Środa, środek tygodnia jedni w pracy a inni na urlopach bądź na przymusowym wolnym. Pogoda zapowiadała się dobrze, lekka zima ze słońcem, więc czas rozpoczynać sezon zimowy. Po kolejnych perypetiach z busami, które są tylko na rozkładach poszliśmy na dogorywający dworzec PKS-u i pojechaliśmy przewoźnikiem-pewniakiem który paradoksalnie jest w trakcie upadłości, do Bielin. Stąd mieliśmy z buta jakieś 6 km aby dotrzeć do Kakonina, bo na prywatnego przewoźnika jednak nie ma co liczyć.
Droga z Bielin do Kakonina
Po drodze mijamy wczesnozimowe widoki na zielone pola
Na starych śródpolnych drzewach zasiadł sędziwy kruk mamrocząc coś swym dziobem
Zza ołowianego nieba zaczęło powoli nieśmiało wyglądać słońce, rzucając promienie na pola
W enklawie Muzeum Wsi Kieleckiej w Kakoninie przywitało nas słonko
Ślady buta po jakimś piechurze, który tędy przechodził przez błotnistą drogę
Wkraczamy na teren Świętokrzyskiego Parku Narodowego
Wędrujemy przez liczne strumienie i wąwozy, zima widoczna jest coraz bardziej
Czasem przejścia są karkołomne ale nikt karku nie złamał, Jogi był dzielny
A im wyżej tym zima coraz większa
Krótki popas na grzbiecie Łysogór pod kaplicą św. Mikołaja
Słońce przeświecało przez konary drzew oświetlając ośnieżone choinki
Joguś na czerwonym szlaku, jak zwykle uchachany kroczył niestrudzenie
Wokół nas leżały powalone jodły, niegdyś symbol tych gór ginące bezpowrotnie zastępowane przez liściaste buki i graby
I cała załoga na szczycie Łysicy (612 m) gdzie ktoś wyciął (według mnie słusznie) kilkanaście drzew odsłaniając szczyt. Szkoda tylko że w tej furii nie zeszedł niżej i nie ściął tych zasłaniających widoki
Nasz Cycaty Kieliś na szczycie Gór Świętokrzyskich ze znalezionym tu pogańskim bożkiem, pasującym do klimatu tego miejsca. Niestety Jogi przewrócił kieliszek i zmarnował trochę tego rubinowego nektaru :(
Na szczycie podziwialiśmy rozległe gołoborza z których miejsce to obok pobliskiego Łyśćca pod Św. Krzyżem słynie
Na ogromnych kwarcytowych skałach zauważyć można liczne wgłębienia na powierzchni skał
Droga czerwonym szlakiem w dół w kierunku Św. Katarzyny
Tuż przy skraju lasu natknęliśmy się na starą drewnianą szopę ale żadnej dzikiej baby w niej nie zastaliśmy
Do św. Kaśki podążyliśmy dawnym nasypem kolejki leśnej służącej do wywozu drewna
Po drodze mijamy zespół klasztorny bernardynek, założony w drugiej połowie XV w
40 year-old VP Accounting Kalle Durrance, hailing from Dolbeau enjoys watching movies like ...tick... tick... tick... and Glassblowing. Took a trip to Brussels and drives a Ferrari 250 GT. zobacz post
OdpowiedzUsuń