sobota, 12 lipca 2025

 05.04.2025r.   Skałki "Piekło pod Niekłaniem" i zalew w Sielpi Wielkiej

     

      I znów tym razem w teren wybraliśmy się samochodem, na tak zwaną „objazdówkę”. Czas jeszcze przed sezonem, więc ludzi mniej na szlakach i wszelkich atrakcjach turystycznych. Przy skałkach pod Niekłaniem powoli zaczynał się ruch, przyjechało sporo ludzi i wśród nich kilku „niedzielnych turystów”. Zawsze dziwię się ludziom co nieprzygotowani, bez odpowiedniego obuwia, zasiedzieli w fotelach przed telewizorem, jadąc na wycieczkę przejdą się kawałek pod górę i marudzą, sapiąc przy tym niczym buldog angielski. Trzeba jak to mówią - „mierzyć siły na zamiary” i wcześniej odpowiednio się przygotować. Inną znów grupą są „dziunie”, które dla lansu wystroją się w buciki na obcasie i sukienki a potem marudzą, że sobie nogi skręciły na kamieniach. Dlatego staram się chodzić własnymi ścieżkami, z dala od gwaru i pseudo celebrytów z telefonami do selfie. 

      Od parkingu w miejscu zwanym Kałuża, udajemy się na wschód fragmentem „piekielnego szlaku”. Opodal miejsca postojowego znajduje się niewielkie, ocembrowane źródełko z wypływającą z ziemi wodą. Źródło to cieszy się popularnością w okolicy, ze względu na walory smakowe jego wody, jak i podobno właściwości lecznicze. Woda ta nie jest skażona mikrobiologicznie, po przebadaniu nie stwierdzono w niej żadnych bakterii, niemniej przez przekroczone stężenia jonów wodoru pH i manganu, nie spełnia norm Ministerstwa Zdrowia. W przypadku manganu norma ta przekroczona jest pięciokrotnie, lecz nie ma badań wskazujących na jednoznaczny negatywny wpływ na zdrowie. Oczywiście zalecany jest umiar w jej spożywaniu aby w przyszłości nie było niespodzianek.

     Opuszczamy źródło i kierujemy się dalej na wschód szutrową drogą, pośród jodeł, sosen i młodych dębów. Przy drodze znajduje się kamienny obelisk, upamiętniający miejsce zrzutu pierwszych „cichociemnych” na teren naszego kraju.  

Schodzimy z drogi i udajemy się na południe, przekraczając niewielki strumień wypływający z uroczyska „mała warsówka”.

Zeszliśmy ze szlaku celowo, aby zobaczyć pozostałości po dawnych kopalniach, tak zwane warpie w których wydobywano syderyty (rudy żelaza) do lat 50-tych ubiegłego wieku.
  
     Inną pamiątką po czasach kiedy istniała tu kopalnia „Piekło”, są ruiny ceglanej rampy z betonowym stropem. Zakłady Ostrowieckie, które zarządzały tym terenem posiadały na obszarze 280 ha lasów kilkadziesiąt mniejszych i większych szybów, z najgłębszym liczącym 45 metrów. Urobek spod ziemi wyciągano za pomocą koni pociągowych przywiązanych do kieratu, bądź za pomocą ręcznych wyciągów. Potem konie zostały zastąpione maszynami parowymi. Część rudy wydobytej w Piekle wywożono do huty w Furmanowie, gdzie istniał zakład wielkopiecowy, a część do huty w Ostrowcu Świętokrzyskim i zakładów przemysłowych, gdzie produkowano wagony kolejowe. Na potrzeby kopalń została wybudowana linia kolejki wąskotorowej do Stąporkowa, gdzie przy stacji kolejowej znajdowały się specjalne piece do wzbogacania rudy, tzw. "Prażaki Ostrowieckie". Po wojnie saperzy wysadzili większość obiektów kopalni, a do dziś pozostały jedynie zarośnięte fragmenty dawnych betonowych budowli.

Opuszczamy tereny pokopalniane i udajemy się w kierunku rezerwatu z malowniczymi skałkami. 

        Znajdujemy się właśnie pod formacjami skalnymi zwanymi „schronisko sympozjalne”.
Rezerwat przyrody nieożywionej „Skałki Piekło pod Niekłaniem” o obszarze ponad 6 hektarów, został utworzony w 1959 roku. Znajdują się tu malownicze formy skalne zbudowane z piaskowców jurajskich, mające do 8 m wysokości i ciągnące się na długości jednego kilometra. Wszystko to znajduje się w sosnowym, suchym lesie, w którym najstarsze drzewa mają ok. 150 lat. Oprócz skałek i lasu, ochronie podlega kilkanaście gatunków porostów oraz jeden gatunek paproci – zanokcica północna.

  

 Jedna ze skałek swym kształtem przypomina wielkie stare, kamienne żelazko 🙂

Często na wierzchołkach skał zobaczyć możemy dorodne sosny, rosnące na litej skale wczepione swoimi korzeniami.

      Materiał z których powstał około 198 milionów lat temu twardy piaskowiec, był piasek zalegający płytkie, wczesnojurajskie morze. Osobliwe kształty tych skałek uformowały się stosunkowo niedawno, bo około miliona lat temu, w suchym i chłodnym klimacie, przed czołem ogromnego lodowca. Utworzyły go głównie silne wiatry niosące ziarna piasku oraz panujący wtedy mróz. Poszczególne warstwy piaskowca różniły się odpornością na wietrzenie, dlatego wyższe warstwy były bardziej odporne na działania wiatrów od niższych, co sprawiło że skałki przybrały formy grzybów, gzymsów czy kamiennych stołów. 

Opuszczamy to urocze miejsce i wracamy w kierunku parkingu, fragmentem „Piekielnego szlaku”.
 

Drugim celem naszej samochodowej wyprawy były odwiedziny w „świętokrzyskiej Ibizie” – czyli nad zalewem w Sielpi. Tuż przed sezonem jest jeszcze sennie i spokojnie, brak tłumów ludzi na plaży, hałasów z klubów i salonów gier i całego tego zgiełku.

   Otwarcie zbiornika wodnego, powstałego na spiętrzeniu rzek Czarnej Taraski i Czarnej Koneckiej nastąpiło 24 czerwca 1962 roku. Na jego otwarciu był sam ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych Mieczysław Moczar. Na akwenie o powierzchni 57,41 ha utworzono również trzy wyspy. Ostatnia z nich, nie porośnięta drzewami powstała na końcu ziemnego mola, dawnej grobli oddzielającej dwa mniejsze zbiorniki, po której przed powiększeniem akwenu prowadziła droga wiodąca z Sielpi Małej do Sielpi Wielkiej.


       W koronie tamy zbiornika dostrzec można wejście do dawnego kanału ulgi. Płynęła tędy woda zasilająca wielkie koło wodne na potrzeby zakładu metalurgicznego w Sielpi Wielkiej, powstałego w latach 1821-1841. Obecnie na placu tuż za drogą znajduje się Muzeum Zagłębia Staropolskiego, z dawnymi halami walcowni i pudlingarni. 
 
Widok na tamę zalewu i nowy most podwieszany nad rzeką Czarną.
Przy jednej z zatok po południowej stronie zalewu. 
 
         W tym sosnowym lasku przed laty znajdowało się pole namiotowe, aktualnie miejsce to zwie się Kemping Sielpia. Tu jako nastolatek dostałem mandat za zakłócanie ciszy nocnej, ponieważ jako jedyny w grupie miałem przekroczone 18 lat …..i to kilka dni po urodzinach – taki prezent 🙂

Przed powrotem po wybudowanej w zeszłym roku ścieżki przez zalew, odwiedzamy starorzecze Czarnej Taraski. 
 
Widok na jedną z zatok po wschodniej części zalewu Sielpińskiego.
 
      Zalew w Sielpi jest największym w regionie i najpopularniejszym miejscem letniego wypoczynku w województwie świętokrzyskim. W ciepłe i słoneczne weekendy na wypoczynek nad wodą i swobodną zabawę przyjeżdża nawet 20 tys. osób. W ciągu ostatnich kilku lat zbiornik był poddany rewitalizacji a jego dno zostało odmulone i pogłębione. Dzięki tym zabiegom powierzchnia lustra wody zwiększyła się o około 14 ha i liczy obecnie 68 ha. Podczas szeroko zakrojonych prac powstały nowe wyspy, pomosty i szerokie plaże, wysypane świeżym piaskiem. Rewitalizacja Sielpi kosztowała ponad 23 mln zł. 
 
Istnieją nadal jeszcze relikty minionej epoki, zdewastowane i czekające na nowego właściciela budynki, jak ten dawny ośrodek harcerski w Sielpi.  
Czas pożegnać się z cichą jeszcze i spokojną promenadą w Sielpi, czekającą na kolejny sezon i najazd spragnionych wypoczynku, jak i również szalonych zabaw turystów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz