Środek tygodnia, mroźny ale słoneczny poranek. Mamy jeszcze trochę urlopu, więc zmawiamy się w środku tygodnia na pieszy wypad. Celem tym razem są Chęciny o poranku i przedzimowe klimaty nad Nidą.
Po zakupach w sklepie przy rynku ruszamy "Drogą mnicha" w kierunku ruin zamku.
Po drodze, zapobiegawczo wzmacniamy się magicznym płynem na bazie trawy żubrowej i pędów młodej sosny. W smaku przypomniało nam się dzieciństwo i syrop tussipect, ale spełnił on swoje rozgrzewające zadanie. Na polski przemysł spirytusowa jednak zawsze możemy liczyć :)
Mury zamkowe obchodzimy południową ścieżką, biegnącą przy podmurzu.
Po zdobyciu zamku i zajęciu armat czas na wzniesienie toastu przygotowaną naprędce przez Skandala nalewką na bazie spirytusu i soku z kartonu. Zimno nam już nie straszne.
Widoki ze wzgórza zamkowego spowijały mgły ale słońce szybko nadrabiało zaległości.
Będąc w okolicy odwiedzamy opuszczony chęciński kirkut.
Pozostawiony bez nadzoru Grzesiek ściągnął na siebie błąkającą się niewiastę, lecz w sukurs jej natychmiast przybiegły Pimpcia, Pupcia i Dziubutek, obszczekując resztę załogi :)
Jak to zawsze bywa podczas dłuższej wędrówki, pojawiła się między nami pewna "kość niezgody".
Maszerując dalej mijamy dwór obronny chęcińskiego starosty Jana Branickiego.
Opuszczamy Podzamcze i udajemy się na niewielki masyw Leśnej Góry, która aktualnie jest przecinana przez budowę nowej trasy ekspresowej, omijającej Tokarnię i Mnichów.
Wspomniany garb wapiennego wzgórza pozostawiamy za sobą i wędrujemy polami ku rzece Nidzie.
Nida przywitała nas surowym klimatem chłodu bijącego od wody i unoszącymi się nad powierzchnią mgiełkami.
Zbliżając się do zalanej wodą starej piaskowni w Lipowicy dostrzec można uroczy widok na górujący nad okolicą zamek chęciński i kopułę kościoła w Starochęcinach.
Wreszcie pora na ognisko i ogrzanie zmarzniętych kończyn w cieple z trudem rozpalonego ogniska.
Po podjedzeniu i rozgrzewce termicznej, ruszamy dalej brzegiem rzeki.
Pozostało nam tylko dotarcie nadnidziańskimi łąkami do przystanku busowego w Lipowicy i powrót do Kielc.
Piękny spacerek i jak zwykle fajne fotki, szczególnie Chęciny w wczesnozimowej szacie. Już kilka razy planowałem się "zimą" wybrać, trzeba się w końcu zmobilizować, bo Wasz blog często traktuję jako źródło inspiracji :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Michał
http://jurapolska.com/wycieczki