08.02.2025r. Ze Słowika przez Pasmo Zgórskie i Zelejową do Chęcin
Pasmo Zgórskie - to rozciągające się od okolic Rykoszyna zalesione pasmo górskie, od zachodu łagodniejsze a po jego wschodniej stronie bardziej strome, kończące się na przełomie Bobrzy w Słowiku. Słoneczna pogoda i brak listowia pozwala na podziwianie budowy pasma, jego licznych wąwozów i jarów, przez które spływają sezonowe strumienie. Opadłe jesienią liście otuliły brązowym dywanem poszycie lasu, nadając mu ciepłego klimatu.
Wędrówkę rozpoczniemy od Słowika, gdzie wchodząc na fragment niebieskiego szlaku, skierujemy się na najdalej wysunięty na wschód szczyt - Trupień.
Przemierzając
szewskie lasy kierujemy się na zachód, pokonując kolejne głębokie
wąwozy leśne, z wyschniętymi na ich dnie strumieniami. Brak pokrywy
śnieżnej i znikoma ostatnio ilość opadów, sprawiają że panuje ogromna
susza i te niegdyś wartkie potoki, są teraz suche i zasypane liśćmi.
Niższe
partie zgórskich lasów są bardziej podmokłe, zapewne tu spłynęła
większość wody z niewielkich, tegorocznych opadów śniegu i zalega
aktualnie na gliniastym podłożu.
Przy
jednej ze ścieżek u podnóża pasma Pasma Zgórskiego, we wrześniu 2024
roku odsłonięto pomnik upamiętniający żołnierzy podziemia
antykomunistycznego. Pomnik ukazuje postaci żołnierzy „niezłomnych”
stojących przy centralnie umiejscowionej, więziennej ścianie z
zakratowanym oknem. Sylwetki pomordowanych zostały wycięte z tła, jako
symbol ponurych, powojennych czasów, w których mieli oni być wycięci z
ludzkiej pamięci, wydarci z kart historii. Wiem, wiem - zaraz odezwą się
głosy, że często to nie byli nieskazitelni żołnierze, ale jak to w
ludzkiej naturze niestety bywa, wśród „leśnych ludzi” było wielu
zwykłych bandziorów. Podszywając się pod partyzantów, mordowali i
grabili okolicznych mieszkańców, przez co hańbili dobre imię prawdziwych
patriotów. Kontrowersyjnym była również walka z oddziałami Armii
Ludowej czy Batalionów Chłopskich, którzy wspierani przez wrogi nam
związek sowiecki, walczyli ze wspólnym wrogiem, lecz również i między
sobą. Jedno jest pewne, że nie chcieli poddać się komunistycznemu
zniewoleniu i aby uniknąć śmierci jak tysiące innych, musieli ukrywać
się w lasach. Ale temat ten zostawmy już lepiej historykom.
Po
wyjściu z lasu przecinamy szosę prowadzącą do wsi Szewce, aby wkrótce
dotrzeć do kolejnego miejsca - pomnika, związanego z działaniami
wojennymi. Na skraju lasu stoi pomnik z czerwonego piaskowca,
upamiętniający bitwę pod Szewcami, jaką 18 września 1944 r. (na tablicy
widnieje błędna data 17-tego) stoczyły tu oddziały partyzanckie Armii
Krajowej z niemieckim okupantem. Trwająca cały dzień walka, pomimo
ogromnych zasobów osobowych i sprzętowych Niemców, okazała się zwycięską
bitwą dla partyzantów. Jako ciekawostka, podczas walki poległ tylko
jeden z żołnierzy AK, kiedy to liczba zabitych niemieckich żołnierzy,
wynosiła od 80 do 100 ofiar. I tu na tablicy jest pewna nieścisłość -
dwóch pierwszych partyzantów zmarło w wyniku ran odniesionych podczas
walki przy przekraczaniu toru kolejowego Kielce – Częstochowa pod
Rykoszynem. Jak widać, stosunek liczby poległych w tej walce był
nieporównywalny, co świadczyło o znakomitym wyszkoleniu i doświadczeniu
żołnierzy 2 i 3 pp. Legionu Armii Krajowej.
Kontynuując
wędrówkę czerwonym szlakiem przechodzimy koło zabudowań pawilonu przy
Jaskini „Raj” i tu skręcamy na zachód, odbijając od szlaku. Naszym celem
jest dotarcie do kamieniołomu „Szewce”, ale najpierw postanowiłem
wspiąć się na Miejską Górę opodal szpitala na Czerwonej Górze. Przede
mną dość ostre podejście stromymi schodami pod szpitalną wieżę ciśnień.
Na
północnym stoku góry Miejskiej zobaczyć możemy jak ogromne szkody
wywołał zeszłoroczny huragan, który przetoczył się w lipcu przez nasz
region. W niecce pomiędzy górami Miejską a Okrąglicą, w nawałnicy
powalonych zostało wiele dorodnych drzew.
Po
chwili docieramy do miejsca na postój, tuż przy krawędzi niewielkiego
kamieniołomu „Szewce”. Na stokach góry Okrąglicy pod którą stoimy,
początkowo wydobywano kruszce ołowiu i miedzi, występujące w złożach
żyłowo-szczelinowych. Następnie były tu eksploatowane ciekawe
kolorystycznie i jedyne w swoim rodzaju piaskowo-różowe wapienie
dewońskie. Pozyskiwane z dawnego marmurołomu bloki skalne, po
odpowiedniej obróbce służący głównie do wykonywania okładzin i posadzek w
kościołach i znaczniejszych budowlach. Wyrobisko eksploatowane było do
1960 roku, po czym zaniechano dalszego wydobycia. Kamieniołom powoli
zarastał, był miejscem na pozbywanie się śmieci z okolicznych
gospodarstw i dopiero w wyniku starań lokalnego społecznika, Grzegorza
Pabiana teren ten został uporządkowany. Udostępniony w 2012 roku jest
aktualnie ciekawą atrakcją geologiczną, gdzie można przysiąść na chwilę
pod wiatą i poznać budowę okolicznych wzgórz pośród otaczającej
przyrody.
Na
wysokości zachodniego krańca wsi Zelejowa, skręcamy drogą na południe,
aby dotrzeć do podnóża skalistej góry o tej samej nazwie. Góra Zelejowa
również była mocno eksploatowana. Zbudowana z wapieni dewońskich posiada
niezwykłą budowę geologiczną, wyróżniającą się w swej strukturze
pięknymi okazami marmurów, zwanych „różanką zelejowską”, poprzecinanych
żyłami kalcytowymi o barwie białoróżowej, białej, białozielonkawej, a
niekiedy czerwonej. Pozostałością po czasach eksploatacji tych skał, są
niewielkie porośnięte roślinnością kamieniołomy jak ten na zdjęciu.
Całe
skaliste pasmo, aktualnie objęte jest ścisłą ochroną i utworzony został
tu w 1954 roku rezerwat przyrody nieożywionej. Przedmiotem ochrony są
odsłonięcia geologiczne o interesującej tektonice i mineralizacji,
ciekawe formy skalne z typowymi przykładami wietrzenia krasowego oraz
rzadkie gatunki roślin i zwierząt. Aby zachować cenną roślinność na
Zelejowej, co jakiś czas prowadzone są przycinki dziko rozrastających
się krzewów. Dzięki temu z zachodniego krańca grzbietu możemy również
podziwiać dalekie widoki, choć i one przez wyrastające poniżej drzewa
robią się coraz skromniejsze.
Schodząc
z grani pasma dawnym starym szlakiem, trzeba się przedzierać niestety
przez gęsto zarastające krzewy tarniny i dzikiej róży. Również oficjalny
szlak jest trudny do przejścia, gdyż dziko rosnąca tarnina opanowuje
coraz większą przestrzeń. Pamiętam z dzieciństwa tą górę, jak była
porośnięta niewielkimi kępami jałowców i młodymi sosnami. Teraz zarasta
coraz bardziej i straciła na zawsze swoje walory widokowe. Na dodatek
ciepłolubna roślinność, która od tysięcy lat porastała wzgórze, powoli
zamiera pozbawiona dostępu do słońca.
Po
przedarciu się (dosłownie, dobrze że bez rozdarć) przez ogromne
chaszcze, wychodzimy na polanę po zachodniej stronie Zelejowej. Przed
nami ukazuje się wspaniały widok na ruiny chęcińskiego zamku i leżące
pod nim miasteczko. Nasila się zimny wiatr, słońce coraz słabiej
operuje, więc najwyższy czas wracać do domu. I w tym miejscu zakończymy naszą lutową wędrówkę.