niedziela, 25 października 2015

24.10.2015r.    Rykoszyn - G. Plebańska - G. Belnia - G. Zielona - Słowik


             Jeśli poprzedni rajd został ochrzczony jako "rajd trzonowy" to ten był już bardziej rajdem "szczerbatym" :) Nie było kilku ważnych wędrowców z różnych przyczyn: a to jeden przy garach został, drugi z kolei komin czyścił, inny zaspał a kolejny znów został biznesmenem i nie ma czasu już dla nas :( Witamy w naszym gronie nową uczestniczkę, zwaną w kręgach wędrowców "szczypiorkiem". Udało się nam zebrać w skromną czwórkę i takim składem pojechaliśmy 203-ką do Rykoszyna.


 Droga przez Rykoszyn upłynęła w jesiennych klimatach i przy kanonadzie szczekających psów.

 Po wyjściu z wioski przemierzamy skoszone łąki, aby dojść do ściany lasu.


Mamy przed sobą pierwsze podejście pod niewielką górę Ciastową, niestety na jej szczycie nikt nas ciastem nie przywitał :(


Jak to o tej porze bywa natrafiamy na różnej maści opieńki i maślaczki, rosnące wprost pod nogami.


O tej porze roku, kiedy drzewa liściaste są ozłocone, Pasmo Zgórskie jest najpiękniejsze. Szkoda tylko że nie było słońca, efekt wtedy byłby znacznie piękniejszy, ale i tak warto było.



Po dotarciu na przełęcz pod Belnią podziwiamy uroki jesiennych barw i widok na górę Pruskową po drugiej stronie obwodnicy Kielc.

Mizerna ekipa wędrowców i pamiątkowa fotka nad przełęczą.

Jeszcze chwila na rozważanie nad sensem istnienia i czas w dalszą drogę.


 Schodząc ze wschodniej ściany Belni podziwiamy widoki na odległe Chęciny.


Przy wejściu na górę Zieloną czekają na nas Mirek z Mariettą, umówiliśmy się tu na wspólną biesiadę przy ognisku.


Ognisko płonie, czas wyciągnąć z plecaków mięsiwa i najwyższa pora na ucztę.


Miło było posiedzieć przy żywym ogniu, ale czas wędrować dalej. Pod zieloną rozstaliśmy się z Mirkiem i jego małżonką, oni poszli na Patrol a my schodzimy w dół inną trasą.


Pasmo Zgórskie przeorane jest licznymi wąwozami i w tych kolorach złoto-brązowych wyglądają niesamowicie.



Idąc wąwozami natrafiamy na leśną żabkę, która łypiąc swymi ślepiami przyglądała nam się ze ździwieniem, myśląc: "a gdzież to te ludzie tu łażą"?


 Jeszcze jedno podejście przed nami i zbliżamy się do końca wędrówki.


Po wyjściu z lasu idealnie trafiamy na autobus 111 i wracamy do Kielc. Lasy zgórskie o tej porze naprawdę warto zaliczyć. Szkoda tylko, że za tydzień liście opadną i zmienią się klimaty, ale i tak nie powstrzyma nas to przed kolejnymi rajdami. Wszak to zacznie się pora na wypady z kociołkiem i rajdy zimowe  :)

1 komentarz: