niedziela, 4 grudnia 2022

 03.11.2022r.   Majdów - Płatków - rezerwat "Ciechostowice" - Altana - Majdów

           

           Dla miłośnika wędrówek po regionie nie straszne są zimowe klimaty, lecz najlepiej gdy za oknem panuje lekki mróz i jest choć trochę słońca. Ponieważ zostały mi jeszcze do opublikowania dwie jesienne wędrówki, dziś zabieram Was poza granicę naszego województwa, lecz geograficznie - nadal w Góry Świętokrzyskie. Aby zdobyć Koronę Gór Świętokrzyskich, należy zaliczyć każdy z dwunastu szczytów - z tym, że dwa znajdują się poza granicami naszego województwa. I właśnie dziś udamy się na jeden z takich szczytów, najwyższe wzniesienie w województwie mazowieckim – Altanę.
 
 
         Aby zdobyć jeden ze szczytów korony naszych gór - Altanę, najlepiej dotrzeć samochodem do miejscowości Ciechostowice, lub jeśli chcemy zwiedzić trochę okolicę, warto zaparkować auto jak w moim przypadku, pod cmentarzem w Majdowie. I stąd właśnie rozpoczniemy naszą foto-wędrówkę. Jest początek listopada a aurę mamy nadal sprzyjającą do wędrówek, jest słonecznie, dość ciepło i jesiennie-kolorowo.
 
        Przed niewielką wioską Łazy skręcamy na południe i zagłębiamy się w las. Wzgórza Niekłańsko-Bliżyńskie znajdują się na wyżynnym płaskowyżu z niewielkimi wzniesieniami i stanowią fragment północno-wschodniego mezozoicznego obrzeża Gór Świętokrzyskich. Ponieważ nasza początkowa trasa przebiega przez obszar zlewni rzeki Bernatki, poszycie leśne jest tu bogate w mchy i porosty, charakterystyczne dla takich podmokłych terenów.
 
Jest tak chłodno i wilgotno, że nawet kupy pleśnieją :)
 
      Leśnymi duktami docieramy do źródeł rzeki Bernatki, lewobrzeżnego dopływu rzeki Kamiennej. Bernatka to niewielka rzeczka w obrębie powiatu skarżyskiego o charakterze górskim, charakteryzująca się gwałtownym przyborem wód podczas obfitych opadów. Swój bieg, rzeka zaczyna w okolicy wsi Ubyszów i płynąc w kierunku zachodnim meandruje pośród drzew. Długość Bernatki wynosi 8,5 km a u jej początku znajdują się dwa oddalone od siebie o ok. 25 metrów źródła. Będąc na miejscu górne źródło zastałem całkowicie wyschnięte, a dolne o głębokość około 50cm wypełnione było zimną, krystalicznie czystą wodą. Niewielkie zagłębienie terenu w otoczeniu źródła, przysypane rudymi liśćmi buków tworzyło typowy, późnojesienny klimat.
 
 Nasza rusałka - Monika chcąc - nie chcąc schłodziła sobie nogi w źródle, taka fantazja ;)
  
        Opuszczamy źródło Bernatki i kierujemy się na zachód, w stronę przysiółka Płatków. Dochodzimy do szosy przy której stoi niewielka nadrzewna kapliczka. Stąd udajemy się dalej czarnym szlakiem w kierunku rezerwatu „Ciechostowice”.
 
  Wkrótce do naszego czarnego szlaku dołącza szlak niebieski, poprowadzony starym kamienny traktem.
 
        Ponieważ jest to rezerwat przyrody, każde padłe drzewo nie zostaje stąd zabrane i rozkładane przez grzyby kończy swój żywot, uszlachetniając glebę.
 
      Docieramy do kolejnego szlaku - zielonego, który doprowadził nas do rezerwatu.
Rezerwat przyrody „Ciechostowice” o powierzchni 7,72 ha powstał w 1953 roku w celu zachowania fragmentu lasu mieszanego z udziałem modrzewia polskiego. Gleby rezerwatu w znacznym stopniu tworzą gliniaste utwory pochodzenia polodowcowego, a znajdujące się na podłożu piaskowce triasowe umożliwiających zatrzymywanie się wody opadowej. Gatunkiem panującym na terenie rezerwatu jest jodła, zaś modrzew polski jest tu gatunkiem domieszkowym. Niektóre z modrzewi jak ten na zdjęciu, dzięki ich ochronie doczekały pokaźnych rozmiarów. Lasy szydłowieckie, na terenie których znajduje się rezerwat Ciechostowice w początkach XIII stulecia należały do rodu Odrowążów. W połowie XVI wieku, dobra te wraz z okolicznymi wsiami przeszły w ręce rodu Radziwiłłów, a w wieku XIX majątek trafił w ręce księżnej Anny z Zamojskich. Dziś jak wiadomo stanową własność Lasów Państwowych i są pod stałą opieką i pielęgnacją służb leśnych. Drewno modrzewiowe było cenione już w starożytności – polecano je szczególnie do budowy mostów. W średniowieczu odznaczające się dużą trwałością i odpornością na paczenie drewno modrzewi, stosowano do wyrobu desek jako podkład do malowania obrazów.

