Zapowiedź kolejnej słonecznej,
zimowej soboty zdopingowała nas, aby opuścić ciepłe domowe pielesze i zapuścić
się gdzieś w zaśnieżone lasy. Pierwotny plan był taki, aby przejść się w
okolice Milechowy, ale jak to w Kielcach bywa, dowiedzieć się o jakiegoś busa aby dojechać do Bocheńca, graniczyło z cudem. Może zapowiedź uporządkowania w końcu transportu prywatnego w regionie wreszcie coś zmieni. Ustaliliśmy spontanicznie trasę rajdu w busie i wysiedliśmy naprzeciw pałacu Branickich w Podzamczu
Chęcińskim. Stamtąd wyruszyliśmy na Grzywy Korzeckowskie.
Tuż za przystankiem, naprzeciw wspomnianego pałacu znaleźliśmy wydeptaną w śniegu ścieżkę, która prowadziła w kierunku lasu i dalej ku korzeckowskim wzgórzom.
Wyłaniając się z niewielkiego lasu wchodzimy na zaśnieżoną łąkę, co sprawiło dzielnej Mice ogromną radość.
Dalsza droga prowadziła szosą do Korzecka. Po lewej stronie wyłonił się znad łąk kompleks leśny Grzyw Korzeckowskich.
Z szosy skręcamy w las idąc malowniczym wąwozem, Beno jak zwykle jako fotograf-maruder, ostatni.
Całe pasmo Grzyw Korzeckowskich, powstałe z wypiętrzenia się raf koralowych, zbudowane z wapieni jurajskich przeorane jest licznymi wąwozami, często o imponujących rozmiarach.
W przełączy pod górą Moskozala natrafić można na pozostałości murowanego budynku.
Po zejściu do leśnej doliny udajemy się na północny zachód, mijając leśny McDonald - paśnik nr 10.
Po przejściu wschodniego odcinka Grzyw Korzeckowskich wychodzimy na skraj łąki, częściowo zamienionej na kopalnię piasku. Pomiedzy zachodnim brzegiem lasu a wsią Mosty, powstanie wkrótce zabudowa domków jednorodzinnych, na skutek zmiany planów zagospodarowania przestrzennego tych terenów. Mające tu powstać niegdyś "Morze Chęcińskie" nie pozwalało na zabudowę tych atrakcyjnych i malowniczo położonych terenów.
Za parę lat widok na te otwarte, niezabudowane tereny będzie już tylko historią :(
Pod koniec drogi skrajem lasu napotkaliśmy na miejsce biwakowe, należące do Koła Łowieckiego "Jaźwiec". Przy okazji dowiedzieliśmy się, iż tajemniczy jaźwiec to używana w Prusach nazwa znanego u nas borsuka, drapieżnego zwierzątka z rodziny kunowatych.
Opuszczamy korzeckowskie lasy i przechodząc obok rzeki Hutki skręcamy w lewo, ku wzgórzu Chrostynka. Tu na skraju lasu rozpalamy w ciepłym słońcu niewielkie ognisko. Czas na popas!
Po posileniu się ruszamy na północ w stronę Polichna, przez leśne zagajniki i zasypane śniegiem łąki.
Skrajem lasu przechadzał się lis, w drodze towarzyszyły nam czerwieniejące w drzewach gile i baraszkujące w sosnach mysikróliki, jedne z naszych najmniejszych polskich ptaszków.
Wędrując ku zabudowaniom wsi Polichno mijaliśmy stadka saren, spłoszonych naszym widokiem.
Po przejściu niewielkiego przysiółka Stawki, pomiędzy wzgórzami Laskowa i Żebrowica znajduje się murowana, przydrożna kapliczka.
Tuż za kapliczką, w podmokłych łąkach na południowym stoku Zegzeli, bije źródło. Miejsce to, zwane "źródełkiem Bony" posiada swoją historię. Przebywająca na chęcińskim zamku królowa Bona Sforza uwielbiała konne wycieczki. Pewnego razu wracając z pobliskiej Miedzianki,
zatrzymała się przy źródełku, by zanurzyć w nim opuchniętą i bolącą
nogę. Po wymoczeniu w jego zimnej toni wszelkie dolegliwości ponoć natychmiast ustąpiły. Aktualnie miejsce to jest strasznie zaniedbane i zarośnięte. Niegdyś można podziwiać było w tym miejscu gejzery wodne, wyrzucające piasek z czeluści ziemi, teraz nawet trudno wypatrzeć to miejsce pośród chaszczy.
Jedną z oznak zbliżającej się powoli wiosny, są ślady ożywienia wśród gryzoni. Małe myszki czujące ciepłe promienie słońca wynurzają się z norek w celu poszukiwania pożywienia.
Ostatnim etapem naszej wędrówki jest przejście przez niezalesioną, porośniętą tarniną Sosnówkę - ostatnią widokową enklawą w okolicy.
Zza wierzchołka Sosnówki wyłania się widok na ruiny zamku w Chęcinach i leżącego pod nimi miasteczka, docelowego miejsca naszej wędrówki.
W Chęcinach pomimo upływu czasu, można jeszcze natrafić na klimaty z dawnych lat, ciasną drewnianą zabudowę i rozsypujące się pożydowskie domostwa.
Świetna trasa! Bogata. Czemu nie skorzystaliście z miejsca biwakowego myśliwych?
OdpowiedzUsuńA Chęcin od tej strony jeszcze nie widziałem.
Miejsce biwakowe było super ale ...... piździło jak diabli od strony pól :( Planujemy tam wiosną kociołek a kiedyś jako przystań podczas rowerowego wypadu.
UsuńOki bo bałem się że było pod ostrzałem jakiegoś "snajpera" z ambony ;)
UsuńWielki szacun za prowadzenie tego bloga. Świetne teksty i zdjęcia, tematyka którą bardzo lubię. No i same wycieczki - znakomite.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o źródełko królowej Bony to bardzo długo nie mogłem go zlokalizować, napotykałem na mylne tropy http://kielce.wyborcza.pl/kielce/1,47262,3649866.html i http://www.checiny.pl/asp/de_start.asp?typ=14&menu=118&strona=1&sub=321&subsub=117. A jak się okazuje to już byłem w miejscu opisywanym powyżej, tylko nie zgadzało się to z moim wyobrażeniem o nim. A jest ono nawet zaznaczone na mapie Compassa.
Pozdrawiam serdecznie.
48 yrs old Web Developer II Aarika Klejin, hailing from Mont-Tremblant enjoys watching movies like Investigating Sex (a.k.a. Intimate Affairs) and Skiing. Took a trip to The Sundarbans and drives a Expedition. zajrzyj tutaj
OdpowiedzUsuń