piątek, 12 czerwca 2020

20.05.2020r.   Bocheniec - Jacłów - Wilkomija - Chojny - Podzamcze Chęcińskie
                
                
                 To już trzecia dekada maja, świat wokół pokrył się intensywną zielenią a na łąkach rozkwitły kwiaty. Aby uciec przed cywilizacją i nacieszyć wzrok dziką przyrodą wybraliśmy się przez wapienne wzgórza okolic Bocheńca, pełne rozległych widoków i pamiątek po I Wojnie Światowej. Najważniejszym celem było dojście do „stykanki”, czyli miejsca łączenia się Białej Nidy z Łososiną, ale od tej najtrudniejszej strony, od gęsto zarośniętego i dzikiego wzgórza Wilkomija.

Początek wędrówki to przeprawa przez mostek na Łososinie pod Bocheńcem, zwanej w powieściach Żeromskiego "Wierną Rzeką".

Po przejściu niewielkiego przysiółka Brodki i Nowa Wieś wychodzimy na rozległe przestrzenie pól z górującym na dalszym planie "Wałem Karsznickim". Wijąca się na jego krawędź szutrowa droga i potężny pomnik przyrody - wiekowy dąb, to jedno z moich ulubionych widoków w naszych Górach Świętokrzyskich.

Otoczonym kamiennym murem niewielki cmentarzyk, wewnątrz którego stoi metalowy krzyż, a obok duży głaz z tablicą informacyjną, jest mogiłą poległych tu 75 żołnierzy trzech armii, uczestników walk w latach 1914-15.

Z grani wapiennego wzgórza rozpościera się piękny widok na zalesione szczyty Grząbów Bolmińskich i stromy szczyt góry Czubatki.

Na polnych miedzach kwitną majowe kwiaty.

Sosnowy młodnik o tej porze roku pokryty jest młodymi pędami i pylącym na żółto kwiatostanem.

Zbliżamy się powoli do mostu na Białej Nidzie. W oddali znad łąk widać kolejny cel naszej wędrówki, wierzchołek górzystego klina Wilkomiji.

Przed wejściem do kompleksu leśnego robimy krótki papasik z degustacją oryginalnego, koreańskiego kimchi, które Yogi zabrał na rajd do spróbowania.

Mijamy most na Białej Nidzie i skręcając na północ wchodzimy w las. Wzgórze to pokryte mieszanym lasem z przewagą sosny, to jedno z najdzikszych miejsc w Górach Świętokrzyskich. Ten gęsto porośnięty stromy klin, otoczony z trzech stron rzekami jest bardzo rzadko odwiedzany przez turystów.

Na mapach LIDAR fajnie widać pozostałości po walkach z I i II wojny światowej. Ponieważ wzgórze to górowało nad okolicą, miało strategiczne znaczenie dla działających tu wojsk. Na mapach LIDAR widać ślady po liniach okopów z I Wojny Światowej i tzw. pancegram, czyli głęboki rów przeciwczołgowy z II Wojny. Wokół tych umocnień doskonale widać leje po pociskach, które pustoszyły tą okolicę.


Na zdjęciu potężny moździerz 30,5 cm Škoda, zwany „Chuda Emma” (foto z portalu wikiwand.com). Krwawe i wyniszczające walki na linii Białej Nidy i Wiernej Rzeki trwały od jesieni 1914 roku do maja 1915. Na zalesionej górze Wilkomija (281 m nmp) stacjonowały wojska austro-węgierskie, które wzmacniając wzniesienie licznymi okopami i gniazdami artyleryjskimi panowały nad okolicą. Znajdująca się w pobliżu jaskinia na Żarnickiej Górze, będąca schronem i magazynem amunicji stanowiła zaplecze dla moździerza. Działo to odpalano zdalnie za pomocą przewodu elektrycznego, obsługiwane było przez 12 osób i mogło wystrzelić do 10 pocisków na godzinę. Ponad 380 kilogramowy pocisk posiadał zdolność wnikania w głąb gruntów na głębokość do 8,8m i przebijał mur ceglany o grubości ok. 3m. zaś pocisk przeciwpancerny ważył 410kg. Ostrzał z „Chudej Emmy” budził strach i przerażenie pośród Rosjan, eksplodujące pociski tworzyły krater o średnicy 8 metrów i głębokości 8 metrów, zabijając przy tym osoby znajdujące się w promieniu 400m od miejsca wybuchu.

Po wykopanych tu ogromnych rowach, przez sprowadzonych przymusowo do do ich wykonania okolicznych mieszkańców, pozostały już tylko zarośnięte drzewami i krzewami zarysy "pancegramu".

Mniejsze okopy wykonane były w skalistym podłożu i ciągnęły się kilometrami wijąc się po szczytach Wilkomiji.

W końcu udaje nam się dotrzeć do "stykanki", miejsca gdzie Biała Nida wpada do Wiernej Rzeki i geocachingowcy opisali to jako "kres wierności"

Od północnej strony cypla, Biała Nida meandrując leniwie przez mokradła wylewa się na okoliczne łąki, tworząc malownicze krajobrazy.


Tak! Krzychu idzie z kijkami - żeby nie było że stary, tylko dla wygody ;)

Po przejściu gęsto porośniętej Wilkomiji, docieramy nad Białą Nidę z jej urokliwymi piaszczystymi skarpami.

Tym razem oprócz pospolitych kiełbasek z kija przygotowujemy świętokrzyską wersję "parzybrody" z młodej kapusty, autorstwa naszego "miszcza patelni" - Yogiego :)

Właśnie nad jedną z takich skarp postanowiliśmy urządzić popas z ogniskiem. Przepływająca pod nią Nida dodawała uroku temu miejscu.

Gotowe danie po zdjęciu z trójnoga i przestygnięciu, zostało z apetytem "wchłonięte" w otoczeniu pięknych widoków wijącej się pod naszą skarpą Nidy.

Kolejna przeprawa przez Białą Nidę w pobliżu wsi Chojny i miejsce, gdzie rzeka rozdziela się na dwa koryta.

Na jednej z odnóg Nidy napotkać można zwisające nad jej lustrem, połamane drzewa nadające widokom rzeki dodatkowego uroku.

Wędrując w stronę Grzyw Korzeckowskich i Podzamcza Chęcińskiego, pozostawiamy za plecami "zaliczoną" Wilkomiję.

1 komentarz:

  1. Dla mnie prawdziwą perełką nie licząc dzikiego odcinka Białej Nidy w tych okolicach, są trzcinowiska w pobliżu Jacłowa. Różnorodność występujących tam gatunków ptaków jest przeogromna.

    OdpowiedzUsuń