Piękny, wyżowy i słoneczny dzień u schyłku września, aż prosił się aby go spędzić z dala od miasta, w pięknych okolicznościach przyrody. Wczesnojesienne klimaty wokół Chęcin, zawsze stanowią doskonałe tło do pieszych wędrówek. Umówiliśmy się przy okazji na zabranie kociołka, a mistrz Jogi przygotował przepis na "świętokrzyski barszcz borowikowy z kotła", który upichciliśmy na skraju lasu, pod górą Wiśniową.
Wysiadamy na pętli autobusowej w Chęcinach i dalej wędrujemy przez Sosnówkę. Drogę toruje nam brykająca Mika, specjalny pies rozpoznawczo-tropiący, niedawno wcielony do naszej kompanii
To niewielkie i niezalesione (na szczęście) wzgórze (320m) o każdej porze roku jest miejscem wspaniałych widoków na okoliczne wapienne wzgórza, okalające wokół Chęciny.
Na szczycie wzgórza jedni delektowali się widokami kolorowych pól, inni czymś kolorowym w płynie ;)
.... a jeszcze inni oddawali się namiętnie swojej pasji :)
Opuszczamy wzgórze, przekraczamy szosę i udajemy się w kierunku rezerwatu Góra Żakowa.
Z oddali podczas postoju na uzupełnienie płynów, obserwujemy uwijające się w polu "baby ziemniaczane" i "kartoflowego chłopa":)
Przemierzając głęboki wąwóz pomiędzy górami Żakową i Wiśniową docieramy pod "Jaskinię Piekło"
Całą drogę towarzyszył nam nasz dzielny Cycaty Kieliś - nieodłączny kompan wielu wypraw.
W jaskini napotykamy licznie żyjące tu pająki, które złowieszczo wiszą nad naszymi głowami. Jednym z nich to Sieciarz jaskiniowy - najbardziej jadowity pająk występujący w Polsce. Na szczęście, nie stanowi on wielkiego zagrożenia dla człowieka, lecz jego ukąszenie
może być wyjątkowo nieprzyjemne – porównuje się je do użądlenia przez
szerszenia.
Opuszczamy jaskinię i wracamy w kierunku Chęcin, szukać miejsca na popas. Mijamy przeorane pola, przygotowane do wiosennych zasiewów.
Na skraju lasu pod górą Wiśniową znajdujemy zarośnięte wyrobisko po wydobywaniu piasku. Rozbijamy tu mały obóz i przystępujemy do ulubionego rytuału, odpalania kociołka i warzenia strawy :)
Tuż przy palenisku znajdujemy samosiejkę konopi, która zagubiła się tu pewnie przypadkiem i szybko została objęta troskliwą opieką.
Wielkie gotowanie czas zacząć, mistrz Jogi (nie mylić z jogą :)) skrupulatnie sprawdza, czy wszystkie składniki na wsad do kotła zostały zabrane i rozpoczyna ceremonię.
Opodal paleniska na brzozowej kłodzie przyczaiła się siodlarka stepowa, łypiąc ślepiami na kociołek
Amisz dogląda czy aby zupa "za bardzo nie przyprawiona"
Barszcz powoli dochodzi a w międzyczasie na kijach opiekane są jesienne dary lasu, skwierczące w płomieniach ognia i kapiące pomarańczowym sokiem rydze - mniam :)
Świętokrzyski barszcz borowikowy z kotła gotowy, czas na wielką ucztę !
Po uczcie czas wracać na busa, przed nami jeszcze kilka kilometrów do Chęcin
Kolejny rajd zaliczamy do udanych, wspaniała pogoda i wyśmienita uczta w plenerze będzie wspominana podczas jesienno-zimowej słoty.
Filmik z uczty:
Filmik z uczty:
Wow!!!
OdpowiedzUsuńPraktycznie przy każdym zdjęciu. Opis oczywiście mile widziany.
Już opis gotowy ;)
UsuńCoś się kończy, coś się zaczyna...jak mawia Mistrz...
OdpowiedzUsuń