Wędrówkę rozpoczynamy od podkieleckiej miejscowości Zgórsko, dochodząc do czerwonego szlaku zagłębiamy się w przepełniony zgniło-jesiennymi zapachami las.
Pośród poniewierających się wokół brązowych liści, napotkać moźna zimo-zielone rośliny jak ta, przypominająca swym wyglądem tropikalną palmą, nie pasująca do chłodnego klimatu.
Idąc szlakiem mijamy "Jaskinie Raj" i dochodzimy do kamieniołomu "Szewce". Eksploatowano w nim piaskowo-różowy wapień dewoński, używany jako okładzimy posadzek czy na ozdobne płyty wewnątrz budynków. Obecnie po zagospodarowaniu terenu i oznakowaniu tego miejsca, stanowi atrakcję turystyczną na Świętokrzyskim Szlaku Archeo-Geologicznym.
Z kamieniołomu skręcamy w prawo i wspinamy się urokliwym, zasypanym jesiennymi liśćmi wąwozem na grzbiet Pasma Bolechowickiego, który to przecinamy w poprzek i schodzimy w dół.
Na skraju lasu natrafiliśmy na skrytą w krzewach tarniny małą kapliczkę.
Niewielkie rozpogodzenia i przebłyski słońca na chwilę dały nam otuchy, ale wiatr napędził kolejne chmury i nasze nadzieje an poprawę pogody "szlag trafił".
W tych "ponurych okolicznościach przyrody" wyróżniały się drzewa pokryte złotorostem, niczym bijące żółtym blaskiem "pozłacane drzewa".
Mijamy wieś Zelejową i wdrapujemy się na grzbiet Pasma Zelejowskiego, usłąnego złoto-brązowym listowiem.
Czerwony szlak biegnie tu granią skalną i trzeba uważnie stawiać kroki aby nie skręcić "kulosa".
Na dnie niewielkiej przełęczy rozpalamy ognisko, aby podpiec kiełbaski i nacieszyć zziębnięte brzuchy ciepłą strawą. Darek delektując się żarem bijącym z przygasłego ogniska zrobił swą słynną minę Kermita.
Schodzimy z Zelejowej i udajemy się w kierunku Chęcin, przez podmokłe łąki i pola.
Idąc "drogą mnicha" mijamy szary i odrapany budynek, który jest pozostałością dawnego szpitala św. Ducha, obecnie służy jako budynek komunalny. Ponoć jego nowym właścicielem jest rodzina żydowska.
Przed wejściem na zamek skręcamy na prawo w kierunku Rzepki, skąd ścieżką oznaczoną jako szlak geologiczny docieramy na bliźniaczy szczyt Rzepki - Beylinę. Po drodze możemy podziwiać warownię chęcińską od strony północnej, tak rzadko uwieczniany na fotografiach.
Na szczycie Beyliny widać wychodnie wapieni a jej wschodni, urwisty brzeg robi niezłe wrażenie.
I kolejna ciekawostka przyrodnicza na naszym szlaku - rosnący na gałęzi trzęsak pomarańczowy, przysmak okolicznych wiedźm i leśnych trolli chęcińskich.
Tuż przy krawędzi nieczynnego kamieniołomu na Rzepce witają nas tablice informacyjne i drogowskaz.
Z brzegu wyrobiska widać wzmożoną pracę na budowie Europejskiego Cenetrum Edukacji Geologicznej.
Opuszczamy rezerwat na Rzepce i udajemy się pod ruiny chęcińskiego zamku. Widać wreszcie postęp prac związanych z rewitalizacją zamczyska i jego okolicy. Ułożono alejki z kostki, wybudowano parking i drogę dojazdową. Na wiosnę przyszłego roku nastąpi uroczyste otwarcie tego miejsca.
Droga na południową część ruin zamku przyozdobiona jest rzeźbami królów i postaci z okresu średniowiecza.
A ja dosiadłem armaty i wyglądałem "szwedzkiej zarazy" jak dawniejsi obrońcy tej dostojnej warowni. Obcych wojsk nie dostrzegłem, jedynie Jadźkę idącą z siatkami przez łąki do pobliskiej Biedronki.
Ze zbocza Góry Zamkowej podziwiać można rozległe widoki na okolicę Chęcin i wyremontowany dwór w Podzamczu Chęcińskim, ze znajdującym się za nim Regionalnym Centrum Naukowo Technologicznym.
Będąc w okolicy odwiedziliśmy również pozostałości kirkutu - cmentarza żydowskiego, gdzie pochowani są dawni mieszkańcy Chęcin - żydzi, którzy stanowili tuż przed wojną 56% jego mieszkańców.