Tak ciepłej jeszcze jesieni nie pamiętają nawet najstarsi listonosze, mamy połowę grudnia a za oknem +8 stC w południe i słońce. Obudzony przed świtem odgłosem zgniatania przez osiedlowych "poszukiwaczy aluminium" szykuje się i wyruszam na ostatnią przedświąteczną wyprawę. Tym razem po raz kolejny klasyk świętokrzyski, czyli moje ukochane okolice Chęcin.
Pogoda do wędrówki wprost wymarzona, po lekko mroźnej nocy od rana świeci słońce odbijając się w jesiennych barwach łąk i pól.
Po drodze mijamy niewielki "las koperkowy", dość zjawiskowe miejsce.
Na grani Zelejowej w miejscach gdzie nie dotarło jeszcze słońce zalega szron
Po przejściu na kolejną górę Żakową odwiedzamy stare kopalnie galeny, których jest tu kilkadziesiąt. Cała góra jest jak ser szwajcarski, to pamiątka po dawnych robotach górniczych z czasów "staszicowskich". Występująca tu galena wraz z barytem eksploatowana była w znajdujących się tu sztolniach od co najmniej XVI wieku.
Jednym z uroków tego miejsca jest las liściasty opleciony pnączami zielonego bluszcza
Na północnych stokach Żakowej (352 m) znajdują się strome zbocza i głębokie wąwozy z kolejnymi śladami po "szparach górniczych" oraz porozrzucane po stoczeniu się ze szczytów ogromne bloki dewońskich wapieni
Dochodząc do Jaskini Piekło mijamy osobliwą grupę drewnianych rzeźb, nazywaną "satanistyczną drogą krzyżową" :)
I docieramy w końcu do samego "piekła" ziejącego przewrotnie ze swej otchłani grudniowym chłodem
Wokół panuje cisza, zalegają długie cienie a omszałe skały, korzenie i drzewa nadają tu swoistego klimatu
Po kolejnym kilometrze wędrówki docieramy na Stokówkę i słynną "szparę gałęzicką"
W stronę Gałęzic prowadzi podmokła droga gruntowa, dodatkowo porozjeżdżana przez samochody wiozące urobek z pobliskiego kamieniołomu czerwonego piaskowca.
W kamieniołomie natrafiamy na spracowanego, zabytkowego Kraza, pamiątki po panującej niegdyś na polskich drogach "radzieckiej myśli technicznej"
I na sam koniec rajdu upragnione ognisko pośród rdzawych liści i powoli kryjącego się słońca.
Bardzo lubię zaglądać na Waszego bloga. Odkrywacie i pokazujecie ciekawe miejsca regionu, często zapomniane, nieznane dla przeciętnego mieszkańca regionu. No i te ogniska z kiełbasą jako zwieńczenie wyprawy:). Trochę zazdroszczę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń