Zapowiedź słonecznej soboty, z lekkim przymrozkiem w nocy była jak miód na nasze złaknione wędrówki dusze. Zmawiamy się na busa o 7:20 do Woli Szczygiełkowej i w drogę. Plan jest dość ambitny, mamy "zaliczyć Agatę od tyłu" :) Część trasy idziemy na orientację dzikimi, ośnieżonymi ostępami.
Poranna szadź na polach pod Łysogórami
Początek naszej trasy i wejście do Świętokrzyskiego Parku Narodowego
Po wejściu w las wędrujemy nasypem dawnej kolejki leśnej, która przecinała liczne strumienie leśne, spływające ze stoku pasma łysogórskiego. Na zdjęciu jeden z kamiennych mostków.
Fragment wspomnianego nasypu służył do transportu drewna, pozyskiwanego z puszczy. Odcinek łączący Św. Katarzynę z Wolą Szczygiełkową, noszący nazwę Biały Gościniec, powstał w latach 1930-55 i liczył 4 km.
Amisz nad źródełkiem w przewesołym nastroju. Taki klimat.
Czasem na drodze czekały nas różne niespodzianki, ale commandosi z CK łatwo się nie poddają.
Po "zaliczeniu" stoku Agaty od północnej strony, docieramy do czerwonego szlaku na Łysicę.
Pod granią skalną Agaty natrafiamy na ślady rysia, który pojawił się ostatnio w świętokrzyskich lasach.
Schodząc lekko ze szlaku w prawo zobaczyć można dzikie, zarastające gołoborza pokrywające północny stok góry Agata - siostrzanego szczytu Łysicy, liczącego 613,9 metrów.
Po przejściu ok 700 metrów docieramy do Łysicy (613 m), gdzie robimy pamiątkowe zdjęcie.
Gołoborze zalegające na północno-zachodnim stoku Łysicy.
Opuszczając zaśnieżony szczyt Łysicy schodzimy w dół wyślizganym, czerwonym szlakiem. Przed skrętem w prawo ku Świętej Katarzynie udajemy się na lewo, w stronę Krajna Drugiego.
Aby uniknąć palenia ogniska w Parku Narodowym znajdujemy przed Krajnem uroczą łąkę.
Ogień zapłonął, czas opiec kiełbasy i boczki. Na pierwszym planie to nie bomba lotnicza, lecz zawinięty w folię aluminiową dość pokaźny ananas, który był gwiazdą tego ogniska i egzotycznym specjałem, serwowanym przez mistrza Jogiego (przepis w zakładce Kuchnia).
Nasz bohater ananas po upieczeniu został oskrobany włochatą ręką mistrza.
Gotowe danie, pokrojone na "słuszne" porcje polane sosem curry, wyglądało smakowicie.
Posileni smakowitościami opuszczamy naszą polanę spoglądając na odległe, świętokrzyskie krajobrazy.
Przy jednym z przysiółków Krajna znajduje się źródełko leśne, skąd miejscowi czerpią wodę.
Jest! Pierwsza oznaka termicznej wiosny - kwitnący podbiał :)
Szlak kończymy w Krajnie, przy tarasie widokowym podziwiając panoramę Doliny Wilkowskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz