wtorek, 3 października 2017

30.09.2017r.   Chęciny - Sosnówka - "Jaskinia Piekło" - Chęciny


              Piękny, wyżowy i słoneczny dzień u schyłku września, aż prosił się aby go spędzić z dala od miasta, w pięknych okolicznościach przyrody. Wczesnojesienne klimaty wokół Chęcin, zawsze stanowią doskonałe tło do pieszych wędrówek. Umówiliśmy się przy okazji na zabranie kociołka, a mistrz Jogi przygotował przepis na "świętokrzyski barszcz borowikowy z kotła", który upichciliśmy na skraju lasu, pod górą Wiśniową.


Wysiadamy na pętli autobusowej w Chęcinach i dalej wędrujemy przez Sosnówkę. Drogę toruje nam brykająca Mika, specjalny pies rozpoznawczo-tropiący, niedawno wcielony do naszej kompanii

To niewielkie i niezalesione (na szczęście) wzgórze (320m) o każdej porze roku jest miejscem wspaniałych widoków na okoliczne wapienne wzgórza, okalające wokół Chęciny. 

Na szczycie wzgórza jedni delektowali się widokami kolorowych pól, inni czymś kolorowym w płynie ;)

.... a jeszcze inni oddawali się namiętnie swojej pasji :)


Opuszczamy wzgórze, przekraczamy szosę i udajemy się w kierunku rezerwatu Góra Żakowa.


Z oddali podczas postoju na uzupełnienie płynów, obserwujemy uwijające się w polu "baby ziemniaczane" i "kartoflowego chłopa":)


Przemierzając głęboki wąwóz pomiędzy górami Żakową i Wiśniową docieramy pod "Jaskinię Piekło"



Całą drogę towarzyszył nam nasz dzielny Cycaty Kieliś - nieodłączny kompan wielu wypraw.


W jaskini napotykamy licznie żyjące tu pająki, które złowieszczo wiszą nad naszymi głowami. Jednym z nich to Sieciarz jaskiniowy - najbardziej jadowity pająk występujący w Polsce. Na szczęście, nie stanowi on wielkiego zagrożenia dla człowieka, lecz jego ukąszenie może być wyjątkowo nieprzyjemne – porównuje się je do użądlenia przez szerszenia. 


Opuszczamy jaskinię i wracamy w kierunku Chęcin, szukać miejsca na popas. Mijamy przeorane pola, przygotowane do wiosennych zasiewów.


Na skraju lasu pod górą Wiśniową znajdujemy zarośnięte wyrobisko po wydobywaniu piasku. Rozbijamy tu mały obóz i przystępujemy do ulubionego rytuału, odpalania kociołka i warzenia strawy :)


Tuż przy palenisku znajdujemy samosiejkę konopi, która zagubiła się tu pewnie przypadkiem i szybko została objęta troskliwą opieką.


Wielkie gotowanie czas zacząć, mistrz Jogi (nie mylić z jogą :)) skrupulatnie sprawdza, czy wszystkie składniki na wsad do kotła zostały zabrane i rozpoczyna ceremonię.


Opodal paleniska na brzozowej kłodzie przyczaiła się siodlarka stepowa, łypiąc ślepiami na kociołek

Amisz dogląda czy aby zupa "za bardzo nie przyprawiona"


Barszcz powoli dochodzi a w międzyczasie na kijach opiekane są jesienne dary lasu, skwierczące w płomieniach ognia i kapiące pomarańczowym sokiem rydze - mniam :)


Świętokrzyski barszcz borowikowy z kotła gotowy, czas na wielką ucztę !

Po uczcie czas wracać na busa, przed nami jeszcze kilka kilometrów do Chęcin


Kolejny rajd zaliczamy do udanych, wspaniała pogoda i wyśmienita uczta w plenerze będzie wspominana podczas jesienno-zimowej słoty.

Filmik z uczty:

3 komentarze:

  1. Wow!!!
    Praktycznie przy każdym zdjęciu. Opis oczywiście mile widziany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś się kończy, coś się zaczyna...jak mawia Mistrz...

    OdpowiedzUsuń