 

      Często zagłębiając się w ostępy leśne napotkać możemy na różne, rzadko spotykane okazy roślin czy grzybów. W rezerwacie „Ciechostowice” natrafiłem na przedstawiciela rodziny soplówkowatych - Soplówkę bukową, zwaną też baranią głową, kolczakiem koralowym lub małpim pomponem :) W Polsce gatunek ten znajduje się na Czerwonej Liście roślin i grzybów Polski, narażonych na wymarcie. Grzyb ten występuje w lasach liściastych, głównie na buku, rzadziej na brzozie brodawkowatej lub topoli osice. Rośnie przeważnie na obumarłych i przewróconych pniach drzew, preferuje podmokłe siedliska. Owocniki pojawiają się od sierpnia do listopada, wyrastają pojedynczo albo w grupach. Grzyb ten zaliczany jest do pasożytów i jest saprotrofem (bytuje na rozkładającym się drewnie). W średniowieczu i renesansie uchodziła za amulet i lekarstwo. Soplówka to grzyb jadalny i podobno bardzo smaczny (tylko młode owocniki), lecz ze względu na ścisłą ochronę, nie wolno go zbierać.
  
      Opuszczamy teren rezerwatu i kierujemy się zielonym szlakiem na północ, drogą prowadzącą przez tzw. Las Klimasiowskiego. Na poboczu drogi mijamy pomnik – kamienny obelisk upamiętniający żołnierzy AK ze zgrupowania „Robota” poległych w walce z Niemcami.
 
       Okoliczne lasy to miejsca, gdzie wydobywano rudę żelaza. Po tym okresie pozostały liczne ślady sztolni i wyrobisk górniczych. Teraz są niestety miejscem na pozbywanie się śmieci przez lokalnych prostaków, zaśmiecających lasy.
 
    Wędrując zielonym szlakiem docieramy w końcu do celu naszej wędrówki – góry Altana. Szczyt ten stanowi zwieńczenie Garbu Gielniowskiego i jest najwyższym wzniesieniem Województwa Mazowieckiego. Licząca 408 m n.p.m. góra, zbudowana jest z białych piaskowców, szarych iłów oraz utworów polodowcowych. W najwyższym punkcie góry stoi bezobsługowa stalowa wieża przeciwpożarowa o wysokości 34 m.
 
     Sama wierzchowina Altany jest płaska i dość rozległa. Ciekawostką jest widoczny na mapach Lidar zarys jakby eliptycznych wałów. Czyżby przed wiekami mieściło się tu jakieś średniowieczne grodzisko?
 
    Pod współczesną, stalową dostrzegalnią przeciwpożarową, zobaczyć można omszałe fragmenty podbudowy poprzedniej wieży.
 
       Na zachód od wieży rosną dwa bliźniacze klony jawory a tuż za nimi trzeci klon – kolejny z rosnących tu pomników przyrody.
 
 Na pniu wiekowego jawora widać zabliźnione spiralne szramy, ślady po uderzeniu pioruna.
 
Słynny miejscowy "Wiedźmin" unosi niedużą jodłę nad głową, ci to potrafią ;)
 
Czas na ciepłą strawę w lesie, nasz Imigrant zabrała ze sobą swą towarzyszkę wędrówek - patelnię. Upichcił znów jakieś wege-danie, ale jak kto co lubi :)
 
"Drużyna patelni" w komplecie :)
 

      Czas wracać do samochodu, dzień o tej porze roku szybko się kończy zmierzając ku wieczorowi. Niskie słońce maluje swymi pomarańczowymi promieniami wyschnięte łąki i skraj pobliskiego lasu.
 
        Po drodze mijamy jeszcze cmentarz parafialny, należący do kościoła rzymskokatolickiego pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Majdowie. Widok spoglądającej figury Chrystusa na zachodzące, listopadowe słońce kończy naszą jesienną wędrówkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz