21.01.2021r. Chęciny - Sosnówka - Polichno - Jedlnica - Grząby Korzeckowskie - Chęciny
Czwartkowy
dzień zapowiadał się słoneczny i z temperaturą około zera. Po mroźnej
„bestii ze wschodu” pozostał tylko śnieg i niewielki mróz w nocy. W
planach do zaliczenia była „pętla chęcińska”, czyli przejście poza
szlakami przez Sosnówkę, Jedlnicę i Grzywy Korzeckowskie. Po dotarciu do
Chęcin udajemy się na nieporośnięte lasem wzgórze – Sosnówkę.
Sosnówkę
porastają tylko krzewy tarniny i dzikiej róży, dzięki czemu podziwiać z niej
można rozległe widoki na okoliczne pasma wzgórz. Od strony wschodniej,
pomiędzy kępami tarniny, widać ruiny zamku w Chęcinach.
Po przeciwnej stronie, patrząc na zachód dostrzec można widoczną w oddali Miedziankę i jej zaśnieżone, skalne szczyty.
Wzgórze
Sosnówka to wapienne wzniesienie składające się z trzech wierzchołków
(320m; 318m i 308m). Od strony wsi Skiby widać malownicze wychodnie
wapieni, porośnięte bogatą roślinnością ciepłolubną. A my stoimy właśnie na jednym z wierzchołków Sosnówki.
Wędrując
grzbietem wzgórza pośród gęsto rosnącej tarniny, docieramy do jego
zachodniego krańca. Tu droga ostro skręca na południe i prowadzi stromym
zboczem w dół.
Całą drogę towarzyszy nam ciepłe, styczniowe słońce oświetlające białe od śniegu łąki i stoki wzgórz.
Dalej droga prowadzi nas zygzakiem pomiędzy miedzami pól a za plecami pozostawiamy ośnieżoną Sosnówkę.
Tuż
za kapliczką, pomiędzy wzgórzami Laskowa Góra i Zegzela, na podmokłej
łące bije niewielkie źródło. Miejsce to, zwane "źródełkiem Bony" posiada
swoją ciekawą historię. Przebywająca na chęcińskim zamku królowa Bona
Sforza uwielbiała konne przejażdżki. Pewnego razu wracając z pobliskiej
Miedzianki zatrzymała się przy źródełku, by zanurzyć w nim opuchniętą i
bolącą nogę. Po wymoczeniu jej w zimnej toni, wszelkie dolegliwości
natychmiast ustąpiły. Aktualnie miejsce to jest bardzo zaniedbane i
zarośnięte. Niegdyś podziwiać można było gejzery wodne, wyrzucające
jasny piasek z wnętrza ziemi. Teraz niestety, nawet trudno wypatrzeć to
miejsce pośród porastających go chaszczy.
Po przejściu przez szosę do Małogoszcza, udajemy się asfaltową drogą w stronę wsi Mosty. Skręcając
w lewo z drogi, tuż za szlabanem idziemy długą, prostą drogą na skraj
lasu, gdzie lokalne koło myśliwych wybudowało wiatę ze stołami.
Zachowując porządek i czystość tego miejsca, korzystamy z okazji aby spocząć tu i przygotować „coś na ząb”.
Dziś eksperymentalnie upiekliśmy łososia w ognisku, na dwa sposoby: na drucianym ruszcie i nabitego na szpikulce, niczym szaszłyki.
Po krótkim i intensywnym pieczeniu, rybka przygotowana w obu wariantach w towarzystwie domowego kimchi i marynowanej cebuli smakowała wybornie.
Po posileniu się czas ruszać dalej w drogę. Trasa wiedzie nas obrzeżem zasypanych śniegiem łąk, u podnóża Grzyw Korzeckowskich.
Coraz niższe o tej porze roku słońce, rzucało żółtawą poświatę na zaśnieżone łąki. Za nimi, w oddali rozciągał się sosnowy las, który podświetlony styczniowym słońcem tworzył trzy odcieni zieleni.
W
połowie drogi, wędrując skrajem łąk skręcamy na północ, zagłębiając się
w zimowy las. Droga tu, przecina Pasmo Grzyw Korzeckowskich wijąc się
malowniczymi wąwozami.
Grzywy
Korzeckowskie to pasmo Gór Świętokrzyskich, zbudowane z jurajskich
wapieni kredowych, pokryte lasem mieszanym ze stanowiskami roślinności
śródziemnomorskiej. Najwyższym szczytem pasma są Glinianki 336 m n.p.m. Cały
masyw poprzecinany jest głębokimi wąwozami i jarami, a my przez jeden z tych wąwozów
postanowiliśmy przejść.
Pnąc się pod górę krętym wąwozem dochodzimy do żółtego szlaku, przy który znajduje się nadrzewna kapliczka.
Po
przekroczeniu najwyższego punktu pasma, schodzimy w dół aby dotrzeć do
skraju lasu. Tu podziwiać można widoki na okoliczne wzniesienia, z
malowniczym zamkiem chęcińskim.
Po dotarciu do asfaltowej drogi, skręcamy na północ i podążamy w stronę chęcińskiego zamku. Oświetlające go zimowe słońce, nadawało mu pomarańczowej barwy.
Mijając
z lewej strony górę zamkową, schodzimy w dół do rynku w Chęcinach.
Wieczorny widok zamku oświetlała poświata schowanego za horyzontem
słońca i delikatne światło styczniowego księżyca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz