sobota, 6 listopada 2021

 12.06.2021r.   Wierna Rzeka - Młynki - Rezerwat "Miedzianka"


                       Jest połowa czerwca, zaczynają się coraz gorętsze dni a wszystko wokoło eksplodowało feerią barw. Szukając pomysłu na sobotnią wycieczkę postanowiłem z moją kompanią odwiedzić ulubioną Miedziankę. Aby nie powtarzać utartych szlaków, wybraliśmy rzadko uczęszczaną drogę od strony wsi Ruda Zajączkowska, do której docieramy pociągiem.
 
Początek wędrówki to przystanek Wierna Rzeka i pamiętający czasy władzy ludowej drewniany budynek stacji kolejowej. Pamiętam go z dzieciństwa, jak się tu przyjeżdżało pociągiem z Kielc na grzyby. Niewielki las na zachód od linii kolejowej obfitował w koźlaki, maślaczki i rydze. Było to dość popularne miejsce wśród fanów grzybobrania. Ze złych wspomnień utkwił mi fetor ukrytej w lesie fermy świń, który im bliżej zabudowań tym bardziej dawał się we znaki.
 
Przechodzimy tory i udajemy żółtym szlakiem w kierunku wioski Młynki. Jest czerwiec, więc przy drodze bujnie rozkwita szałwia łąkowa. Szałwia niegdyś święcona była w bukietach w kościołach podczas obchodów święta Matki Boskiej Zielnej. Poświęcona i umieszczona pod strzechą chronić miała domowników przed złem wszelkim. Szałwię palono również podczas sobótek w celu odpędzenia czarownic i wszelkiej maści rzucanych przez nie czarów.
 
Aby dojść do drogi, przedzieramy się przez chaszcze ...... zachciało nam się skrótów :)

W Młynkach skręcamy na wschód w gruntową drogę idącą ku rzece. Opodal płynącej tu Łososiny, powieściowej Wiernej Rzeki mijamy ruiny młyna rodziny Gorajów. Miejsce to skrywa ponurą historię z czasów II wojny światowej. Mieszkająca tu rodzina Gorajów pomagała okolicznym partyzantom udzielając im schronienia i zaopatrując ich w żywność. Nie uszło to uwadze pewnej konfidentce, która wysyłając anonim do miejscowej żandarmerii, zadenuncjowała rodzinę młynarza. W nocy 21 czerwca 1943 roku nadjechała grupa pacyfikacyjna żandarmów z Kielc i Łopuszna i otoczyła młyn wraz z zabudowaniami mieszkalnymi. Niemcy wyprowadzili całą rodzinę na pole opodal młyńskiego stawu, gdzie przeprowadzili egzekucję rozstrzeliwując siedem osób i nienarodzone dziecko. Sam młyn, dom mieszkalny oraz zabudowania gospodarcze, hitlerowcy oblali benzyną i podpalili. Stojące do dziś nad starorzeczem Łososiny pozostałości młyna, są niemym świadkiem tej tragicznej historii.
 
Pełnia wiosny to nie tylko świeża zieleń i mnogość kwiatów ale również czas do rozmnażania się różnego gatunku motyli i owadów. Ale zanim pojawi się piękny motyl, owad musi przejść bardzo nieprzyjemne dla oka stadium poczwarki. Najbardziej spektakularnymi larwami motyli, są kryjące się w kokonach oblepiających całe krzewy czeremchy namiotniki.
 
Przechodząc przez niewielką, przerzuconą przez rzekę metalową kładkę pokonujemy leniwie płynącą „Wierną Rzeką” i udajemy się ku ostatnim zabudowaniom wsi Wesoła.
 
Idziemy niewielkim odkrytym pagórkiem, droga prowadzi nas pośród pól uprawnych z urokliwymi kwiatami maków polnych, czerwieniejących na tle gór Milechowskiej i Bolmińskiej.
 
Dalej pofalowany polny trakt prowadzi nas przez nieduże zagajniki w kierunku celu naszej wędrówki – widocznej przed nami góry Miedzianki.
 
Po drodze mijamy skrytą wśród przydrożnych drzew, kapliczkę przystrojoną kwiatami.
 
Mijamy szosę prowadzącą z Bolmina do Zajączkowa i stojący przydrożny krzyż.
 
Podczas marszu ku wsi Miedzianka towarzyszy nam słodki zapach rubini mylnie nazywanej akacją. Właściwa akcja to drzewo szczególnie ciepłolubne, rosnąco w strefie tropikalnej i subtropikalnej całego świata, głównie w międzyzwrotnikowej Afryce i liczącej ok 1300 różnych gatunków. Nasza rubinia, zwana również grochodrzew to daleki „drzewny krewniak” popularnego w uprawie bobu 😉, który przywędrował do nas z Ameryki Północnej.
 
Po minięciu zabudowań wsi docieramy w końcu pod skalny grzbiet rezerwatu Miedzianka. Na jednym z trzech wierzchołków jacyś wycieczkowicze podziwiają wspaniałe widoki ze szczytu.
 
Zanim wejdziemy na szczyt góry, przechodzimy ścieżką przez „pole księżycowe”, czyli ślady po licznie występujących tu sztolniach wyglądające niczym zarośnięte leje po bombach. Ścieżką dochodzimy do skrytej wśród krzaków jednej z jaskiń krasowych – Jaskini Hematytowej.
 
Jaskinia w połowie ma pochodzenie krasowe, zaś pozostała jej część stanowi wyrobisko górnicze powstałe wskutek prowadzonej od XIV w. penetracji dewońskich wapieni. W części jaskini znajduje się duży komin a na ścianach dostrzec można mineralizację w postaci nalotów manganowych i azurytowo-malachitowych.
 
Penetratorzy jaskiniowi w akcji ;)

Stałymi mieszkańcami grot i sztolni pokopalnianych na Miedziance są pająki - sieciarze jaskiniowe. Sieciarz uwielbia ciemne pieczary o stałej, średniej wilgotności i temperaturze powyżej 7 °C. Jego jad może spowodować ból i opuchliznę, ale nie stanowi zagrożenia dla zdrowia.
 
Przed wejściem na szczyt odwiedzamy ulubioną sztolnię Zofię, która aby zapobiec dzikiej penetracji przez samozwańczych grotołazów została zabezpieczona stalową kratą. Niestety nie da się już wejść do niej i podziwiać słynnego „matrixa” czy zalany szmaragdową wodą kopalniany rząp. Pozostaje czekać na planowane kiedyś udostępnienie jaskiń i pogórniczych chodników, które planowane jest w odległej przyszłości jako atrakcja turystyczna.
 
Ze szczytu Miedzianki jak zawsze upajać się można cudownymi widokami na bezkresne, zachodnie zakątki Gór Świętokrzyskich.
 
Trzej zdobywcy na szczycie Miedzianki 💪 😀
 

A co to za białe kwiaty poruszające się po skalnej grani - to nasze towarzyszki-siostrzyczki które towarzyszyły nam w dalszej wędrówce.

Na szczycie góry rosną różnorodne gatunki bylin, kwiatów i krzewów ciepłolubnych, pośród których o tej porze roku uwijają się pazie królowej i pazie żeglarze.

Na powierzchni wapiennych skał często spotkać można kwitnącego na żółto, należący do rodziny gruboszowatych - rozchodnika ostrego. W medycynie ludowej był stosowany przy leczeniu nadciśnienia tętniczego i miażdżycy. Zewnętrznie, używany był do leczenia egzemy oraz innych schorzeń skóry. Rozchodnik jest jednym ze składników wianków niesiony do poświęcenia w kościele podczas obchodów oktawy świąt Bożego Ciała.
 
Schodząc w dół odwiedzamy znajdujące się na terenie dawnej kopalni Muzealną Izbę Górnictwa Kruszcowego w Miedziance.
 
Pozostawiamy oczywiście ślad po sobie - 𝕮𝖔𝖒𝖒𝖆𝖓𝖉𝖔𝖘𝖎 tu byli :)

 

Plany kopalni - przypominają mi wykroje dodawane do gazet typu Burda :)

Przydałoby się coś zabrać do domu na pamiątkę? 
 
Pamiątkowe zdjęcie z naszymi zaprzyjaźnionymi siostrami ze Zgromadzenia Sióstr św. Dominiki - które serdecznie pozdrawiamy :)

U podnóża rezerwatu znajdują się pozostałości po istniejących tu pracach wydobywczych w postaci zarośniętych ścian dawnych wyrobisk, pokopalnianych hałd i szlamowisk.
 
Opuszczamy tą piękną krainę bielejących na szczycie skał wapiennych, ciepłolubnych roślin, dywanów kserotermicznych traw i udajemy się w stronę Bławatkowa do stacji kolejowej Rykoszyn. Po drodze swym trelem żegna nas siedzący na wierzchołku sosny rozśpiewany potrzeszcz.
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz