wtorek, 1 listopada 2022

 08.10.2022r.   Ludynia Dwór - Kozłów - Bukowa

 

           Nastała „złota polska jesień”, ukochany czas dla wszystkich fotografów i pasjonatów pieszych wędrówek. Nasz region szczególnie zasługuje na uznanie, z racji wielu pasm górskich pokrytych liściastymi lasami, które swymi złocistymi barwami zachęcają do ich podziwiania. Ale to niestety dość krótki czas by nacieszyć tymi widokami oczy, nim to wszystko po pierwszych przymrozkach zacznie znikać. Ponieważ pogoda bywa często kapryśna, to gdy tylko pojawią są sprzyjające warunki aby powędrować, wyruszam z aparatem na szlak by nacieszyć się tym kolorowym światem. Dziś zabiorę Was w nieco odleglejsze rejony, w okolicę wschodnich krańców Pasma Przedborsko-Małogoskiego.
 
Naszą jesienną wędrówkę rozpoczynamy od stacji kolejowej w Ludyni Dwór. Stąd kierujemy się do drewnianego XVIII wiecznego dworu, otoczonego parkiem z prastarymi lipami wśród dworskich stawów. Do zabudowań przechodzimy przez drewnianą bramę i kierujemy się urokliwą dróżką, usłaną opadłymi liśćmi.
 
Przed wejściem na teren dworu, warto umówić się wcześniej z sympatycznym właścicielem posesji, który oprowadzi nas po włościach i opowie przy okazji o historii tego miejsca.

 
        Wieś Ludynia wraz z pierwotnym, nieistniejącym już murowanym dworem, stanowiły w XV wieku własność potężnego rodu Szafrańców. W połowie XVI wieku właściciele owych dóbr, wznieśli murowany budynek wieżowy, który ówcześnie służył za zbór ariański. Jeden z kolejnych właścicieli majątku - Piotr Tęgoborski, w XVII wieku zdecydował się na rozbudowę w pobliskim Kozłowie, murowanego kościoła parafialnego, wykorzystując do jego budowy kamienny materiał pochodzący ze starego dworu. W 1746 roku dobra te zakupił Wojciech Kluszewski, który następnie w połowie XVIII wieku, wybudował istniejący do dziś drewniany alkierzowy dwór.
 
       Do pierwszej połowy XX wieku dwór stanowił własność kolejnych rodów szlacheckich. W tym czasie na lamusie, uznawanym również za „ariański zbór” nadbudowano piętro. W 1945 roku majątek przejęło państwo i został podzielony na różne działki i użytkowanie. Wtedy też we dworze urządzono szkołę, a w lamusie bibliotekę gminną. W latach 60-tych i 70-tych na wskutek braku napraw i remontów, zaniedbane budynki ulegały powolnej agonii. Od roku 1979 nastąpiła dzierżawa obiektu przez osoby prywatne, a aktualny właściciel majątku od 2004 prowadzi gruntowne prace remontowe i adaptacyjne, aby przywrócić obiektom historyczny wizerunek. Z dziejami wsi wiąże się postać Tadeusza Kościuszki, który przejeżdżając tędy miał odpoczywać w tutejszym parku dworskim.
W czerwcu 1997 r. w zespole dworskim kręcono sceny do serialu "Syzyfowe prace" - siedziba była pierwowzorem domu Marcina Borowicza, bohatera powieści. Kolejny raz ekipa filmowa zagościła w 2000 roku, dworek przeistoczył się wtedy na miesiąc w książkową Nawłoć z "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego.
 
Nad brzegami stawów rosną wiekowe lipy i wierzby przeglądające się w niebieskiej toni. Niestety, jedna z nich na skutek działania żywiołów przyrody, zakończyła swój kilkusetletni żywot.

 
Opuszczamy dworskie tereny i kierujemy się bitą drogą na zachód, mijając urokliwe wierzby przydrożne.
 
       W wielu miejscach w Polsce, tradycją było przeprowadzane co kilka lat, tzw. ogławianie tych drzew. Przycięty pień co roku odradzał się, pozyskiwano w ten sposób drewno na opał a z większych gałęzi przygotowywano żywokoły, służące do rozmnażania tych drzew. Korona ogłowionej wierzby bywała niekiedy siedliskiem wielu ptaków – sów, sikorek, dzięciołów, wróbli czy mazurków.
 
        Na końcu bitej drogi, w niewielkim lesie znajduje się cmentarz wojenny. Spoczywa tu 14 żołnierzy z armii niemieckiej, głównie ze 133 pułku piechoty Landwery, oraz trzech z armii rosyjskiej. Pod koniec II Wojny Światowej „dokwaterowano” tu również kilkunastu poległych żołnierzy hitlerowskiej armii.
 
Po przejściu niewielkiego lasu docieramy do znajdujących się w leśnej otulinie, dawnych stawów hodowlanych.
 

Mijamy pozostawione na polach baloty z sianem, niektóre zalegały dość długo, aż zaczęły porastać zieloną trawą.
 
        Jesień potrafi zauroczyć kompozycjami barw, różne gatunki drzew o różnej porze zmieniają swe kolory i tracąc liście powoli przygotowują się do zimy. Zielona brama nad szosą jakby zapraszała nas do wejścia i dalszej wędrówki.
 
        Wędrując przez rozległe łąki, poprzeplatane niewielkimi zagajnikami natrafiliśmy na wielką kolonię kani. Było ich co najmniej dwieście, ale że to był początek trasy to żal było je zbierać, by się nie zmarnowały. Oczywiście jak to zazwyczaj bywa, pod koniec trasy już ani jednego grzyba nie napotkaliśmy 
 
     Pośród łąk i pastwisk, spotkaliśmy rzadkiego przedstawiciela grzybów z rodziny purchawkowatych - czasznicę oczkowatą. Obok czasznicy olbrzymiej, różniącej się od niej gładką skórką, to chyba największy nasz rodzimy grzyb (owocnik), osiągający imponujące rozmiary. Jako ciekawostka, jest to doskonały grzyb jadalny i wartościowy pod względem kulinarnym. Do wykorzystania używa się tylko młode owocniki w przekroju całkowicie białe. Czasznica, zwana również purchawką oczkowaną nadaje się jednak tylko do suszenia lub smażenia. Stare i wyschnięte owocniki służyły kiedyś do odymiania pszczół w ulach.
 
        Docieramy do Kozłowa i znajdującego się w centralnej części wioski kościoła. Należący co dekanatu małogoskiego kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, został wybudowany w 1515 r. w miejscu dawnej, drewnianej świątyni. W połowie XVI w. wraz z przyjęciem wierzeń przez właścicieli wsi – Szafrańskich, świątynia zostaje przemianowana na zbór ariański. Dopiero z inicjatywy ówczesnego dziedzica - Piotra Tęgoborskiego, w roku 1644 świątynia wróciła w ręce katolików. W 1927 r. kościół wraz z dzwonnicą i plebanią uległ w wyniku pożaru zniszczeniu. W latach 1928–1939 sukcesywnie odbudowywany mógł dalej służyć okolicznym wiernym.
 
      Najcenniejszym zabytkiem kościoła jest powstały na początku XVII w ołtarz boczny w formie renesansowego poliptyku z wizerunkiem św. Mikołaja. Ponadto w świątyni znajdują się inne cenne zabytki: jak obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem w srebrnej sukience z XVII wieku, czy cenne epitafia z XVII i XIX wieku.
 
Na tyłach kościoła znajduje się urokliwa drewniana plebania.
 
 Prawie na skraju wsi stoi opuszczony, niszczejący dom, pamiętający zapewne czasy na długo przed wojną.
 
       Ciekawostką tego domu jest jego konstrukcja. To unikatowy w naszym regionie przykład budownictwa glinodrzewnego. Metoda ta określana „metodą Niewierowicza” od nazwiska wileńskiego inżyniera Mikołaja Niewierowicza, ma swój rodowód właśnie na Wileńszczyźnie. To budownictwo o specyficznej konstrukcji ścian, gdzie w litej masie ściany występuje specyficzne “zbrojenie” z naprzemianległych poziomo-ukośnych warstw drobnowymiarowego drewna, składającego się z większych polan, gałązek i witek.
    Na tyłach wioski, tuż za wspomnianym stawem, znajduje się źródełko zasilające przepływającą przez Kozłów rzeczkę Lipnicę. Teren wokół źródełka został w 2014 r. uporządkowany i zagospodarowany, a źródełko obudowane murkiem. Niestety, ale niektórzy tutejsi mieszkańcy nie dojrzeli jeszcze cywilizacyjnie do takich atrakcji, bo miejsce to jest aktualnie zaśmiecone i zdewastowane.
 
       Opuszczamy Kozłów i udajemy się w kierunku Bukowej. Na skraju lasu napotykamy na typowy przykład skur……wa myśliwych, którzy niedaleko ambony ustawili lizawkę dla zwierząt. Dla mnie to zwykłe kłusownictwo, porównywalne do strzelania do zwierząt przy paśniku.
 
 
Dalej droga prowadzi nas przez rzadki, sosnowy las.
 
Leśne ścieżki zamieniły się w asfaltową szosę, znak to iż zmierzamy ku zabudowaniom wsi Cieśle. Jeszcze nadal towarzyszą nam piękne kolory jesieni.
 
W końcu lądujemy na stacji kolejowej w miejscowości Bukowa, skąd wracamy do Kielc.
 
 

3 komentarze:

  1. Cudownie jest móc znowu zanurzyć się do świata Waszych wędrówek i odkrywać coraz to dalsze zakamarki świętokrzyskiej ziemi. Z turystycznym pozdrowieniem, Poszukiwacze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dzięki wielkie moi wierni fani :)
      Nadrabiam zaległości opisowe bo mam mały zator. A tu jeszcze 3 wędrówki w kolejce.

      Usuń
  2. Jak zawsze miliard ciekawostek - kurza twarz moglibyście jakieś mapki wrzucać łatwiej było by niektóre miejsca sobie 'do zobaczenia na kiedyś" zapisywać i znaczyć.

    OdpowiedzUsuń