

        Wewnątrz prochowni panuje mrok i chłód a to doskonałe miejsce do zamieszkania przez pająki - sieciarze jaskiniowe. Sieciarz uwielbia ciemne pomieszczenia o stałej, średniej wilgotności i temperaturze powyżej 7 °C. Jego jad może spowodować ból i opuchliznę, ale nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia człowieka.

W dawnym wyrobisku zrobiliśmy przy ognisku krótki popas.

       A to budynek kolejnej prochowni, należący do dawnej kopalni Ołowianka. W sąsiedztwie góry Miedzianka, na północnym wschodzie istniały jeszcze w połowie XX wieku dwie ogromne góry – Ołowianka i Kozi Grzbiet. W 1950 r. Kieleckie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego podjęło masowe wydobycie wapienia i góry po kilku latach przestały istnieć. Złoża marmuru na Ołowiance były wydobywane już w 1920 roku, obejmowały strefę bardzo silnie spękanych i spojonych węglanem wapnia dewońskich wapieni, silnie użylonych białym kalcytem, co decydowało o ich wysokiej dekoracyjności. Po wspomnianych górach pozostały dziś gęsto zarośnięte samosiejkami zasypane kamieniołomy.

     Czas opuścić uroczą Miedziankę i udać się na powrotny pociąg do Kielc. Za plecami zostawiamy widok na skalisty grzbiet góry, wznoszący się ponad kolorowymi krzewami i szarymi, uschniętymi koloniami nawłoci.

Klimatyczną droga wśród szpalerów drzew docieramy do Bławatkowa, gdzie kończymy naszą wędrówkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz