02.05.2023r. Trzcianka - Święty Krzyż - Huta Szklana
Wiosna w końcu rozkręciła się na dobre a wokół piękni się zazieleniło. Przy tej fosforyzującej w słońcu zieleni, aż miło wyskoczyć gdzieś w teren aby nacieszyć oczy urokami maja. Jeszcze zanim to wszystko totalnie zarośnie i w lasach pojawią się chmary przeklętych owadów, postanowiłem wybrać się na dawno już planowaną trasę w poprzek Pasma Łysogór. Busem jadącym do Nowej Słupi docieramy do miejscowości Trzcianka, skąd zaczynamy naszą pieszą wędrówkę.
Przekraczając drewnianą bramę Świętokrzyskiego Parku Narodowego ruszamy czerwonym szlakiem w stronę klasztoru na Świętym Krzyżu. Pasmo Łysogór, zwane również Pasmem Głównym należy do najwyższych wzniesień rozciągąjących się na linii wschód-zachód, pomiędzy Doliną Wilkowską a Doliną Kielecko-Łagowską. W skład głównego pasma zaliczają się jeszcze Krajeński Grzbiet z Radostową i leżące na wschód, mniej uczęszczane Pasmo Jeleniowskie. Łysogóry zbudowane są głównie z kwarcytów górnokambryjskich ciągnących się na długości ok. 25 km. Pasmo porasta puszcza, głównie bukowo-jodłowa i jodłowa a na wyższych partiach występują podszczytowe rumowiska skalne, słynne gołoborza.
W Świętokrzyskim Parku Narodowym, utworzonym w 1950 roku, jak wszystkim zapewne wiadomo nie wolno usuwać obumarłych drzew, które nienaruszone kończą swój żywot, rozkładane przez larwy owadów i grzyby.
Niektóre
pnie drzew, po utracie warstwy ochronnej w postaci kory, odsłaniają
często ciekawą fakturę. Ta na zdjęciu przypomina mi trochę nieregularne
zarysy świętokrzyskich pól – słynnych „pasiaków”.
A w wyższych partiach martwych drzew grasują pełzacze i dzięcioły w poszukiwaniu pożywienia i dziupli na swoje gniazda.
Wędrując szlakiem w stronę Świętego Krzyża, napotkać możemy na dzikie gołoborza występujące tu dość nietypowo, bo po stronie południowej.
Przyglądając
się z bliska skałom z których zbudowane są Łysogóry, dostrzeż można
ciemno-rudawe przebarwienia, świadczące o zawartości rud żelaza
zawartych w kwarcytowych odłamkach. Skały na Łysej Górze są materiałami
osadowymi, powstałymi z pokładów kwarcowego piasku i mułu, które
gromadziły się na dnie prehistorycznego morza. W procesie lityfikacji,
czyli „zlepianiu się” luźnych ziaren skały w jednolitą kamienną masę,
powstawały ogromne bloki łysogórskich kwarcytów które w wyniku ruchów
górotwórczych wypiętrzały się ku górze. Następnie przez działanie sił
przyrody (procesy wietrzenia mrozowego) rozpadały się na coraz mniejsze
fragmenty i staczały po stokach w dół. Ponieważ w rezerwacie nie wolno
używać młotków, warto poszukać mniejszych odłamków skał z rudawym
zabarwieniem i potrzeć je.
Warto
również zwrócić uwagę na leżące pnie powalonych drzew, aby dostrzec dwa
etapy ich agonii. Pierwszy etap, kiedy stojąc zaczęły porastać różnego
rodzaju hubami a następnie drugi, kiedy to po runięciu znów zostały
skolonizowane przez młodsze grzyby. O tych dwóch etapach świadczą
kierunki w jakich rosną owocniki grzybów.
Docierając szlakiem do podnóży klasztoru na Świętym Krzyżu i mijamy pozostałości dawnych stawów przyklasztornych, w których przez laty benedyktyni hodowali ryby. Trochę dalej znajdowały się niewielkie polany, zwane „apteką” gdzie rosły plantacje roślin leczniczych, na potrzeby duchownych mieszkających w klasztorze. Po prawej zaś stronie szlaku, kilkadziesiąt metrów na wschód przed wielu laty znajdowała się niewielka, prymitywna huta szkła wytwarzająca naczynia i buteleczki na potrzeby opactwa. Dziś po wspomnianych polanach i hucie nie ma już żadnych śladów.
O tej porze roku w poszyciu lasu obficie kwitnie zajęczy szczawik, który smakiem swych sercowatych liści, przypomina popularny szczaw.
Czasem pnie buków przybierają zaskakujące kształty, jak ten przypominający pomarszczoną skórę psa rasy shar pei :)
Pośród suchych, zeszłorocznych liści kiełkują bukwy, czyli orzechy buka wyrastające z opadłych zdrewniałych okryw (kupoli). Bukiew, dzięki dużej zawartości tłuszczów jest ważnym składnikiem diety wielu zwierząt, a w okresach niedostatku pożywienia – również i ludzi. Lecz zjadane nadmiernie w formie surowej z uwagi na obecność faginy, mogą być szkodliwe dla zdrowia. Nasiona te spożywane w większych ilościach posiadają bowiem działanie halucynogenne i toksyczne. Podczas wędrówki po suchych liściach, wśród młodych sadzonek trafiłem na „albinosa” spotykanego nieraz u tych roślin.
Opodal asfaltowej drogi prowadzącej do zabudowań klasztoru, tuż przy szlaku znajduje się niewielka nisza skalna, zwana „Jamą Czarownic”.
Celowo nie opisują dziś zabudowań klasztoru, ani znajdujących się w pobliżu atrakcji, aby skupić się na innych ciekawostkach, związanych z otoczeniem Łyśca. Tuż pod murami klasztoru znajduje się dawny kanał odprowadzający wodę i zapewne różne nieczystości.
Po północnej stronie zabudowań klasztornych znajduje się dość rozległa polana, zwana „Bielnik. Jej nazwa wywodzi się od zalegających niegdyś na niej płócien, które zakonnicy rozkładali w słoneczne dni. Tuż za nią, po stronie zachodniej do dziś zachował się niewielki staw, służący zakonnikom do blichowania. Tkaniny lniane lub konopne, najczęściej w maju lub czerwcu rozkładano na trawie, by schnąc bielały na słońcu. W celu przyspieszenia bielenia, polewano tkaniny wodą z pobliskiego stawu. Osobę wykonującą tą czynność nazywano dawniej blicharzem.
Po drodze natrafiamy na kolejną ciekawostkę - babrzysko. Jest to grząskie, błotniste miejsce z którego korzystają dziki i jelenie, aby zażywać w nich kąpieli błotnych w celu ochrony przed insektami. Zaschnięte na skórze błoto stanowi dla dzikich zwierząt doskonałą przed nimi ochronę.
A tu widzimy przykład jak na konającym pniu drzewa kiełkuje nowe życie, dające początek kolejnemu pokoleniu buków.
Pośród leśnego poszycia natrafiamy na uroczą kolonię barwinków, tworzących pośród drzew zielony dywan.
..... i trzech poszukiwaczy południowych gołoborzy ;)
Docieramy w końcu do ścieżki rowerowo-pieszej, biegnącej po północnej granicy pasma, poprzecinanej licznymi strumieniami górskimi. Ten zapewne okresowy strumień biorący swój początek gdzieś pod gołoborzami, to jeden z południowych dopływów Pokrzywianki.Niekiedy pnie drzew, jak na przykład tego dębu porastają różnych kształtów zrakowacenia wywoływane przez bakterie lub grzyby. W miejscu zranienia lub choroby drzewa, powstają charakterystyczne zgrubienia które są tkankami roślinnymi, tworzonymi dla ochrony rośliny. Drzewo wytwarzając je, pokrywa chore miejsce zasklepiając ranę tzw. kallusem. Zgrubienia, tak zwane tumory oraz czeczoty są wykorzystywane w przemyśle meblarskim. Posiadają one unikalne wzory – plamki, niewielkie sęki czy spiralne desenie, które po przerobieniu na płyty lub deski, wyglądają bardzo dekoracyjnie.
Wędrujemy dalej przestronną ścieżka, powstałą na nasypie dawnej kolejki leśnej, mijamy po drodze niewielkie mostki i przepływające pod nimi górskie strumienie.
Czas
skręcić na południe, aby nowo utworzonym czarnym szlakiem łącznikowym
dotrzeć do Huty Szklanej. Gdzieś pomiędzy zabudowaniami osady, zachowały
się resztki klasztornego młyna wodnego. Napędzany siłą strumienia
spływającego z gór rozdrabniał on łysogórski piaskowiec kwarcytowy na
piasek do produkcji szkła. Stąd też pochodzi nazwa tej miejscowości.
Pozostało nam jeszcze spojrzenie na zalesione pasmo Łysogór, które o tej porze wyróżnia się różnorodnością odcieni zieleni i czas wracać do domu.
Ponieważ jak to zazwyczaj w naszych Górach Świętokrzyskich bywa, aby się gdzieś dostać trzeba się nieźle nakombinować. Spod Huty Szklanej należało wsiąść do nowo uruchomionego autobusu wokół Łysogór, aby nim dotrzeć do miejscowości Bieliny, skąd łatwiej już dostać się do Kielc. Opodal przystanku znajduje się urokliwy, drewniany dom poety Józefa Ozgi Michalskiego. Zbudowany w 1948 roku budynek z drewna modrzewiowego i jodłowego, swą architekturą nawiązuje do dworku myśliwskiego. Sam pisarz zgromadził w nim pokaźną kolekcję myśliwskich trofeów. Józef Ozga Michalski, urodzony w Bielinach był lokalnym poetą, prozaikiem, działaczem ruchu ludowego i jako piewca gwary świętokrzyskiej - autorem słynnych „Godek Świętokrzyskich”.
I w tym oto miejscu kończymy nasz majowy rajd pieszy.