sobota, 2 maja 2020

28.04.2020r.   Lechówek - Rezerwat "Zamczysko" - Niwki - Daleszyce
                 
                
                   Wiosenna pogoda i możliwość swobodnego poruszania się bez maseczek po lasach, skłoniła nas do wyjścia w plener, tym razem śladem leśnej kolejki wąskotorowej. Przed wojną na terenie Gór Świętokrzyskich istniała rozległa sieć takich kolei. Postanowiłem przejść trasę ze Złotej Wody do Kielc, a dokładnie odcinek od okolic Lechówka do Daleszyc. Trasą tą, przewożone było drewno z okolicznych lasów, które transportowano do tartaku w Kielcach, który znajdował się przy ulicy Zagnańskiej. Po wojnie, kolejka działała jeszcze do roku 1965, była remontowana i wymieniono wysłużone szyny. Dziś po kolejce pozostały tylko ślady nasypów i budowli inżynieryjnych, jak mostki, rampy czy fundamenty zabudowań kolejowych.

 Wyruszając polami z Lechówka, docieramy do ściany lasu Pasma Orłowińskiego.

 Kilkaset metrów od granic pól, wchodzimy na pozostałości nasypu kolejki leśnej.

 Idąc jej śladem natrafić można na niewielkie kamienne mostki i drewniane kładki przełożone przez leśne strumienie.

 Na wysokości wsi Makoszyn, gdzie trasa nasypu skręca na południe, dochodzimy do starych, kamiennych przyczółków dawnego mostu nad strumieniem.

 Co prawda niedaleko stąd jest miejscowość Złota Woda i Płucki, istnieją teorie o występowaniu tu drobinek złota, ale żeby zaraz zalęgli się poszukiwacze złota? 😲

Niewielki strumień leśny Sosna charakteryzuje się rdzawą barwą, świadczącą o dużej zawartości żelaza w wodzie.

 Kolejny kamienny mostek i pokonujemy go tanecznym krokiem


Wędrując leśnymi ostępami natrafiliśmy na piękną łąkę, nie rozkwitłego jeszcze czosnku niedźwiedziego.
 
 W samym rezerwacie, czosnek rozkwitł już na całego, tworząc imponujący biało-zielony dywan

           Docieramy na szczyt góry Wysokówki (412 m n.p.m.), przypominający kopulasty stożek. Z trzech stron otoczony jest leśnymi strumieniami a znajdujące się pod nim bagniska i moczary, tworzyły zapewne przed wiekami trudno dostępne miejsce. Na wierzchołku góry wśród prastarych, słowiańskich lasów znajdowała się rodzimowiercza świątynia, w której plemiona licickie w okolicach X wieku czciły boginię deszczu i burzy, opiekunkę ziemi i wody - Mokoszę. Imię jej wywodziło się od prasłowiańskiego przedrostka mok-, oznaczającego "mokry" i "moczyć". Pogańscy kapłani na stromym szczycie wzniesienia wybudowali kamienne sanktuarium, formując coś w rodzaju trójstopniowej piramidy o płaskim wierzchołku.

 W samym sercu dawnego "Złotego gaju" Mirek robi nam pamiątkowe zdjęcie.

A tu ciekawostka znaleziona na szczycie, gdzie znajdowała się słowiańska świątynia. Czyżby to nawęza - amulet słowiański, należący do elementów biernej magii, które służyły do ochrony przed urokiem, czarami i zapewniało posiadaczowi szczęście? Sporządzone z brzozy amulety miały chronić ludzi przed złymi mocami, demonami i duchami. Brzoza, od czasów starożytnych była uważana za symbol Matki Ziemi, drzewo mądrości i wieczności.

Po opuszczeniu lasu docieramy do rozległej doliny okalającej wieś Widełki. Na dalszym planie widać lasy Pasma Cisowskiego, mieniące się o tej porze odcieniami zieleni.

Zgłodniawszy (fajne słowo ;)) podjadamy Sprinterową kiełbasę ze słoika z dodatkiem uszczypniętego po drodze czosnku niedźwiedziego.


Jak to z rajdami naszymi bywa, nie obyło się bez przygody. Napotkani po drodze pracownicy leśni, podwieźli nas kawałek furmanką z traktorem, za co odwdzięczyliśmy się im łykiem okowity :)


Na koniec trasy przez las docieramy do zagospodarowanych zbiorników wodnych, służących za retencjał wody spływającej z lasów.

 Dla bezpieczeństwa aby nie zaprószyć ognia w tych wyjątkowo suchych czasach, rozpalamy niewielkie ognisko tuż nad wodą. Czas wreszcie napełnić nasze brzuchy.


Prawdopodobnie dawniej, miejsce te użytkowane było przez pobliski tartak, którego pozostałości w postaci fundamentów, znaleźć można opodal.

Docieramy w końcu do celu wędrówki, do Daleszyc. Mijamy kościół parafialny pw. św. Michała Archanioła z XIII i XVII w., który wraz z dzwonnicą bramną z 1833 roku, uległ przebudowie w latach 1907–1920.

2 komentarze:

  1. Świetna wyprawa! Ostatnio też mieliśmy okazję wędrować tymi terenami. Na górze Zamczysku można poczuć zupełnie inny klimat. Dzikość tego miejsca jest po prostu cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity nastrój mają zdjęcia z głębi lasu. Prawdziwa stara baśń.

    OdpowiedzUsuń