sobota, 24 sierpnia 2013

31.08.2013r.  Krajno - Św. Katarzyna - Celiny - Bodzentyn          
        

             Ostatni dzień sierpnia, jest ciepło i sucho po długich dniach bez opadów. Tym razem opracowałem wędrówkę przez fragment Świętokrzyskiego Parku Narodowego, trochę niecodzienną bez wbijania się na zatłoczoną przez turystów Łysicę. Wysiadamy z busa w okolicach Krajna przy starej drewnianej kapliczce i parkingu widokowym. Przechodzimy na drugą stronę ulicy i przy pomniku partyzantów świętokrzyskich zagłębiamy się w łysogórskie lasy aby nawiązać się do czerwonego szlaku prowadzącego ze szczytu Łysogór.

Kapliczka przy drodze do Katarzyny
Wędrujemy przez zachodnie krańce Łysogór śladem nasypu dawnej kolejki leśnej
Dawny cmentarz choleryczny z dwiema mogiłami powstańców styczniowych. Obok znajduje się kaplica nagrobna właściciela Klonowa - Wincentego Dyzmy-Janikowskiego i jego żony. Jako ciekawostka na południowej ścianie wyryty jest podpis Stefana Żeromskiego, który to wraz ze swoim kompanem z lat szkolnych Janem Strożeckim 2 sierpnia 1882 roku wybrał się tędy na Łysicę.
Kapliczka św. Franciszka pod legendarnym źródłem z XIX wieku, miejsce w którym znajdowała się pustelnia eremity-inwalidy z wojny napoleońskiej, Franciszka. Źródełko to tzw. mofeta, miejsce wybijania spływającej grawitacyjnie wody, kipiąca bąbelkami dwutlenku węgla, pozostałość dawnego wulkanu. Woda ta jest smaczna i posiada właściwości lecznicze, przez co jest pobierana często przez miejscową ludność.
Po minięciu partyzanckich mogił zbiorowych z 1943 roku kierujemy się czerwonym szlakiem na północny wschód, nadal wędrując nasypem kolejki.
Po około dwóch kilometrach marszu dochodzimy do polany pod rezerwatem "Czarny Las". Szlak prowadzi po drewnianych pomostach położonych na bagnistych łąkach.
Po dotarciu na skraj Parku Narodowego naszym oczom ukazały się rozległe widoki na Dolinę Dębińską i odległe Pasmo Jeleniowskie.

Nareszcie przerwa na małe "conieco" na kiju
Po wyjściu z lasu pod Miejską Górą roztoczyły się przed nami widoki na Bodzentyn, ostatniego punktu naszej wyprawy.

Po drodze napotkaliśmy dwie skulone w rowie małe owieczki, ale byliśmy już najedzeni ;)

Docieramy do ruin XIX wiecznego zamku w Bodzentynie, gdzie robimy krótki odpoczynek.

Idąc na busa do Kielc mijamy zrewitalizowany górny rynek bodzentyński wyłożony różnego rodzaju kostką i kamieniem z ławeczkami i tryskającymi z placu gejzerami wodnymi.

Na dolnym rynku, węźle komunikacyjnym czekamy na transport do Kielc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz